Lou:
To ja.. i nie zostawię
cie teraz. Potrzebujesz mnie.. - podszedł
do mnie i usiadł
kolo mnie
J:
Wiesz czego potrzebuje..?! - nie uzyskałam
odpowiedzi więc
ciągnęłam
dalej - Musze sie wyprowadzić.
Nie zniosę
jego widoku.. Ani jej.. - usiadłam
a Louis mnie przytulił..
Lou:
Nie musisz i nikt ci na to nie pozwoli. Jesteśmy
z tobą
i nie zostawimy cie..
J:
Dziękuje
Tommo.. Jak on mógł
powiedzieć
ze mu nie zależny
na naszej przyjaźni.?!
Ja chce dla niego jak najlepiej.. - kolejne łzy
pociekły
po moich policzkach. Chłopak
starł
je i przytulił
mnie mocno. Po chwili do pokoju weszła
reszta chłopaków..
Tylko ze bez blondyna.
J:
Gdzie Niall..? - zapytałam
ścierając
łzy
Li:
Został
z Hazza na dole..
Z:
On jest takiego zdania jak Styles..
J:
Można
było
sie tego spodziewać.
Widziałam
wczoraj jak patrzył
na nią..
Li:
Yyy.. mała,
co ona ci powiedziała..?!
- zapytał
J:
Powiedziała
ze mnie zniszczy.. - powiedziałam
bez przejęcia
Z:
Coo?! Jak to?! - zdziwili sie, spojrzałam
na Louisa
Lou:
Dzisiaj rano Kendall powiedziała
do (T.i.), że
jeśli
spojrzy na Hazze to ja zniszczy.. - nagle do pokoju wszedł
Harry
H:
Co Kendall powiedziała?!
- spojrzałam
na niego swoimi zapłakanymi
oczami
J:
Nic, przecież
ci nie zależy
ani na mnie ani na naszej przyjaźni.
A teraz wyjdź..!
- pokazałam
palcem na drzwi
H:
Ale..
J:
Głuchy
jesteś?!
Wyjdź..!
- przerwałam
mu
H:
(T.i.)
J:
WYJDZ!! - krzyknęłam
i wtuliłam
sie w Louisa..
Lou:
Już
dobrze, poszedł..
- odsunęłam
sie od niego i zobaczyłam
ze Zayna i Liama tez nie ma..
J:
Gdzie Ziam?
Lou:
Heh.. - zaśmiał
sie, lubimy łączyć
nasze imiona.. - poszli robić
obiad.
J:
To chodźmy
im pomoc. - uśmiechnęłam
sie delikatnie
Lou:
Jesteś
pewna..? - zapytał
z przejęciem
J:
Tak, - wyszliśmy
z mojego pokoju- przecież
nie mogę
siedzieć
całymi
dniami w pokoju. A jeśli
chodzi o loczka to nie mam zamiaru zwracać
na niego uwagi. Ta cała
Kendall może
mieć
ta satysfakcje ze rozwaliła
nasza przyjaźń..
Lou:
Nie mów
tak..
J:
A jak Lou, jeśli
dla niego ważniejsza
jest jakaś
laska, którą
zna jakieś
2 tygodnie niż
ja, to ja nie będę
wchodzi mu w drogę..
- mówiąc
to schodziliśmy
ze schodów
- Tylko żeby
potem nie przychodził
do mnie i mówił
że
miałam
racje.. - weszliśmy
do kuchni, gdzie chłopaki
robili obiad
Lou:
Przyszliśmy
wam pomoc.. - wyszczerzy sie
Z:
Super, bo przyda nam sie pomoc.
Li:
Jak sie czujesz mała..?
J:
Lepiej być
nie mogło.
To nie koniec świata.
Mam jeszcze was.. - uśmiechnęłam
sie do nich
Z:
I to jest właściwe
podejście..
- Zrobiliśmy
obiad i Liam zawołał
chłopaków
z salonu. Niall oczywiście
pełen
entuzjazmu, a Harry miał
dziwny wyraz twarzy. Nie mogłam
go rozczytać,
ale co mnie to interesuje. To on zaczął.
Zjedliśmy
i zaczęłam
sprzątać.
Wstawiłam
naczynia do zmywarki i nalałam
sobie soku. Po chwili do kuchni wszedł
Harry z Louisem
H:
(S.T.i.) to prawda, co Lou powiedział?
J:
Lou idziemy do kina? - nie zwróciłam
uwagi na pytanie Harrego
Lou:
Jasne.. Zbieraj się, zaraz wyjdziemy.. - uśmiechnął
sie do mnie. Podeszłam
do niego i cmoknęłam
go w policzek. - A to za co? - wyszczerzył
sie
J:
Za to ze jesteś..
! - krzyknęłam
i wbiegłam
z uśmiechem
na górę.
Mimo że
na zewnątrz
sie uśmiecham,
to w środku
sie rozpadam. Harry jest moim przyjacielem od zawsze. Kłóciliśmy
sie wiele razy ale nigdy żadne
z nas nie powiedziało
ze nie zależy
nam na naszej przyjaźni..
Może
dlatego to tak boli.. Po 10 min byłam
gotowa, zeszłam
na dol i wyszliśmy
z domu. W kinie byliśmy
po 20 minutach. Tommo kupił
bilety na jakąś
komedie, stwierdził
że
trzeba mi coś
na poprawę
humory. Podczas filmu tak sie śmieliśmy
ze bolały
nas brzuchy. Po filmie poszliśmy
na spacer. Było
już
dość
późno
wiec żadne
fanki nam nie przeszkadzały,
usiedliśmy
na ławce.
J:
Dziękuje
ci Louis.
Lou:
Za co mała?
J:
Za to że
jesteś
przy mnie.. To bardzo mile z twojej strony, ze mnie pocieszasz..
Lou:
Nie mógłbym
postąpić
inaczej, jesteś
bardzo ważna
dla mnie.. - przytuliłam
sie do niego, odwzajemnił
uścisk
- Wydaje mi sie ze powinnaś
porozmawiać
z Hazza..
J:
Przecież
to on zrezygnował
z naszej przyjaźni.
To teraz niech sie przyzwyczaja.. - odsunęłam
sie od Lou i spojrzałam
na jakąś
parę
która
siedziała
niedaleko nas. Całowali
sie. Może
bym nie zwróciła
na to większej
uwagi, gdyby mi ta dziewczyna kogoś
nie przypominała..
Przyglądałam
sie im chwile, aż
w końcu
ta dziewczyna odwróciła
sie w nasza stronę.
Nie mogłam
w to uwierzyć.
J:
Lou spójrz
na tą
dziewczynę,
to nie jest przypadkiem Kendall? - powiedziałam
cicho
Lou:
Tak, to chyba ona.. Ale ten koleś
to.. to na
pewno
nie jest Harry.. - ona dalej nie przerywała
całować
tego chłopaka..
Louis również
sie im chwile przyglądał.
Wstał
i pociągnął
mnie za rękę.
Poszliśmy
do domu. - Powiemy mu..? - zapytał
jak wchodziliśmy
do kuchni
J:
Niee.. Sam sie przekona jaka ona jest. A z reszta on i tak nie
posłucha.
- nalałam
sobie soku i poszłam
do salonu. Przywitałam
sie z chłopakami
buziakiem w policzek. Gdy ucałowałam
Zayna, Liama i Nialla usiadłam
obok Louisa i zaczęłam
z nimi oglądać..
H:
A ja..?
J:
Przecież
nie zależy
ci na mnie.. - powiedziałam
nawet na niego nie patrząc
H:
Zależy..
Tak samo jak na naszej przyjaźni..
Jest mi przykro ze nie akceptujesz mojego związku
z Kendall.. - tłumaczył
sie, spojrzałam
na niego
J:
Wiesz co Harry, przekaż
swojej Kendall że
ma to co chciała
i niech pozdrowi tego kolesia z parku z którym
tak namiętnie
sie całowała..
- nie miałam
zamiaru dalej z nim rozmawiać,
wiec wstałam
i poszłam
do siebie do pokoju. Po jakiejś
godzinie w moim pokoju pojawił
sie właśnie
Harry.
H:
(T.i.) porozmawiaj ze mną..
J:
Ale po co Hazza?! Żeby
twoja laska niszczyła
mi życie.?!
H:
Co ty mówisz..?
- zdziwił
sie
J:
Zapytaj sie jej.. ale potem nie przychodź
do mnie ze ona jednak cie zraniła.
Pamiętaj
tylko że
cie ostrzegałam
i to nie ja zrezygnowałam
z naszej przyjaźni..
- zastawiłam
go tam, poszłam
do Louisa. Na niego mogłam
teraz najbardziej liczyć.
Zapukałam
do drzwi a po chwili mi otworzył.
Gdy tylko pokazała
sie jego cała
sylwetka wtuliłam
sie w niego, chyba sie tego nie spodziewał,
ale odwzajemnił
uścisk
z jeszcze większa
siłą..
J:
Tommo ja nie dam rady. Musze o wszystko przemyśleć..
- weszliśmy
głębiej
do pokoju i usiedliśmy
na łóżku.
Lou:
Nie pozwolę
ci sie wyprowadzić
i nawet nie zaczynaj tego tematu.
J:
To co ja mam zrobić.
Nie chce ranić
Hazzy, a czuje że
każdym
wypowiedzianym zdaniem to robię.
Wiem że
ona go skrzywdzi, ale jak sam sie o tym nie przekona to nam nie
uwierzy..
Lou:
To może
wyjedziemy na wakacje.. - zaproponował
J:
Jak to my!? - zapytałam
zdziwiona
- Nie macie żadnych
wywiadów,
koncertów,
czy czegoś
takiego?
Lou:
Powiem Paulowi ze chce wolne.
J:
Nie możesz
zaniedbywać
przeze mnie swojej pracy..
Lou:
Jesteś
od tego ważniejsza.
- poczułam
jak moje policzki zaczynają
sie czerwienic. Coś
sie ze mną
dzieje. Nigdy wcześniej
tak nie reagowałam
na Louisa.
J:
Ale żeby
potem nie było
że
Paul będzie
miał
do mnie pretensje. - uśmiechnęłam
sie
Lou:
Biorę
to na siebie.. Pewnie chłopaka
tez przyda sie wolne.. Odwiedza swoje rodziny czy coś
takiego..
J:
To gdzie i kiedy wyjeżdżamy?
Lou:
Może
jutro i na tydzień?
A gdzie to zaraz poszukamy.. - wziął
swój
komputer i zaczął
szukać
odpowiedniego miejsca.
J:
Może
ja to zrobię
a ty idź
powiedz chłopakom
i załatw
to z menadżerem.
- zgodził
sie posyłając
mi uśmiech
i wyszedł.
Po chwili wrócił
i pokazałam
mu miejsce gdzie mamy spędzić
ten tydzień.
Było
nim spokojne miejsce w Polsce na pomorzy. Mimo ze byłam
z Anglii miałam
babcie i dziadka w Polsce. Chłopaki
już
dawno chcieli ich ze mną
odwdzięcz
ale jakoś
nigdy nie było
okazji. Lou oczywiście
sie zgodził
i zamówił
bilety. Mówiłam
biegle po polsku, wiec z porozumiewaniem sie nie będzie
problemu. Zadzwoniłam
do babci. Ucieszyła
sie gdy mnie usłyszała,
a jak powiedziałam
że
jutro przyjadę
z przyjacielem to wrzeszczała
z radości..
Pomimo swojego wieku miała
mnóstwo
werwy. Zgodziła
sie bez problemu. Poszłam
do swojego pokoju, spakowałam
najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłam
do Lou.
J:
Spakowany? - uśmiechnęłam
sie do niego
Lou:
Tak..
J:
Powiedziałeś
chłopakom
gdzie wyjeżdżamy?
Lou:
Niee.. a mam powiedzieć?
J:
Nie. Nie chce żeby
Hazza wiedział.
- usiadłam
na łóżku
a Tommo obok mnie. Rozmawialiśmy
i rozmawiamy..
Nawet sie nie spostrzegłam
kiedy zasnęłam
oparta o ramie bruneta. Rano obudziło
mnie delikatne głaskanie
po policzku. Otworzyłam
powoli oczy i zobaczyłam
uśmiechniętą
twarz Louisa.
Lou:
Wstawaj mała.
Za godzinę
mamy samolot. - uśmiechnął
sie. Przeciągnęłam
sie leniwie
J:
Cześć
Tommo.. - wstaliśmy,
poszłam
do siebie i sie uszykowałam
do wyjazdu. Pojechaliśmy
na lotnisko i po kilku chwilach siedzieliśmy
w samolocie. Podczas lotu cały
czas sie śmieliśmy.
Wylądowaliśmy
i zamówiliśmy
taksówkę.
Gdy dojechaliśmy
na miejsce, z wielkim uśmiechem
przywitała
nas moja babcia i dziadek.
B:
Nareszcie nas odwiedziłaś..
- przytuliła
mnie
J:
Tez sie ciesze babciu..
D:
A to jest pewnie twój
kawaler.. - wskazał
na Louisa.. lekko sie zaczerwieniłam
i spojrzałam
na niego..
Lou:
Co twój
dziadek powiedział?
- zapytał,
no tak on nic nie rozumiał
J:
Myśli
ze jesteśmy
razem.. - Lou sie tylko uśmiechnął,
weszliśmy
do domu i poszliśmy
do mojego pokoju.- Nie będzie
ci przeszkadzać
że
będziemy
spać
w jednym pokoju? - zapytałam
gdy postawiliśmy
walizki
Lou:
Niee.. Wręcz
przeciwnie.. - znów
sie tak uśmiechnął,
że
serce zaczęło
mi szybciej bić.
Zeszliśmy
na dół
i poszliśmy
do salonu gdzie siedziała
moja babcia.
J:
Gdzie jest dziadek? - zapytałam
babci..
B:
Nakrywa do stołu..
Przedstawisz mi tego swojego kawalera.. - spojrzała
najpierw na mnie a potem na Louisa.
J:
Babciu to nie jest mój
żaden
kawaler, to jest Louis - przyciągnęłam
go do siebie - i jest moim przyjacielem. - babcia wyciągnęła
w kierunku Boobear'a
swoją
dłoń,
Louis z uśmiechem
ją
uścisnął
i delikatnie sie ukłonił..
D:
Chodźcie
na obiad..! - wyłonił
sie dziadek zza ściany..
J:
Chodź
Lou coś
zjeść..
Lou:
Ok, jestem już
mocno głodny..
- wyszczerzył
sie. Poszliśmy
do jadalni i zaczęliśmy
zajadać
obiad. Musiałam
tłumaczyć
chłopakowi
jak dziadki sie coś
chcieli dowiedzieć.
Po objedzie Lou poszedł
z dziadkiem na podwórko.
Nie było
aż
takiego problemu z porozumiewaniem sie miedzy nimi bo dziadek znal 5
przez 10 angielski. A ja zostałam
z babcia i posprzątałyśmy
po obiedzie. Usiadłyśmy
z kawa przy stole i zaczęłyśmy
rozmawiać.
Ja opowiadam
jak mi sie żyje
w Londynie, a babcia jak to jej mi brakowało.
B:
(T.i.) kim jest dla ciebie Louis..? - zapytała
nagle
J:
..Przyjacielem..
B:
Czy aby na
pewno?
Widziałam
jak na siebie zerkacie podczas obiadu i jak sie znacząco
uśmiechnął
kiedy powiedziałaś
mu ze dziadek nazwał
go twoim chłopakiem..
- mówiła,
uśmiechnęłam
sie lekko.
J:
Ja już
nie wiem babciu, ostatnio jak go widzę
zaczyna mi bić
szybciej serce.. - spuściłam
głowę
B:
Zakochałaś
sie wnusia..
J:
Ale ja nie powinnam, on pewnie nic nie czuje i nie chce zniszczyć
kolejnej przyjaźni..
B:
Jak to kolejnej..?
J:
Bo widzisz babciu. Pokłóciłam
sie z Harrym, w sumie to on to zaczął..
Ale to nie zmienia faktu ze straciłam
najlepszego przyjaciela.. - babcia wstała
i mnie przytuliła..
Staliśmy
tak chwile gdy usłyszałam
głos
Lou
Lou:
Mała
co sie stało..?
- zapytał
z przejęciem
i podszedł
do mnie. Pościłam
babcie i spojrzałam
na niego, w moich oczach były
łzy.
Widząc
to automatycznie przytulił
mnie do siebie.
J:
Opowiadałam
babci, że
straciłam
przyjaciela..- mówiłam
w jego koszulkę
Lou:
Nie straciłaś.
On na
pewno
sie przekona jaka ta Kendall jest. Chodź
idziemy na spacer. - pociągnął
mnie za rękę.
Zdążyłam
tylko krzyknąć
do babci żeby
nie czekała
na nas. Pokazałam
Louisowi gdzie sie bawiłam
jak byłam
mała,
ogólnie
oprowadziłam
go po okolicy. Do domu wróciliśmy
o ok 22, dziadek z babcia już
spali. Weszliśmy
cicho do pokoju, zabrałam
piżamę
i poszłam
do łazienki.
Gdy wyszłam,
poszedł
Lou. Podczas jego nieobecności
myślałam
nad wszystkim. Nad tym jak on zaczyna na mnie działać
i czy na
pewno
coś
do niego czuje. Niestety moje rozmyślenia
przerwał
mój
telefon. Na wyświetlaczu
widniał
napis " Hazza :) ". Nie odebrałam.
Do pokoju wszedł
Tommo, usiadł
kolo mnie i znów
usłyszałam
dźwięk
telefonu. Tym razem to był
Louisa.
Lou:
To Harry..
J:
Odbierz.. Przecież
jesteście
przyjaciółmi
- spojrzał
na mnie troskliwie
Lou:
Halo.. Cześć
Harry.. Nie.. Nie mogę
ci powiedzieć..
Tak, jest ze mną..
Nie martw sie.. Cześć..
- rozłączył
sie
J:
Domyślam
sie że
chciał
wiedzieć
gdzie jestem..?
Lou:
Tak i dalej uważam
że
powinnaś
z nim porozmawiać.
- nie odpowiedziałam
mu na to, położyłam
sie na łóżku
robiąc
miejsce Louisowi..
J:
Dobranoc Tommo.. - położył
sie kolo mnie
Lou:
Nie możesz
od tego uciekać..
J:
Mogę
i narazie
nie mam zamiaru sie z nim przez ten tydzień
kontaktować.
To on powiedział
ze mu nie zależy
na mnie a ja nie będę
go do niczego zmuszać.
Dla niego ważniejsza
jest jakaś
laska która
go zdradza a nie nasza przyjaźń..
- zamilkłam
na chwile- .. Musisz mnie zrozumieć
że
boli mnie to że
tak powiedział
i muszę
to na spokojnie przemyśleć.
Lou:
Rozumiem cie mała..
J:
Obiecaj mi ze nie powiesz mu gdzie jesteśmy..
Lou:
Ale..
J:
Lou obiecaj.. - głos
mi sie załamał,
chłopak
westchnął
Lou:
Obiecuje.. - nie odpowiedziałam mu, dzisiejszy dzień był strasznie
męczący wiec szybko zasnęłam. Rano gdy sie obudziłam Louisa nie
było w pokoju. Zeszłam leniwie do kuchni gdzie byli wszyscy, czyli
dziadek, babcia i Tommo.
J:
Dzień dobry wszystkim. - podeszłam do Louisa i pocałowałam go w
policzek, tak jak zawsze to robiliśmy. Babcia z dziadkiem tylko na
nas spojrzeli i cwaniacko sie uśmiechnęli.
B:
Cześć skarbie.. Siadaj zaraz podam ci śniadanie..
- posłusznie wykonałam jej polecenie, a po chwili przede mną
pojawił sie stos naleśników.
D:
Masz jakieś plany na dzisiaj.. ?
J:
Nie chyba nie, a czemu pytasz? - uśmiechnęłam
sie do dziadka
D:
To w takim razie zabieram
twojego chłopaka na ryby..
J:
Nie ma pr.. - urwałam - To nie jest mój chłopak.. ! - Louis sie
tylko na mnie dziwnie spojrzał..
Lou:
Musisz mnie nauczyć tego języka, bo sie dziwnie czuje.. i nic nie
rozumiem..
J:
Jeśli chcesz to ci przetłumaczę..
- pokiwał głową na Tak - Dziadek zabiera dzisiaj cie na ryby..
Lou:
Super, a jak to sie robi.. ?
J:
Nauczysz sie.. To nie jest nic trudnego i z dziadkiem jakoś
porozmawiasz bo coś tam po angielsku umie..
- posłałam mu ładny uśmiech
B:
A my zrobimy obiad.. - wtrąciła
babcia..
J:
Tak, a ja z babcia zrobimy obiad.. - powiedziałam do Louisa..
...
Naat