One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 13 lutego 2014

Lou :) - część 10

 J: Louis..?!
Lou: Taak..? - oderwał sie ode mnie i spojrzał w moje oczy. Chwile milczałam patrząc sie na niego..
J: Kocham Cie.. - przełamałam sie. Na jego twarzy pojawił sie cudowny uśmiech, a w oczach tańczące iskierki.
Lou: Ja kocham cie zdecydowanie mocniej. - znów mnie zaczął całować, ściągając powoli ze mnie ubrania. Nie pozostawałam mu dłużna i również po kilku minutach był w samych bokserkach...... Rano obudziłam sie wtulona w nagi tors bruneta. Cmoknęłam go w klatkę piersiowa na wysokości serca. Wstałam, ubrałam koszulkę chłopaka i poszłam do łazienki. Ogarnęłam swój poranny wygląd i wyszłam, przypominając sobie tą wspaniałą noc. Z uśmiechem na twarzy wróciłam do sypialni i ubrałam krótkie dresowe spodenki. Zauważyłam że Lou już nie śpi i mi sie przygląda. Podeszłam do niego i ucałowałam jego malinowe usta.
J: Jak sie spało?
Lou: Najcudowniejsza noc w moim życiu.. - przyciągnął mnie do siebie, tak że leżałam obok niego. Zamknął mnie w żelaznym uścisku. - Kocham Cie..

* rok później*
Siedzę w kuchni przy stole i oglądam album ze zdjęciami, które zrobiliśmy w zeszłe wakacje. Przypomniała mi sie pierwsza a w zasadzie trzecia noc z Louisem. Od tamtej pory jesteśmy razem. Tommo codziennie mówi że kocha mnie jeszcze mocniej niż wczoraj. Mieszkamy razem od mojego pobytu z Londynie. W Holandii od tamtej pory byłam kilka razy ale tylko na dzień lub dwa. Rodzice zaakceptowali mój związek z brunetem i cieszą sie z tego. Kocham go całym swoim sercem. Tommo bał sie jednego, że jego fanki mnie nie zaakceptują i będą grozić lub hejtować. Na szczęście nic takiego sie nie wydarzyło. I jesteśmy razem szczęśliwi. Ostatnio jednak coś jest nie tak. Louis sie dziwnie zachowuje, jest taki sztywny, mniej sie uśmiecha, nie żartuje już tak często jak kiedyś. Widać po nim że czymś sie stresuje. Moje rozmyślenia o ukochanym przerwał dzwonek do drzwi.
M: Cześć (S.T.i.)..
J: Hej mała.. - wpuściłam ją do środka. A jeśli chodzi o Martynę i Harrego to tez są razem. Moja rozmowa z Louisem okazała sie trafna i loczek naprawdę był zakochany.
M: Co robisz? - zapytała gdy weszliśmy do kuchni
J: Oglądam zdjęcia.. Chcesz kawę? - pokiwała głową na tak. Podeszłam do blatu i nastawiłam wodę.
M: Musze ci coś powiedzieć.. - zaczęła poważnie, usiadłam na przeciwko niej
J: Coś sie stało? - dziewczyna głośno westchnęła
M: Wydaje mi sie ze Harrego coś gryzie..
J: Dlaczego tak myślisz?
M: Ostatnio jest taki jakiś spięty, ciągle gdzieś wychodzi. Ma coraz mniej czasu dla mnie. Zaczyna mi go brakować. - po jej policzkach spłynęły łzy. Szybko wstałam i ją przytuliłam do siebie chcąc dodać jej otuchy.
J: Jestem pewna że to przejściowe. Ale jak jesteśmy już przy tym temacie, to z Lou też nie jest teraz kolorowo jak wcześniej. Nie ma tego samego Louisa co na początku. Wiem że mnie kocha, ale zaczyna mi brakować tamtego BooBeara.. - przeniosłyśmy sie do salonu
M: (T.i.) a może wyjedziemy.. Niech potęsknią za nami i może wróci wszystko do normy, tak jak było kiedyś..?!
J: Myślę że to jest dobry pomysł.. Odwiedzimy rodzinę i dawnych znajomych, a powiemy im?
M: Niee.. Niech zatęsknią.. Zostawimy im karteczkę z napisem ' Kocham Cie ', oni dzisiaj kończą o 18?
J: Taak.. jakoś tak.. - wzięłam laptopa i zamówiłam bilety na samolot do Amsterdamu o 14.. Martyna poszła do swojego domu sie pakować, a ja spakowałam swoja torbę. Tak jak mówiła moja bff zostawiłam kartkę z napisem 'Kocham Cie.. (T.i.) <3' i pojechałam na lotnisko. Martyna już na mnie czekała. Odprawa i lot minął nam bardzo szybko. Dotarłyśmy do naszych rodzinnych domów. Na szczęście nasi rodzice byli sąsiadami, więc jesteśmy zawsze blisko siebie. Gdy tylko weszłam do domu przywitała mnie z uśmiechem moja kochana mamusia.
M.M: Witaj córciu.. - uściskała mnie - A gdzie Louis? - zapytała zdziwiona i zaczęła sie za nim rozglądać. Nie odpowiedziałam jej na to tylko słabo sie uśmiechnęłam. - Postaw ta walizkę i chodź.. Wszystko mi opowiesz.. - pociągnęła mnie do kuchni. Usiadłyśmy przy stole i spojrzała na mnie wyczekująco.
J: Bo widzisz mamo.. - westchnęłam - postanowiłam z Martyna że przyjedziemy na weekend do Holandii..
M.M: Z Martyna? (T.i.) mów co sie dzieje. Rozstałaś sie z Lou? - jej głos drżał
J: Niee.. za mocno go kocham żeby od niego odejść, ale ostatnio jest jakoś inaczej. Lou chodzi jakiś nieobecny, jest myślami w innym miejscu. Tęsknie za moim dawnym Tomlinsonem, który wziął drabinę żeby wejść do mojego pokoju.. - uśmiechnęłam sie do siebie na samo wspomnienie. Mama również sie zaśmiała.
M.M: Powiedziałaś mu chociaż że wyjeżdżasz..? - przemilczałam to pytanie.. - Wiesz że źle zrobiłaś?!
J: Kocham go i jeśli on mnie też to będzie próbował dowiedzieć sie gdzie jestem.. - w tej chwili przeleciało mi przez głowę setki myśli.. A co jeśli on mnie już nie kocha?! I nie będzie nawet próbował mnie szukać?! A może w końcu będzie mógł być wolny i nie będzie musiał być z taką dziewczyną jak ja?! Wstałam i bez słowa poszłam do siebie do pokoju. Rzuciłam sie na łóżko i zaczęłam tulić sie do swojej poduszki. Te wszystkie pytania sprawiły że zaczęłam płakać. Nie mogłam powstrzymać cieknących łez. Poczułam jak w mojej kieszeni wibruje telefon, nie patrząc na ekran odebrałam..
J: Ha-haloo..? - zaniosłam sie
Lou: (T.i.)?! Gdzie ty jesteś? - usłyszałam spanikowany głos Louisa przez telefon.
J: Kocham cie Louis.. - powiedziałam z płaczem w glosie.
Lou: Ja ciebie bardziej Słoneczko.. ale zaraz ty płaczesz?! Gdzie jesteś..?! - jeszcze bardziej był zaniepokojony.
J: W domu..
Lou: Jak w domu.. jak szukam cie po całym mieszkaniu.. - przerwał mi i szukałam jak zamykają sie za nim jakieś drzwi.
J: Lou ja jestem w moim domu.. - wytłumaczyłam i starłam resztki łez.
Lou: Coo?! Dlaczego wyjechałaś i nie powiedziałaś mi nic.!? Wiesz co ja tu przeżywam.. - powiedział lekko zły
J: Kocham cie Tommo.. - powiedziałam i rozłączyłam sie. Opadłam bezwładnie na łóżko i wpatrywałam sie w sufit. Po kilkunastu minutach poszłam do łazienki i zmylam rozmazany makijaż. Ubrałam jakieś stare dresy i koszulkę, wzięłam piłkę i poszłam do Martyny. Gdy tylko mnie zobaczyła w stroju do gry i piłką w reku uśmiechnęła sie szeroko.
M: Ty wiesz jak poprawić mi humor. - zaśmiałyśmy sie i poszłyśmy w stronę boiska na którym zawsze grałyśmy.
J: Jak ja dawno tu nie byłam.. - powiedziałam gdy doszliśmy na stadion.
M: Ja też.. - pobiegałyśmy trochę i zaczęłyśmy grac. Nie obyło sie bez śmiechów i przewracania sie. Po jakiś 30 na boisko przyszły nasze dawne koleżanki z drużyny. Przywitałyśmy sie i postanowiłyśmy rozegrać mini mecz. Chyba wyszłam trochę z wprawy, bo nie trafiałam za każdym razem do bramki. Chociaż nie było tak źle moja drużyna wygrała ten mecz. Było strasznie zabawnie i dawno tak dobrze sie nie bawiłam. Z Louisem jest cudownie, ale dawno nie byłam na boisku. Tęskniłam za tym. Po jakiś 3 godzinach razem z moja bff wróciłyśmy do domów. Gdy tylko weszłam do domu, poszłam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i wyszłam z niej owinięta ręcznikiem. Weszłam do pokoju i podeszłam do szafy. Ubrałam sie w krótkie szorty i luźną koszulkę na ramiączkach. Zeszłam na dol i poszłam do kuchni gdzie słyszałam jak moja mama sie po niej krząta. Gdy tylko sie tam znalazłam, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Przy stole siedział Louis i przyglądał mi sie za smutkiem w oczach.
J: Lou?
...




Naat

1 komentarz: