One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 24 czerwca 2014

Harry.. :) - część 1

Słuchajcie!!
Nie mam narazie dalszej części imagina z Zaynem.. :( Nie mam na niego weny, a nawet brak mi czasu..
Wybaczcie!
W zamian wstawiam imahina z Harrym.. :)
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Jestem 19-latką która mieszka jeszcze ze swoimi rodzicami w Londynie. W planach mam sie w najbliższym czasie wyprowadzić od rodziców, ale najpierw muszę skończyć szkole. Nie jestem jedną z tych spokojnych dziewczyn. Lubie poszaleć, powygłupiać sie z przyjaciółmi. Taak.. przyjaciele to jedno z najlepszych rzeczy jakie dotąd mnie spotkało. Przyjaźnie sie z Haroldem. Tak Harrym Stylesem. Znamy sie od kilku dobrych lat. Nasza przyjaźń nagina wszystkie możliwe bariery i rozwala stereotyp o tym że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. My jesteśmy na to żywym przykładem. Kocham go jak brata. Chyba. No właśnie, chyba. Bo nie wiem jaka miłością może darzyć sie brata, bo ja go nie mam. Hazza mi go zastępuje. Więc to musi być braterska miłość. Nigdy nie zastanawiałam sie nad tym co by było jakby jedno z nas sie w sobie zakochało, tak na poważnie. Żadne z nas nie chce popsuć tej cudownej więzi jaka miedzy nami jest. Jest sobota, a raczej jej bardzo, ale to bardzo wczesny ranek. Spojrzałam na zegarek stojący na szafeczce obok mojego cieplutkiego łóżka i wskazywał on 10:27. Tak jak mówiłam, bardzo wcześnie. Mój kochany Hazzuś śmiał mnie obudzić. Nie daruje mu tego. Zadzwonił i kazał na niego czekać. Dureń! Zwlekłam sie z łóżka i poczłapałam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i wróciłam do swojego pokoju. Założyłam na siebie krótkie dresowe spodenki, na górę krotką koszulkę na ramiączkach która zakrywała mi połowę brzucha, odsłaniając kolczyk w pępku. Włosy spięłam w koka i zaścieliłam łóżko. Po 15 może 20 minutach zjawił sie loczek. Wszedł jak do siebie, w końcu to co moje jest tez i jego i na odwrót. Siedziałam z laptopem na kolanach gdy wszedł do mojego pokoju.
H: Cześć malutka.. - pocałował mój policzek na przywitanie.
J: Cześć Hazz.. a teraz marsz do kuchni..! - rozkazałam
H: Do kuchni? - zdziwił sie
J: No tak, zrobić mi śniadanie. Obudziłeś mnie z samego rana to teraz robisz mi śniadanie.. - powiedziałam patrząc w ekran komputera.
H: Z samego rana?! Jest prawie jedenast.. - urwał gdy spiorunowałam go wzrokiem. - Ok, ale najpierw muszę ci coś pokazać. - wyszczerzył sie.
J: Coś wykombinował? Nie widzieliśmy sie zaledwie 17 godzin.. - spojrzałam na zegarek
H: Yhym.. - poruszał śmiesznie brwiami - Patrz. - teraz mój wzrok skierowany był na jego osobę. Styles zaczął ściągać z siebie bluzę, a potem koszulkę. Dla żartu zakryłam sobie oczy dłońmi.
J: Hazz ale nie rozbieraj sie przy mnie. - zaśmialiśmy sie. Po chwili T-shirt loczka leżał na łóżku a on sam szczerzył sie od ucha do ucha. Zawzięcie przyglądałam sie jego klatce piersiowej, na której był ogromny wytatuowany motyl i kilka mniejszych tatuaży. Tylko że je już widziałam, moją uwagę przykuły dwie jaskółki pod jego obojczykami. Były dozę, ale i świetne.. Podobały mi sie. - Serio Hazz nowy tatuaż? - powiedziałam z lekkim,
oczywiście udawanym, wyrzutem. Jego mina z uśmiechniętej stała sie trochę bardziej poważna. Dla niego moje zdanie jest jakby to powiedzieć.. ważne.
H: Nie podoba ci sie? - powiedział ze smutkiem i miną zbitego psa.
J: Harry masz 19 lat.. i już masz wytatuowane połowę ciała. Po 50-ce nie będziesz miał wolnego miejsca i pewnie twoja stara, obwisła skóra będzie wyglądać obrzydliwie z takimi pomarszczonymi tatuażami.. - widziałam jak robi mu sie przykro. Założył koszulkę i wyszedł z pokoju. Trochę pożałowałam tych słów, ale to nie było na serio, chciałam sie z nim trochę podroczyć. Poszłam za loczkiem, który był już w kuchni. - Co robisz? - zapytałam siadając na blacie kuchennym.
H: Śniadanie.. - od mruczał cicho. Złapałam go za ręce i przyciągnęłam do siebie tak ze stał pomiędzy moimi nogami i patrzał na mnie niezrozumiale.
J: Hazzuś.. Co ci jest?
H: Nic. - spuścił głowę. Chciało mi sie śmiać, że tak sie przejął tym co powiedziałam. Przytuliłam go do siebie bardzo mocno. Chłopak odwzajemnił gest.
J: Gniewasz sie na mnie? - zapytałam gładząc jego plecy
H: Nie. - odpowiedział krotko, czyli że jednak tak. Ale mam pewien pomysł i niech sie trochę pogniewa. Odsunął sie ode mnie i powrócił do robienia posiłku. W środku już nie mogłam wytrzyma ze śmiechu. Jednak chciałam go trochę rozweselić. Zjedliśmy jajecznice i poszliśmy do salonu. Harry usiadł na jednym końcu kanapo a ja na środku. Usiadłam po turecku przodem do chłopaka. Uważnie przyglądałam sie jego twarzy, widziałam jak kątem oka na mnie zerka, denerwował sie. Rozpraszałam go tym, ale o to właśnie chodzi. Wzięłam jedna poduszkę i uderzyłam go delikatnie nią. Starał sie nie reagować. Ponowiłam czyn. Chłopak wziął głęboki, jak mniemam uspokajający wdech i dalej wpatrywał sie w telewizor. Już przymierzałam sie by kolejny raz trafić go miękką poduszka, gdy nagle przemówił
H: Zrób to jeszcze raz, a nie wiem co ci wtedy zrobię. - powiedział nie patrząc na mnie.
J: Wiesz wydaje mi sie, że zaryzykuje..
...


Mam nadzieje, że wam sie spodoba i obiecuje sie ze postaram sie skończyć imagina z Zaynem.. :)




Naat 

3 komentarze: