One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 30 czerwca 2014

"Dzień który zmienił moje życie, na zawsze"cz.3

Dziś pod imaginem miała być niespodzianka, niestety nie było nawet 3 komentarzy więc nie dodałam niespodzianki.Chciałabym podziękować za te pozytywne komentarze są bardzo motywujące.
Chciałabym jeszcze przeprosić, bo ten  imagin jest krótki, i nie interesujący, ale obiecuję że 4 część jest dłuższa i ciekawsza, po prostu musiałam je tak podzielić.
!!!!!!! Ponawiam konkurs na to z kim ma być ten imagin, propozycje w komentarzach!!!!!!!!!!!!                            

                        "Dzień który zmienił moje życie,na zawsze"cz.3

Podoba mi się-mówi ukazując te swoje zawsze idealne dołeczki......
znów się rumienie ale tym razem tego nie komentuję,nagle dobiega mnie dźwięk grania gitary podnoszę głowę do góry i niemal spadam z krzesła na którym siedzę, bo przede mną dosłownie niecały metr ode mnie stoi pięciu moich idoli i na mnie patrzy każdy ma strasznie promienny i zaraźliwy uśmiech,do moich uszu dobiega słodki a zarazem męski pełen radości śpiew pierwszej zwrotki "little things"
Zayn: 
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
Liam: 
I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.
Zayn & Liam:
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
nie mogę sie już doczekać za chwile będzie śpiewać z tą jego idealistyczną chrypką którą tak strasznie kocham i .. i.. jeszcze 30 sekund i HARRY!!!!!!!!!!!!

Harry: 
I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.
teraz harry i niall których ubóstwiam prawie że tak samo
Harry & Niall:
I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
Niall: 
You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..
Harry: 
I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.
All: 
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.
h;i jak podobało się?!-pyta tak jak by nie znał odpowiedzi! co mam powiedzieć? że jest do dupy nie bo bym okłamała że ich kocham nie bo by się poczuli jak bosy albo po prostu chcą wiedzieć że się w nich zauroczyłam na zabój a teraz się w nich zakochuje,a tam idę na spontana najwyżej odwrócę to wszystko w żart i spróbuje się wykręcić
w;było świetnie, o wiele lepiej niż oglądanie tego na laptopie
n;jaką piosenkę chciałabyś usłyszeć teraz?
w;Teenage dritbag? proszę nwm czemu ale lubię przesłanie tej piosenki
h;ja też
n;ja niestety też
w;dlaczego niestety?
n;bo dużo przeklinam a ta piosenka zawiera dużo przekleństw więc sama wiesz?
w;ja też przeklinam nie mało ale też nie dużo-powiedziałam z szerokim uśmiechem .Dziś przy mnie jeszcze ani razu nie przeklną no ale dobra.-no to co teenage dritbag?
z&lli&lou&n&h; pewnie-odpowiedzieli zgodnie a ja znów odpłynęłam podczas piosenki. Ocknęłam się nagle , dopiero gdy......


Stylesowa
           .....................................................................................................................................
Ponawiam konkurs!!! info nad imaginem!!!!!!!!!!!!!!!


Zayn. - część 12 /ostatnia

  I oto ostatnia część Zayna.. Mam nadzieje, że spełniłam wasze oczekiwania i sie spodoba.. <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

 J: Wiecie co, ja chyba też muszę sobie kogoś wziąć, żeby spędzał ze mną całe dnie.. Najlepiej jakiegoś ślicznego chłopaka.. - blondyn posłał mi niezrozumiale spojrzenie
N: Jak to wziąć? Co masz na myśli?
J: Nic konkretnego.. Po prostu wy znikacie gdzieś na cały dzień, bez słowa wyjaśnienia. Wtedy ja jestem sama.. Więc do towarzystwa by sie ktoś przydał.. - na ich twarzach malowało sie zdezorientowanie. Byłam zadowolona z siebie.. Takie ich zachowanie i znikanie trwało jeszcze kilka dni. Ja też nie powiedziałam im o ciąży. Jest sobota i właśnie wrodzili.. Znowu zostawili mnie samą na prawie cały dzień.
Nat: Mamo! Mamo! Chodź szybko..! - wleciała do salonu gdzie składałam jej ciuszki.
J: Gdzie?- spojrzałam na nią, a ona złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę mojej i blondyna sypialni. - Nathalie gdzie ty mnie ciągniesz..? - zaśmiałam sie. Mała weszła razem ze mną do sypialni i podbiegła do łóżka na którym leżała śliczna błękitna sukienka. Wzięła ją i z ogromnym uśmiechem wyciągnęła ją w moją stronę.
Nat: Załóż mama.. - podeszłam do niej i zaczęłam przyglądać sie raz córeczce raz sukience..
J: Czemu? Ja nic nie rozumiem..
Nat: Załóż mamuś.. Proszę.. - wcisnęła mi w ręce ubranie i pchnęła w stronę łazienki. Chwile stałam i nie wiedziałam co zrobić, ale ostatecznie postanowiłam posłuchać małej. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam sie. Pomalowałam i oczesałam, gdy wyszłam z łazienki moja mała Nathalie stalą na środku z tym razem kartonem w rączkach. Wyciągnęła z niego śliczne białe szpilki i postawiła przede mną.. Dopiero teraz zauważyłam że ma na sobie śliczną dziewczęca sukienkę w kolorze niebieskim jak niebo.. Ubrałam je i spojrzałam wyczekująco na moją córkę.
J: Słoneczko powiesz mi o co chodzi?- przykucnęłam przy niej.
Nat: Nie.. a teraz chodźmy. - powiedziała i złapała mnie za rękę. Pociągnęła mnie za sobą na dół, w salonie stał Nialler, ubrany w garnitur z niebieską koszulą. Posłałam mu niezrozumiale spojrzenie. Blondyn podszedł do mnie i pocałował w usta.
N: Śliczna jesteś.. - wyszeptał. Teraz on złapał mnie za dłoń i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do limuzyny i pojechaliśmy. Gdzie? Nie mam pojęcia..
J: Niall?
N: Słucham kotku?
J: Gdzie jedziemy? I do cholery czemu ja o niczym nie wiem. Zawsze dowiaduje sie ostatnia..
Nat: Ojj.. mamusiu, właśnie o to chodzi żebyś dzisiaj dowiedziała sie ostatnia o co chodzi.. - odpowiedziała za Nialla na co blondyn zachichotał.
J: Mam nadzieje że to drugie nie będzie takie pyskate jak mała.. - szepnęłam do siebie.
N: Coo? - spojrzałam na niego lekko przestraszana.
J: Nic skarbie..
N: I ty mówisz że to ty sie dowiadujesz czegoś ostatnia a sama coś ukrywasz..
J: Wy pierwsi zaczęliście..
Nat: Cicho.. macie sie nie kłócić.. - krzyknęła na nas..
N: Jestem ciekaw po kim ona taka jest.. - zaśmiał sie.
J: Jak to po kim..?! Niall jesteście identyczni.. - mój mąż sie tylko zaśmiał a Nathalie zachichotała. Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce. Byliśmy przed jakąś restauracją, Horan złapał mnie za dłoń splatając nasze palce, a nasza córka pobiegła do wejścia. Po chwili znikła za drzwiami, niedługo po niej znaleźliśmy sie i my w środku. Było ciemno i z trudem mogłam dostrzec gdzie jest w tej chwili mała brunetka. - Niall co tu sie dzieje.. - szepnęłam. Ale nie uzyskałam odpowiedzi. Nagle wszystkie światła sie zapaliły a wraz z nimi..
Wszyscy: NIESPODZIANKA!! - wykrzyknęli wszyscy na raz. Stałam w bezruchu i zastanawiałam sie o czyim przyjęciu zapomniałam, przecież do urodzin daleko..
N: Mam nadzieje że ci sie podoba.. - przytulił sie do mnie i szepnął na ucho.
J: Pewnie, ale ktoś ma urodziny czy co? - podbiegła do nas mała Nathalie i wskoczyła blondynowi w ramiona.
Nat: Mamuś.. No przecież ty masz za dwa dni.. - na jej twarzyczce pojawił sie wspaniały uśmieszek.
J: Ale to dopiero za dwa dni.. Nie musieliście.. - przytuliłam ich oboje. - Kocham was.. Całą trójkę..
N: No właśnie.. Nie tylko twoje urodziny będziemy dzisiaj świętować. Znalazłem w łazience test ciążowy.. Nawet nie wiesz jak bardzo sie ciesze.. - wypościł z ramion małą i zbliżył sie do mnie. - Mamy nadzieje z Nathalie że to będzie chłopiec.. Dlatego jesteśmy ubrani na niebiesko.. - na jego twarzy pojawił sie uroczy uśmiech. Nie odpowiedziałam tylko złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Zapomniałam o całym przyjęciu i otaczających nas gościach. Liczył sie w tej chwili tylko on. Pocałunek trwał by dłużej gdyby nie jeden z gości który co chwile zwracał na siebie uwagę. Oderwaliśmy sie od siebie i spojrzeliśmy na tego kogoś.
N: Hazza ty wiesz kiedy przerwać, nie?!
H: No wiesz.. dokończycie w domu.. A teraz (T.i.) gratuluje.. - podszedł do mnie i mocno przytulił. - razem z Harrym poszliśmy do gości. Każdy składał mi gratulacje i życzenia. Było świetnie i przyjemnie, można powiedzieć że cała nasza Directionerska rodzina tutaj była.
N: Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.. - wyszeptał wprost do mojego ucha gdy przywitaliśmy wszystkich gości. Zaczął rozglądać sie po sali jakby kogoś szukał. - Oo tam jest. - pokazał ręką w stronę jakiegoś szatyna i pociągnął mnie do niego. Byłam ciekawa kto to jest. Kilka sekund później byliśmy już przy nim. Odwrócił sie w naszą stronę i z zaciekawieniem sie mu przyglądałam. - Cześć stary.. - przytulił sie z nim, tak jakby z tęsknotą..
Z: Nie mów że mnie nie poznajesz (T.i.).. - ten głos.. to.. to Zayn. Szybko zmniejszyłam odległość miedzy nami i przytuliłam sie do chłopaka.
J: Jak ja dawno cie nie widziałam.. - odsunęliśmy sie od siebie i znów stanęłam przy blondynie. Poczułam jak Niall splata nasze palce.
Z: Ja ciebie też.. Ale rozumiem że musiałaś zająć sie rodziną.. - uśmiechnął sie, to uśmiech którego dawno nie widziałam, taki że aż miękną kolana.. Niee! Przecież masz rodzinę a Zayn wyrządził ci wiele krzywd - powtarzałam sobie. Dołączyliśmy całą trójką do reszty. Cała impreza była cudowna, wiele śmiechów i zabaw. Poczułam sie jak za dawnych lat. O okolu dziewiątej wieczorem zakończyliśmy przyjecie ze względu na nasze dzieci. Rozstaliśmy sie w jak zawsze miłej atmosferze.. W domu położyliśmy Nathalie spać i sami poszliśmy do swojej sypialni. Przygotowaliśmy sie do spania i ułożyliśmy wygodnie na naszym wielkim łóżku.
J: Skarbie? - blondyn spojrzał na mnie.
N: Hmm?
J: Kocham cie, wiesz? - Nialler w odpowiedzi złączył nasze usta w krótkim ale namiętnym pocałunku.
N: Wiem i ja ciebie bardziej.
J: Wiesz że nie musisz być zazdrosny.. - uśmiechnęłam sie do niego
N: Zazdrosny?! Ja?! - prychnął, spojrzałam na niego znacząco - No nic na to nie poradzę..
J: Ale wiesz że zawsze będziesz tylko ty w moim sercu.. Nikt inny w nim nie zagości, nawet nie ma tam miejsca na innego mężczyznę.. - zapewniłam go.
N: To dlaczego tak patrzysz na Zayna..? Ja widzę jak na niego patrzysz.. Wiem że nie jest ci obojętny..
J: Ale to ciebie kocham, to z tobą jestem i twoje dzieci urodziłam.. Nigdy nie będzie ktoś ważniejszy dla mnie bardziej niż ty. Widzisz to..? - wzięłam jego dłoń na której była obrączka, i przyłożyłam do niej moją, również z obrączka. - Czy gdybym cie nie kochała, było by to na naszych palcach, rozwijało by sie pod moim sercem twoje drugie dziecko?
N: Nie dawaj mi powodów do zazdrości.. - głos mu sie załamywał. Splotłam nasze dłonie i złączyłam nasze usta.
J: Jesteś jedynym, na zawsze.. Pamiętaj. - wyszeptałam i wtuliłam sie w niego najmocniej jak tylko potrafiłam.
N: Kocham cie.. was.. - przycisnął mnie mocniej do siebie i zasnęliśmy. Niall spełniał sie codziennie jako najwspanialszy tata i mąż. Nigdy nie zamieniłabym go na nikogo innego, pomimo tego że Zayn wrócił do naszego życia, do naszej ogromnej jednokierunkowej rodziny. Starałam sie pokazywać Niallerowi że nie ma po co być zazdrosny, ale i tak wiedziałam że zawsze będzie.. Nawet jeśli to jest ktoś inny niż Zayn. Mój kochany zazdrosny mąż.. Jedyny i na zawsze..

The end..<33
KOMENTUJCIE !! :D



Naat



niedziela, 29 czerwca 2014

Marcel cz. 2 ...

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ;>
Nagle mój laptop rozświetlił się. Otarłem szybko łzy. Przeszedłem przez mój pokój i otworzyłem go. Kurde, znowu zapomniałem wylogować się z poczty. Spojrzałem na skrzynkę i zamarłem.
<Oczami Nathalie>

Ja nie mogę już. Ten szef ma coś z głową?! Jezu. Wróciłam do gabinetu Julie niosąc kolejną stertę papierów. Nienawidzę zostawać po godzinach. Tym bardziej CZTERY godziny. Jeszcze za darmo.
- Jul tu masz jeszcze. Łysol kazał mi, ab..- przerwałam, bo Julie patrzyła za mnie z przerażeniem w oczach. Obróciłam się i zobaczyłam "Łysola".
- Parker! Twoje zachowanie jest NIEDOPUSZCZALNE! Jesteś..

- Ta wiem zwolniona- wzięłam torebkę i płaszcz.- Jutro przyjdę po resztę swoich rzeczy.- rzekłam na odchodne. 
Co za koleś! No nic. I tak najpierw muszę "zacząć" studia. Po co ja się w ogóle wyprowadzałam?! Przecież nie wrócę teraz do domu i nie przyznam im racji. Ah ta moja pieprzona duma!
Skręciłam w alejkę, prowadzącą na ulicę, przy której stał mój dom. Pogoda dopisywała. Jak na razie. Postanowiłam pójść do akademika, aby zanieść te papierki. Na szczęście mieścił się niedaleko stąd. Skręciłam i przystanęłam na chwilkę. CO!? GDZIE JA JESTEM?! Z początku myślałam, że dobrze poszłam, ale się pomyliłam. Zawróciłam i tym razem skręciłam we właściwą ścieżkę. Po 20 minutach spacerku dotarłam do celu. Był nim kilku piętrowy, ceglany budynek. Biło od niego ciepło, co mnie zdziwiło. Weszłam przez metalową bramkę i podeszłam do drzwi. Delikatnie zapukałam, chociaż nie wiem po co. Palnęłam się w czoło i po prostu weszłam. Na korytarzu stała grupka studentów. Podejrzewam, że w moim wieku.Było ich pięciu. Wszyscy dość wysocy. Jeden miał blond włosy, drugi kasztanowe loki, trzeci czarne, na żelowane i postawione do góry, czwarty miał roztrzepane w artystycznym nieładzie, a piąty po prostu zaczesane do góry, ot tak. Podeszłam do nich i uprzejmie zapytałam o sekretariat, czy coś w tym stylu. Loczek szepnął coś do blondyna i spojrzeli na mnie. Czułam, że "obczajają" mnie. Dalej stałam hardo przed tą piątką. Blondyn po chwili wziął mnie za rękę i pociągnął w głąb korytarza. Nic sobie z tego nie robiłam i szłam po prostu za nim. Po chwili blondyn niespodziewanie się zatrzymał, przez co wpadłam z impetem w jego plecy. O mało się nie przewrócił.
- Sorry- szepnęłam.
- Spoko. Tu masz sekretariat. Będę na ciebie czekał, a później odprowadzę, dobrze?- rzekł i mrugnął Delikatnie się do niego uśmiechnęłam.

- Jasne- odrzekłam szybko i weszłam do pomieszczenia. Był to mały, acz przestronny pokoik. Na samym środku stało biurko, a przy nim kobieta wpatrzona w ekran komputera. Przed biurkiem stała kanapa. Przy ścianach stały czarne szafy, domyślam się, że na dokumenty. Ściany były białe, a podłoga drewniana. Gdy weszłam oderwała się od swoich zajęć i gestem dłoni nakazała usiąść. Posłusznie usiadłam na kanapie.
- Dzień dobry, co panią do nas sprowadza?- zapytała.
- Otóż chciałam się zapisać do akademika. Jest jednak kilka spraw, które chciałam omówić dotyczące go.- powiedziałam.
- Jasne, proszę mówić- powiedziała i usiadła wygodnie.
- Otóż pierwszą sprawą jest, że mieszkałam w Paryżu i niedawno się tutaj przeprowadziłam. Tam rok studiowałam i chciałam kontynuować naukę, zamiast zaczyna ją od początku.
- Jasne, z tym nie będzie problemu.
- A drugą sprawą jest, że mieszkam niedaleko akademika i czy muszę się tutaj przenosić?
- Niestety, ale tak. Z tym nie można nic zrobić.
- A co mam zrobić z domem?
- Nie mieszka pani z rodzicami?
- Nie.
To załatwimy sprawę, że nie będzie pani płaciła przez okres nieobecności.
- Dziękuję. Tutaj proszę są chyba wszystkie potrzebne dokumenty.- powiedziałam i podałam jej plik papierków.
- Poproszę jeszcze dowód osobisty i poprzednią legitymację studencką.- rzekła. Podałam i po chwili moja własność wróciła do mnie. - Proszę przyjść jutro o 12.00, aby dokończyć formalności.
- Dobrze, dziękuję i do widzenia!
- Do widzenia.
Wyszłam i wpadłam na kogoś. Przygwoździł mnie on do ściany. Wpatrywaliśmy się w siebie. Miał kawowe, śliczne tęczówki. Stał i po prostu się wpatrywał. Rozpoznałam, że to jeden z tych pięciu studentów, których spotkałam na dole.
- Mała, uważaj jak chodzisz- szepnął uśmiechając się zadziornie. Nagły błysk w jego oczach wydał się znajomy.
- Ty też- odburknęłam i ugryzłam się w język. Udawał, że nic nie usłyszał.
- E Zayn! Zostaw ją!- krzyknął blondyn. Ledwo go dostrzegłam. 
- Do zobaczenia mała! Jeszcze się zobaczymy.- powiedział Mulat i poszedł sobie, Tak po prostu. Po chwili blondynek był już koło mnie. 
- I jak przyjęli cię?- zapytał uprzejmie.
- Ta. Dziękuję za pomoc.. Ehm..- chciałam mu podziękować, ale nie znałam jego imienia. Chyba wyczytał to z moich oczu.
- Niall. Nie masz za co przepraszać. A ty jak masz na imię?- zapytał.
- Nathalie. Dla przyjaciół Nath- powiedziałam i puściłam mu oczko. Roześmiał się. Szliśmy już jakiś czas.
- Nath, który ty masz pokój?- zapytał.
- Jeszcze nie wiem. A od kiedy my przyjaciółmi jesteśmy?- zapytałam.
- Od teraz. Nathalie podasz mi swój numer?- spytał.
- Okej- rzekłam i po raz drugi dziś podałam tak dobrze znany mi ciąg cyfr. Zaraz, zaraz. Przecież podawałam go też Marc'owi! Czemu jeszcze nie dzwonił? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Zaczęłam szukać telefonu. Po chwili zrezygnowałam. Spojrzałam na Nialla, który trzymał mój telefon. 
- Dzięki- powiedziałam z kwaśnym uśmiechem- Halo?
- Hej, tu Niall. Księżniczko następnym razem nie myśl tak długo o mnie, bo się zamartwiam.- powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłam go i rozłączyłam się. Chłopak chwilkę stał, po czym zaczął śmiać się jak głupek.
- No idiota! Czystej krwi. Ten z gatunku pod ochroną!- powiedziałam, a on posmutniał. Jezu, aż tak bardzo przejął się zwykłym tekstem? Przepraszać go nie będę! Postałam jeszcze chwilę patrząc, jak Niall bawi się swoją koszulką, po czym odeszłam bez pożegnania. Później do niego napiszę. Aż taka chamska nie będę. Po 10 minutach byłam w domu. Trwałoby to dłużej, gdyby nie fakt, że straszliwie się rozpadało. Weszłam do domu i zdjęłam buty, a płaszcz i torebkę odwiesiłam na wieszak. Od razu skierowałam się do łazienki. Rozczesałam i spięłam włosy w koka, bo nie ma sensu ich suszyć. Następnie skierowałam się do swojej sypialni i wzięłam czarne legginsy, fioletową koszulkę, czystą bieliznę oraz laptopa. Wróciłam do łazienki i zmyłam makijaż. Napuściłam wody do wanny i przygotowałam przyjemną kąpiel. Zdjęłam mokre ubrania i wrzuciłam do kosza na brudne rzeczy. Weszłam do wanny i sięgnęłam po laptopa. Weszłam na pocztę. Może napiszę do niego? Mam nadzieję, że używa starego e-maila. Napisałam krótką wiadomość i wysłałam. Włączyłam playlistę składającą się z moich ulubionych utworów, po czym odłożyłam laptopa na półeczkę i odpłynęłam w krainę relaksu.
<Oczami Marcela>
Czytałem e-mail po raz któryś tam. Nadal nie mogłem uwierzyć, że ona napisała. Myślałem, że da mi spokój, przecież między innymi po to zmieniłem e-mail. Głupia, tępa blondynka*! Znowu spojrzałem na wiadomość i zagłębiłem się w jej treści.
"Od: Roxy
Witam Marcel! Dawno żeśmy nie rozmawiali. Mam nadzieję, że tym razem nie zawiedziesz i odpiszesz. Luke jest beznadziejny i brakuje nam CIEBIE. W ciągu dwóch lat wygrał zaledwie 16 wyścigów. Ja wiem, że nadal cię kręcą, więc nie daj się namawiać i wróć! Tym razem nie będzie takiej akcji, co ostatnio. OBIECUJĘ!"
Ona chyba nie pojmuje, że po tamtym wypadku NIGDY więcej nie pojadę w nielegalnym wyścigu.
*Retrospekcja*
- Josh! Ja chcę pojechać!- powiedziałem do mojego brata. 
- Marcello, zrozum, że nie. 
- Ale dlaczego?- powiedziałem. Nienawidzę, jak mówi na mnie "Marcello".
- Po prostu nie! A teraz słuchaj. Nieważne, co by się stało opiekuj się Nathalie. Jest taki piękny cytat, którego nie pamiętam. Chodzi o to, że ludzie odchodzą i powinniśmy cieszyć się każdą minutą naszego życia. Rozumiesz?
- Tak,tak a teraz chodź, bo za godzinę wyścig!- powiedziałem. Widać było, że był rozczarowany i zawiedziony. Po godzinie samochody były już przygotowane. Miał to być krótki sprint. Josh- mój brat ( o nim później ) patrzył przed siebie. Po kilku sekundach flaga opadła, a oni ruszyli. Jo był od początku pierwszy i tylko patrzyłem, na wzrastającą przewagę, nad naszymi rywalami. 50 m. 25 m. I WYGRAŁ! Podbiegłem do niego i pogratulowałem. Odebrał nagrodę, która była nam strasznie potrzebna. Mieliśmy małe długi, a dzięki temu jest możliwość uregulowania ich. Josh odebrał te 100.000 dolarów. Wsiedliśmy w nasze samochody i odjechaliśmy. W połowie drogi usłyszałem warkot. Czy to.. O nie! Banda Cody'ego! Przyspieszyłem. Nagle dostałem sms-a.
"Spójrz w tył". Odwróciłem i się i zobaczyłem wyskakującego w ostatniej chwili Josha. Jego samochód wybuchł, a jego odrzuciło w park. Ludzie Cody'ego odjechali, tak samo jak Roxy. Wredna ździra. Zahamowałem z piskiem opon i podbiegłem do brata. Ocknął się.
- Jezu, Josh! Już jedziemy do szpitala!- miał całą poparzoną twarz. Na 100% większość kości miał połamanych.
- Nie Marcel, czekaj. Musisz mi coś obiecać.
- Mów szybko!
- NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE ŚCIGAJ!
- Ale..
- Nigdy! Obiecaj!
- Obiecuję Bracie. Przysięgam.- po tych słowach Josh zemdlał albo umarł mi w ramionach zadzwoniłem na pogotowie i uciekłem. Wszystko, po czym mogliby mnie namierzyć zabrałem mu. Po kilku minutach byłem w domu. Ekspresowo spakowałem praktycznie wszystkie moje rzeczy. Z tajnej skrytki wyjąłem moje 750.000 dolarów, które zaoszczędziłem. Wbiegłem z domu i skierowałem się na lotnisko. Miałem trzy torby i jeszcze jeden bagaż podręczny z pieniędzmi rzecz jasna.
- Jeden bilet pierwszej klasy do Londynu. Jak najszybciej się da.
- Właśnie odleciał panu samolot, ale jest jeszcze jeden za 10 minut.
- To poproszę na niego bilet- zapłaciłem i pobiegłem w kierunku wskazanym przez ochroniarza. W ostatniej chwili dotarłem do bramek. Przeszedłem przez nie zostawiają bagaże. Podszedłem do czwórki ludzi. Po chwili doszedł do nas jakiś koleś. 
- Przepraszam, ale lot musi zostać odwołany. Nie ma wystarczającej liczby osób, chyba, że dopłacą państwo po 100 dolarów.- wśród ludzi przeszedł szmer i już mieli się zbierać, gdy ja..
- Ja zapłacę za wszystkich.- wyciągnąłem pieniądze i chciałem podać temu panu, ale czyjaś ręka mnie powstrzymała.
- Nie trzeba chłopcze- rzekł i sam zapłacił. Weszliśmy do samolotu i pan, który zapłacił usiadł koło mnie.
- Bardzo ładnie chciałeś się zachować Marcel.
-Skąd zna pan moje imię?!
- Nazywam się Josh Hand.
- Ma pan na imię tak samo jak mój brat..
- Wiem. Jestem jego ojcem.
- Dlaczego go pan zostawił?!- wypaliłem nagle.
- Nie zostawiłem. Jego matka uciekła z nim. Niestety, w czasie ucieczki zginęła, a mnie nie mogli namierzyć. Pracowałem w Anglii i teraz tam wracam. Twoi rodzice zaadoptowali Josha. Dowiedziałem się o tym, ale nie chciałem im go odbierać.- zakończył z westchnieniem.
*Koniec retrospekcji*
Wspominałem tak prawie całą noc. Calutkie te dwa lata. Olivię i jej przeprowadzkę. Michaela i jego śmierć. Wszystkich, których kochałem- odeszli. Dlatego po śmierci Josha stałem się twardy i bezlitosny. Mam problemy z agresją. Jestem NIEBEZPIECZNY, ale nikt tego nie rozumie! Ten łagodny, dobry i kochający Marcel nie istnieje. Jestem teraz JA i nikt mnie nie zna. Wszyscy myślą, że jestem taki wspaniały i dobroduszny. 
Mój wygląd w pracy znacznie różnił się od wyglądu na co dzień. Szef kazał mi się tak ubierać do pracy...
Wyłączyłem laptopa i położyłem się na łóżku. Po chwili usnąłem ze łzami na policzkach..
Notka: Otóż chodzi o to, że pojawił się komentarz pod moją pierwszą częścią. Jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwa i mam nadzieję, że pojawi się ich więcej. Kolejne części będą się pojawiać co dwa dni, jeżeli będzie 1 lub 2 kom. :) Jeżeli nie będzie, to co kilka dni. Chciałam napisać, abyście nie siedzieli jak na szpilkach czekając na rozdział :3 Nie ma takiego zainteresowania, ale tak tylko pisze, dla osób czytających :)
Directioner_Forever <3

"Dzień który zmienił moje życie, na zawsze"cz.2

(podkreślony druk oznacza że po polsku)
Jeżeli pod tym imaginem będzie 4-6komentarzy przy następnym imaginie będzie niespodzianka

                          "Dzień który zmienił moje życie na zawsze"
Gdy weszłam do sali koncertowej ogarnął mnie szok....
Cała sala była pusta a do koncertu zostało tylko 15 min. zaczęłam myśleć: "czy to ukryta kamera?" "Pomyliłam daty,miejsce?" "czy 1D ty przyjedzie?" "czy to żarty?" "czy ktoś się pomylił?" "powinnam wracać, czy zostać i poczekać chwile?"  "a co jeśli to jakiś podstęp i ktoś się tu zaczaił?" z zamyśleń wyrwała mnie muzyka z głośników, a mianowicie melodia piosenki "moments".Zdezorientowana obróciłam się w stronę sceny i zaczęłam podchodzić obracając się co chwilę by sprawdzić czy zaraz nie wbiegnie tu tłum fanek.Gdy stałam już przy scenie zza sceny dobiegł mnie słodki głos Liam'a "jesteście gotowi".Yyyy czy oni mnie wkręcają ? pytałam siebie,odchodząc od sceny kierując się ku najbliższemu fotelowi gdy już się usadowiłam.Zobaczyłam chłopców wbiegających na scenę. Nie wiedziałam co robić ale moje nogi nie chciały sie ruszyć,gapiłam i gapiłam się na nich a oni tak jakby zrezygnowani i zaskoczeni zaczęli się pytać siebie nawzajem, nawet mnie nie zauważyli no zajebiaszczo najpierw męczę się tyle w samochodzie później czekam tu zdezorientowana, a teraz moi idoli mnie nie zauważają! serio? czy to są jakieś żarty?siedzę i patrzę na nich a oni zdezorientowani patrzą to na siebie to na drzwi wejściowe a ja myślałam że pęknę ze śmiechu ,ale próbowałam go stłumić,najprawdopodobniej jestem w tym słaba bo Harry zaczął się rozglądać, w sali panował półmrok lecz scena była całkowicie oświetlona,Harry podążał w moim kierunku a ja zaczęłam się bać bo ani jeden nie miał uśmiechu na twarzy i w tej o właśnie chwili zaczęłam się zastanawiać czy oni mają wobec mnie dobre zamiary ? czy są tacy jakich ich media przedstawiają tacy jak wszyscy o nich mówią czy może oni są inni? pełno pytań krążyło po mojej głowie sama już nie wiem czy wyjść czy zaczekać i się przekonać o co im może chodzić.Harry był już tylko 3 metry ode mnie,niestety strach wygrał nad ciekawością i zauroczeniem.Obróciłam głowę w kierunku drzwi na co Harry przystanął, nie czekając na ich reakcje szybko wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi.Gdy nagle poczułam na ramieniu czyjąś rękę odwróciłam się
W;Tak?-zapytałam
H; Yyy.. mówisz po angielsku?-zapytał Harry
W; Tak,a co?-zapytałam nie pewna czego mógłby ode mnie chcieć
H;Jestem Harry a to chłopaki chyba ich znasz-zaśmiał się ukazując te swoje śliczne dołeczki- a ty jak masz na imię?
W; Jestem (T.I), tak znam was
H;Tylko ty przyszłaś na koncert? czy oni nas wkręcają?-no właśnie czy oni nas wkręcają? pytałam sie w myślach
W;Sama się nad tym zastanawiam czy wy mnie wkręcacie? czy to jakieś show, czy coś?-zapytałam coraz bardziej się przekonując że ich intencje nie są złe po prostu są zdziwieni tak jak ja
N;no to skoro już tu jesteśmy to czas zacząć koncert a po koncercie zrobimy ci quiz.Co ty na to?-zapytał pięknie się przy tym uśmiechając
W;Nie wiem na co się zanosi ale lubię zaskoczenia,więc się zgadzam-również się uśmiechnęłam Niall szepnął chłopakom coś na ucho ,i chwyciwszy mnie za rękę zaciągnął na scenę gdy zbliżaliśmy się do sceny Liam pobiegł za kulisy  przyniósł krzesło, gitarę jakiś długopis i kartki
Li;Proszę Wika-powiedział stawiając przede mną krzesło słodko podziękowałam-To tak napisz 10 twoich naszych ulubionych piosenek i pod spodem napisz jaką wdg ciebie każdy z nas lubi piosenkę,a żeby było śmiesznie  osoby której ulubioną piosenkę zgadniesz możesz zadać mu pytanie/wyzwanie, ale jeśli nie zgadniesz np. mojej ulubionej piosenki to ja ci zadaję pytanie/wyzwanie,my napiszemy swoje ulubione i każdy spróbuję zgadnąć 2 twoje,okej?
W;Hmmm....okej ,ale covery też się liczą!?
Lo;liczą,liczą-zaczęłam zapisywać moją listę
1.Right now
2.Taken
3.Little things
4.use somebody
5.Granade
6.Teenage Dritbag
7.Half a heart
8.Happily
9.Strong
10.same mistake
N."Little things "    H."what makes you beautiful"     Li."I'm yours"          Z." Story of my life"   Lo."best song ever"
W;Skończyliście?-zgodnie przytakneli-no więc ja pierwsza zgaduję wasze ulubione piosenki hmmm... Niall czy tw ulubiona piosenka to "little things"?
N;tak
W;Harry a twoja to "WMYB"?
H;Nie-odpowiedział pokazując kartkę na której pisało rock me. Cholera!!!!!!!!Na jego twarz wkradł sie cwaniacki uśmiech-kara będzie pod konirc gry-powiedział a ja przygryzłam dolną wargę
W; okej... Liam" i'm yours"? zayn" story of my lif"e? a Louis" best song ever"?
Li;dobrze
Z;Źle czeka cie kara, moja ulubiona piosenka to" half a heart"
Lou;Oj (S.T.I) czekają cie 3 kary.Moja ulubiona piosenka to "over again"
w; Zobaczymy! to teraz wasza kolej zgadujcie moje ulubione piosenki
Li;strong i happily
W;Dobrze. A ty harrry?
H; right now i only girl
w;right now zgadzam się ale only girl nie strasznie ją lubię a zwłaszcza w waszym wykonaniu ale nwm wybrałam inne, więc Hazza kara cie czeka!!!! A ty Niall?
N;little thigs i alive
W;1-sze tak 2-gie nie ,Zayn ?!
Z;taken, same mistake?
W;Aaaa szpanujesz !-powiedziałam i wystawiłam mu język-zgadłeś,louis przebijasz zayna i liama
lo; no pewnie,może, albo nie? nwm musisz zadawać takie trudne pytania! no okej okej , a może tak podpowiedź??!-
w;zapytał tak słodko że nie potrafię mu odmówić ,więc dla ułatwienia są 2 covery i oba na koncercie a nie w x-factorze
Lou; use somebody i teenage dritbag
W;bardzo dobrze
n&h&li&z;ej to nie fair, (S.T.I) weź!!!-ależ się zbuntowali zaczęłam się śmiać z ich min i przejęcia.
H;a jakie są jeszcze tw ulubione piosenki?
W;1.Right now     2.Taken   3.Little things   4.use somebody   5.Granade   6.Teenage Dritbag    7.Half a heart   8.Happily     9.Strong    10.same mistake
H;No to usiądź posłuchaj twój prywatny koncert, ślicznotko!-gdy usłyszałam te słowa poczułam jak moje policzki płoną
w; Harry bo się zarumienię -mówię na co chichoczemy
H; to jaką piosenkę chcesz usłyszeć jako pierwszą?
W:Może little things? zawsze miałam słabość do tej twojej chrypki w solówce
H;no to śpiewamy little things-zaśmialiśmy się wszyscy-wiecie co nawet fajnie sie złożyło że tak sie potoczyło z tym koncertem,podoba mi się-mówi ukazując te swoje zawsze idealne dołeczki...


Stylesowa



Harry.. :) - część 4

Hejka :* Słuchajcie, ja nie wiem czy dokończę imagina z Zaynem.. :( Nie wiem też czy wam chce sie go jeszcze czytać..  Piszcie mi czy chcecie żebym go dokończyła, a teraz imagin z Harrym <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

J: Halo? - odebrałam nawet nie patrząc na ekran
H: Hej maleńka.. - usłyszałam głos Harrego
J: Ooo cześć Hazza, co u ciebie?
H: A wszystko dobrze, a u ciebie?
J: A całkiem dobrze, wręcz świetnie. Dziękuje że pytasz. - zaśmiałam sie
H: Dobra, wystarczy tej oficjalnej gatki..
J: Taak. Za godzinę u ciebie będę.
H: Czekam.- rozłączyłam sie. Ubrałam buty, spakowałam do torby na wszelki wypadek jakieś ubrania na przebranie i bieliznę. Zazwyczaj takie piątki kończą sie moim nocowaniem u loczka. Wyszłam z domu i po 25 minutach byłam pod jego drzwiami. Zadzwoniłam dzwonkiem i weszłam do środka. Z kuchni wyłonił sie Liam.
J: Cześć Li. - ucałowałam go w policzek.
L: Cześć (S.T.i.). - uśmiechnął sie
J: Harry jest u siebie? - chłopak pokiwał głową na tak i już mnie nie było. Szybko wpadłam do jego pokoju. - Hejka Hazz..
H: Co tam mała? - spojrzał ma mnie
J: Musze ci coś pokazać.. - zaczęłam ściągać z siebie bluzkę, a potem koszulkę. Harry zakrył sobie dłońmi oczy.
H: Nie rozbieraj sie przy mnie. - zachichotał
J: Zabieraj te ręce z oczu i patrz.. - chłopak spojrzał na mój bok, gdzie były moje dwie jaskółki. Przez chwile przyglądał im sie z zaciekawieniem. Spojrzał na mnie.

H: (t.i.) masz 19 lat.. - zaczął z oburzeniem - ..i już masz tatuaż. Po 50-ce nie będziesz miała wolnego miejsca i pewnie twoja stara, obwisła skóra będzie wyglądać obrzydliwie z takimi pomarszczonymi tatuażami.. - powiedział dokładnie to samo co ja tydzień temu, gdy zobaczyłam jego jaskółeczki.
J: Dobra, dobra nie zgrywaj sie teraz.. - założyłam koszulkę i usiadłam obok niego.
H: Czemu zrobiłaś sobie tatoo? Twoja mamusia nie miała nic przeciwko..? - zapytał z delikatnym uśmiechem
J: Chciałam mieć coś takiego co i ty masz.. A mamusia powiedziała że masz na mnie zły wpływ..
H: No tak. Ja niegrzeczny Harry Styles nie mógłbym inaczej.. - zaśmiał sie.
J: To jak podoba ci sie czy nie? - spojrzałam w jego oczy.
H: No pewnie..
J: Ciesze sie.. - uśmiechnęłam sie
H: Że nie.. - powiedział szybko i zaczął wychodzić z pokoju.
J: Że nie!? Oj Styles lepiej sie bój..! - krzyknęłam, zabrałam poduszkę z jego łóżka o zaczęłam go gonić. Biegaliśmy po całym domu. Harry sie już powoli męczył, a ja już dawno nie miałam sił. Wbiegłam do pokoju Louisa i ten spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę.
Lou: Co ty taka zduszana? - podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek.
J: Hej. Louis muszę ci coś powiedzieć. - znów podeszłam do drzwi i uchyliłam je tak by było słychać co mowie. Słyszałam że Harry wchodzi po schodach więc będzie słyszał.
Lou: Co ty robisz..? - uśmiechnęłam sie do niego.
J: Louis! A Harry powiedział, że Kevin cie nie kocha..!! - powiedziałam a raczej prawie krzyknęłam.
Lou: Co powiedział?! To nie prawda! - zrozumiał o co mi chodzi. Wstał szybko i podszedł do mnie. - Ja sie z nim policzę! - mrugnął do mnie i wyszedł 'oburzony' z pokoju. Wyszłam za nim z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Teraz z pomocą Lou będzie mi łatwiej go dorwać.
J: Hazz gdzie jesteś?! - weszłam do jego pokoju. Nie było go tam. Zeszłam na dół i zauważyłam jak Tommo i loczek ganiają sie z poduszkami po salonie. Zaczęłam sie śmiać. Nagle dostałam poduszka w głowę. Stałam w osłupieniu i przyglądałam sie roześmianemu loczkowi. - Zginiesz!podniosłam szybko tą poduszkę i zaczęłam za nim biec. Uciekł do swojego pokoju. Wleciałam za nim i zamknęłam na klucz drzwi. Kluczyk włożyłam sobie do kieszeni w spodenkach i zaczęłam do niego podchodzić.
H: Co kombinujesz?
...

KOMENTUJCIE MISIAKI!! <3




Naat

sobota, 28 czerwca 2014

Harry.. :) - część 3

Hejeczka :* Jeszcze raz.. :D Macie imagina z Harrym :) 3 cześć :D Wiecie na co liczę.. :D
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

J: Mamo!! - krzyknęłam i poszliśmy do kuchni, trzymając sie za ręce. Mama spojrzała na nas jak na wariatów.
M: Co znowu?
H: Założyliśmy sie i nie ma kto przeciąć.
M: O co?
J: O to że wytrzymam bez kontaktu z nim przez tydzień..
H: Jak przegra to zamieszka ze mną na wakacje.. - mama pokiwała ze zrezygnowaniem głową. Podeszliśmy do niej i wyciągnęliśmy przed siebie złączone dłonie. Mama przecięła i my zadowoleni z siebie wróciliśmy do przedpokoju.
J: To w takim razie do piątku.. - uśmiechnęłam sie
H: Albo wcześniej, jak zmiękniesz. - pocałował jeszcze raz mój policzek i wyszedł. Wróciłam do mamy i rozmawiałyśmy przy kawie. Z mamą bardzo dobrze sie dogadywałam. Przeniosłyśmy sie do salonu i razem oglądałyśmy jakieś programy. Pod wieczór poszłam pobiegać, by jakoś mi ten czas minął. Po godzinnym biegu wróciłam do domu i od razu poszłam do łazienki. Wzięłam niesamowicie długą kąpiel i ubrałam sie w piżamę. Sprawdziłam jeszcze różne protele i poszłam spać. Niedziela też minęła mi bardzo miło. Cały dzień spędziłam z rodzicami, pomogłam mamie w obiedzie, a potem razem z tatą zasiadłyśmy przed tv. Dawno takiego dnia nie miesimy. Poszłam spać dość wcześnie. W końcu jutro do szkoły..
Cały tydzień mijał mi strasznie mozolnie. Starałam sie zapełniałam sie rożnymi rzeczami, co wieczór wychodziłam pobiegać i takie inne sprawy. By tylko wygrać zakład. Jest środa wieczór i postanowiłam porozmawiać z mamą na temat mojego pomysłu. Usiadłam na przeciwko niej w kuchni i chwile milczałam.
M: Co ci jest? Już nie wytrzymujesz, co? - zaśmiała sie
J: Niee.. nie wiem. Daje rade, jak na razie.
M: To co sie dzieje?
J: Wiesz mamo, chciałam ci powiedzieć, że chce zrobić sobie tatuaż.. - spojrzałam na nią i wyczekiwałam jej reakcji
M: Jaki?
J: Dwie jaskółki.. To mogę?
M: Masz już 19 lat i to jest twoje ciało i twoje pieniądze..
J: Dziękuje, jesteś kochana.. - wstałam i ucałowałam jej policzek.
M: Harry ma na ciebie zły wpływ.. - znów sie zaśmiała.
J: Niee.. Nie namawiał mnie nigdy do tatuażu..
M: Ale ciesze sie że jesteście takimi przyjaciółmi, nie macie przed sobą tajemnic i mówicie sobie o wszystkim. To skarb mieć takiego przyjaciela.
J: Wiem mamuś.. - uśmiechnęłam sie
M: A myślałaś kiedyś o tym jakbyście byli razem?
J: Szczerze mówiąc to nie. Jest dobrze tak jak jest i kocham go wyłącznie jak brata. Myślę że on mnie też tak samo i tak jak ja nie chce psuć tego co nas łączy. - mama sie tylko uśmiechnęła. - Dzięki mamuś.
M: Za co? - zdziwiła sie, ale pozytywnie
J: Za tą rozmowę. Kocham cie.. - cmoknęłam ją w polik i wyszłam z kuchni. W pokoju zadzwoniłam do studia tatuaży i omówiłam sie na jutro. Chciałam zrobić Hazzie niespodziankę tym tatoo. Położyłam sie spać. Rano uszykowałam sie do szkoły, cały dzień zleciał mi bardzo szybko, nie mogłam sie doczekać tej upragnionej godziny. Niemal wybiegłam ze szkoły. Wizytę miałam na 17 a jest 15;50, w domu wzięłam szybki prysznic i ubrałam sie dość luźno i wygodnie. Zabrałam wszystko co było mi potrzebne i wyszłam z domu. W studiu byłam chwilkę przed czasem.
J: Dzień dobry. - przywitałam sie z mężczyzną.
T: Cześć. To jak gotowa? - uśmiechnął sie. Tatuażysta wydawał sie bardzo miły. Położyłam sie na fotelu i pokazałam gdzie ma sie znajdować mój nowy nabytek. Po jakiś dwóch godzinach mój tatoo był skończony. Nawet temu tatuażyście sie podobał i zrobił mu zdjęcie. Zapłaciłam i podziękowałam. Wróciłam do domu. Od razu przemyłam go i posmarowałam odpowiednią maścią. Chciałam by sie wszystko ładnie zagoiło. Wykapałam sie i poszłam spać. Jutro jest piątek, mam tylko 4 lekcje i wracam do domku. Już o 13 byłam w swoim pokoju. Rozpakowałam torbę i uszykowałam obiad. Przebrałam sie w krótkie szorty i luźną koszulkę na ramiączkach. O ok. 16 zadzwonił mój telefon.
J: Halo? 
...

KOMENTUJCIE SŁONECZKA !! <3<3




Naat