One Direction i My.. - imaginy

środa, 3 czerwca 2015

Payno ~ część 7 / ostatnia

Wiem, pewnie chcecie mnie zabić, a co gorsza- przestać czytać i komentować moją twórczość.
Zawaliłam na całej linii! Przepraszam :( Ale teraz 4 dni wolne przede mną, więc napiszę na przód i nie będzie już czegoś takiego - jednak nic nie obiecuję, bo różnie w życiu bywa, a nie chcę po raz kolejny łamać obietnicy. Kocham was i zapraszam na ostatnią część Payne'a! Następny będzie Zayn. :D
*****************

Dopiero teraz zauważyłam zmianę. Dotychczas ciemne meble, w ogóle dość ciemny wystrój naszego domu, został zamieniony na jasny, dający przestrzeń. Nie pachniało marihuaną, jak to czasem bywało, gdy Liam przyjeżdżał prosto od klientów. To był nowy początek naszej wspólnej drogi, nas. Aczkolwiek gdzieś głęboko w sercu odczuwałam ból, jakby po utracie kogoś ważnego..
- Chodź, przygotowałem coś dla nas - złapał moją dłoń z tajemniczym uśmiechem. Zaintrygowana posłusznie podążyłam za nim. W pokoju położonym na poziomie -1 czekało mnie coś niesamowitego.
- To dla mnie? - łzy zakręciły mi się w oczach. 
- Tylko i wyłącznie - wyszeptał i mnie przytulił. Byłam mu wdzięczna, nie wiem, jak i kiedy to zrobił oraz jak wiele na to wydał, ale to było coś naprawdę pięknego i cudownego.



- Jesteś niesamowity, dziękuję - pocałowałam jego policzek i przeszłam przez mostek. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Byłam zaskoczona, bardzo. 
- Idź się przebrać w jakiś strój albo coś, bo to nie koniec - usiadł koło mnie i pocałował mój policzek. Posłusznie poszłam do naszej sypialni, wyjęłam bikini i najpierw poszłam wziąć prysznic. Potem ubrałam się w strój i na siebie nałożyłam jeszcze zwiewną spódnicę za do kostek. Po chwili wróciłam już do mojego pokoiku. Nim zdążyłam otworzyć drzwi, ktoś zakrył mi oczy. Wiedziałam że to Liam. Poprowadził mnie sam i gdy siedziałam już na łóżku, odkrył oczy. Zaciekawiona rozglądnęłam się po pomieszczeniu.
- Niespodzianka.. - wyszeptał i nacisnął jakiś guziczek. Płatki róż zaczęły zlatywać z sufitu. Pojedynczo, podwójnie, nawet całymi grupkami. Wyglądało jak w bajce. Usiadłam na krawędzi mini wysepki i zanurzyłam stopy w wodzie. Idealnie ciepła. Zsunęłam się do niej i ułożyłam na plecach. Dryfowałam wśród płatków róż, relaksowałam wdychając zapach olejków eterycznych, moich ulubionych. Po prawie 2 godzinach wyszłam z wody i otuliłam ręcznikiem, który pojawił się znikąd. Wytarłam trochę ciało i poszłam do łazienki, znajdującej się obok tego magicznego miejsca. Osuszyłam ciało i ubrałam szlafrok. Następnie z sypialni zabrałam świeżą piżamę i przebrałam się w nią. Liama znalazłam w kuchni, a raczej w jadalni, Nie usłyszał mnie ani mnie nie zauważył, za to ja zauważyłam wszystko. Miał na sobie garnitur, stół był pięknie nakryty, róże były wokół tak samo jak świeczki. On cicho podśpiewywał, na co rozmarzona oparłam się o futrynę i słuchałam. Po jakimś czasie wróciłam do sypialni i ubrałam się w czerwoną wieczorową sukienkę, czarne rajstopy oraz czarne szpilki. Zrobiłam czarne kreski, rzęsy na tuszowałam i musnęłam usta czerwoną szminką. Włosy ułożyłam i poszłam do mojego narzeczonego. Nie było go ani w jadalni, ani w kuchni, ani w salonie. Zauważyłam, że firanka przy drzwiach balkonowych się poruszyła, więc wyszłam na taras. Szatyn stal oparty o barierkę z kieliszkiem wina. Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu. On odwrócił się i uśmiechnął szeroko. Patrzył mi prosto w oczy. 
- Kocham cię - wyszeptał i pocałował moje czoło. Uśmiechnęłam się i wzięłam od niego kieliszek. Upiłam łyk i zamknęłam oczy - Twoje ulubione.
Nic nie powiedziałam, więc złapał mnie za rękę i poprowadził do jadalni. Usiadłam, a on przysunął moje krzesło, po czym zajął miejsce na przeciwko. Nim jednak to zrobił, odkrył półmisy, na których znajdowały się najróżniejsze potrawy. Jedliśmy popijając wino i rozmawiając. Czas płynął leniwie, a ja chciałam, by ta chwila trwała wiecznie. Mówi się, że chcieć to móc, no cóż, żałuję, że nie potrafię zatrzymać czasu. Po posiłku przenieśliśmy się do salonu, który nagle również był cały w świecach i kwiatach. Po godzinie miałam już dość rozmawiania. Wzięłam gitarę i sprawdziłam, czy jest nastrojona.
- Co robisz?- zapytał, ale uniosłam palec do góry, aby był cicho. Zaczęłam szarpać struny i śpiewać piosenkę. Może nie wyszło idealnie, ale chciałam, żeby przypomniał sobie piosenkę, przy której się poznaliśmy. Nigdy jej nie lubiłam, ale Niall nauczył mnie ją grać na gitarze i brzmiała o wiele lepiej.
Na koniec w jego oczach widniały łzy. 
- Kocham cię - powiedziałam cicho i jedna samotna łza, łza szczęścia, mam nadzieję, że ostatnia, spłynęła po moim policzku. Potem odłożyłam instrument, gdyż Liam twierdził, że nie potrafi śpiewać ani grać. Podeszłam do laptopa i uruchomiłam go.
- Nie rób tego..- zaczął, ale nie skończył, bo już wpisałam hasło, a na ekranie pojawiło się nagranie. Jego nagranie. Włączyłam play i dałam głośniej. Po chwili rozbrzmiała gitara i jego głos.


(wyobraźcie sobie, że to śpiewa Liam)
Patrzyłam się jak zaczarowana na ekran, gdzie Payne prezentował swój niesamowity talent. To było takie słodkie..
- Kiedy ty to..?
- Ehm.. No.. Jak byłaś z Niallem, chciałem ci to zaprezentować na przeprosiny, ale później się spotkaliśmy i zapomniałem o tym. Lamerskie trochę, wiem - potarł dłonią kark, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Wcale tak nie uważam - spojrzałam na ekran, gdzie Liam swoimi smutnymi, ale pełnymi pasji oczami patrzył na struny gitary. Sprawiało mu to przyjemność i to jest najważniejsze.
Po chwili zamknął oczy, wczuł się jeszcze bardziej. To było cudowne, nie mogłam przestać patrzeć, hipnotyzowało mnie to. Ja również zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie wielką zieloną łąkę, na której leżę wśród polnych kwiatów, wysokiej trawy, niedaleko starego drzewa, dającego cień. Patrzyłam na błękitne, niemal czyste niebo. Tylko gdzieniegdzie chmurka czy dwie płynęły leniwie po niebie, czasem przesłaniając słońce. 
Jego dłoń była spleciona z moją, czułam, że jest koło mnie, że mnie kocha, potrzebuje. Patrzyłam przed siebie, właściwie nad siebie, wciągając jego tak dobrze znany mi zapach. On był moją kokainą, moim narkotykiem, jedynym, jaki zażywałam. Odwróciłam się przodem do niego i zobaczyłam najpierw niebieskie tęczówki.. potem blond włosy, a na końcu jego twarz.
Otrząsnęłam się i spojrzałam na Liama. Wyglądał na zdziwionego, ale szczęśliwego.
- To piękne - wykrztusiłam, będąc w ogromnym szoku- a teraz przepraszam, ale chyba chcę już iść spać.
- Oh.. Znaczy o-okej. 
Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę mojego pokoju. 
- Idziesz czy..?
- Ja jeszcze zostanę. Dobranoc - podszedł do mnie i ucałował moje czoło. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie. 
Co się ze mną dzieje, dlaczego to nie był Payne? Czemu nie on leżał ze mną w tym moim małym raju? Jakim sposobem znalazł się tam NIALL?!
Byłam już w swoim pokoju, ale przypomniało mi się, że nie mam ubrań. Powlokłam się do sypialni i wzięłam czystą bieliznę oraz jakąś piżamę. Umyłam się, włosy związałam w luźnego warkocza, po czym z powrotem zaczęłam kierować się do mojego nowego pokoju. Po drodze zahaczyłam o kuchnię i napiłam się mleka. Nigdzie nie było mojego narzeczonego, więc po prostu położyłam się w świeżej pościeli i odpłynęłam.
Następny dzień nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Zwlokłam się z łóżka i z uśmiechem na twarzy pokierowałam swoje kroki do łazienki, oczywiście w naszej sypialni. Po wykonaniu porannych czynności, przebrałam się w jeansowe krótkie spodenki z wysokim stanem i biały crop top. Włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Uśmiechnięta w podskokach dotarłam do kuchni. Na śniadanie zjadłam tosty i popiłam ciepłą herbatą. Najedzona mogłam już odnaleźć mojego faceta. Jednakże nigdzie go nie było, nawet w ogrodzie. Po przeszukaniu każdego kąta w domu, usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i tak kręciłam się znudzona po domu. Liam wrócił po południu, zjadł obiad i po jakimś telefonie znów wyszedł. Przyszedł o 19, zjedliśmy razem kolację i usiedliśmy w salonie. Po kilku godzinach oglądania, poszłam spać, a on znowu pocałował mnie w czoło i wrócił na kanapę. Tak mijały mi kolejne dni i miałam serdecznie dość tego, że go nie ma. 
Tydzień później, gdy po rutynowym buziaku na dobranoc, poszłam do łazienki, odkręciłam wodę, ale po cichu wyszłam i obserwowałam chłopaka. Po 5 minutach wstał, poszedł się przebrać w bardziej oficjalne ubranie i już miał wychodzić, ale zadzwonił telefon.
- Halo? - nie mogłam usłyszeć, co jego rozmówca mu powiedział - Tak, Zayn już jadę - i wyszedł.
Wróciłam do łazienki i umyłam się, cały czas rozmyślając, gdzie on o tej godzinie pojechał. Gdy leżałam w łóżku, olśniło mnie. On z tym nie skończył. A obiecał, obiecał że już nie będzie. Cały czas wychodził do tej swojej pracy, handlował i palił. Wstałam i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach, aby świat nie mógł dostrzec łez, spływających po mojej twarzy. 
Nie płacz, nie warto! To dupek.
Wewnętrzny głos odezwał się w mojej głowie. Miał rację, miałam rację. Nie będę płakać. To koniec, koniec dawania mu szans, wybaczania i powrotów. Zakończę to raz, na zawsze. Pobiegłam do swojej sypialni i wyciągnęłam cztery ogromne walizki. Wpakowałam tam wszystkie swoje rzeczy. Dosłownie wszystkie. Następnie wybrałam numer Nialla.
- Taak? - jego zaspany głos dobiegł moich uszu, przez co serce zaczęło szybciej bić.
- Niall, pomóż mi, proszę - załkałam. A miałam nie płakać!!
- Co się stało? - w tel usłyszałam, że już wstaje.
- On mnie oszukał, okłamał, zranił. Mam dość, zabierz mnie od niego, proszę.
- Spakuj się, zamów taksówkę i przyjedź. Przyjechałbym, ale mój samochód jest na drugim końcu miasta.
- Chciałabym z nim jeszcze pogadać. Przyślę rzeczy, a potem siebie, dobrze?
- Nie wiem czy to dobry pomysł..
- Muszę z nim porozmawiać i zakończyć tak, jak należy. 
- Niech będzie. W takim razie przyślij rzeczy, a ja po ciebie przyjadę.
- Dam radę taks..
- Po prostu przyjadę, dzwoń już po taksówkę - i rozłączył się. Zamówiłam taksówkę i wysłałam swoje rzeczy na adres Horana. Usiadłam już ubrana i gotowa do wyjścia w salonie. Czułam się pusta w środku. Jakby ktoś wyrwał siłą połowę mojego serca i płuc. Czułam się opuszczona, oszukana. ZRANIONA. Liam przyjechał po godzinie. Wszedł cichutko, zapalił światło i podskoczył jak oparzony. Czekałam tylko na ten moment.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha - zachichotałam, a potem znowu przybrałam maskę obojętności- wiesz co? Jesteś dupkiem. Skończonym dupkiem, bez serca i skrupułów! Nie masz szacunku do nikogo i niczego! Masz w dupie uczucia innych! Liczysz się tylko ty, pieprzony egoisto! Nigdy więcej, rozumiesz?! NIGDY WIĘCEJ NIE DAM SIĘ ZRANIĆ! Ani pokochać.. Możesz być z siebie dumny - zakończyłam stojąc bardzo blisko niego. Musnęłam jego usta, swoimi - Nienawidzę cię.
Po tym wyszłam. Nogi same niosły mnie w kierunku przystanku. Gdy dotarłam, Niall właśnie wyjeżdżał zza zakrętu. Wsiadłam do jego auta i odjechaliśmy. Patrzyłam pustym wzrokiem za szybę. Jechaliśmy powoli, gdyż przed nami, całą tę wąską ulicę zajmowała ciężarówka. Wlokła się okropnie. Tuż przed wyjazdem na główną, zauważyłam w lusterku Liama. Biegł.
- Zaczekaj!! (T.i.)!!
- Zatrzymaj się.
- Ale..
- Zatrzymaj, proszę! - posłusznie stanął. Wysiadłam. Payne podbiegł do mnie i chciał się przytulić, ale go odepchnęłam - Jesteś bezczelny! Zostaw mnie! Ja już nie chcę z tobą być! To koniec! Zniknij na zawsze!
- Nie. Nigdy cię nie zostawię, słyszysz? Nigdy kurwa! - z przypływu emocji, strzeliłam go z całej siły z otwartej dłoni w policzek.
- W takim razie ja zniknę - powiedziałam cicho i wskoczyłam z powrotem do samochodu. Blondyn ruszył z piskiem opon. 
- Co zamierzasz? - zapytał, spoglądając na mnie kątem oka.
- Znikam - odparłam zgodnie z prawdą - Zamieszkam w Los Angeles i zacznę od nowa.
Ucichł na chwilę, a gdy znaleźliśmy się już u niego w domu, stanął ze mną twarzą w twarz.
- Jadę z tobą - zaskoczył mnie. Pokiwałam przecząco głową, na co się zaśmiał - Myślisz, że to było pytanie? Jadę i koniec. Jesteś dla mnie zbyt ważna, żebym miał cię stracić.
- Niall, proszę nie..
- Spokojnie. Żadnych dziwnych zachowań. Dam sobie i tobie czas. Po prostu chcę być z tobą i cię wspierać, robić to, co do mnie należy.
- Niech będzie - uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego tors. Odwzajemnił uśmiech.
Jeszcze tego samego dnia ( a raczej tej samej nocy ) złapaliśmy nocny lot i zniknęliśmy. Tak, jak chciałam. Nareszcie zacznę od nowa. Z nim, z kimś kogo w głębi serca naprawdę kocham.



THE END 

*************************
Pod poprzednią częścią było 14 komentarzy, za co serdecznie i z całego serca dziękuję!! <3

10 KOMENTARZY = NASTĘPNY IMAGIN!!!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!

Directioner Forever xx.


10 komentarzy: