One Direction i My.. - imaginy

sobota, 23 sierpnia 2014

Marcel.. cz.19

Witam, witam :33 Jest mi niezmiernie miło, że tak mnie przywitałyście. Kończę już (powoli, powolutku) Marcela i mam dla was Liama :D Nie wiem kiedy się pojawi kolejna część, bo wyjeżdżam jutro na 5 dni. Najprawdopodobniej nie będę miała internetu. Także no wiecie nie bądźcie złe, czy coś, bo wszystko, co mi przyjdzie do głowy, zapiszę w zeszycie i tuż po powrocie wstawię :* ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, BO TO NAPRAWDĘ MIŁE :)
***********************************
Nagle dosiadła się do mnie dziewczyna, która nie wyglądała jak ta ze sklepu.. Ta wyglądała.. inaczej. Miała na sobie koktajlową sukienkę, białe szpilki i małą kopertówkę. Na boga, to miała być tylko kawa! Westchnąłem i spojrzałem na telefon. Równa 18. Jeszcze raz spojrzałem na nią i zdałem sobie sprawę, że natura nie obdarzyła jej urodą, ale w końcu liczy się wnętrze, co nie? Jakoś mnie to nie przekonywało, tym bardziej, że jej szare oczy w parze z blond włosami, wyglądały bardzo tępo. Nie to co Nath. Jej śliczne oczy i piękne lśniące włosy.
- No hej.- bąknęła na przywitanie. Jakoś nie wierzę, że aż tak matka natura jej nienawidzi. Wcześniej nie zauważyłem jej skrzeczącego tonu, bardzo, ale to bardzo irytującego. Głos mojej Nathalie był kojący i po prostu cudowny. 
- Hej.- odrzekłem chłodno, co zbiło dziewczynę z tropu. Podszedł kelner, a ja zamówiłem cappuccino, mimo że go nienawidzę. Nie chcę, żeby ta dziewczyna wiedziała cokolwiek o mnie. Odrzucała mnie i nie chciałem spędzić z nią ani chwili dłużej. Chyba po 10 minutach udam, że ktoś coś ode mnie potrzebuje.
- A pani czego sobie życzy?- zapytał chyba równie rozczarowany co ja kelner.
- To samo, co on.
Mimowolnie przewróciłem oczami na o kelner się zaśmiał i poszedł. Po chwili wrócił i rzucił mi pytające spojrzenie, gdy łyżka dziewczyny "przez przypadek" upadła. Mówiło "Serio stary? Z nią?". Pokręciłem głową.
- To ja pójdę po łyżeczkę.- zaproponowałem. Wstałem i podążyłem za tym kolesiem.
- Ej, pomóc ci się wydostać z tego bagna?- wyszeptał.
- Jeśli możesz..
- Daj swój numer. Jak skończycie pić kawę, to zadzwonię do ciebie.
- Dzięki stary.- poklepałem go po ramieniu. Uśmiechnął się i podał mi łyżeczkę. Wróciłem na miejsce i dałem przedmiot dziewczynie. Zaczęliśmy rozmawiać i tak jak przypuszczałem, okazała się pustą laleczką. Ugh.. Dopiłem szybko kawę i wtedy przerywając dziewczynie opowieść o jej kocie, zadzwonił mój telefon.- Um.. przepraszam.- powiedziałem i odebrałem.
- Halo?
- No to jesteś wolny ptaszku. Szukaj innej ptaszyny.
- Oh.. Ale ja nie mogę teraz.
- Gościu natychmiast proszę opuścić tę dziewczynę. To moje ostatnie słowo.- mój rozmówca prawie pękał ze śmiechu.
- Ale.. 
- NATYCHMIAST!
- No dobrze. Będę za chwilę.- rozłączyłem się i przybrałem przepraszający i smutny wyraz twarzy.- Ja cię bardzo przepraszam, ale mój szef wzywa mnie do pracy. Wybacz.
- Nie ma sprawy, do zobaczenia.- żeby dobrze zagra swoją rolę postanowiłem jeszcze o coś zapytać.
- Jak się tak właściwie nazywasz?
- Amy. Amy Troot. A ty?
- M.. Damon.. Hazel.- wymyśliłem na szybko i strzeliłem jej mój "uroczy", jak to nazwała Nathalie uśmiech. Widziałem, jak braknie jej tchu i oczy błyszczą.- Pa.- rzuciłem jeszcze i wybiegłem na zewnątrz. Nie padało, ale dzięki Bogu, że wziąłem samochód. Wsiadłem i odjechałem, a właściwie okrążyłem budynek i wszedłem do kawiarni od tyłu.
- Ej, ale t..- przerwał ten kelner, gdy mnie zobaczył.- O cześć.
- Hej, chciałem ci podziękować i zaprosić do mnie na jakieś piwo i meczyk, czy coś.- powiedziałem.
- Spoko.
- No to ten.. Zgadamy się jakoś czy coś.
- Ok, do zoba Damon.- zatrzymałem się w pół kroku i odwróciłem z powrotem do niego.
- Oh, nie mam na imię Damon. Jestem Marcel. Marcel Styles.
- Zayn Malik i hej, jesteś bratem Harry'ego?
- Um, bliźniakiem.
- Okej.- podałem mu jeszcze adres i postanowił przyjść do mnie jeszcze dziś.
Dotarłem do domu i opadłem na łóżko w moim pokoju. Po 10 minutach bezczynnego leżenia, zdałem sobie sprawę, że w domu chyba jest syf i trzeba ogarnąć co nieco.
Przebrałem się w szare dresy, biały podkoszulek i tego samego koloru supry. Poszedłem do salonu i zastałem Harry'ego leżącego na kanapie i śpiącego. Sądząc po chuście na jego lokach, musiał sprzątać. Obudziłem go i powiedziałem, że przyjdzie do mnie kolega. Skinął głową i dalej poszedł spać, więc zwaliłem go z sofy, a on ze zniesmaczoną miną podreptał do swojego już pokoju. Skierowałem się do kuchni i wyciągnąłem chipsy, żelki kilka piw i inne przekąski, dzięki którym na pewno nie będziemy głodni. Zayn pojawił się kilkanaście minut później. Zaprosiłem go do środka. Usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy. To niepodobne do chłopaków, ale no sorry nie znam gościa, tak?
Dowiedzieliśmy się o sobie trochę i wiedząc podstawowe informacje o nim, zaproponowałem meczyk w Fifę. Zdążyliśmy się już za kumplować.
- Rozniosę cię!- zaśmiał się.
- Nie no, na żartach, to ty się znasz!
Graliśmy i zakończyło się to remisem. Nie chciało się już nam, więc rzucaliśmy jakieś pomysły. Po chwili Zayn chciał zobaczyć mój pokój, dlatego mu go pokazałem.
- Faajny.- powiedział. Przyuważył moją gitarę w kącie i podszedł do niej.- Grasz?
- No tak.
- Zagraj coś.
Zagrałem jakieś coś tam, a on się ze mnie śmiał.
- Człowieku chciałem, żebyś coś zagrał, a nie pokazał mi gamę.
- Haha, no naprawdę śmieszne. Tak naprawdę, to moja przyjaciółka potrafi śpiewać i grać. Dla niej trzymam tę gitarę. On mi kazała się nauczyć, to już coś umiem, nie?
- Właśnie nie. Patrz.- zaczął grać, a ja byłem pod wrażeniem. Z pokoju obok dobiegł hałas. Po chwili usłyszeliśmy krzyk.
- MARCEL!- Harry, ojej, chyba obudziliśmy dziecko.
- CZEGO!
- MOŻESZ SIĘ TAK JAKBY.. ZAMKNĄĆ? PRÓBUJĘ SPAĆ.
- Rozwydrzony bachor.- powiedziałem do Zayna.
- MILCZ!
- Nie podsłu..
- CH*J!!!- wydarł się na całe mieszkanie.
- HARRY!!!!- a skąd tu Nath..? A no tak! Przecież miała się mną opiekować. Tylko.. czemu nie mam już opatrunków na głowie? 
- ALE TEN IDIOTA MNIE PODPUŚCIŁ!!!
- TERAZ MASZ JUŻ PRZERĄBANE DO RESZTY STYLES!- krzyknęła trochę głośniej, a raczej była coraz bliżej.
- ALE NIE POWIEDZIAŁAŚ KTÓRY STYLES!- próbował bronić się Hazz.
- TEN Z MOPEM NA GŁOWIE.- dołączyłem się, a Zayn już tarzał się ze śmiechu.
- O NIE MARCEL, W TAKIM RAZIE OBYDWOJE! NATYCHMIAST DO MNIE!
Usłyszałem, jak Harry posłusznie zmierza w jej stronę (skrzypiące łóżko i trzask drzwiami, a następnie bardzo głośne tupanie). 
- NATH, ALE JA MAM GOŚCIA!- w tym momencie do pokoju weszła Nath i troszkę się speszyła.
- Um.. Jestem Nathalie.
- Z-Za-Zayn.- wykrztusił między falami śmiechu.
- Dobra już spokój stary. Młoda się troszkę speszyła, a ja nie lubię, jak ona czuje się nieswojo.
- Ok-kej.- uspokoił się i podszedł do Nath zamierzając się właściwie przywitać. Ujął jej delikatną dłoń i pocałował. Spiąłem się, co dziewczyna zauważyła i posłała mi przepraszające spojrzenie.
- Zayn Malik księżniczko.
- Nathalie Parker i nie jestem żadną księżniczką.- powiedziała po czym zwróciła się do nas obojga.- Posprzątałam w salonie i chciałam, żebyśmy pooglądali film, dobrze Marc?
- Nie wiem. Jest już późno i w ogóle..
- Właśnie. Ja też powinienem spadać.
- Oh, okej.
- Tak przy okazji, słyszałem od tego gościa tam, że grasz na gitarze i śpiewasz.- przyjaciółka zgromiła mnie wzrokiem.
- Ta. Ale to nic wielkiego.
- W takim razie może zaśpiewasz mi coś?
- Ona nie chce, okej? Ale możesz poszukać jej na YT'ie.
- Okej. Do zobaczenia?- zapytał mnie, na co skinąłem głową i wskazałem na telefon, co miało znaczyć, że jakby co to niech dzwoni. Zayn wyszedł mówiąc, że nie musimy go odprowadzać.
Siedzieliśmy w ciszy przez chwilę, gdy postanowiłem coś jej wyznać.
- Nathalie, jesteś dla mnie ogromnie ważna i chciałbym, jeżelibyś się zgodziła..- wziąłem głęboki oddech, a ona go wstrzymała.- żebym został twoim bratem.
- Marcel, nie strasz mnie!- walnęła mnie w ramię, a ja się ucieszyłem.
- To znaczy tak?
- To znaczy, że jesteś już na dobrej drodze, abym ci wybaczyła.- uśmiechnąłem się szeroko, ale coś w jej oczach przykuło moją uwagę. Wpatrywałem się w nią intensywnie.
- Masz mi coś do powiedzenia, Parker?- zapytałem gniewnie.
- Znaczy co?
- Wcale już nie jesteś na mnie zła, prawda?- fuknąłem.
- Nie, ale..
- Jesteś suką! Wiesz jak ciężko mi było, gdy powiedziałaś, że mi nie wybaczysz?! Wynoś się z mojego pokoju!!- dziewczyna z płaczem wybiegła. Nie obchodzi mnie to. Jak ona mogła?!
Owszem, zrobiłem coś niewybaczalnego, ale ona mnie okłamywała tak długo!!
Walnąłem w ramę łóżka, aż zaskrzeczało. Nagle coś huknęło i drzwi otworzyły się, wręcz prawie wyleciały z zawiasów.
- COŚ TY ZROBIŁ TEMU KWIATUSZKOWI!!!- wykrzyczał lokowaty.
- TY SIĘ JEJ ZAPYTAJ, CO ONA MI ZROBIŁA!!
- OPOWIEDZIAŁA MI JUŻ WSZYSTKO! NIE MOŻNA TAK TRAKTOWAĆ DZIEWCZYN! A TYM BARDZIEJ JEJ! NIE ZASŁUGUJESZ NA NIĄ!
- WIEM!! WIEM, ŻE NA NIĄ NIE ZASŁUGUJĘ, ALE ONA TO JEDNA Z NIEWIELU RZECZY, WŁAŚCIWIE DWÓCH RZECZY, NAJLEPSZYCH RZECZY, JAKIE MNIE W ŻYCIU SPOTKAŁY! NAWET NIE WIESZ, JAK CIERPIAŁEM, PRZEZ TE TRZY PIEPRZONE LATA BEZ NIEJ!- nie płakałem, tylko wreszcie powiedziałem komuś, co tak naprawdę czuję.
- Oh.- usłyszałem jej szept. Stała za Harry'm.- Ja nie wiedziałam Marcel.. Ja naprawdę nie wiedziałam.
- Dobra idźcie już stąd. Albo nie, ja pójdę.- minąłem ich i nie przejmując się, że jestem tylko w podkoszulku, wziąłem kluczyki od auta i swój portfel. Wsiadłem do samochodu i przekręciłem kluczyk. Wręcz wyskoczyłem z podjazdu. Nikt nie wie, gdzie teraz jadę. Nawet ja sam...

Directioner_Forever <3


1 komentarz: