One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 11 maja 2015

Louis.. ~ I never had nothing to say.. - część 6

HEJO!!
Jesteście niesamowici!!!! 
I mam pytanie!! Jak to robicie że jest was ponad 2 000 na blogu dziennie i tak słabo w stosunku do tego komentujecie?! 
Jednak jestem zadowolona bo jest niesamowita poprawa z tym!! Kocham was!!
Blog zaraz będzie miał 120 000 wyświetleń i to tylko dzięki wam!!!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~  

H: Mówił że się pokłóciliście. - westchnął.
J: Hmm.. To mało wam powiedział. - stwierdziłam. - Za to ja mam chęć dowiedzenia sie czegoś od Ciebie. Jesteś jutro po południu w domu?
H: A nie możemy sie dzisiaj spotkać? Nie możesz do mnie przyjechać?
- zaproponował.
J: Dzisiaj nie, ale mogę jutro zostać, pobawimy sie jak za starych czasów, tylko we dwójkę. - nie było by to fair w stosunku do Pana Martina, jakbym już dzisiaj wybyła z jego mieszkania.
H: Brzmi ciekawie, ale czemu nie z resztą?
J: Bo nie, chce tylko sie z tobą spotkać. - wiedziałam że w tej chwili loczek sie uśmiecha.
H: Jeżeli tak sprawiasz sprawę.. - zaśmiałam sie
J: Do jutra i liczę na jakaś kolacje.
H: Ale..
J: Papa Hazz.. - rozłączyłam sie, wiedziałam że by miał jakieś sprzeciwy co do kolacji. Zabrałam odpowiednie rzeczy do spania i odnalazłam jakoś łazienkę, wykonałam wieczorne czynności i poszłam spać. Z samego rana obudził mnie dźwięk telefony, zaspana, nawet nie spojrzałam na ekran - Tak? - odebrałam zachrypniętym głosem.
Lou: (T.i.)?! Nareszcie.. - usłyszałam głos Louisa. - Gdzie Ty jesteś, martwię sie.. Wróć do domu, musimy porozmawiać. - wypluwał z siebie słowa.
J: Louis! A my mamy o czym rozmawiać?! - powiedziałam głośniej
Lou: Tak, proszę cie..
J: Po obiedzie przyjadę po swoje rzeczy.. Nie chciałabym Cie spotkać wtedy w domu.
Lou: Ale..
J: Daj mi trochę czasu Louis! - przerywałam mu, miękłam słysząc jego głos, moja pewność siebie i plan zemsty nie był już taki genialny jak wydawało mi sie to na początku.
Lou: Tylko Ciebie kocham.. - zdążył powiedzieć zanim sie rozłączyłam, momentalnie w moich oczach pojawiły sie łzy. Wyszłam z łóżka i powędrowałam do łazienki, stanęłam przed lustrem i wpatrywałam sie w swoje nieszczęsne odbicie.
J: Też Cie kocham Lou.. - mruknęłam do siebie i zamknęłam oczy, pozwalając słonym kroplom spłynąć po policzkach.. Uspokoiłam swoje nerwy i wykonałam poranne czynności, wróciłam do sypialni, ubrałam sie i odnalazłam kuchnie. Pana Martina nigdzie nie było i pewnie zszedł już do sklepu. Zjadłam jakieś małe śniadanie i sama tam poszłam, nie myliłam sie, mężczyzna palił swój stary tytoń. Przywitałam sie z nim, zamieniliśmy kilka zdań i zabrałam sie do pracy.. Te godziny minęły na szczęście mi strasznie szybko i nim sie spostrzegłam jechałam do mojego i Louisa domu. Bałam sie jak cholera, byłam wręcz przekonana że on tam jest. Zaparkowałam na podjeździe i podeszłam do drzwi, weszłam do środka, było cicho, nie było słychać żeby ktokolwiek był w środku. Odetchnęłam, jednak mnie posłuchał. Poszłam prosto do sypialni, otworzyłam pewnie drzwi, ale jak zobaczyłam go przy oknie od razu chciałam uciec. - Miało cie nie być.. - powiedziałam z lekką złością i wyszłam z pomieszczenia. Szybko znalazłam sie w salonie, usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach.
Lou: Kochanie.. - usłyszałam jego głos koło siebie.
J: Nie mów tak do mnie! - warknęłam
Lou: Natalia.. Wiem że spieprzyłem wszystko, całe nasze małżeństwo, miłość, zaufanie.. Ale proszę Cie daj mi szanse, żebym mógł to naprawić.. - błagał. Spojrzałam w jego oczy, miałam ochotę strzelić mu w policzek.
J: Jak możesz prosić mnie o szanse, po tym jak jeszcze kilka dni temu pieprzyłeś się z inną.. - zakpiłam, brunet spuścił głowę.
Lou: Nie chce by to był koniec naszego małżeństwa.. Chce Cie odzyskać.. - znów spojrzał w moje oczy.
J: Myślisz że będę w stanie ci jeszcze zaufać?! - samotna łza spłynęła po moim policzku.
Lou: Wiem, że to będzie ciężkie, ale proszę Cię wróć do domu i pozwól mi Cie odzyskać. - uklęknął przede mną i złapał mnie za dłonie.
J: Wrócę do domu Louis.. - szepnęłam ścierając łzy.
Lou: Dziękuje! - ucieszył sie
J: Nie powiedziałam, że Ci wybaczam. - podniosłam sie z miejsca wyrywając dłonie z jego uścisku. - Chce żebyś wiedział jak ja sie czułam.. - zaczęłam wychodzić.
Lou: Co masz na myśli?! - odwróciłam sie w jego stronę, podeszłam do niego i zbliżyłam sie do jego ucha.
J: Jak będziesz sie czuł ze świadomością ze ja sypiam z innymi?! - uśmiechnęłam sie zwycięsko i wyszłam z domu. Pojechałam prosto do mieszkania pana Martina.
S: O (Z.T.i.).. - ucieszył się mój szef gdy weszłam do środka.
J: Coś się stało? - zmartwiłam się.
S: Nie, oczywiście że nie.. Zrobiłem obiad. - uśmiechnął sie w swój charakterystyczny sposób. - Siadaj.. - podziękowałam mu słabym uśmiechem, zjedliśmy obiad w bardzo miłej atmosferze.
J: Rozmawiałam ze swoim mężem.. - powiedziałam nagle. Staruszek tylko na mnie spojrzał. - Wrócę do domu..
S: Jesteś pewna swojej decyzji? - zapytał jakby ze smutkiem.
J: Tak, chce mu pokazać jak ja sie czułam..
S: Przepraszam Cie za moją bezpośredniość, ale chcesz go zdradzać? - spojrzałam na niego.
J: Nie, nie potrafiłabym.. Ale mogę go oszukać, powiedzieć że spałam z innymi mężczyznami.. - nie mogłabym go zdradzić, kocham tylko jego.
S: W takim razie jak chcesz to zrobić? - był ciekawy.
J: Nie wiem, może będę przy nim udawać że sie umawiam, a potem wyjdę gdzieś na bardzo długo, może czasami nie wrócę na noc.. - to mi sie wydawało najodpowiedniejsze.
S: Nie będę Ci prawił żadnych kazań, bo jesteś dorosła i doskonale wiesz co zrobić.. Ja mogę Ci pomóc.. Jeżeli będziesz chciała to możesz mnie w każdej chwili odwiedzać. - uśmiechnął sie, podeszłam do niego i przytuliłam sie do niego.
J: Dziękuje dziadku.. - mężczyzna cicho sie zaśmiał. - Jest pan wspaniałym człowiekiem, dziękuje.
S: Nie ma za co.. - poszłam do pokoju, zabrałam swoje rzeczy i pożegnałam sie z panem Martinem.
J: Do zobaczenia jutro. - wyszłam i pojechałam do domu. Louis siedział na kanapie w salonie, jakby był tam przez te kilka godzin od mojej wizyty. Nie zwracałam na niego uwagi, poszłam do pokoju gościnnego i rzuciłam sie na łóżko. Przez kilka chwil myślałam czy dobrze robię, ale może jak zobaczy jakie to uczucie to zrozumie.. Zeszłam na dół i zaczęłam robić sobie kawę, w tym samym czasie zadzwonił mój telefon, to Harry, zapomniałem o nim.. - Hej.. - powiedziałam dość radośnie.
H: Cześć.. To o której będziesz?
J: Hmm.. A na którą mnie chcesz? - zaśmiałam sie,
H: Coś podejrzanie mi to brzmi.. - on również sie zaśmiał.
J: Może na.. - spojrzałam na zegarek - 8pm?
H: W porządku.. Do zobaczenia.
J: Papa.. - rozłączyłam sie i odwróciłam w stronę drzwi, w przejściu stał Louis i wpatrywał sie we mnie. Słyszał, na pewno słyszał..

...
____________
Co myślicie?! Wzięłam sobie do serca jeden kom i jest więcej Louisa i będzie już go więcej..  :D Przepraszam was, że wcześniej było inaczej!!!
Chce minimum 17 komów!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!



Naat

20 komentarzy:

  1. Swietny rozdzial z miecierpliwoscia czekam na kolejny! Najlepiej jeszcze dzisiaj !!!
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram komentarz Moniki błagam jeszcze dzisiaj

      Usuń
  2. Super, cudo prosze o nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ♥ ♡ ♥
    czekam z niecierpliwością na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ^^ czekam na nexta i też błagam aby był jeszcze dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuudo *.* Czekam na nexta ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :) Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. BOSKIII ❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże dalej to cudo

    OdpowiedzUsuń
  9. Super daj nastepny

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny imagin

    OdpowiedzUsuń