Mijały
dni, tygodnie, a ja wciąż pisałam z brunetem. Jest sobota, dzień
porządków. Posprzątałam cały dom przy muzyce włączonej na cały
regulator. Uwielbiałam tak sprzątać. O ok. 16:00 skończyłam.
Poszłam do łazienki i wzięłam
orzeźwiający
prysznic. Moje długie brązowe włosy umyłam. Wysuszyłam siebie i
włosy, ubrałam się w leginsy i dłuższy sweterek z twarzą kota.
Pomalowałam się i skierowałam do kuchni by zrobić obiad. Podczas
mojego gotowania usłyszałam dźwięk
mojego telefonu. Dostałam wiadomość od Louisa.
Lou:
' Hej
:* Spotkamy się dzisiaj? ' - na mojej twarzy pojawił się wielki
uśmiech.
J:
' Hej :* Pewnie, gdzie i o której? '
Lou:
' O 18 i wpadnę
po Ciebie :* '
J:
' W takim razie czekam :* :* :D ' - skończyłam obiad. Zjadłam i
powędrowałam do łazienki. Ogarnęłam włosy i umyłam zęby po
obiedzie. Równo o 18, po domu rozległ się dźwięk
dzwonka do drzwi. Otworzyłam
i ujrzałam wyszczerzonego Lou.
Lou:
Haj piękna.. - pocałował mój policzek
J:
Siemka Lou, gdzie mnie zabierasz? - mówiąc to zamknęłam
dom i poszliśmy w stronę
auta. Tommo jak prawdziwy gentleman
otworzył mi drzwi i sam w mgnieniu oka znalazł się za kierownicą.
Ruszyliśmy tylko w Louisowi znanym
kierunku. Podczas drogi, rozmawialiśmy
i śmieliśmy
się. Tomlinson rozbawiał mnie w każdej minucie coraz bardziej. Po
jakiś 2h jazdy znaleźliśmy
się nad jeziorem. W wodzie odbijał się księżyc z gwiazdami. Było
ślicznie. Rozłożyliśmy
koc, który był w samochodzie bruneta, usiedliśmy nad brzegiem i
wpatrywaliśmy
się w tafle wody. Żadne
z nas się nie odzywało. Ta chwila była taka magiczna. Po
chwili poczułam jak Lou się do mnie przybliża
i obejmuje mnie. Oparłam głowę
w jego ramie i patrzałam na gwiazdy. Kilka sekund później
zauważyłam jak jedna z milionów świecących
punkcików spada. Zamknęłam oczy i pomyślałam:
”Niech między nami będzie coś niesamowitego..”
J:
Tu jest cudownie. Dziękuje
że mnie tu zabrałeś. - uśmiechnęłam
się ładnie w stronę
chłopaka.
Lou:
Podziękować
to ja powinienem Tobie.. - spojrzałam niezrozumiale na niego. - ..
za to, że się zgodziłaś przyjechać
tu ze mną.
- wykrzywił usta w uroczy uśmiech. Siedzieliśmy tak jeszcze
chwile, aż Louis położył się na kocu ciągnął za sobą mnie.
Wpatrywałam się w niego. Jeszcze nigdy nikt mnie nie zabrał na
taka wycieczkę.
To naprawdę miłe z jego strony.....
Obudziłam
się dość późno, bo zegarek na moim nadgarstku wskazywał 11.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. To
na pewno nie jest moja sypialnia. Z wczorajszego wieczora pamiętam,
że leżeliśmy
nad jeziorem i oglądaliśmy gwiazdy, a potem zasnęłam. Wstałam z
łóżka i wyszłam z pomieszczenia. Ostrożnie i po cichu
przechadzałam się korytarzem. Usłyszałam dochodzącą
z dołu rozmowę. Powoli zeszłam i dotarłam do dużego
pokoju w którym był Louis, czwórka jakiś chłopaków, pewnie
reszta zespołu, i … i gość z Modest! ?! Zdziwiłam się i
weszłam głębiej do pokoju. Lou mnie zauważył i podszedł do
mnie. Ucałował mój policzek i obdarzył wspaniałym uśmiechem.
Podeszłam do reszty i zapoznałam się z nimi.
M:
Ooo.. (T.i.)! - ucieszył się – Jednak się zgodziłaś?!
Wiedziałem.. - zaśmiał się trionfale.
Spiorunowałam go wzrokiem.
J:
NIE! Nie zgodziłam
się i nigdy nie zgodzę!
Lou:
Mała? O co chodzi? Ty go znasz?!
J:
Jaa.. Yyy..
M:
No oczywiście że się znamy! - wyszczerzył się żałośnie
J:
Niestety..
- mruknęłam cicho
M:
Oj..
Wysłać
Ci kasę
na twoje konto czy..
J:
NIE! Masz. Mi. Nic. Wysyłać.
! -powiedziałam przez zęby.- Powiedziałam wyraźnie
że się na to nie pisze.. ? - spojrzałam po chłopakach. Byli
zdziwieni i zaskoczeni, a Tommo do tego przestraszony.
Li:
Powiecie w końcu o co ta kłótnia? - zdenerwował sie
J:
No powiedz na co Modest! Próbowało mnie namówić..! Nie uważasz
że jeśli go to dotyczy to powinien wiedzieć?! - krzyknęłam na
gościa w garniturze.
Lou:
Kogo dotyczy? Co dotyczy?! - podeszłam
do niego
J:
Wybacz Lou.. - szepnęłam mu na ucho i wybiegłam z domu. Złapałam
szybko taksówkę i gdy odjeżdżałam
widziałam jak Louis za mną biegnie.. Wypuściłam
głośno powietrze z płuc.
K:
Zatrzymać
się? - zapytał
kierowca
J:
Nie. Proszę
jechać.. - powiedziałam łamiącym głosem. Po kilku minutach byłam
już w swoim domu. Mój telefon nie przestawał dzwonić. Wyłączyłam
go i rzuciłam się na łóżko. Dałam upust emocjom i łzy zaczęły
wydostawać się spod moich powiek. Z jednej strony zależało mi na
Tomlinsonie, ale z drugiej może zaboleć go to że Modest!
Zaproponowało mi pieniądze
za rozkochanie go w sobie. Odmówiłam im, ale po tym co dzisiaj się
stało to nie wiem czy mi uwierzy.. Może ten typ mu coś nagadał?!
Kto wie?! Dławiłam się łzami, aż
do momentu zaśnięcia. Obudziło mnie walenie do drzwi. Spojrzałam
na zegarek -17:35-. Zeszłam przestraszona na dół i uchyliłam
ostrożnie brązowy prostokąt. Ujrzałam przemoczonego Louisa, na
dworze była straszna pogoda.
J:
O mój Boże.. - powiedziałam zlęknięta
i wciągnęłam chłopaka do domu. Bez słowa zaprowadziłam go do
łazienki, pomogłam mu ściągnąć
mokrą bluzę
i T-shirt.
- Oszalałeś, nie?! W taką
pogodę?! Chcesz być chory? - powiedziałam z nutą
złości
w głosie i podałam brunetowi ręcznik.
Uśmiechnął
się słabo i wytarł głowę. Jego włosy zostały roztrzepane,
przez co wyglądał naprawdę uroczo i niewinnie. Widziałam jak
drżał z zimna.
Jego mięśnie
napinały się.
Lou:
Musiałem przyjść. Właśnie
teraz. To mi nie daje spokoju..
J:
Chodź. - wyciągnęłam go z łazienki i poszliśmy do mojej
sypialni. - Ściągaj spodnie..
Lou:
Coo?! - zdziwił się – Po co?
J:
Ściągaj!
- rozkazałam. Chłopak wykonał posłusznie moje polecenie – A
teraz wskakuj pod kołdrę..
- uśmiechnęłam
się. Lou położył
się na wskazanym miejscu, a ja obok niego. Wtuliłam się w jego
zimne ciało, żeby
dodać mu jak najwięcej ciepła.
J:
To co cie tak męczyło? - zapytałam z głową na jego torsie.
Lou:
O co chodziło u mnie w domu? Co ten koleś Ci zaproponował?
J:
Nie powiedział wam?
Lou:
Gdy wybiegłaś powiedział tylko, że i tak zmiękniesz i tak..
J:
Co za cymbał.. ! Nigdy w życiu się na to nie zgodzę!
Nie mogłabym tak potraktować jakiegokolwiek człowieka.. -
oburzyłam się i odsunęłam od Lou. Usiadłam i zbierałam
wszystkie myśli.
Lou:
Ale na co masz się zgodzić? Ja dalej nic nie rozumiem.. - usiadł
obok
mnie i złapał mnie
za dłoń.
J:
Tommo oni.. - wzięłam
głęboki wdech – oni zaproponowali mi 50 tysięcy Funtów za bycie
z Tobą i po minimum
roku miałabym z Tobą zerwać.. - powiedziałam cicho i poczułam
jak łzy moczą moje policzki.. Chłopak przez chwile siedział w
bezruchu i nic nie mówił, ale zaraz poczułam jak brunet ściera
moje łzy. Spojrzałam w jego błękitne oczy.
Lou:
Spokojnie..
J:
Ale Lou.. Jak mam być spokojna? Przecież możesz pomyśleć,
że
jest tak pomiędzy
nami tylko dlatego, że Modest! To ustawili..
Lou:
Nie zgodziłaś się. Odrzuciłaś ich propozycje,
prawda?! - kiwnęłam głową na 'tak'
J:
Nie mogłabym postąpić inaczej.. To jest niedorzeczne.. Jak można
tak wykorzystywać
czyjeś uczucia dla własnej korzyści
finansowej - zaczęłam się nakręcać
- Powiedziałam że powinieneś o tym wiedzieć. Że
możesz
się potem załamać, to i tak nie zrezygn... - zamknął mi usta
pocałunkiem. Zdezorientowana
tą całą sytuacja oddałam pocałunek. Jego usta były
takie miękkie.. Włożyłam
ręce w jego suche już włosy i przyciągnęłam bardziej do siebie.
Oderwaliśmy się od siebie po kilkunastu sekundach. - Jeszcze nikt
nigdy mi tak cudownie nie przerwał.. - uśmiechnęłam
sie
Lou:
Wierze Ci.. i wiem że
kochasz mnie dlatego że
tak czujesz, a nie dlatego że
ci takie pieniądze zaproponowali..
J:
No taak.. Zaraz co?! Skąd wiesz, że
cie kocham?!
Lou:
Gdyby tak nie było nie wybiegłabyś z mojego domu, nie wpuściłabyś
mnie teraz i nie powiedziałabyś mi o tej ustawce..
J:
Masz prawo wiedzieć.. - spuściłam głowę,
Tommo złapał mnie za podbródek
i uniósł go tak bym na niego spojrzała.
Lou:
Nie martw się.. - uśmiechnął
się – Ja też cie kocham.. - w jego oczach pojawiły się
iskierki. Teraz to ja złączyłam nasze usta. Poczułam jak Louis
pochyla się do przodu, przez co zostałam zmuszona do położenia
się. Był nade mną i dalej mnie całował. Oderwaliśmy
się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu. Położył
się koło mnie i przyciągnął
mnie do siebie. Wtuliłam się w jego rozgrzany już tors. Położyłam
głowę
na jego klatce piersiowej, dokładnie nad sercem. Słyszałam jak
spokojnie bije.
J:
Ciesze się że ci to powiedziałam i nie uciekłeś ode mnie..
Lou:
Nie mógłbym. Zawróciłaś mi w głowie. Moje serce należy teraz
tylko i wyłącznie do ciebie.. - cmoknął mnie w głowę.
J:
I vice versa Tommo.. - uniosłam się tak by móc pocałować go w
usteczka..
The
end..
Naat