One Direction i My.. - imaginy

sobota, 12 kwietnia 2014

Hazza.. :D - część 2 /ostatnia

H: Byłoby super.. To do jutra. - pocałował mnie w policzek i powoli zaczął odchodzić.. Odprowadzałam go wzrokiem, ciesze sie ze go poznałam.
J: Harry?!! - krzyknęłam do niego.
H: Tak?? - odwrócił sie
J: Może jednak przyda mi sie towarzystwo..?! Jeśli oczywiście chcesz..- uśmiechnął sie szeroko i podszedł z powrotem do mnie. Bez słowa otworzyłam drzwi i weszłam, a za mną loczkowaty chłopak.
J: Chcesz może herbatę, kawę czy coś mocniejszego?
H: Hmm.. Zdam sie na ciebie..
J: Czyli coś mocniejszego. - powiedziałam do siebie i podeszłam do barku gdzie miałam różnego rodzaju alkohole. Wyjęłam dwie długie szklanki i zrobiłam drinki, dodałam po kilka kostek lodu. Postawiłam je na stoliku znajdującym sie przed kanapą na której siedział już loczek. Rozmowa nam sie kleiła, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Przy nim zapominałam o tym co sie stało.
J: Harry, a może ty jesteś głodny? - zapytałam przypominając sobie że przez ten cały czas nic nie jedliśmy..
H: No coś bym zjadł - uśmiechnął sie
J: To trzeba zamówić pizze, bo nie chce mi sie gotować.. - zaśmieliśmy sie i zadzwoniłam po pizze. Miała być w ciągu 30 min albo będzie za free.. Po jakiś 5 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
J: Szybko ją dostarczyli.
H: Noo co jest trochę dziwne..
J: Zaraz wrócę - wstałam i poszłam odebrać nasza jedzenie. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał sie zachlany w trzy dupy Matt. Chciałam szybko zamknąć drzwi ale zatrzymał je nogą, wszedł na siłę do środka.
J: Idź sobie stąd! Nie chcę cie znać! - wydarłam sie na niego. Popatrzał na mnie i chamsko sie zaśmiał.
M: Oj skarbie, co ci jest? Już mnie nie kochasz?! - jego fałszywość było widać na kilometr. Zaczął powoli zbliżać sie do mnie, cofałam sie aż do momentu dotarcia do ściany. Przycisnął mnie do niej i zaczął błądzić swoimi obleśnymi rękoma po moim ciele.
J: Zostaw mnie! Słyszysz..?! Nienawidzę cie!! Puszczaj!! - krzyczałam wyrywając sie. Mimo że był pijany i tak był o wiele silniejszy ode mnie.
H: Ona cie o coś prosiła, nie?! - odepchnął go ode mnie, Matt spojrzał sie na Harrego wielkimi oczami. Chyba sie nikogo tu nie spodziewał.
M: Ooo.. widzę ze już sobie znalazłaś pocieszenie. A ty- zwrócił sie do Harrego - Ty.. przeleciałeś już ta sukę? Powiedz dala ci? Mi nie chciała dać przez cały ten rok. - gdy to powiedział miałam ochotę zapaść sie pod ziemie. To źle że nie chciałam z nim spać? Nie byłam pewna czy to co nas łączy jest prawdziwe..
J: Brzydzę sie Tobą.. Nienawidzę cie!! Dla mnie jesteś skończony. - krzyknęłam. Zaśmiał sie głośno i spojrzał na mnie groźnie
M: Taka jesteś mądra, ja jeszcze z Tobą nie skończyłem dziwko.. dasz mi to na co czekałem cały pierdolon* rok..
H: Nie mów tak do niej ! - wysyczał przez zęby..
M: Hahahaahh..! A co ty możesz o niej wiedzieć, to zwykła kurw*. - w oczach Harrego widziałam wściekłość, momentalnie zbliżył sie do niego i przyłożył mu z pieści w szczękę, Matt zachwiał sie tak że upadł na ziemie. Szybko sie podniósł i oddal Harremu tyle że w brzuch. Loczek cofnął sie kilka kroków, by po kilku sekundach znowu przywalić mojemu byłemu tak że poleciała mu krew z nosa. Zaczęłam krzyczeć żeby przestali, ale to nic nie dawało. Zaczęli jeszcze bardziej sie okładać. Z bezsilności zjechałam po ścianie zalana łzami. To był straszny widok, przeze mnie chłopak którego prawie nie znam bije sie z największym dupkiem na świecie. Wstałam i zaczęłam odciągać Harrego od leżącego na ziemi Matta.
J: Harry! Proszę cie..! Przestańcie..! - złapałam go za ramie, spojrzał na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami w których była złość, a gdy zobaczył moją zapłakaną twarz złagodniał. Pokiwał głową na znak że zgadza sie ze mną, podniósł za szmaty z ziemi Matta i wyrzucił go za drzwi. Zamknął je na klucz by w razie czego nie próbował wejść. Podszedł do mnie i mocno przytulił, cale moje ciało drżało ze strachu. Wtulona w niego powoli sie uspokajałam, w jego ramionach czułam sie bezpiecznie. Spojrzałam na jego twarz i byłam przerażona.
J: O Boże Harry, ty krwawisz.. - złapałam go za rękę i zaprowadziłam do łazienki gdzie miałam apteczkę. Miał rozwalony łuk brwiowy.- Usiać - wskazałam na brzeg wanny.- Opatrzę ci to. - wyjęłam z apteczki wodę utleniona, waciki oraz plaster.
Spojrzałam na Harrego kątem oka i zauważyłam ze uważnie mi sie przygląda, stanęłam na przeciwko niego i zmoczyłam wacik wodą utlenioną. Już chciałam przyłożyć mu go do rany,ale zatrzymał moja rękę.
H: Będzie boleć? - zaśmiałam sie
J: Nie wierze, taki wojownik a boi sie wody utlenionej?!
H: Niee.., a będzie?
J: Nie powinno, ale jeśli cie zaboli to podmucham. - odpowiedział mi energicznym pokiwaniem głowy na "tak". Delikatnie zmywałam krew z jego skroni. Robiąc to spoglądałam mu w oczy które cały czas się na mnie patrzały. Starałam skopić sie na opatrywaniu go, ale te jego intensywne paczadła nie pozwalały mi na to. Wzięłam kolejny mokry wacik i zaczęłam obmywać jego ranę. Gdy przyłożyłam go do niej syknął z bólu.
J: Przepraszam.
H: Podmuchaj.. - uśmiechnęłam sie i zaczęłam to robić, on w tym czasie kontynuował - Wiesz chyba nie powinnaś sama tu teraz być..
J: A gdzie mam być? Nie chce sie wyprowadzać, to mój dom.. Boli?
H: Coraz mniej. - zmyłam już całą krew, okazało sie że to tylko lekkie zadrapanie i nie jest to nic poważnego. Przykleiłam delikatnie plaster i uśmiechnęłam sie do zielonookiego.
J: Gotowe i znowu jesteś przystojny. - O matko co ja powiedziałam?! Spuściłam głowę i zaczęłam sprzątać brudne waciki, by ukryć moje zakłopotanie. - Ej, a co z naszą pizzą?
H: Nie wiem, chyba zostało nam jeszcze 2 może 3 minuty i będzie za darmo.. - poszliśmy do salonu
J: Wszystko działo sie tak szybko. Nie musiałeś tego robić. On by sobie pogadał, po marudził, może bym mnie uderzył i by sobie poszedł a teraz i to w dodatku przeze mnie zostałeś ranny.
H: Co ty mówisz? Nie mogłem sie inaczej zachować. Każdy facet by sie zachował tak jak ja, jakby widział jak taki frajer traktuje tak wspaniałą i piękną dziewczynę.. Uderzyłby cie?! Mała on już kiedyś to zrobił?
J: Nie powinnam była tego mówić, zapomnij.. - odwróciłam głowę w drugą stronę. Złapał mnie za podbródek i odwrócił tak bym na niego spojrzała
H: Jak mam zapomnieć..? Jak w ogóle można bić kobietę? Powinnaś co... - przerwał mu dzwonek do drzwi, spojrzałam przerażona na Harrego. - To pewnie nasza pizza. - uśmiechnął sie pocieszająco - Pójdę otworzyć.
J: A jeśli to znowu on? Nie chce by ci sie coś znowu stało.
H: Jeśli to on to niech sie lepiej boi, bo przez to że cie bił dostanie jeszcze mocniej. - wstał z kanapy i poszedł do drzwi. Nie słyszałam żadnych dźwięków które mogły oznaczać że przyszedł Matt. Siedziałam na kanapie skulona i myślałam nad tym wszystkim co sie wydarzyło. Harry to.. to chyba najlepsze co mnie w życiu spotkało. Jest opiekuńczy, miły, zabawny i do tego świetnie całuje.. "STOP moja droga nie zapędzaj sie.! "- usłyszałam w głowie. Zignorowałam to. Uśmiechnęłam sie na sama myśl o jego wspaniałych zielonych jak korony drzew latem oczach, o jego miękkich, delikatnych, malinowych ustach.
H: Jest nasze jedzenie. - wyrwał mnie z rozmyśleń swoim radosnym głosem. Uśmiechnęłam sie do niego.
J: To co będziemy robić?- zapytałam
H: Nie wiem, może obejrzymy jakąś komedie tak na poprawę humoru?
J: Tak zdecydowanie.. - wstałam i włączyłam jakiś film, usiadłam i zaczęliśmy zajadać naszą dość późną kolacje. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem. W połowie filmy zrobiło mi sie trochę zimno, więc przekryłam sie kocem. Harry widząc to przysunął sie bliżej mnie i objął ramieniem tak że moja głowa znajdowała sie na jego piersi. Słyszałam jego rytmiczne bicie serca, powoli zaczęłam zasypiać. Wtuliłam sie w niego i zamknęłam oczy. Po jakimś czasie czułam że unoszę sie w powietrzu co znaczyło że Harry mnie przenosi. Położył mnie delikatnie na łóżku i pocałował w czoło.
J: Harry? - zapytałam zaspanym głosem
H: Tak?
J: Zostań..
H: Jak sobie życzysz.. - wyszeptał i poczułam jak kładzie sie koło mnie.
J: Ale.. - spojrzałam mu w oczy- ..zostań już na zawsze.. - chłopak uśmiechnął i musnął delikatnie moje usta.
H: Jak sobie życzysz maleńka.. - teraz to ja go pocałowałam tyle że odważniej. Odwzajemnij pocałunek z pasja i namiętnością. Oderwałam sie od niego i położyłam głowę na jego sercu. Znowu wsłuchiwałam sie w jego spokojne bicie.
H: Ono bije dla ciebie.. - uśmiechnęłam sie
J: Ja ciebie tez..

The end.. <3 

 

 Naat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz