One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 26 stycznia 2014

Nialler..

Początek wakacji, a ja się pakuje. Właśnie wcielam w życie mój dotychczasowy plan na przyszłość. A mianowicie wyjazd na stale do Londynu. Chce znaleźć tam prace i zacząć studia. Jeszcze nie wiem jakie ale jakieś na pewno. Na start będą pomagać mi rodzice, ale nie chce żyć na ich koszt w wieku 20 lat.
Stoje na lotnisku i zegnam się z rodzicami. Ciężko jest rozstawać z kimś z kim się mieszkało cale życie, ale w końcu trzeba się usamodzielnić. Weszłam do samolotu i popatrzałam na widok za oknem.
Ja: Będę tęsknić.-powiedziałam sama do sobie i odpłynęłam w krainę snu. Obudziła mnie stewardessa i powiedziała że lądujemy. Ogarnęłam co sie dzieje i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
K: Proszę państwa właśnie lądujemy w Londynie. Dziękujemy i życzymy miłego pobytu. - usłyszałam głos pilota i zaczęłam wychodzić z samolotu. Odebrałam walizki i ruszyłam w stronę postoju taksówek. Dzisiaj lotnisko było pełne ludzi. Pomyślałam ze może jakaś sławna gwiazda jest na lotnisku dlatego tyle ludzi tu jest. Nie zwracałam uwagi na nikogo, szlam przed sobie trącając przechodniów, za każdym razem mówiłam tylko ciche przepraszam. W pewnym momencie ktoś na mnie wpadł tak ze aż upadlam na posadzkę. Spojrzałam na mojego oprawce i okazał mi sie chłopak w kapturze i okularach przeciwsłonecznych.
Ch: Przepraszam, nic ci nie jest? - podał mi rękę żeby pomoc mi wstać.
Ja: Nie, raczej nie.. - chwyciłam jego dłoń i wstałam. Strzepałam brud ze spodni i spojrzałam na niego.- przepraszam, ale muszę już iść. Cześć.
Ch: Poczekaj, daj sie zaprosić na kawę w ramach przeprosin.
Ja: Widzę ze sie spieszysz, nie będę ci przeszkadzać.
Ch: Nie będziesz przeszkadzać. Nie daj sie prosić - pozbierał moje walizki i zaczęliśmy kierować sie w stronę wyjścia. Dziwiło mnie to ze ma na nosie ciemne okularu, a na dworze było pochmurnie, nie chciałam o to pytać. Nie znamy sie na tyle bym mogła zapytać o te okulary. Włożył moje walizki do samochodu i pojechaliśmy, podczas drogi czułam sie niezręcznie. Nawet nie znałam jego imienia i jadę z nim samochodem na kawę. Przerwałam ta niezręczną cisze
Ja: Ależ ja jestem kulturalna, nawet sie nie przedstawiłam. Jestem (T.i.). - uśmiechnęłam sie do niego.
Ch: Ja jestem.. Ni.. tzn. Jestem James.. - jąkał sie jakby coś okrywał,
Ja: Milo mi cie poznać James. - jechaliśmy jeszcze chwile, weszliśmy do kawiarni i James zamówił po kawie.
J: Nie jesteś stąd prawda?
Ja: Nie, właśnie tu przyleciałam, a pochodzę z Polski. - ślicznie sie do niego uśmiechnęłam.
J: Tak myślałem, masz inny akcent. A co robisz w Londynie? Jeśli oczywiście można to wiedzieć.
Ja: Zaczynam nowe życie. A ty skąd pochodzisz.? Twój akcent tez nie jest typowy dla Anglii.
J: Pochodzę z Irlandii, a dokładniej z Mullingar. - rozmawialiśmy na rożne tematy. James okazał sie bardzo sympatyczny. Zerknęłam na zegarek i było już dość późno.
Ja: James, ja przepraszam jest już późno a ja muszę jeszcze znaleźć swoje mieszkanie. - wstałam i zaczęłam sie obierać.
J: Jak to znaleźć, to jeszcze nie masz mieszkania? - w jego oczach było widać troskę i strach.
Ja: Mam.. tylko nie wiem gdzie jest ta ulica.
J: Podaj mi adres podrzucę cie.
Ja: Nie chce ci robić kłopotu, pora..
J: Nie zrobisz - przerwał mi, wyciągnęłam z torebki karteczkę z adresem i podałam mu. Spojrzał na mnie i szeroko sie uśmiechnął.
Ja: Coś nie tak?
J: Nie wręcz przeciwnie.. Chodź. - wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 min. cały czas sie śmiejąc. Tematy do rozmów nam sie nie kończyły. Zatrzymaliśmy sie przed pięknym nie za małym, nie za dużym domkiem. Na przeciwko stała ogromna willa.
J: Jesteśmy, masz piękny domek.
Ja: Dziękuje, ten na przeciwko jest wspaniały. Chcesz może do mnie wejść?
J: Nie będę ci przeszkadzał. Jest już dość późno, a ty musisz sie jeszcze rozpakować i przyzwyczaić do nowego miejsca.
Ja: Nie będę cie zmuszać, ale za to zapraszam cie jutro na kolacje. Musze ci jakoś podziękować za twoja pomoc.
J: Jak sobie życzysz.. - wyszliśmy z auta i James wyciągnął moje walizki i zaniósł pod drzwi. Podeszłam do niego.
Ja: Jeszcze raz ci dziękuje i bądź jutro na 18. - cmoknęłam go w policzek i weszłam do domu.
Cały czas o nim myślałam, przy każdej czynności jaka wykonywałam towarzyszyły mi myśli związane z nim. Rozpakowałam sie, mój domek był cudowny. Taki o jakim marzyłam. Pięknie urządzony salon, kuchnia wyposażona w każdy możliwy sprzęt jaki jest w niej potrzebny. Sypialnia jak z ze snów, duże dwuosobowe łózko, ściany w kolorach niebiesko- czerwonych z dodatkami bieli. Położyłam sie na łózko i od razu zasnęłam.
Obudziłam sie o 11, zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam, że szczęśliwie dotarłam na miejsce i jestem już rozpakowana. Zeszłam na dol i zjadłam jakieś śniadanie. Postanowiłam pójść do sklepu po jakieś spożywcze zakupy na kolacje. Wróciłam i zabrałam sie za robienie lazanii. Skończyłam o 16 i poszłam sie szykować. Wzięłam prysznic, umyłam swoje rude włosy. Wysuszyłam je i delikatnie podkreślam. Pomalowałam sie i założyłam bieliznę, tak ubrana wyszłam do sypialni poszukać sobie jakaś sukienkę. Padło na zielona, przed kolano z delikatnym dekoltem. Na nogi włożyłam czarne szpilki. Byłam gotowa o 17:20 i uszykowałam stół. Nakryłam i postawiłam dwie świeczki. Podgrzałam lazanie i postawiłam wino na stół. Usłyszałam dzwonek do drzwi, zanim otworzyłam przejrzałam sie jeszcze w lustrze. Otworzyłam i ujrzałam eleganckiego Jamesa, miał na sobie czarne rurki i białą podkoszulkę a na to marynarka.
Ja: Cześć James, wejdź. - zaprosiłam go do środka.
J: Cześć (T.i.). - pocałował mnie w policzek. Poszliśmy do salonu gdzie był uszykowany stół.
Ja: Nalej wina a ja przyniosę kolacje. - poszłam do kuchni i przyniosłam lazanie. Podczas kolacji dużo rozmawialiśmy, śmieliśmy sie i żartowaliśmy.
J: Wiesz chyba będę musiał do ciebie częściej wpadać.
Ja: Taak? A to czemu? - uśmiechnęłam sie do niego
J: Świetnie gotujesz, a ja uwielbiam jeść.
Ja: W takim razie wpadaj kiedy będziesz chciał. - wstałam, wzięłam kieliszek z winem i usiadłam na kanapie. Gestem reki pokazałam Jamesowi żeby uczynił to samo. - Masz ochotę obejrzeć jakiś film?
J: Tak, możemy coś obejrzeć.. - mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy, jego były bardzo niebieskie i hipnotyzujące.
Ja: James co jest? Mam coś na twarzy?
J: Nic, po prostu jesteś piękna.
Ja: Dziękuje. - moje policzki zapewne były już jak dojrzały burak.
Tak właśnie zaczęła sie moja znajomość z Jamesem. Nasza przyjaźń kwitła, a ja coraz bardziej potrzebowałam jego osoby do normalnego funkcjonowania. Uzależniałam sie od niego i nie mogłam tego zatrzymać. Był dla mnie jak dla narkomana dzienna dawka heroiny. A może to objawy zakochania? Niemożliwe przecież sie z nim przyjaźnie. " Kochasz go! " - słyszałam to codziennie w mojej głowie, powoli zaczynało mi mówić to samo serce. Dziwiło mnie jednak to ze nigdzie razem nie wychodziliśmy, zawsze jak sie spotykaliśmy to u mnie albo u niego w domu. Nie zadawałam pytań, bo nie chciałam go dręczyć głupimi pytaniami.
Dzisiaj mija miesiąc odkąd jestem w Londynie i spotkałam Jamesa. Widuje sie z nim co dwa, trzy dni i za każdym razem jest mi mało. Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś nudny program w telewizji, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, zadziwiam sie bo nikogo nie zapraszałam.
Ja: Ooo cześć James.. Wchodź.
J: Haj (S.T.i.), nie dzisiaj idziemy na spacer. - byłam w szoku, myślałam ze nie chce sie pokazywać miedzy ludźmi ze mną a tu proszę. Założyłam szybko buty i wyszłam z domu zamykając go wcześniej.
Ja: To gdzie idziemy?
J: Przed siebie, gdzie nas nogi poniosą….. - powiedział z nonszalanckim uśmiechem. Szliśmy tak chwile obok siebie, nasze ręce sie delikatnie o siebie otarły a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Chwile potem poczułam jak łapie mnie za rękę i splata nasze palce razem. Uśmiechnęłam sie pod nosem i spojrzałam na nasze dłonie. Doszliśmy do jakiegoś parku i spacerowaliśmy po nim. Usiedliśmy na ławce, która była w najbardziej oddalonym miejscu w parku. Siedzieliśmy obok siebie nie puszczając swoich dłoni.
J: Wiesz mój kumpel organizuje imprezę i chciałem zapytać czy nie chciałabyś pójść ze mną? - popatrzałam na niego z uśmiechem.
Ja: Pewnie, kiedy ona jest?
J: W tą sobotę..
Ja: Czyli jutro?
J: Tak.. - posiedzieliśmy jeszcze godzinę i rozmawialiśmy na różne tematy śmiejąc sie przy tym. Odprowadził mnie do domu.
Ja: Wejdziesz?
J: Niee dzięki. Musze jeszcze jakaś sprawę załatwić. Przyjadę jutro po ciebie o 17. - cmoknął mnie w policzek na pożegnanie.
Ja: To do jutra. - weszłam do domu, zjadłam jakaś kolacje i wzięłam laptopa żeby sprawdzić co sie dzieje na świecie. Weszłam na Facebook'a, Twittera i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Wszędzie były moje i Jamesa zdjęcia jak trzymamy sie za ręce i siedzimy w parku. Tylko ze nagłówki do tych zdjęć brzmiały jakoś dziwnie, np: " Czy to nowa dziewczyna Nialla Horana. ", ''Czyżby blondyn z One Direction znalazł swoja wybrankę.. ?" Byłam w szoku, dlaczego on mnie okłamywał przez tyle czasu. Co prawda widziałam ze istnieje taki zespól ale nie słuchałam, radia i rzadko oglądałam newsy w telewizji, wiec nie wiedziałam kto jest w tym zespole, nawet nie wiedziałam jak wyglądają. Nie interesowało mnie to, mam swoje życie. James.. tzn Niall, nie ważne.. Okłamał mnie bezczelnie i przez tyle czasu oszukiwał. A ja myślałam, ze w końcu natrafiłam na normalnego, godnego zaufania chłopaka, któremu można powiedzieć dosłownie wszystko. Odłożyłam ze złością laptopa i najnormalniej w świecie zaczęłam płakać. Bolał mnie fakt, że osoba która kocham mnie okłamuje. Jestem ciekawa kiedy miał zamiar mi to powiedzieć.? Byłam tak zmęczona tym wszystkim że zasnęłam w salonie na kanapie. Obudziłam sie o 10, od razu przypomniało mi sie to co wczoraj zobaczyłam. Nie zamierzałam płakać, powiem mu co o tym wszystkim myślę. Poszłam do łazienki wziąć prysznic dla relaksu, kiedy spojrzałam w lustro przestraszyłam sie sama siebie, na policzkach rozmazany tusz do rzęs, podpuchnięte czerwone oczy, ogólna masakra. Skończyłam po 40 minutach, ubrałam sie w szare rurki i czarna bokserkę. Zjadłam śniadanie i usiadłam przed telewizorem, natrafiłam na kanał z nowinkami o gwiazdach. Niestety tam tez byłam ja i Niall.. od razu przełączyłam na jakiś nudny serial. Był na pewno ciekawszy niż te durne plotki o " naszym związku" który w ogóle nie istniał. Postanowiłam pójść na zakupy i zapomnieć o tym. Założyłam buty i poszłam do galerii handlowej. Wchodziłam do każdego sklepu po kolei, właśnie przeglądam jakieś T-shirty. Podeszła do mnie jakaś grupka dziewczyn i zaczęły piszczeć i zadawać rożne pytania.
Dz1: Co cie łączy z Niallerem?
Dz2: Jesteś jego dziewczyna?
Dz3: Nie pasujesz do niego! Lecisz tylko na jego kasę!
Dz4: Odczep sie od niego!
J: Nic mnie z nim nie łączy, nie znam osoby o imieniu Niall..
Dz1: Jak to nie znasz, widziano cie z nim wczoraj jak szliście za rękę..
J: Nie znam go! - miałam łzy w oczach, uciekłam od nich. Pobiegłam prosto do domu i już nie powstrzymywałam łez. Czułam sie oszukana i zraniona. Spojrzałam na zegarek i była 16, za godzinę ma przyjść Jam.. Niall. Nie mogę sie do tego przyzwyczaić. Siedziałam i myślałam nad tym wszystkim, nawet sie nie zorientowałam że minęła już ta godzina i usłyszałam pukanie do drzwi. Otarłam łzy i poszłam otworzyć.
N: (T.i.), co sie stało? Ty płakałaś? - nie chciałam na niego patrzeć, zostawiłam go w drzwiach i poszłam do salonu. Chwile potem poczułam jak łapie mnie za rękę. - Ej co jest?
Ja: Jeszcze sie pytasz? To wszystko przez ciebie. Nie mogę wyjść normalnie z domu bo zaraz mnie obrażają. Nie chce cie znać! - wykrzyczałam przez łzy. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Wyrywałam się ale on nie odpuszczał.
N: Wiem, przepraszam to tylko i wyłącznie moja wina. Powinienem ci powiedzieć że jestem sławny, ale chciałem żebyś mnie polubiła za to jaki jestem a nie za to ze jestem gwiazda, jak inne wszystkie dziewczyny - odsunęłam sie od niego.
Ja: Ja nie jestem taka jak wszystkie. Nie oceniam ludzi po tym kim , dla mnie liczy sie wnętrze. Oszukałeś mnie, a ja ci zaufałam. Myślałam że jesteś inny, że w końcu znalazłam osobę z którą mogę płakać i sie śmiać.! Ja nawet sie w tobie zakochałam - powiedziałam prawie nie słyszalnie - i tak po prostu wbiłeś mi nóż w serce. - spuściłam galowe.
N: Przepraszam - złapał moja twarz w dłonie, tak bym na niego spojrzała - zależy mi na tym wszystkim co przeżyliśmy, zależy mi na twoim szczęściu, a przede wszystkim zależy mi na tobie. Nawet jeśli teraz mnie znienawidzisz ja będę sie dalej starał to wszystko naprawić. Jesteś dla mnie najważniejsza, nie pozwolę ci tak po prostu zniknąć z mojego życia.
Ja: Skąd mam wiedzieć że teraz mówisz prawdę, przez tyle czasu mnie okłamywałeś.
N: Udowodnię ci to! Jestem Niall Horan, członek zespoły One Direction. - wyciągnął w moim kierunku dłoń z uroczym uśmiechem na twarzy.
Ja: Cześć, jestem (T.i.) (T.n.) i mam ochotę cie poznać takim jaki jesteś naprawdę. - uścisnęłam jego dłoń odwzajemniając uśmiech.
N: Bardzo mi milo - przytulił sie do mnie. - Wiem, ze dopiero sie poznaliśmy ale - pochylił sie nade mną i szepnął do ucha - Kocham cie (T.i.). - w moich oczach pojawiły sie łzy, tylko że te były ze szczęścia.
Ja: No to mamy problem - momentalnie posmutniał - bo ja ciebie bardziej. - jego reakcja była natychmiastowa, wpił sie zachłannie w moje usta, byłam szczęśliwa kochałam go bardzo mocno.

The end.. <3



Naat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz