One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 7 maja 2015

Payno ~ część 1

Nigdy tego nie robiłam (może jednak nie nigdy, ale ostatnio przez długi czas), ale stwierdziłam, że być może (znowu) zacznę pisać notki przed częścią, nie wiem czemu.
Zauważyłam, że moje imaginy są bardzo, ehm.. Jakby to powiedzieć.. GRZECZNE. Postanowiłam to zmienić, więc opowiadanko będzie pełne agresji i wulgaryzmów. Może trochę przesadziłam, bo aż takie ostre nie będzie, ale myślę, że różnica będzie kolosalna. Mam nadzieję, że się spodoba :)
**********************

<Oczami Liama>
- Co ty robisz, (T.i.)?!?!- krzyknąłem na wejściu widząc, że dziewczyna stoi w czerwonym fartuszku na środku kuchni z patelnią. Obok niej na blacie stał mikser i jakieś produkty do przygotowania prawdopodobnie jedzenia.
- Robię obiad.- wzruszyła ramionami.
- Jak ty kurwa nawet herbatę potrafisz spalić!
- Raz mi się zdarzyło, bo byłam zajęta ogarnianiem twojego kaca!!
- Co nie zmienia faktu, że masz dwie lewe ręce w kuchni!- warknąłem. Znowu będę musiał sprzątać po tej nie zdarze!
- Słucham? Jeszcze niedawno z uwielbieniem zajadałeś moje dania!
- Od tamtych czasów minęło bardzo dużo, więc posprzątaj ten burdel i zamów pizzę.- rozkazałem i poszedłem do naszej sypialni. Jak ona mnie wkurza! Jesteśmy parą od 2 lat, mieszkamy razem od 6 m-cy, zna mnie a mimo to zachowuje się gorzej niż moja matka!!
Wziąłem czyste ubrania, żeby nie wyczuła woni marihuany i innych takich. Akcja była niezła, poszło dużo towaru, za naprawdę duży hajs. Nie obeszło się od tak zwanego "poczęstunku" gdzie nasi "goście" próbują, co kupują. Nasze dragi są najlepsze, wszyscy to wiedzą, ale mimo to i tak zawsze pozwalamy na takie coś. Zapaliliśmy też trawkę, przez co teraz muszę szybko wziąć prysznic i wyprać ubrania. Nie chcę żeby się martwiła. Wkurwia mnie bardzo, ale kocham ją nad życie. Oddałbym wszystko, żeby była ze mną. Ludzie mówią, że to niebezpieczne. Niby tak, ale przy tak zwanej wymianie jeszcze nikt nie widział mojej twarzy. Zawsze zakładam czarną maskę, przez co dali mi ksywkę 'anonimowy'. Słaba, ale wymyślili ją frajerzy spoza branży i na moje nieszczęście tak się przyjęło. Nic z tym nie zrobię, choć próbowałem.
Z szafy wyjąłem szare dresy, biały T-Shirt i czystą bieliznę. Poszedłem do łazienki i zrzuciłem z siebie poprzednie ubranie. Wsadziłem je do pralki i dorzuciłem kilka innych moich rzeczy. Ona potem nastawi, inaczej pomyśli, że coś chciałem ukryć. Odkręciłem kurek i wszedłem pod bieżącą wodę. Zmywała ze mnie wszystko. Nienawidziłem tego świństwa. Ale musiałem palić z nimi, żeby było wiarygodnie. Na szczęście mój organizm jest tak dobrze nie wiem zbudowany, zrobiony (?) że nie uzależniam się od niczego. W każdym momencie mogę przestać i nie czuję, abym musiał powrócić do tego czy owego. Namydliłem ciało, po chwili spłukałem pianę. Włosy też umyłem. Stałem teraz, oblewany ciepłą, wręcz gorącą wodą i odprężałem się. Wyłączyłem myślenie i zamknąłem oczy. Tego było mi trzeba. Spokoju.
Po chwili z gorącej wody zrobiłem ciepłą, następnie letnią, by w końcu orzeźwić się zimną. To było dobre. Zakręciłem wodę i wyszedłem z kabiny. Zgarnąłem ręcznik i otarłem kropelki wody z włosów. Następnie wytarłem ciało i ubrałem się w świeże ubrania. Lekko ogarnąłem po sobie, bo wiem, że moja malutka księżniczka nie lubi wchodzić do mokrej łazienki. Zresztą ja też nie lubię, a nie chcę wychodzić na hipokryte. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę kuchni. Po drodze jednak usłyszałem jej ciche łkania dochodzące z pokoju. Gdy byłem obok drzwi ucichły na chwilę. Specjalnie głośno udałem, że idę, aż wreszcie wychodzę, po czym na paluszkach podszedłem do drzwi. Dziewczyna nadal delikatnie płakała. W sumie to nie był płacz, ale i tal zmarszczyłem brwi. Pchnąłem drewnianą powłokę i wszedłem do środka. Na początku udawałem, że czegoś szukam i chciałem wyjść, ale jakiś wewnętrzny głos mówił mi
- 'zostań z nią. Zapytaj, czy wszystko porządku'. Posłuchałem go i zbliżyłem się do niej. Leżała na łóżku, ukryta w pościeli. Pogłaskałem ją po plecach i westchnąłem.
- Wszystko w porządku? Może coś cię boli?
- 'tak idioto, boli ją serce, bo zachowujesz się jak dupek!'
- 'zamknij się!'- czy ja rozmawiam sam ze sobą?
- Wszystko w porządku.- odparła.
- Nie wierzę ci. Kobiety zawsze mówią, że wszystko w porządku, a jak facet sobie pójdzie, myśląc, że naprawde jest okej, to mają potem pretensje!- nie chcę, żeby się smuciła.
- Eh.. No dobrze. Chodzi o to, że.. Pamiętasz naszego kotka? Mr. Fluffiesa?
- Tak, a co się stało?- Mr. Fluffies, to był mały biały kotek z czarną plamką na środku łebka. Był oczkiem w głowie mojej (T.i.).
- Przed chwilą poszłam, żeby opróżnić mu kuwetę. Wiesz, poszłam do dużego kontenera, żeby nie smrodzić w domu. I wtedy zobaczyłam go. Leżał powykręcany, przed bramką. Jakby ktoś przejechał go samochodem, a potem jeszcze połamał te nie połamane kości! To okropne!- zaczęła znowu płakać. Odkryłem ją i wziąłem w ramiona.
- Księżniczko.. Nie płacz, Mr. Fluffies jest teraz w lepszym świecie.
- Wiem.. Po prostu tęsknię za nim..- westchnęła i wtuliła się we mnie. Widać, że jej tego brakowało. Tuliłem ją, dopkóki nie usnęła. Gdy już odpłynęła, poszedłem do kuchni. Panował tu idealny porządek, a oprócz tego na stole czekały dwa talerze: jeden ze spaghetti i karteczką "obiad :)", a drugi również z karteczką z napisem "podwieczorek ;)", ale na nim były 3 naleśniki polane syropem. Uśmiechnąłem się pod nosem, jednocześnie przewracając oczami. Usiadłem do stołu i włączyłem telewizor mieszczący się na przecwiległej ścianie. Oglądałem jakiś stary mecz, zajadając jej wyśmienite jedzenie. Ostatnio co raz gorzej traktuje (T.i.).. Bardzo często obrażam ją i wytykam błędy nawet przy naszych znajomych. Między nami wybuchają kłótnie i co chwilę można słyszeć krzyki. Westchnąłem, nienawidzę tego, że mam problemy z agresją. Dokończyłem jedzenie, nieco chłodne, ale trudno i rozłożyłem się na kanapie z colą w ręku. Tak minęły mi 2 godziny, dopóki moja mała piękność nie przyszła.
- Nie mogłeś po sobie posprzątać?- zapytała na wejściu, zakładając ręce.
- Zrobię to później, spokojnie.- przewróciłem oczami.
- Gdybyś zrobił to od razu, to nie musiałbyś tego robić później, a ja też miałabym mniej do robienia.
- Dobra, nie przesadzaj.
- Nie przesadzaj, nie przesadzaj.- powtarzała próbując naśladować mój głos.
- Możesz się już uciszyć?
- Nie mogę.- westchnąłem i podgłośniłem lekko. Dziewczyna stanęła przed telewizorem i patrzyła na mnie.
- Kurwa mać, (T.i.)! Przesuń się, oglądam coś!
- Nie.
- Nie wkurwiaj mnie bo..
- Bo co? Uderzysz mnie?
- Oczywiście że nie.
- Czyli jesteś skłonny do tego by mn.. Zaraz, zaraz powiedziałeś 'oczywiście że nie'?
- Tak. Na moją księżniczkę nikt nigdy ręki nie podniesie. Już ja tego dopilnuje.
- Nikt czyli ty też?- zapytała zaskoczona. Zauważyłem, że przez moje słowa, na jej usta zaczął wpełzać uśmiech.
- Czasem wkurwiasz mnie okropnie.. Ale kocham cię jeszcze mocniej, więc nie jestem w stanie cię uderzyć. Jesteś taka krucha i delikatna.. Nie wyobrażam sobie tego..
- Przepraszam.- podeszła do mnie i przytuliła się. Objąłem ją.
- Już w porządku.- siedzieliśmy tak, ciesząc się sobą, gdy zadzwonił mój telefon.
- Nie odbieraj..- mruknęła.
- Muszę.- wyjąłem telefon, jednocześnie odsuwając lekko (T.i.) od siebie.- Tak?
- Hej, tu Zayn.- usłyszałem.
- No cześć bro, co jest?
- Nowy klient i towar. Za godzinę w starym wesołym miasteczku.
- Dopiero co sprzedałem.- przewróciłem oczami.
- Chuj mnie to obchodzi. Nie spóźnij się.
- Ja pierdole, ty to naprawdę potrafisz zjebać dzień.- wściekły rozłączyłem się.
- Co jest?- zapytała lekko zmartwiona. Nie słyszała rozmowy, bynajmniej wypowiedzi Zayna nie miała szans usłyszeć.
- Nic, muszę iść.- wstałem i pobiegłem do sypialni. Zgarnąłem czarne rurki, białą koszulę, czarną sportową marynarkę i poszedłem do łazienki. Ubrałem się w te rzeczy i ogarnąłem włosy, znaczy zaczesałem je do tyłu, nakładając odrobinę żelu. Wyszedłem z łazienki i zacząłem szukać swoich butów.- Kochanie? (S.T.i.)?- nikt mi nie odpowiadał, przez co się wkurzyłem.- (T.i.) do kurwy gdzie są moje buty?!
- Nie ma.- wzruszyła ramionami, wchodząc do pokoju.
- Gdzie je schowałaś?
- Nigdzie.- odparła i usiadła na łóżku.
- Rozumiesz, że to jest ważne?
- Rozumiesz, że ostatnio wszystko jest ważniejsze ode mnie?
- Są sprawy, które muszę załatwić.- próbowałem się uspokoić. W środku powoli moja złość przeradzała się w furię.
- Nie wiem, gdzie są twoje buty.- powiedziała i położyła się. Trzasnąłem drzwiczkami szafy i pobiegłem na korytarz. Założyłem swoje białe converse i wyszedłem. 



***************************
Nie wiem, dlaczego tak mało komentarzy jest pod moimi imaginami. Pod opowiadaniem Naat były przedostatnio 22 komentarze, a pod ostatnim było 10 (ta liczba cały czas wzrasta)! Dla porównania pod moim było 7. Nie chcę się czepiać, bo robię to chyba pod każdym postem, ale jest mi po prostu przykro :( Bo moją twórczość czyta podobna ilość osób, a komentuje malutka garstka (którą pozdrawiam i dziękuję <3).
Może pomyślicie, że truję, bo taka jest prawda. 
Niech każdy, kto to przeczyta, skomentuje! Nawet zwykła "." oznacza dla mnie, że ta osoba SZANUJE mój czas poświęcony na pisanie :)
NASTĘPNA CZĘŚĆ POJAWI SIĘ, GDY BĘDĘ GOTOWA JĄ OPUBLIKOWAĆ. POMOCNE BĘDĄ WASZE KOMENTARZE.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!

Directioner Forever

15 komentarzy:

  1. Jest świetny! Czekam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie różni się od pozostałych, ale na pewno nie jest gorsze od poprzednich ; ) Z niecierpliwością czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo ♥ rzeczywiście jest inny, ale fajny ♥ czekam na next :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. błagam daj nexta *_____*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie się zapowiada :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super się zapowiada czyli skończy się jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Suuuuuuuuuper <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! :D Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń