One Direction i My.. - imaginy

piątek, 12 czerwca 2015

Zayn Javadd Malik ~ część 1

Witam was po dość długiej przerwie, ale niespowodowanej moją nieobecnością- warunek nie był spełniony, przez co czekałam i czekałam. Udało wam się ledwo spełnić warunek więc dodaję. Rozważam odejście z bloga (Naat jeszcze nie wie i jeśli będzie to czytać to się właśnie dowie) gdyż najzwyczajniej w świecie nie ma zainteresowania tym, co piszę. Pod innymi postami, chociażby Naat i Stylesowej jest pod każdym opowiadaniem ponad 30 komentarzy! To naprawdę nie jest przyjemne widzieć takie coś. A skądś to musi wynikać - może po prostu nie lubicie tego co piszę? Nie wiem, naprawdę dużo ostatnio o tym myślę. No cóż, co ma być, to będzie, Zayn jest już wasz, miłego czytania.
***************
Czy ty też masz tak, że nie możesz liczyć na nikogo? No cóż to nie jesteś sam. Ale wiesz co ci powiem? Prędzej czy później w naszym życiu pojawia się osoba, która staje się lekarstwem na to. Dodaje otuchy, pomaga. Czy zostaje już na zawsze? Nie wiem. Zawsze to bardzo długo, a przecież każdy prędzej, czy później odchodzi. Wracając jednak do tematu, jakim jest zaufanie do innych, chciałabym ci opowiedzieć pewną historię, moją historię. 
Nie zaczyna się jakoś specjalnie, nie jest też jakaś nie wiadomo jak piękna, cudowna, kolorowa. To po prostu zwykła opowieść o zwyczajnej nastolatce, która najzwyczajniej w świecie poznała kogoś, na kogo może liczyć. 
Zaczęło się to w październiku. Typowy, ciepły dzień, jak każdy w Melbourne. No może przesadzam, bo nie każdy dzień jest taki piękny. Rano zaspałam, tym samym idąc praktycznie bez makijażu, w na szybko dobranych ubraniach, bez śniadania i odrobionego zadania domowego. Włosy związane w kucyka lewo się trzymały w tej fryzurze. 15 minut po dzwonku dotarłam do klasy. Grzecznie przeprosiłam i gdy chciałam zająć swoje miejsce, zauważyłam, że jest zajęte. 
- Um.. To tak jakby moje miejsce - powiedziałam wpatrując się w chłopaka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Taaak? Jakoś nie zauważyłem żeby było zajęte - wzniosłam oczy ku niebu.
- Nie mógłbyś tak jakby wstać i sobie pójść? 
- Niech pomyślę.. Nie - uśmiechnął się jeszcze szerzej, na co zacisnęłam wargi i po srogim spojrzeniu nauczyciela zajęłam miejsce obok niego. 
- Jak ja ciebie nie lubię, Niall - westchnęłam.
- Przecież wiem, że mnie kochasz, każda mnie chce - spojrzałam na niego spode łba. 
- Ja miałabym być w tobie zakochana? To niemożliwe, wybacz nie jestem zaintere..- w tym momencie do sali wszedł jakiś Mulat. Ni to pewny siebie ni to nieśmiały przeprosił i powiedział, że jest tym nowym uczniem, który miał chodzić od tego tygodnia do szkoły. Nauczyciel machnął tylko ręką, co oznaczało, że ma usiąść. Chłopak kiwnął głową i usiadł dwie ławki ode mnie. Ludzie z mojej klasy jeszcze tylko przez chwilę posyłali w jego stronę ukradkowe spojrzenia. Potem znowu "zainteresowali się" lekcją. Na początku wlepiałam swój wzrok w niego, co widocznie zirytowało Nialla, bo po chwili zwrócił moją uwagę na siebie. Po lekcji nadal patrzyłam na Mulata. Byłam ciekawa, jaki jest. Nieczęsto w naszej szkole pojawiały się nowe osoby, mimo że to dość duże miasto. Takie są zalety (a może jednak wady?) mieszkania na przedmieściach i chodzenia tam do szkoły właśnie. Po kilku chwilach Horan był już naprawdę zły, że go tak ignoruje.
- Dobra, jezu nara.
- Czekaj, przepraszam. Mógłbyś powtórzyć? 
- Mówiłem, że robię na weekend imprezę i masz to szczęście i jesteś zaproszona.
- Aha. Okej, wpadnę. Mam przynieść coś?
- Przynieś siebie, tyle wystarczy - mrugnął i odszedł, a ja pokręciłam z rozbawieniem głową. Kolejne lekcje minęły mi zaskakująco szybko. Ostatnią była lekcja matematyki. Nie obyło się bez odpytywania, ale na szczęście pamiętałam coś z ostatniej lekcji i dostałam 4. Do domu dotarłam ok. 3pm. Zjadłam obiad przygotowany przez gosposię i poszłam odrobić lekcje. Gdy skończyłam,  przypomniało mi się, że jest piątek. Walnęłam się w czoło i natychmiast odłożyłam książki. Poszłam do salonu i rozsiadłam się. Moich rodziców nie ma, nie wiem co robią moi przyjaciele.. Postanowiłam iść pobiegać. Przebrałam się w bardzo wygodne legginsy, sportową koszulkę na ramiączkach i buty do biegania. Nie chciało mi sie po raz kolejny biegać z muzyką,  dlatego też od starszej pani, mieszkającej obok, wzięłam cudownego owczarka niemieckiego. Uwielbiałam te psy. Niesamowicie mądre, po wytresowaniu posłuszne, piękne. Sierść tych zwierzaków taka miękka, puszysta i przyjemna, że mogłabym się do nich przytulać całymi dniami. Tak więc wzięłam długą smycz, przypięłam psiaka i ruszyłam. Niestety fajny park, idealny do takich rzeczy znajdował się pół godziny drogi stąd. No może 20 minut. Szłam więc z czworonożnym kolegą do parku. Był zadowolony i grzeczny. Gdy dotarliśmy od razu pogłaskałam go po głowie i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Słuchaj, mamy się po prostu dobrze bawić,  tak? Więc do dzieła! - pies jakby w odpowiedzi wystawił język i zamerdał ogonem. Potem odpięłam smycz i biegliśmy. Sam (bo tak właśnie wabił się owczarek) przystosował się do mojego tempa. Po dwóch godzinach usiedliśmy na trawie, odpoczywając. Na całe szczęście w tym parku można było dostać miskę dla psa oraz butelkę wody dla człowieka. Znajdował się tu tak zwany wodopój, dlatego i zwierzęta, i ludzie mieli co pić. Można było także dostać freesbee do zabawy. Po 15 minutach odpoczęliśmy wystarczająco. Wstałam, na co Sam poderwał się z wesołymi iskierkami w oczach. Zamachnęłam się i puściłam latający talerz. Pies pobiegł ile tylko sił miał w łapach i po kilku sekundach był znowu gotowy. Ten pies naprawdę był niesamowity! To co wyprawiał przechodziło ludzkie pojęcie! Jednakże nigdy nie byłam równie roześmiana. Jednym razem wpadł prosto w człowieka z lodami, przez co jedna ze śmietankowych kulek znalazła się na jego głowie, innym razem ktoś nalewał sobie wody z wodopoju a on wbiegł prosto pod strumień wody. W końcu zmęczeni wróciliśmy. Wzięłam psa na swój ogród i porządnie go wyszorowałam. Gdy wyschnął odprowadziłam go do pani Smith. Była wdzięczna za wprowadzenie go i umycie. Ja również podziękowałam i poszłam do swojego domu. Tam wzięłam długą, ciepłą, relaksującą kąpiel. Ubrana w ulubione onesie zasnęłam. Następnego dnia miała odbyć się impreza u Nialla, dlatego też skrupulatne przygotowania rozpoczęłam od 4pm. Tak dla jasności wszystko zaczynało się o 8pm. Ubrałam się w krótką, dopasowaną, czerwoną sukienkę, założyłam czarne szpilki, zrobiłam nie za mocny makijaż i podkręciłam końcówki, wcześniej biorąc prysznic. Gotowa byłam o 7 a o 7.30pm przyjechać po mnie miała moja paczka. Czekałam i czekałam, aż w końcu raczyli wysłać mi sms-a informującego mnie o tym że zapomnieli o mnie a każdy z nich już coś wypił, więc nie mają jak przyjechać. Napisali również, że jest nudno i nie ma zbytnio co robić, więc nie muszę przyjeżdżać. Pewnie bym tak zrobiła, zresztą jak coraz częściej ostatnio, bo co chwilę zdarzały się podobne sytuacje, ale tym razem coś tknęło mnie, żeby jednak pojechać. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu Nialla. Było jakoś dziwnie cicho, a gdy zapukałam z początku nikt nie otwierał, dopiero za jakimś trzecim razem. 
- (T.i.)? Co ty tu robisz?- zapytał bardzo zdziwiony. 
- No zapraszałeś mnie na imprezę. 
- Ale potem dzwoniłem, że jednak nie mogę, bo rodzice będą w domu i w ogóle. Ty nie odbierałaś, więc jak na mieście spotkałem tę twoją przyjaciółkę Vicky razem z jej chłopakiem, poprosiłem, żeby ci przekazała. 
- Nic mi nie powiedziała..- szepnęłam sama do siebie, lecz usłyszał - a mówiła, że impreza jest nudna i nie ma co robić oraz że mam nie przyjeżdżać, bo bym się zanudziła...
- Słucham? Moje imprezy nigdy nie są nudne! A wracając do tej Vicky to mówiła, że będzie się jeszcze z tobą widzieć i na pewno przekaże.
- Dlaczego mnie okłamała? I jaki chłopak?! -dopiero teraz skojarzyłam, że mówił też coś o jakimś chłopaku.
- Ten wasz przyjaciel czy coś. Ten brunet.
- Co? Spotyka się Zackiem?
- Chyba. Wiesz co, lubię cię i nie chce żebyś stała tu taka niepewna, jak chcesz możemy objechać wszystkie znane kluby i ich poszukać. 
- Ja...



***************
A więc tak, nie zrobię warunku, po prostu zobaczę na ile was stać. Mam nadzieję, że tych komentarzy będzie chociaż trochę więcej niż ostatnio.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Directioner Forever 

12 komentarzy:

  1. Kocham dalej i niee odchodz !! ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odchodź!!!
    Mi sie bardzo podobają twoje imaginy, jednak nie zawsze mam czas komentować, przepraszam, jestem bardzo ciekawa co bedzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się naprawdę ciekawie czekam na następną cześć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ♥♡♥ nie odchodz!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdzie nie idziesz!!! Zostajesz!!!
    I szybko dodajesz następny rozdział bo umieram z ciekawości!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz piękne imaginy nie odchodź kochamy cie

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :) czekam na next ♥ nie odchodź bo naprawdę fajnie piszesz ★

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie się zapowiada ❤ NIE ODCHODZ!

    OdpowiedzUsuń
  9. super z niecierpliwoscia czekam nn:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny <3 nie odchodź <3 <3

    OdpowiedzUsuń