Lou:
A o tak. - momentalnie znalazł sie przy mnie, uśmiechnął sie do
mnie i wpił sie w moje usta. Położyłam dłonie na jego karku i
przyciągnęłam do siebie. Mimo że pocałował mnie żeby pokazać
Harremu że to potrafi i tak mi sie podobało. Oderwałam sie
niechętnie od niego, widziałam w jego oczach radość.
H:
Dobra Lou, w tym wygrałeś ale mecz przegraliście.
Lou:
Trudno.. ja swoje i tak wygrałem. - powiedział dalej mnie obejmując
i patrząc mi prosto w oczy. - Idziemy na tą kolacje?
J:
Musiałabym jechać do hotelu sie wykapać i takie tego typu sprawy.
Lou:
Dobrze księżniczko, ale za to zostajecie u nas i kolacje zjemy
jutro.
M:
Nie ma sprawy Tommo.. - poklepała go po plecach i wróciła do
lokowatego. Weszliśmy do domu.
J:
Lou?
Lou:
Tak mała?
J:
Daj mi jakieś inne ciuchy i ręcznik..
Lou:
Już sie robi Słonce.. - poszliśmy na górę. Dał mi spodenki i
T-shirt w paski, zaprowadził do łazienki i podał ręcznik.
J:
A Louis? - zatrzymałam go gdy już wychodził.
Lou:
Hmm?
J:
Nie musisz czekać na mnie pod drzwiami. - uśmiechnęłam sie słodko
do niego. Pokręcił z rozbawieniem głową i wyszedł. Rozebrałam
sie i weszłam pod prysznic. Umyłam swoje spocone od gry ciało i
wyszłam. Wytarłam sie i założyłam rzeczy bruneta. Włosy
związałam w koka, gumkę do włosów znalazłam w łazience. Pewnie
należy do dziewczyny któregoś z chłopaków. Zeszłam na dół i
usiadłam w salonie na kanapie z resztą.
J:
A gdzie jest Martyna? - zapytałam gdy jej nigdzie nie widziałam.
Zaraz obok mnie pojawił sie Tommo z dwiema szklankami soku.
Lou:
A gdzie jest Harry? - podał mi jedna
Z:
Chyba nie musimy wam odpowiadać co? - zaśmiał sie.
J:
Niee.. to co teraz coś obejrzymy.?
Li:
Komedia czy horror?
N:
Komedia.!- krzyknął
J:
Horror..
Li:
Wybacz Horan. Dama chce horror..
N:
To jest w takim razie nieustraszona dama. - zaśmiałam sie
J:
Ojj Niall jak będziesz sie bał to mogę cie przytulić. -
uśmiechnął sie do mnie i już otworzył buzie żeby coś
powiedzieć ale Louis go uprzedził.
Lou:
Ani mi sie waż Niall.! - zagroził.
J:
Przestańcie.. Ma być milo..! Apropo milo. Całkiem dobrze by było
jakbyśmy coś zjedli.
N:
Dzwonie po pizze.. - nikt nie zdążył nic powiedzieć bo blondyn
już dzwonił. Zaśmiałam sie cicho. - Wiesz co Lou, skoro nigdzie
nie idziemy to w drodze wyjątku możesz mi zrobić drinka..
M:
O Boże ty to naprawdę powiedziałaś?! - znikąd pojawiła sie
Martyna z Harrym. Miała na sobie dresy i czarny podkoszulek. Pewnie
Stylesa.
J:
Sama w to nie wierze.
Z:
Co jest ze tak zareagowałaś? - zapytał zdziwiony.
M:
Bo widzisz Zayn - osiadła obok niego a z nią loczek - Ta oto tutaj
(T.i.).. - wskazała ręka na mnie -.. nie pije alkoholu. Przyjaźnie
sie z nią od piaskownicy a widziałam tylko raz jak trzymała piwo w
reku i to te najsłabsze.
H:
To widzę, dzisiaj szalejesz. - zaśmiali sie.
J:
Oj przestańcie! To źle że nie pije alkoholu. A jak już
powiedziałam że wypije to nie róbcie tyle hałasu związanego z
tym. - byłam już lekko zdenerwowana ich zachowaniem.
Lou:
Spokojnie Skarbie. - usiadł kolo mnie i podał mi szklankę z
kolorowym trunkiem. Upiłam łyk, by sie przełamać. Czułam na
sobie wzrok każdego.
J:
Co sie tak patrzycie.?! Pierwszy raz widzicie jak ktoś drinka pije?!
M:
Haha! Ja widzę pierwszy raz jak TY pijesz.
N:Dobra,
dajcie jej spokój. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. A my chłopaki
możemy sie czuć zaszczyceni tym że z nami chciała sie po raz
pierwszy napić. - jak on słodki. Posłałam mu wdzięczny uśmiech
i cmoknęłam go w policzek.
J:
Dziękuje ci Ni..
Lou:
Jestem zazdrosny.. - skrzyżował ręce na piersi i oparł sie o
kanapę na której siedzieliśmy.
J:
A teraz? - zbliżyłam sie do niego i pocałowałam delikatnie w jego
malinowe usta. Od razu na jego twarzy pojawił sie uśmiech.
Li:
Koniec tych czułości. Oglądamy czy nie? - wszyscy zgodnie
powiedzieliśmy TAK i usiedliśmy przed Tv. Ja, Louis, Martyna i
Hazza siedzieliśmy na kanapie a Liam, Zayn i Niall siedzieli na
puchatym dywanie opierając sie o nią. Po kilku chwilach
usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
N:
To do mnie.! - szybko sie zerwał z podłogi i pobiegł otworzyć
drzwi. Po kilku sekundach wrócił z trzema pudełkami pizzy.
Uśmiechał sie do każdego z nas. Wzięliśmy po kawałku i
zajadaliśmy. Zjadłam dwa i miałam dość. Szybko cała zawartość
pudełek znikła. Niall zaproponował żeby zamówić jeszcze ale
nikt mu na to nie pozwolił. Siedziałam bardzo blisko Louisa, a
raczej to on siedział blisko mnie, bo co chwile przybliżał sie
jeszcze bardziej. Popijałam swojego drinka i oglądałam film. Nie
był ciekawy, ani straszny. Był po prostu nudny.
J:
Wiecie co..?! Gorszego filmu nie widziałam. - powiedziałam ziewając
- On jest nudny.
Z:
I nawet nie jest straszny.
Li:
To macie jakieś
inne pomysły
na zabicie czasu?
H:
Zagrajmy w coś..
N:
Ale w co?
M:
W butelkę..
Albo rozbieranego pokera.. - wypaliła.
Lou:
W pokera.!
J:
Nie umiem w to grać.
- przyznałam
Lou:
To jeszcze lepiej.. - wyszczerzył
sie, spojrzałam
na niego groźnie..
- Dobra gramy w butelkę.
- zaśmiali
sie z niego.
Z:
To idę
jakąś
poszukać.
J:
Lou, mój
napój
mi sie skończył
i myślę
że
inni też
by sie napili. - szepnęłam
mu na ucho. Uśmiechnął
sie do mnie i poszedł
do kuchni przygotowywać
drinki. Niall z Liamem przestawili stolik żeby
było
więcej
miejsca i rozsiedliśmy
sie na podłodze.
Po kilku minutach przyszedł
Tommo z Mulatem z butelką
i kolorowymi drinkami. Podali każdemu
napój
i usiedli
w kołeczku.
Lou zajął
miejsce obok mnie. Zdziwiłabym
sie jakby usiadł
gdzieś
indziej. Zaczęliśmy
grać,
śmiejąc
sie przy tym. Po jakimś
czasie zaczęła
mnie nudzić,
bo padały
same pytania. Spojrzałam
znacząco
na Martynę
i już
ona wiedziała
co zrobić.
A kręcił
Hazza i wypadło
właśnie
na nią.
Ona jest z natury odważna
i otwarta na propozycje.
H:
Pytanie czy wyzwanie mała?
- uśmiechnął
sie zadziornie do niej co ona odwzajemniła
M:
Wyzwanie kocie.. - upiła
łyk
swojego drinka
H:
Zrób
coś
szalonego..
M:
Ok.. - powiedziała
bez przejęcia
i wstała,
podeszła
do loczka - Wstań
Hazza - wykonał
jej polecenie, stal tyłem
do kanapy. Martyna pewna tego co robi pchnęła
go tak ze usiadł
na niej,
usiadła
na niego okrakiem i wpiła
sie w jego usta. Widać
było
że
Harry jest w lekkim szoku ale odwzajemnił
pocałunek
kładąc
swoje dłonie
na jej biodra. W pewnym momencie zeszła
z niego i wróciła
na swoje wcześniejsze
miejsce. A po jakimś
czasie wyszczerzony chłopak
zrobił
to samo.
Z:
To było
szalone i podobało
sie Harremu wiec zadanie zaliczone. Teraz ty mała
- podał
Martynie butelkę
i zakręciła.
Niestety albo stety wypadło
na mnie. Spojrzałam
na nią
z uśmiechem
i ona już
wiedziała
czego chce.
M:
(S.T.i.)
ty musisz.. - tu sie zatrzymała
i zaczęła
rozglądać
po pokoju.
N:
Skąd
wiesz że
chce zadanie.?
M:
Mówiłam
przecież
że
znam ja od małego
i my rozumiemy sie bez słów.
- mówiła
dalej sie rozglądając,
ale ostatecznie jej wzrok padł
na Louisa. - Skoro zostajemy dzisiaj u chłopaków,
to spisz razem z Lou.
J:
Ale..
...
Naat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz