M:
Nie ma żadne ale.. to jest twoje zadanie. - uśmiechnęła sie,
zbliżyłam sie do Boobear'a
J:
Ale pewnie i bez zadania bym z Tobą spała, nie? - szepnęłam,
widziałam jak Lou sie uśmiecha
Lou:
Zgadza sie mała. - cmoknął mój policzek. Zakręciłam i wypadło
na blondyna.
J:
Niall co chcesz?
N:
Yyy.. może tak jak wy zadanie..
J:
Okej.. Niech sie zastanowię.. Już wiem. Jak mniemam masz dużo
paczek żelek w kuchni. - zapytałam na co pokiwał głową - To
przynieś sześc paczek.
N:
Po co? - zdziwił sie.
J:
Nie marudź tylko przynieś. - posłusznie wstał i poszedł. Wrócił
i podał
mi wszystkie paczki ze słodyczami.
Usiadł
na swoje miejsce. Rozdałam
każdemu
żelki
oprócz
Nialla
N:
A ja? - zapytał
oburzony
J:
Na tym polega to
zadanie.
Musisz patrzeć
jak zjadamy żelki
i to w dodatku twoje. - chłopak
z wrażenia
otworzył
buzie, a reszta sie zaśmiała.
Zaczęliśmy
je zajadać.
Chłopaki
robili mu na złość
i sie nimi delektowali i
mlaskali.
Po 10 min było
skończone.
Z trudem ale dał
rade. Graliśmy
tak do 1 w nocy aż
zasnęłam
oparta o ramie Louisa. Poczułam
jak niesie mnie na górę
i kładzie
na łóżku.
Sam położył
sie obok mnie. Wtuliłam
sie w niego.
J:
Znam cie jakieś
4 dni a już
drugi raz razem śpimy.
- mruknęłam
z zamkniętymi
oczami.
Lou:
Mam nadzieje ze nie ostatni.. - przytulił
mnie mocniej do siebie i zasnął.
Rano obudziłam
sie z bólem
głowy.
J:
Ałaa.. - syknęłam
z bólu
i złapałam
sie za głowę
Lou:
Aż
tak boli..? - uśmiechnął
sie, spojrzałam
na niego, opierał
sie na ręce,
czyli musiał
jakiś
czas temu wstać
i mi sie przyglądał.
J:
Yhym.. Długo
mi sie już
przyglądasz?
Lou:
Zdecydowanie za krótko..
- wstał
i wyszedł
z pokoju. Wrócił
po niespełna
minucie ze szklanką
wody i aspiryna w reku. Podniosłam
sie do pozycji siedzącej
i oparłam
o ścianę.
Połknęłam
lek i spojrzałam
wdzięcznie
na Louisa. - Która
godzina?
Lou:
Południe..
- usiadł
na przeciwko mnie i wpatrywał
sie we mnie
J:
Martyna śpi?
Lou:
Niee.. Hazza zawiózł
ją
do waszego hotelu.
J:
Czyli mnie zostawiła..
Cała
ona.. - oparłam
głowę
o ścianę
i zamknęłam
oczy. Czułam
pulsujący
ból
w okolicy skroni oraz wzrok bruneta na sobie. - Co byś
chciał?
Lou:
Czemu mam zaraz coś
chcieć?
- zaprzeczył,
spojrzałam
na niego
J:
Wydaje mi sie że
jednak coś
chcesz.. - przysunął
sie do mnie
Lou:
Dobrze ci sie wydaje.. - szepnął
i poczułam
jego usta na moich. - Mógłbym
je całować
codziennie na dzień
dobry.
J:
A co ci w tym przeszkadza?
Lou:
Teraz już
nic.. - przyciągnął
mnie do siebie i złączył
nasze usta w namiętnym
pocałunku.
Oderwałam
sie od niego i z uśmiechem
na twarzy zabrałam
moja sukienkę
i poszłam
do łazienki.
Wykonałam
poranną
toaletę,
ubrałam
sie i rozczesałam
włosy.
Wyszłam
z łazienki
i wróciłam
do sypialni Louisa, ale nie było
go już
tam wiec zeszłam
na dół.
Znalazłam
go w kuchni.
J:
Tommo odwieziesz mnie? - zapytałam
siadając
przy stole.
Lou:
Oczywiście
kotku. - postawił
przede mną
kawę
i naleśniki.
- Smacznego - wykrzywił
usta w uśmiech.
Upiłam
łyk
gorącego
napoju i od razu zrobiło
mi sie lepiej. Czułam
jak gorąca
ciecz rozlewa sie w moim ciele. Zjadłam
z brunetem śniadanie,
zabrałam
swoje rzeczy i wyszliśmy.
W drodze do hotelu
uśmiechy
z twarzy nam nie schodziły.
Lou jest zabawny i buzia mu sie nie zamyka. Z nim nie można
sie nudzić.
Po 30 min byliśmy
pod hotelem. Chłopak
uparł
sie że
odprowadzi mnie do pokoju. Wjechaliśmy
na 3 pietro gdzie znajdował
sie mój
i Martyny pokój
i weszliśmy
do środka.
W salonie na kanapie zastaliśmy
pogrążonych
w rozmowie Martynę
i Harrego. Lou widząc
to otworzył
ze zdziwienia
usta.
J:
Cześć
wam. - podeszłam
do mojej bff i cmoknęłam
ją
w policzek.
H:
A ja..?! - zapytał
oburzony.
Lou:
Nie pozwalaj sobie Hazza. - mimo wszystko dałam
mu buziaka w policzek i zabrałam
Louisa do mojego pokoju. - Nie wierze.. - opadł
na łózko
gdy tylko tam weszliśmy
J:
Co ci sie stało?
Lou:
Mi nic.. ale Harremu tak.. - zaśmiałam
sie cicho
J:
Możesz
jaśniej.?
- usiadłam
obok niego
Lou:
Myślałem
że
jak tu wejdziemy to będzie
wielka orgia, a tu oni sobie rozmawiali. Harry chyba sie zakochał..
J:
No wiesz, widziałam
jak wczoraj po tym pocałunku
Martyny na nią
patrzył
wiec może
faktycznie sie zakochał.
A z resztą
Martyna nie jest taka żeby
zaraz komuś
do łózka
wskoczyć.
Lou:
Ja jednak myślę
że
on nawet sie do niej nie dobierał.
- rozmawialiśmy
chwile na ten temat i postanowiliśmy
że
Lou już
pójdzie.
Dobra wygoniłam
go bo chciałam
sie trochę
ogarnąć.
Lou:
Styles wracasz do domu? - weszliśmy
do salonu
H:
Taak..- powiedział
smutnie i tęskno
patrząc
na Martynę.
Lou:
Mała
- zwrócił
sie teraz do mnie - będę
po ciebie o 17.
J:
Dobrze duży..
- uśmiechnęłam
sie, podszedł
do mnie i kolejny raz tego dnia posmakowałam
smaku jego pełnych
ust.
Lou:
Bede tęsknił..
- szepnął
i wyszedł
ciągnąc
za sobą
loczka. Gdy tylko zamknęłam
za nimi drzwi spojrzałam
z wielkim bananem na brunetkę.
J:
No powiedz, powiedz..! - krzyczałam
skacząc
obok niej. Wiedziałam
że
coś
jest na rzeczy. Znam ją
nie od dzisiaj.
M:
Ale co ja mam ci powiedzieć?
- uśmiechnęła
sie szerzej niż
ja, wiec
jednak miałam
racje.
J:
Ty już
dobrze wiesz co.. - usiadłyśmy
w salonie na kanapie.
M:
Noo dobra.. Hazza mnie
dzisiaj gdzieś
zabiera.. - w jej oczach jeszcze nigdy nie widziałam
takiej radości.
J:
Jak wrodzisz
z tej randki to ci coś
powiem, ale dopiero wtedy. A teraz idę
ogarniać
tego potwora
- wskazałam
na siebie - bo za 3 godziny ma być
po mnie Lou. - wstałam
i zaczęłam
iść
w stronę
swojej sypialni
M:
Widzę
że
u ciebie też
wszystko idzie w dobrym kierunku.
J:
Yhym.. - powiedziałam
pod nosem i znikłam.
Z szuflady w komodzie wyjęłam
czarny komplet seksownej bielizny. Zabrałam
to do łazienki
i odkręciłam
kurki z gorącą
wodą
w wannie. Pełen
luksus, wanna i prysznic w jednej łazience.
Nalałam
pachnących
olejków
do wody. Rozebrałam
sie i weszłam.
Umyłam
swoje ciało
i włosy.
Nałożyłam
na nie odżywkę,
spłukałam
ją
i wyszłam
z wanny. Wytarłam
ciało
a włosy
zawinęłam
w ręcznik.
Nasmarowałam
sie pachnącym
balsamem
i założyłam
bieliznę.
Włosy
wysuszyłam
i wyszłam
z parującego
pomieszczenia. Przestudiowałam
całą
szafę
i nie wiedziałam
co na siebie włożyć.
Standard.
Potrzebuje pomocy.
J:
Martyna!! - krzyknęłam
po nią
a po chwili pojawiła
sie w moim pokoju
M:
Niech zgadnę
nie wiesz co na siebie włożyć?!-
pokiwałam
głową
że
ma racje i podeszła
do mojej szafy. Długo
nie musiałam
czekać
na jej propozycje, bo wyciągnęła
czarna sukienkę,
która
idealnie podkreśla
moje kobiece kształty.
Do tego ciemno niebieska marynarka i tego samego koloru szpilki.
Uśmiechnęłam
sie wdzięcznie
i powróciłam
do łazienki.
Pomalowałam
sie trochę
mocniej niż
zwykle ale nie tak żeby
mój
makijaż
rzucał
sie w oczy. Założyłam
sukienkę,
a włosy
zostawiłam
rozpuszczone, tylko je ułożyłam
by wyglądały
jakoś.
Gdy wyszłam
z łazienki
była
już
16:30. Skropiłam
sie jeszcze ulubionymi perfumami, spakowałam
torebkę
i założyłam
moje szpilki. Wiedziałam
że
długo
nie wytrzymam w nich jak będziemy
chodzić,
ale tego wymaga dzisiejszy
wieczór.
Pokazałam
sie Martynie która
z wrażenia
otworzyła
usta. Zaśmiałam
sie na jej reakcje, zabrałam
telefon i wyszłam
z pokoju. Zjechałam
windą
do lobby hotelowego, a na zegarku było
za 3, 17. Opuściłam
hotel i czekałam
na mojego bruneta. Mojego?! No nic.. Czekałam
tak chwile i zaczynałam
sie niecierpliwić,
ale podszedł
do mnie starszy, miło wyglądający
pan.
P:
Panna (T.i.)?
J:
Tak, to ja..
...
Naat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz