One Direction i My.. - imaginy

sobota, 30 sierpnia 2014

Tomlinson..- część 3

Hejka. A więc jest i trzecia część.. Nie wiem czy na tym nie zakończyć tego imagina. Jak myślicie? Oczywiście wasze komentarze i opinie miłe widziane.. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rano nie było lepiej. Ręka mnie bolała, żałowałam tego czynu, chociaż bardziej żałowałam poznania Tomlinsona. Ogarnęłam swój poranny wygląd i ubrałam się w codzienne ubrania. Pół godziny później byłam pod domem chłopaków. Jak gdyby nigdy nic weszłam do środka i przywitałam trójkę z nich całusem w policzek. Nie dostał go tylko Harry i oczywiście Tommo. 
H: A czemu ja nie dostałem buziaka?! - oburzył się. 
J: I nie dostaniesz przez najbliższe kilka lat. - powiedziałam nawet na niego nie patrząc. Siedziałam koło Niallera i głowę miałam opartą o jego ramię. 
H: Ale dlaczego? 
J: Powiedziałam ci że dostaniesz go jak moja randka będzie sukcesem. - ta sama postawa co poprzednio, tylko bardziej wtuliłam się w blondyna. Irlandczyk objął mnie ramieniem przyciągając mnie do siebie. Uwielbiałam się do niego przytulać, tak bez powodu. 
H: A nie była? - dopytywał. Miałam dość tych głupkowatych pytań z jego strony. 
J: Kurw* Harry, tylko ty wiedziałeś gdzie będzie moja randka! Myślałam że się przyjaźnimy! - krzyknęłam na niego. Zrobił zdziwioną minę, jakby nie wiedział o co chodzi. 
H: Przecież ci pomogłem. - powiedział cicho. 
J: Tak, na pewno.. Mówiąc temu kretynowi gdzie mam się spotkać z Davidem.. - zeszłam z tonu. Byłam wyczerpana a do tego bolała mnie głowa. Chyba przesadziłam wczoraj. Hazz nic nie odpowiedział, a to znaczyło że mam racje. Do salonu wszedł zadowolony z siebie Tomlinson, usiadł na przeciwko mnie i patrzył na mnie z wyższością. - Jesteś z siebie zadowolony? - powiedziałam patrząc na niego ze złością. 
Lou: Nawet nie wiesz jak bardzo.. - na jego twarzy był wielki uśmiech.. Najgorsze jest to że on był szczery. Postanowiłam jednak zachować spokój. 
J: To wspaniale! - uśmiechnęłam się ironicznie. - Powiedz Louis co mam zrobić żebyś przestał rujnować mi życie? - mówiąc to poczułam jak Nialler ściska mnie jeszcze bardziej. 
Lou: Niech się zastanowię.. 
Z: Mam dość waszych kłótni! - wtrącił. 
J: Poczekaj Zayni.. Chcę się dowiedzieć, może uda mi się to zrealizować.. 
Lou: Było by cudownie.. - wrogość, w głosie, w oczach, ogólnie wszędzie gdzie była nasza dwójka zawsze w powietrzu była wrogość. 
J: Więc? - ponaglałam go. Chłopak pochylił się w moim kierunku, przeszywając wzrokiem moje oczy
Lou: Zniknij. - powiedział przez zęby. Jedno słowo, a może przysworzyć tyle bólu. W sercu poczułam jakby mi je ktoś złamał. Nie wiem jak osoba którą kocham może mnie tak ranić. 
J: Nie ma problemu. - w oczach zebrały mi się łzy. Z torebki wyjęłam jego t-shirt. Spojrzałam na koszulkę a potem na Louisa. - Pamiętasz co powiedziałeś jak mi ją dawałeś?! 
Lou: Jakoś nie bardzo.. - rozłożył się na fotelu. 
J: A ja doskonale.. Powiedziałeś że mam ci jej nie oddawać choćby śmierć miała przerwać naszą przyjaźń, ale wiesz co?! Nie chcę jej widzieć w ostatnich dniach mojego, i tak zniszczonego przez ciebie, życia.. - po moich policzkach spłynęły łzy. 
Li: Coo?! - na twarzach chłopaków malowało się zdziwienie. Chyba nie spodziewali się takiego czegoś. Ale Tommo oczywiście nieprzejęty. 
Lou: Mogłaś ją wyrzucić, nie chcę mieć niczego co ty trzymałaś w swoich szponach. - zakpił. 
H: (T.i.) ty nie mówisz poważnie?! 
J: Mówię.. W takim razie Lou, dlaczego wciąż śpisz z moją koszulką? - chyba trafiłam bo jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie. 
Lou: Harry miałeś nikomu nie mówić! - wrzasnął na niego na co się przez łzy zaśmiałam. 
J: On nic nie mówił, sam się w tej chwili wydałeś.. Ale dzień dobroci dla zwierząt i twoje prośby zostaną wysłuchane.. Widzimy się dzisiaj ostatni raz! - wstałam z miejsca wyrywając się z uścisku blondyna. - Kocham Cię Louis, jednocześnie nienawidząc z całego serca.. - powiedziałam patrząc w jego oczy. Starłam łzy i podeszłam do każdego z chłopaków. Oni stali w niemałym szoku. 
Li: Mała nie rób nic głupiego.. - poprosił. 
J: Za późno. 
Z: Jak to? 
J: Błędem było zakochanie się w nim.. - wyjaśniłam i uściskałam każdego. 
H: To moja wina.. - wyszlochał gdy przytulałam się do niego - Nie Harry, to jest wina tylko Tomlinsona. - pocałowałam go w policzek, tak jak Zayna i Liama. Przyszła kolej na Nialla. Zamknął mnie w żelaznym uścisku i nie chciał puścić. Czułam na swojej szyi jego mokre łzy. 
J: Przyjdź do mnie za tydzień, ale żeby nikt nie wiedział.. - wyszeptałam prawie niesłyszalnie. W odpowiedzi przycisnął mnie bardziej do siebie. Po chwili odsunęłam się od niego i spojrzałam na Louisa. - Mam nadzieję że widzę cię ostatni raz.. 
Lou: Tak samo jak ja.. - powiedział jakby niewzruszony zaistniałą sytuacją, ale coś się zmieniło w jego oczach. Nie jest to teraz istotne. Wyszłam z ich posiadłości i łzy lały się strumieniami. Wiedziałam że muszę spełnić jego prośbę, nie mam zamiaru znów przez niego cierpieć. Po jakimś czasie, nie wiem czy dłuższym czy krótszym wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi na wszystkie spusty i rozłożyłam się w salonie. Byłam już nieco uspokojona, ściągając z siebie sweterek otarłam się o rany na nadgarstku. Syknęłam z bólu i przez chwilę wpatrywałam się w nią. Podniosłam się z miejsca i w kuchni znalazłam nową żyletkę. Usiadłam pod szafkami i obracałam ją w dłoniach. Skończyć swoje życie i dać świadomość Lousowi że wygrał!? Sama już nie wiem.. Byłam roztrzęsiona i potrzebowałam jakiegoś ukojenia. Kiedyś przed poznaniem chłopaków, żyletka była moją najlepszą przyjaciółką.. Lou pomógł mi najbardziej wyjść z tego i z powrotem do tego wrócić. Przypomniałam sobie ten przerażający ból i niepewność, która towarzyszy przy wykonywaniu piekących cięć. Zrezygnowałam z tego i odłożyłam metalowy przedmiot na blacie. Poszłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Niemal od razu zasnęłam. Nie wiem czy coś mi się śniło, nic nie pamiętam z tej nocy, ale rano obudziłam się cała spocona, przestraszona i do tego wszędzie były ślady zaschniętej krwi. Teraz jeszcze bardziej przyśpieszyło moje serce, sprawdziłam co mogło być powodem tych plam. Moja ręka która niedawno pocięłam była cała czerwona, rany musiały się otworzyć podczas snu. Poszłam do łazienki i zmyłam to z siebie, myjąc przy okazji zęby. Wróciłam do sypialni, ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania i zdjęłam poszewki z pościeli. Rzuciłam wszystko w łazience na podłodze i zeszłam na dół. Nie miałam na nic ochoty, więc zrobiłam sobie tylko kawę. Popijając ją wracało do mnie wczorajsze zachowanie Louisa. Gdybym skończyła ze swoim życiem, uznałby że jestem słaba.. Ale gdyby jednak, to i ja odczułabym pewnego rodzaju ulgę. Chociaż nie chcę zostawiać chłopaków, są wspaniali i zachowałabym się samolubnie. Przyjaźnimy się i to jest najlepsze co mnie w życiu spotkało, mimo to że przeżywam koszmar widząc Tomlinsona.. Zastanawiam się jednak co czuł gdy powiedziałam że się więcej nie zobaczymy, co miało znaczyć to zakłopotanie jak wspomniałam o mojej koszulce i do jasnej cholery dlaczego on z nią śpi??! Nie wiedziałam jak sobie na te pytania odpowiedzieć.. Nie chciałam na nie odpowiadać. To jest sprzeczne z jego nastawianiem do mojej osoby.. Myślałabym o tym dalej ale usłyszałam że mój telefon dzwoni. Nieśpiesznie poszłam po niego do sypialni, wzięłam go do ręki kładąc się na łóżko. Dzwonił Harry.. Nie chce z nim rozmawiać, jest najlepszym przyjacielem Louisa, więc jeżeli o czymś mu powiem, albo dam znać że jednak żyje, to Tommo i tak będzie wiedział. Loczek może poczuć się w pewien sposób winny, ale nie mogę nic z tym zrobić. Rozłączył się po kilku chwilach, zauważyłam że każdy z nich do mnie dzwonił, tzn. 4/5 zespołu. Od Nialla dostałam sms-a o treści: ' Nie mogę znieść myśli że w każdej chwili możesz sobie coś zrobić.. Wiesz że nie zniósł bym tego! Wierzę jednak że w przyszłym tygodniu zobaczę cię całą i zdrową.. Jesteś moją małą siostrzyczką i zawsze będę cię kochał. Nikt nie jest wart twojego życia, nawet jeśli tym kimś jest mój przyjaciel, nie wiem dlaczego on się tak zachowuje, ale wiem że ty dalej go kochasz, pomimo tych wszystkich krzywd jakie ci wyrządził. Do zobaczenia Xoxoxo ' I co ja mam teraz zrobić?! Mam dwie opcje. Skończyć z tym, albo zacząć życie bez nich.. Musiałabym ich wszystkich zostawić. Zobaczymy jak będzie dalej.. Kolejne dni zlatywały mi strasznie mozolnie, siedziałam w domu i nic nie robiłam.. Chociaż nie! Odnowiłam znajomość z moją dawną przyjaciółką, nie rozstaje się z nią ani na moment. To wspaniałe ostrze codziennie rozcina moją delikatną skórę. Dlaczego, znów zaczęłam się ciąć?! Przez Louisa, siedząc sama w domu zaczęłam się nudzi. A jak zaczęłam się nudzić to zaczęłam myśleć, a jak zaczęłam myśleć to zrzucałam całą winę na siebie.. Że to co jest między mną a Boo Bearem jest przeze mnie. W sumie gdybym się wtedy zgodziła było by teraz inaczej.. I znów kolejne szybkie cięcie wzdłuż nadgarstka, wraz z wypłynięciem krwi na moją rękę odczułam niesamowitą ulgę i poczucie bezradności. Siedząc tak w salonie na podłodze przyglądałam się jak ciemno czerwona ciecz spływa na panele. Było mi mało więc wykonałam jeszcze jedną, nieco głębszą ranę. Teraz było idealnie, czułam się lekko i nic mnie nie obchodziło. Moje oddechy stały się cięższe, zaczął wirować dookoła mnie świat, przed oczami robiło się ciemno. 
J: Widzisz Tomlinson.. - powiedziałam do siebie -..Wygrałeś.. - wymruczałam ostatkiem sił i zamknęłam oczy, opadając na ziemie. Wiedziałam że zaraz będzie koniec. Nawet tego chciałam, chciałam skończyć to życie z toksyczną miłością do niego. Wdechy powietrza przychodziły mi coraz trudniej, moje ciało zaczęło się trząść.. Nie powinno tak być! 
N: (T.i.)!! (T.i.)!! Obudź się!! - usłyszałam krzyki Niallera. A potem jakąś cichszą rozmowę, ale bardzo szybko coś mówił. Nie wiem z kim, ani po co!? Przecież ja już nie chcę żyć..

Naat

3 komentarze: