One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 22 grudnia 2015

Rysownik|| l.t./ część 2

Hej kochani :)
Dziękuję że ze mną jesteście! I że czytacie to, co piszę, jestem wam za to niezmiernie wdzięczna. Dla kogoś takiego jak ja, kogoś kto się rozwija i chciałby kiedyś wydać własną książkę, ten czas, teraz, gdy rozpisuję się, staram się i mam ogrom pomysłów, takie wsparcie, poprzez czytanie i wyrażanie swoich opinii jest czymś.. niewyobrażalnie ważnym :) Więc chciałam wam podziękować z całego serca za to,  że po prostu jesteście ;)
________________________________
Byłam dużo przed czasem, więc spojrzałam jeszcze raz na swoje dzieło. te oczy... Nie wiadomo kiedy minęło 15 minut i wchodziłam do klasy, gdzie czekał na mnie mój oceniający. Jakiś był mój szok, gdy zobaczyłam jego. Stanęłam jak wryta i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. On słysząc huk zamykanych drzwi, podniósł wzrok i wtedy zobaczyłam te oczy.
J: Kurwa.
N: Wyjęłaś mi to ust.
Przez 10 minut wpatrywaliśmy się w siebie, nie mogąc powiedzieć ani słowa. W końcu otrząsnęłam się i z moimi pracami ruszyłam na środek pomieszczenia, gdzie czekała na mnie specjalnie przygotowana tablica. Wyjęłam swój rysunek, wykonany na specjalnym papierze formatu A3 i pół. Powiesiłam ją na haczykach, po czym z teczki wyciągnęłam jeszcze 4 mniejsze rysunki przedstawiające wzory tatuaży, które zapamiętałam. Powiesiłam je obok i odwróciłam się do oceniającego.
J: Nazywam się (T.i.) (T.n.).. Moje prace.. One nigdy nie są przypadkowe. Zawsze coś lub ktoś- spojrzałam na niego sugestywnie, przez co kąciki jego ust drgnęły- w jakiś konkretny sposób musi mnie zainspirować.- chłopak oparł łokcie na stole, a brodę oparł o dłonie.- Za każdym razem jest to coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Rysowanie i malowanie jest częścią mojego życia, bez tych dwóch czynności nie potrafiłabym.. być, istnieć. Moja historia jest dość zabawna, a przygoda z rysunkiem zaczęła się stosunkowo niedawno... ale to nie czas, by o tym teraz opowiadać. To, co tworzę, to wszystko bierze się z mojej duszy. Staram się prosto z serca przelać na papier to, co czuję i myślę. Nie chcę wyjść na chwalipiętę, ale za każdym razem mi się to udaje, zawsze jestem zadowolona ze swojego bądź co bądź dzieła.
N: Wszystko fajnie, nim przejdę do oględzin prac, pozwól że ci się przedstawię.- wstał i podszedł do mnie. Ujął moją dłoń i spojrzał mi prosto w oczy- Louis Tomlinson.- ucałował jej wierzch i odsunął się, po czym podszedł bliżej prac. Delikatnie, wręcz subtelnie, sunął palcami po śladach od ołówków. Oczy mu błyszczały, wyglądał na zachwyconego. Po kolejnych 10 minutach odwrócił się do mnie i uśmiechnął- Masz ogromny talent, (T.i.). Skąd pomysł żeby narysować mnie?
J: No cóż, muszę przyznać, że gdyby nie twoje wpadnięcie na mnie i twoja kradzież, na pewno nie ty byś się tam znajdował.- powiedziałam wskazując na kartki.
L: Och.. Przepraszam.- nagle zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony- Jaka kradzież?
J: Ukradłeś jeden z moich rysunków.
L: Słucham? Niczego takiego nie zrobiłem!- podniósł lekko głos.
J: A właśnie że zrobiłeś!- warknęłam oburzona. Nagle podszedł do swojej teczki i zaczął przeglądać różne kartki. Brwi miał bardzo mocno ściągnięte, lecz po chwili zamiast zdenerwowania, na jego twarzy dostrzegłam zdziwienie.- Czyżbyś znalazł coś, co należy do mnie?
L: Ja.. Przepraszam, nie pamiętam żebym coś zabierał, widocznie zrobiłem to przez przypadek.- potarł kark i wręczył mi pracę. Spojrzałam na nią z ulgą. Wetknęłam ją między inne kartki w rysowniku i gdy chciałam odłożyć go na bok, on nagle zniknął z moich rąk. Spojrzałam na Louisa, przeglądającego moje odzwierciedlenia duszy.
J: Zo..- zacięłam się.
Może właśnie chcę, żeby przeglądał moje prace?
Chłopak jakby wyrwał się z transu i spojrzał na mnie.
L: Coś się stało?
J: Nie.. Mogę zacząć już malować na płótnie?- zapytałam chcąc zająć czymś ręce i.. umysł.
L: Myślę, że..- przewrócił jeszcze kilka kartek.- Myślę, że to nie będzie konieczne.
J: Słucham?!- wyrwało mi się.
L: Masz absolutny talent i uważam, że powinnaś składać papiery do jakiejś prestiżowej szkoły rysunku.- spojrzałam na niego jak na wariata.- Mówię prawdę! Ale w sumie.. Jesteś wstanie wykonać coś powalającego w 3 godziny?- wzruszyłam ramionami, ale przytaknęłam.- Skromna.- zachichotał, a ja rozszerzyłam oczy na ten dźwięk. Kompletnie do niego nie pasował, ale jednocześnie był taki idealny. Uśmiechał się promiennie. TO JEST TO! Przyglądałam się dokładnie każdej najmniejszej kresce na jego twarzy. Zajęło mi to kilka sekund, ale w głowie już potrafiłam odtworzyć ten obraz. Ale.. Chyba sam uśmiech nie wystarczy.
J: Czy.. Mógłbyś stanąć o tam?- zapytałam dość śmiało i pociągnęłam go na środek sali. Stanął na tle białej ściany. niosłam jego głowę w stronę lampy, ręce rozłożyłam na boki, dzięki czemu luźno opadały wzdłuż ciała.- Zamknij oczy.- szepnęłam. Wykonał moją prośbę. Jego twarz była śmiertelnie poważna. Nie pasowało mi to.- Lou.. Uśmiechnij się tak pięknie jak przed chwilą..- jak na zawołanie kąciki jego ust uniosły się ku górze. Zapamiętałam każdy najmniejszy detal, by móc później przenieść go na płótno. Okrążyłam go i podeszłam do płótna, które stało tuż obok tablicy z moimi rysunkami. Wzięłam głęboki oddech, a potem nie pamiętam, bo pochłonęły mnie farby i Louis.


__________________________________________
Dziękuję wam bardzo mocno jeszcze raz! :* 
Tym razem 11 komów? Byłoby super :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

Wasza 
DF

12 komentarzy: