Początek
wakacji, a ja się pakuje. Właśnie wcielam w życie mój
dotychczasowy plan na przyszłość. A mianowicie wyjazd na stale do
Londynu. Chce znaleźć tam prace i zacząć studia. Jeszcze nie wiem
jakie ale jakieś na pewno. Na start będą pomagać mi rodzice, ale
nie chce żyć na ich koszt w wieku 20 lat.
Stoje
na lotnisku i zegnam się z rodzicami. Ciężko jest rozstawać z
kimś z kim się mieszkało cale życie, ale w końcu trzeba się
usamodzielnić. Weszłam do samolotu i popatrzałam na widok za
oknem.
Ja:
Będę tęsknić.-powiedziałam sama do sobie i odpłynęłam w
krainę snu. Obudziła mnie stewardessa i powiedziała że lądujemy.
Ogarnęłam co sie dzieje i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
K:
Proszę państwa właśnie lądujemy w Londynie. Dziękujemy i
życzymy miłego pobytu. - usłyszałam głos pilota i zaczęłam
wychodzić z samolotu. Odebrałam walizki i ruszyłam w stronę
postoju taksówek. Dzisiaj lotnisko było pełne ludzi. Pomyślałam
ze może jakaś sławna gwiazda jest na lotnisku dlatego tyle ludzi
tu jest. Nie zwracałam uwagi na nikogo, szlam przed sobie trącając
przechodniów, za każdym razem mówiłam tylko ciche przepraszam. W
pewnym momencie ktoś na mnie wpadł tak ze aż upadlam na posadzkę.
Spojrzałam na mojego oprawce i okazał mi sie chłopak w kapturze i
okularach przeciwsłonecznych.
Ch:
Przepraszam, nic ci nie jest? - podał mi rękę żeby pomoc mi
wstać.
Ja:
Nie, raczej nie.. - chwyciłam jego dłoń i wstałam. Strzepałam
brud ze spodni i spojrzałam na niego.- przepraszam, ale muszę już
iść. Cześć.
Ch:
Poczekaj, daj sie zaprosić na kawę w ramach przeprosin.
Ja:
Widzę ze sie spieszysz, nie będę ci przeszkadzać.
Ch:
Nie będziesz przeszkadzać. Nie daj sie prosić - pozbierał moje
walizki i zaczęliśmy kierować sie w stronę wyjścia. Dziwiło
mnie to ze ma na nosie ciemne okularu, a na dworze było pochmurnie,
nie chciałam o to pytać. Nie znamy sie na tyle bym mogła zapytać
o te okulary. Włożył moje walizki do samochodu i pojechaliśmy,
podczas drogi czułam sie niezręcznie. Nawet nie znałam jego
imienia i jadę z nim samochodem na kawę. Przerwałam ta niezręczną
cisze
Ja:
Ależ ja jestem kulturalna, nawet sie nie przedstawiłam. Jestem
(T.i.).
- uśmiechnęłam sie do niego.
Ch:
Ja jestem.. Ni.. tzn. Jestem James.. - jąkał sie jakby coś
okrywał,
Ja:
Milo mi cie poznać James. - jechaliśmy jeszcze chwile, weszliśmy
do kawiarni i James zamówił po kawie.
J:
Nie jesteś stąd prawda?
Ja:
Nie, właśnie tu przyleciałam, a pochodzę z Polski. - ślicznie
sie do niego uśmiechnęłam.
J:
Tak myślałem, masz inny akcent. A co robisz w Londynie? Jeśli
oczywiście można to wiedzieć.
Ja:
Zaczynam nowe życie. A ty skąd pochodzisz.? Twój akcent tez nie
jest typowy dla Anglii.
J:
Pochodzę z Irlandii, a dokładniej z Mullingar. - rozmawialiśmy na
rożne tematy. James okazał sie bardzo sympatyczny. Zerknęłam na
zegarek i było już dość późno.
Ja:
James, ja przepraszam jest już późno a ja muszę jeszcze znaleźć
swoje mieszkanie. - wstałam i zaczęłam sie obierać.
J:
Jak to znaleźć, to jeszcze nie masz mieszkania? - w jego oczach
było widać troskę i strach.
Ja:
Mam.. tylko nie wiem gdzie jest ta ulica.
J:
Podaj mi adres podrzucę cie.
Ja:
Nie chce ci robić kłopotu, pora..
J:
Nie zrobisz - przerwał mi, wyciągnęłam z torebki karteczkę z
adresem i podałam mu. Spojrzał na mnie i szeroko sie uśmiechnął.
Ja:
Coś nie tak?
J:
Nie wręcz przeciwnie.. Chodź. - wyszliśmy i wsiedliśmy do
samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 min. cały czas sie śmiejąc.
Tematy do rozmów nam sie nie kończyły. Zatrzymaliśmy sie przed
pięknym nie za małym, nie za dużym domkiem. Na przeciwko stała
ogromna willa.
J:
Jesteśmy, masz piękny domek.
Ja:
Dziękuje, ten na przeciwko jest wspaniały. Chcesz może do mnie
wejść?
J:
Nie będę ci przeszkadzał. Jest już dość późno, a ty musisz
sie jeszcze rozpakować i przyzwyczaić do nowego miejsca.
Ja:
Nie będę cie zmuszać, ale za to zapraszam cie jutro na kolacje.
Musze ci jakoś podziękować za twoja pomoc.
J:
Jak sobie życzysz.. - wyszliśmy z auta i James wyciągnął moje
walizki i zaniósł pod drzwi. Podeszłam do niego.
Ja:
Jeszcze raz ci dziękuje i bądź jutro na 18. - cmoknęłam go w
policzek i weszłam do domu.
Cały
czas o nim myślałam, przy każdej czynności jaka wykonywałam
towarzyszyły mi myśli związane z nim. Rozpakowałam sie, mój
domek był cudowny. Taki o jakim marzyłam. Pięknie urządzony
salon, kuchnia wyposażona w każdy możliwy sprzęt jaki jest w niej
potrzebny. Sypialnia jak z ze snów, duże dwuosobowe łózko, ściany
w kolorach niebiesko- czerwonych z dodatkami bieli. Położyłam sie
na łózko i od razu zasnęłam.
Obudziłam
sie o 11, zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam, że szczęśliwie
dotarłam na miejsce i jestem już rozpakowana. Zeszłam na dol i
zjadłam jakieś śniadanie. Postanowiłam pójść do sklepu po
jakieś spożywcze zakupy na kolacje. Wróciłam i zabrałam sie za
robienie lazanii. Skończyłam o 16 i poszłam sie szykować. Wzięłam
prysznic, umyłam swoje rude włosy. Wysuszyłam je i delikatnie
podkreślam. Pomalowałam sie i założyłam bieliznę, tak ubrana
wyszłam do sypialni poszukać sobie jakaś sukienkę. Padło na
zielona, przed kolano z delikatnym dekoltem. Na nogi włożyłam
czarne szpilki. Byłam gotowa o 17:20 i uszykowałam stół. Nakryłam
i postawiłam dwie świeczki. Podgrzałam lazanie i postawiłam wino
na stół. Usłyszałam dzwonek do drzwi, zanim otworzyłam
przejrzałam sie jeszcze w lustrze. Otworzyłam i ujrzałam
eleganckiego Jamesa, miał na sobie czarne rurki i białą
podkoszulkę a na to marynarka.
Ja:
Cześć James, wejdź. - zaprosiłam go do środka.
J:
Cześć (T.i.).
- pocałował mnie w policzek. Poszliśmy do salonu gdzie był
uszykowany stół.
Ja:
Nalej wina a ja przyniosę kolacje. - poszłam do kuchni i
przyniosłam lazanie. Podczas kolacji dużo rozmawialiśmy, śmieliśmy
sie i żartowaliśmy.
J:
Wiesz chyba będę musiał do ciebie częściej wpadać.
Ja:
Taak? A to czemu? - uśmiechnęłam sie do niego
J:
Świetnie gotujesz, a ja uwielbiam jeść.
Ja:
W takim razie wpadaj kiedy będziesz chciał. - wstałam, wzięłam
kieliszek z winem i usiadłam na kanapie. Gestem reki pokazałam
Jamesowi żeby uczynił to samo. - Masz ochotę obejrzeć jakiś
film?
J:
Tak, możemy coś obejrzeć.. - mówiąc to patrzył mi głęboko w
oczy, jego były bardzo niebieskie i hipnotyzujące.
Ja:
James co jest? Mam coś na twarzy?
J:
Nic, po prostu jesteś piękna.
Ja:
Dziękuje. - moje policzki zapewne były już jak dojrzały burak.
Tak
właśnie zaczęła sie moja znajomość z Jamesem. Nasza przyjaźń
kwitła, a ja coraz bardziej potrzebowałam jego osoby do normalnego
funkcjonowania. Uzależniałam sie od niego i nie mogłam tego
zatrzymać. Był dla mnie jak dla narkomana dzienna dawka heroiny. A
może to objawy zakochania? Niemożliwe przecież sie z nim
przyjaźnie. " Kochasz go! " - słyszałam to codziennie w
mojej głowie, powoli zaczynało mi mówić to samo serce. Dziwiło
mnie jednak to ze nigdzie razem nie wychodziliśmy, zawsze jak sie
spotykaliśmy to u mnie albo u niego w domu. Nie zadawałam pytań,
bo nie chciałam go dręczyć głupimi pytaniami.
Dzisiaj
mija miesiąc odkąd jestem w Londynie i spotkałam Jamesa. Widuje
sie z nim co dwa, trzy dni i za każdym razem jest mi mało.
Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś nudny program w telewizji,
gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, zadziwiam sie bo nikogo nie
zapraszałam.
Ja:
Ooo cześć James.. Wchodź.
J:
Haj (S.T.i.),
nie dzisiaj idziemy na spacer. - byłam w szoku, myślałam ze nie
chce sie pokazywać miedzy ludźmi ze mną a tu proszę. Założyłam
szybko buty i wyszłam z domu zamykając go wcześniej.
Ja:
To gdzie idziemy?
J:
Przed siebie, gdzie nas nogi poniosą….. - powiedział z
nonszalanckim uśmiechem. Szliśmy tak chwile obok siebie, nasze ręce
sie delikatnie o siebie otarły a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
Chwile potem poczułam jak łapie mnie za rękę i splata nasze palce
razem. Uśmiechnęłam sie pod nosem i spojrzałam na nasze dłonie.
Doszliśmy do jakiegoś parku i spacerowaliśmy po nim. Usiedliśmy
na ławce, która była w najbardziej oddalonym miejscu w parku.
Siedzieliśmy obok siebie nie puszczając swoich dłoni.
J:
Wiesz mój kumpel organizuje imprezę i chciałem zapytać czy nie
chciałabyś pójść ze mną? - popatrzałam na niego z uśmiechem.
Ja:
Pewnie, kiedy ona jest?
J:
W tą sobotę..
Ja:
Czyli jutro?
J:
Tak.. - posiedzieliśmy jeszcze godzinę i rozmawialiśmy na różne
tematy śmiejąc sie przy tym. Odprowadził mnie do domu.
Ja:
Wejdziesz?
J:
Niee dzięki. Musze jeszcze jakaś sprawę załatwić. Przyjadę
jutro po ciebie o 17. - cmoknął mnie w policzek na pożegnanie.
Ja:
To do jutra. - weszłam do domu, zjadłam jakaś kolacje i wzięłam
laptopa żeby sprawdzić co sie dzieje na świecie. Weszłam na
Facebook'a, Twittera i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Wszędzie
były moje i Jamesa zdjęcia jak trzymamy sie za ręce i siedzimy w
parku. Tylko ze nagłówki do tych zdjęć brzmiały jakoś dziwnie,
np: " Czy to nowa dziewczyna Nialla Horana. ", ''Czyżby
blondyn z One Direction znalazł swoja wybrankę.. ?" Byłam w
szoku, dlaczego on mnie okłamywał przez tyle czasu. Co prawda
widziałam ze istnieje taki zespól ale nie słuchałam, radia i
rzadko oglądałam newsy w telewizji, wiec nie wiedziałam kto jest w
tym zespole, nawet nie wiedziałam jak wyglądają. Nie interesowało
mnie to, mam swoje życie. James.. tzn Niall, nie ważne.. Okłamał
mnie bezczelnie i przez tyle czasu oszukiwał. A ja myślałam, ze w
końcu natrafiłam na normalnego, godnego zaufania chłopaka, któremu
można powiedzieć dosłownie wszystko. Odłożyłam ze złością
laptopa i najnormalniej w świecie zaczęłam płakać. Bolał mnie
fakt, że osoba która kocham mnie okłamuje. Jestem ciekawa kiedy
miał zamiar mi to powiedzieć.? Byłam tak zmęczona tym wszystkim
że zasnęłam w salonie na kanapie. Obudziłam sie o 10, od razu
przypomniało mi sie to co wczoraj zobaczyłam. Nie zamierzałam
płakać, powiem mu co o tym wszystkim myślę. Poszłam do łazienki
wziąć prysznic dla relaksu, kiedy spojrzałam w lustro
przestraszyłam sie sama siebie, na policzkach rozmazany tusz do
rzęs, podpuchnięte czerwone oczy, ogólna masakra. Skończyłam po
40 minutach, ubrałam sie w szare rurki i czarna bokserkę. Zjadłam
śniadanie i usiadłam przed telewizorem, natrafiłam na kanał z
nowinkami o gwiazdach. Niestety tam tez byłam ja i Niall.. od razu
przełączyłam na jakiś nudny serial. Był na pewno ciekawszy niż
te durne plotki o " naszym związku" który w ogóle nie
istniał. Postanowiłam pójść na zakupy i zapomnieć o tym.
Założyłam buty i poszłam do galerii handlowej. Wchodziłam do
każdego sklepu po kolei, właśnie przeglądam jakieś T-shirty.
Podeszła do mnie jakaś grupka dziewczyn i zaczęły piszczeć i
zadawać rożne pytania.
Dz1:
Co cie łączy z Niallerem?
Dz2:
Jesteś jego dziewczyna?
Dz3:
Nie pasujesz do niego! Lecisz tylko na jego kasę!
Dz4:
Odczep sie od niego!
J:
Nic mnie z nim nie łączy, nie znam osoby o imieniu Niall..
Dz1:
Jak to nie znasz, widziano cie z nim wczoraj jak szliście za rękę..
J:
Nie znam go! - miałam łzy w oczach, uciekłam od nich. Pobiegłam
prosto do domu i już nie powstrzymywałam łez. Czułam sie oszukana
i zraniona. Spojrzałam na zegarek i była 16, za godzinę ma przyjść
Jam.. Niall. Nie mogę sie do tego przyzwyczaić. Siedziałam i
myślałam nad tym wszystkim, nawet sie nie zorientowałam że minęła
już ta godzina i usłyszałam pukanie do drzwi. Otarłam łzy i
poszłam otworzyć.
N:
(T.i.),
co sie stało? Ty płakałaś? - nie chciałam na niego patrzeć,
zostawiłam go w drzwiach i poszłam do salonu. Chwile potem poczułam
jak łapie mnie za rękę.
- Ej co jest?
Ja:
Jeszcze sie pytasz? To wszystko przez ciebie. Nie mogę
wyjść
normalnie z domu bo zaraz mnie obrażają.
Nie chce cie znać!
- wykrzyczałam
przez łzy.
Przyciągnął
mnie do siebie i mocno przytulił.
Wyrywałam
się ale on nie odpuszczał.
N:
Wiem, przepraszam to tylko i wyłącznie
moja wina. Powinienem ci powiedzieć
że
jestem sławny,
ale chciałem
żebyś
mnie polubiła
za to jaki jestem a nie za to ze jestem gwiazda, jak inne wszystkie
dziewczyny - odsunęłam
sie od niego.
Ja:
Ja nie jestem taka jak wszystkie.
Nie oceniam ludzi po tym kim są,
dla mnie liczy sie wnętrze.
Oszukałeś
mnie, a ja ci zaufałam.
Myślałam
że
jesteś
inny, że
w końcu
znalazłam
osobę
z którą
mogę
płakać
i sie śmiać.!
Ja nawet sie w tobie zakochałam
- powiedziałam
prawie nie słyszalnie
- i tak po prostu wbiłeś
mi nóż
w serce. - spuściłam
galowe.
N:
Przepraszam - złapał
moja twarz w dłonie,
tak bym na niego spojrzała
- zależy
mi na tym wszystkim co przeżyliśmy,
zależy
mi na twoim szczęściu,
a przede
wszystkim zależy
mi na tobie. Nawet jeśli
teraz
mnie znienawidzisz ja będę
sie dalej starał
to wszystko naprawić.
Jesteś
dla mnie najważniejsza,
nie pozwolę
ci tak po
prostu
zniknąć
z mojego życia.
Ja:
Skąd
mam wiedzieć
że
teraz mówisz
prawdę,
przez tyle czasu mnie okłamywałeś.
N:
Udowodnię
ci to! Jestem Niall Horan, członek
zespoły
One Direction.
- wyciągnął
w moim kierunku dłoń
z uroczym uśmiechem
na twarzy.
Ja:
Cześć,
jestem (T.i.)
(T.n.)
i mam ochotę
cie poznać
takim jaki jesteś
naprawdę.
- uścisnęłam
jego dłoń
odwzajemniając
uśmiech.
N:
Bardzo mi milo - przytulił
sie do mnie. - Wiem, ze dopiero sie poznaliśmy
ale - pochylił
sie nade mną
i szepnął
do ucha - Kocham cie (T.i.).
- w moich oczach pojawiły
sie łzy,
tylko że
te były
ze szczęścia.
Ja:
No to mamy problem - momentalnie posmutniał
- bo ja ciebie bardziej. - jego reakcja była
natychmiastowa, wpił
sie zachłannie
w moje usta, byłam
szczęśliwa
kochałam
go bardzo mocno.
The end.. <3
Naat