One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 2 stycznia 2014

Harry/Louis - część 4 /ostatnia

J: Jutro?! - zapytałam zdziwiona
Lou: Tak kotku. Już zamówiłem bilety.. Będziemy tam na weekend. - pokazał swoje ząbki.
J: To muszę iść sie spakować.. - zaczęłam wstawać
Lou: Nie musisz.. - zatrzymał mnie i przyciągnął do siebie. - Jesteś już spakowana..
J: Lou co ty kombinujesz? - zapytałam śmiejąc sie. Louis nie odpowiedział tylko zamknął mnie w żelaznym uścisku. Rano zjedliśmy śniadanie, poinformowaliśmy chłopaków że nie będzie nas na weekend i pojechaliśmy. W Polsce byliśmy po 4 godzinach, a u babci po następnej godzinie. Ucieszyli sie gdy nas zobaczyli. Dziadek od razu zabrał gdzieś Louisa, ten tylko zdążył ucałować mnie w policzek.
B: Widzę że jednak sie udało..? - zapytała babcia
J: Tak babciu. Kocham go a co najważniejsze on kocha mnie.. - poszliśmy do kuchni. Zrobiłam dla nas kawę i usiedliśmy w salonie. Gadałyśmy i plotkowałyśmy o wszystkim po kolei.
B: Mam coś dla ciebie, chodź za mną.. - wstaliśmy i poszliśmy do mojego dawnego pokoju. Babcia wyjęła z szafy śliczną, zwiewna sukienkę koloru niebieskiego.
J: Ona jest śliczna i..
B: I twoja.. - przerwała mi
J: Nie mogę tego przyjąć..
B: Nie masz nic do gadania.. Przymierz.. - wcisnęła mi ją w ręce i wepchnęła mnie do łazienki. Założyłam ja i pasowała idealnie. Nawet sama sie sobie podobałam. Wyszłam i pokazałam sie babci. - Wiedziałam że będzie pasować..- uśmiechnięta sie. Niespodziewanie do pokoju wszedł Louis z dziadkiem
D: Ślicznie ci w niej..
Lou: Tak, zdecydowanie.. - podszedł do mnie i pocałował mnie w usta. - A skoro już tak ładnie wyglądasz to cie porywam.. - pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy. Po kilku minutach do polany na której rosło tylko jedno drzewo. Poszliśmy w tamtym kierunku i moim oczom ukazał sie koc z mnóstwem przekąsek. Spojrzałam na Louisa i uśmiechnęłam sie do niego ładnie.
J: Kiedy ty to zorganizowałeś.? - zapytałam gdy usiedliśmy.
Lou: Podoba ci sie?
J: Jeszcze pytasz..? Jesteś wspaniały. - dałam mu soczystego buziaka w usta. Siedzieliśmy tak bardzo długo, cały czas sie śmiejąc i zajadając smakołyki.
Lou: Bardzo cie kocham. - powiedział nagle. Powiedział to pierwszy raz odkąd jesteśmy razem. Byłam przepełniona szczęściem w tamtej chwili, a w oczach pojawiły mi sie łzy. Kilka pojedynczych spłynęło mi po policzkach.. - Co sie stało? Dlaczego plączesz? - zapytał troskliwie
J: Ze szczęścia Lou. Tez cie kocham. - zbliżył sie do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili zaczął muskać wargami moja szyje.
Lou: Tak.. Bardzo.. Mocno.. - mówił pomiędzy pocałunkami. Włożyłam palce w jego włosy. Wrócił do moich ust, kochałam gdy mnie całował, kochałam wszystko co robił. Oderwał sie ode mnie i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich miłość i.. i strach..?! - (T.i.) ja wiem że to bardzo wcześnie, ale nie wytrzymam dłużej. - wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko i otworzył je. Moim oczom ukazał sie śliczny srebrny pierścionek z malutkim diamencikiem. - Wiec czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz mija panią Tomlinson? - zapytał z nadzieja. Teraz to ja złączyłam nasze usta w czuły pocałunek.
J: Oczywiście ze tak.. - Tommo założył mi pierścionek na palec i pocałował. Po godzinie wróciliśmy do domu. Pochwaliłam sie babci pierścionkiem, była taka szczęśliwa że sie wzruszyła.. Ten pobyt w Polsce minął nam bardzo szybko. Wróciliśmy do Londynu i dostałam telefon od Liama
J: Cześć Liam.. - powiedziałam radośnie
Li: Cześć mała.. za ile będziecie w domu..? - miał zdenerwowany głos
J: Nie wiem, za jakieś 20 minut. A coś sie stało?
Li: Nie, tzn tak. Chodzi o Hazze.. Bądźcie szybko..- rozłączył sie i spojrzałam przestraszona na Louisa.
Lou: Co sie stało..?
J: Nie wiem.. Wiem tylko ze chodzi o Harrego.. - wsiedliśmy do taksówki i po 15 min byliśmy w domu.. Szybko weszłam do salonu gdzie był Liam, Zayn i Niall..
J: Co sie stało? - zapytałam zdenerwowana
Li: Spokojnie..
J: Jak mam być spokojna, tu chodzi o mojego przyjaciela..
N: On z nikim nie chce rozmawiać.
Li: Od dwóch dni siedzi w pokoju i nie chce wychodzić.
Z: Powiedział że tylko z tobą będzie rozmawiał..
J: Dwóch dni..? Czemu nie zadzwoniliście wcześniej?!
Li: Nie chcieliśmy wam psuć weekendu. - wskazał na moja dłoń. Spojrzałam na nią i sie lekko uśmiechnęłam.
J: Ok. A jadł coś?
Z: Niee.. - bez słowa poszłam do kuchni i przygotowałam mu szybko kilka kanapek. Poszłam na górę do jego pokoju. Weszłam i postawiłam je na szafce koło łózka i sama na nim usiadłam
H: Liam mówiłem ci że nie będę nic jadł.. - powiedział w poduszkę..
J: Nie interesuje mnie to. Masz wszystko zjeść.. - na dźwięk mojego głosu odwrócił sie w moja strona i spojrzał na mnie.
H: (T.i.)? - momentalnie znalazł sie przy mnie i mnie do siebie przyciągnął. Odwzajemniłam uścisk.- Przepraszam, przepraszam za wszystko co ci zrobiłem, powiedziałem.. - łkał w moje ramie..
J: Przekonałeś sie że miałam racje..?
H: Wszystko co mówiłaś było prawda. Rozmawiałem z Kendall zaraz jak wyjechałaś. Powiedziała że chciała większego rozgłosu i nigdy mnie nie kochała. Ona leciała tylko na moja sławę.. Rozumiesz?! - zaczynał jeszcze bardziej płakać..
J: Ostrzegałam cie.. Z reszta nie tylko ja, bo Lou i chłopaki też. Ale ty musiałeś postawić na swoim. Zawsze musisz być tak uparty i dopiero gdy ktoś cie skrzywdzi przyzna racje ze sie myliłeś..?!
H: Tak wiem, jestem głupi.. Raniłem wszystkich po kolei a co gorsza ciebie.. A chciałaś dla mnie jak najlepiej.. Czy wybaczysz mi..? - zapytał z nadzieja i spojrzał mi w oczy
J: Pytasz czy ci wybaczę..?! - spuścił głowę - To ty zrezygnowałeś z naszej przyjaźni, a nie ja.. Wiec oczywiście że ci wybaczę. Jestem moim bratem nie mogła bym postąpić inaczej..
H: Kocham cie mała.. - cmoknął mnie w policzek i przytulił do siebie.
Lou: Uważaj sobie Harry, ona teraz jest moja.. - uśmiechnął sie do nas. Podszedł i pocałował mnie w usta, a Harry posłał nam pytające spojrzenie
J: Widzisz byleś tak zajęty ta lalunią że nawet nie wiedziałeś o tym ze Lou chce mi sie oświadczyć..- Harry zrobił wielkie oczy
H: Gratuluje stary.. - przytulił Louisa
Lou: Dzięki.. ale można powiedzieć że to też twoja zasługa..
H: Jak to? - zdziwił sie
Lou: Wiesz może jakbyś jej nie skrzywdził nie byłaby dzisiaj moja narzeczona..
J: Ej.. - uderzyłam go w bok.
Lou: Nie martw sie. Kochałem cie już o wiele wcześniej..
J: Jesteś kochany.. - pocałowałam go..

Wszystko sie na szczęście ułożyło. Harry sie pozbierał po zdradach Kendall i teraz zanim zwiąże sie z jakaś dziewczyna stara sie wiedzieć o niej wszystko. Ja i Louis planujemy w przyszłym roku ślub. Nie spieszy nam sie. Najważniejsze jest to że mamy siebie i sie kochamy. Nie jesteśmy tylko parą zakochanych ludzi, jesteśmy też przyjaciółmi. W domu jest tak jak dawniej. Szczęśliwa 6 osobowa zwariowana rodzina przyjaciół.. No może za niedługo pojawi sie kolejna osóbka w naszym domu, ale nie mówcie na razie nic Louisowi. Sama to zrobię..

The end..


Naat

2 komentarze: