One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 12 czerwca 2014

Zayn. - część 9

  OK, to kolejna część i zapowiada sie że prędko końca nie będzie.. Komentujcie oczywiście!! A i jeszcze jedna drobnostka, przed weekend nic nie dodam bo nie będzie mnie w domu. Wyjeżdżam na biwak więc do poniedziałku.. :* :*

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Z: Gratuluje..  - powiedział i policjant zaprowadził pewnie go do jego celi. Wyszliśmy stamtąd i mogłam odetchnąć.
J: Nie było tak źle..
N: Taak.. Ja też myślałem że będzie gorzej. - cmoknął mnie w policzek. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. W domu byliśmy po niecałej godzinie, wstąpiliśmy jeszcze do supermarketu po małe zakupy. Rozpakowaliśmy je i usiedliśmy na tarasie. Był niesamowity zachód słońca, oparłam sie o ramie blondyna i podziwiałam go. Po chwili poczułam jak Niall zaczyna składać na moich dłoniach drobne całusy. Zachichotałam i wzięłam jego rękę i ułożyłam sobie na brzuchu. Chłopak zaczął go głaskać..
J: Uważaj bo przyzwyczaisz tego maluszka do tego i będziesz musiał robić to codziennie.. - zaśmialiśmy sie
N: Dla was wszystko.. - złączył nasze usta w dość namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy sie od siebie po chwili i wróciliśmy do oglądania pięknego zachodu.
Mijały dni, tygodnie a mój brzuch był widoczny coraz bardziej. Miałam kategoryczny zakaz od Niallera przemęczania sie i tego typu rzeczy. Był z dnia na dzień coraz bardziej nadopiekuńczy. Kochałam go ale czasami przesadzał.. Eleonor była w skowronkach gdy dowiedziała sie że jestem w ciąży, nie mówiąc już o radości chłopaków. Cieszyli sie jak małe dzieci. Dzisiaj mam wizytę kontrolna u ginekologa. Siedzę na krzesełku w poczekalni i trzymam rękę na mojej kruszynce. Po jakimś czasie weszłam do gabinetu, lekarz wykonał wszystkie badania. Przy tych badaniach miałam sie dowiedzieć jaka jest płeć dziecka.
L: Wiec tak p. (T.i.).. Wiemy już co to za płeć..
J: Tak? - spytałam radośniej
L: Tak.. To będzie dziewczynka. - uśmiechnął sie, co odwzajemniłam. Starł z mojego brzucha zimny żel i wpisał coś w kartę i podał mi zdj z USG. Wróciłam szczęśliwa do domu, Nialla jeszcze nie było. Wzięłam sie za przygotowywanie obiadu i drobne porządki.
Po jakimś czasie poczułam na swojej talii jego duże dłonie, odwróciłam sie i pocałowałam go.
J: Witaj kotku..
N: Witam moja przyszła żono i moja kruszynko.. - pogłaskał mnie po brzuszku na co dzidziuś zareagował.
J: Niall wolałbyś chłopca czy dziewczynkę? - chłopak nalał sobie kawy i usiadł przy stole. Chwile milczał, jakby sie zastanawiał.
N: Chyba chłopca.. - powiedział niepewnie - Ale chce by było zdrowe..
J: Przykro mi skarbie.. - powiedziałam cicho i wróciłam do robienia obiadu
N: Czemu ci przykro? Nasz maluszek nie jest zdrowy? - uśmiechnęłam sie pod nosem, wiedziałam zaraz zacznie panikować. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
J: Niee.. jest zdrowe. Tylko że to nie będzie chłopiec.. - blondyn odetchnął
N: A to może i lepiej.. Będę miał kolejną kobietę do rozpieszczania.. - zaśmiałam sie i poczułam ruch w moim brzuchu. Złapałam sie w to miejsce.
J: Podoba jej sie.. Już wiesz mała że tatuś obiecał że będzie cie rozpieszczał.. - powiedziałam do swojego brzucha.
N: Taak.. - pocałował mnie i wróciłam do robienia dla nas posiłku. - Słonce jak skończysz to wołaj.. - nie zdarzyłam odpowiedzieć bo już go nie było. Po godzinie obiad był gotowy, nakryłam do stołu i zawołałam mojego narzeczonego.. Zjedliśmy w miłej atmosferze, tak jak spędziliśmy resztę dnia. Z kolejnymi dniami, tygodniami nie było gorzej, chociaż doszły do tego moje humorki, ale blondasek dawał rade. Jeszcze tylko dwa miesiące do rozwiązania, brzuszek jest już całkiem spory, a kruszynka rozrabia. Dzisiaj jest całkiem ładnie i razem z Niall jedziemy do mojej bff na obiad. Ubraliśmy sie i wsiedliśmy do auta. Podczas drogi czułam jak nasza córeczka sie rozpycha, zachichotałam cicho
J: To całkiem przyjemne..
N: Co takiego skarbie?
J: Dowiesz sie jak wrócimy, a teraz sie skup na jeździe.. - rozkazałam śmiejąc sie
N: No ale.. - urwał - Mam nadzieje, że to nie jest to co myślę..- zaśmiał sie
J: Zboczuch.. 
...




Naat 

3 komentarze: