~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
M:
Masz go w sobie rozkochać i być z nim minimum przez rok!
J:
To jest niedorzeczne! - oburzyłam sie
M:
Zapłacimy..
J:
Nie można
tak traktować ludzi.. - byłam już
podirytowana.
M:
To jest Louis Tomlinson, - pokazali mi jego zdjęcie - bardzo
przystojny brunet. Spodoba Ci sie.. Twoje miesięczne
wynagrodzenie będzie wynosić
50000 funtów. - zachęcali dalej.
J:
A co będzie
jeśli on sie o tym dowie?! Może poinformujecie go o tej ustawce?! -
zaproponowałam.
M:
Niee.. On musi cie naprawdę
kochać. Po roku z nim zerwiesz i zapomnicie o sobie.. - mówili to
jakby nie brali pod uwagę
naszych uczuć.
J:
NIE! Ja sie na to nie zgadzam! - krzyknęłam
- Jesteście bezczelni i nie liczycie sie z uczuciami drugiej osoby.
- byłam już wściekła.
M:
A co nas obchodzą jego uczucia. Tu chodzi o pieniądze, a nie o
uczucia jakiegoś tam gwiazdora..
J:
No oczywiście! Dla Modest! liczy sie tylko kasa.. A nie
pomyśleliście o tym że ten.. Yyy.. Louis może
popaść w depresje i nie występować już
tak dobrze jak teraz?!
M:
Faktycznie, masz racje.. - już
myślałam ze zrozumieli - ale to dopiero za rok!
J:
Ja sie na to nie pisze! - wstałam od stołu - Nie będę
powodem czyiś smutków i złości. Znajdzie
sobie kogoś innego! - wyszłam z biura trzaskając drzwiami. Jak oni
mogą proponować takie coś?! Są zasranymi materialistami! Zależy
im tylko na kasie. Opuściłam budynek siedziby Modest! i poszłam do
pobliskiej kawiarni. Kupiłam sobie kawę
i skierowałam sie do parku. Chciałam sie trochę
odstresować. Przesiedziałam na ławce ze dwie godziny, wstałam i
zaczęłam
kierować sie w stronę
wyjścia z ogromnego ogrodu. Nagle poczułam mocne uderzenie, a po
chwili leżałam już
na ziemi. Spojrzałam na osobę, która na mnie wpadła. Był nim
śliczny brunet z niebieskimi oczami.
Ch:
Nic ci nie jest? - przykucnął obok mnie.
J:
Nie, raczej nie, ale następnym razem patrz jak chodzisz.. -
powiedziałam oschle. Chłopak pomógł mi wstać. Otrzepałam sie z
brudu.
Ch:
Myślisz, że będzie następny raz? - uśmiechnął sie uroczo.
Chwile mu sie przyglądałam. Wyglądał tak znajomo.
J:
Mam nadzieje, że następny raz będzie mniej bolesny.
M:
Taak.. Przepraszam cie za to. Na pewno nic ci sie nie stało? Może
trzeba cie zawieść do lekarza? - zmartwił sie. Cicho sie
zaśmiałam.
J:
Wszystko w porządku. Słuchaj, muszę
cie o coś zapytać.. Czy my sie przypadkiem nie znamy?
Ch:
Nie wiem, ale chętnie bym cie poznał. - wyszczerzył sie
J:
W sumie to czemu nie..
Ch:
Jestem Louis, Louis Tomlinson. - wyciągnął dłoń w moim kierunku
J:
(T.i.) (T.n.) - uścisnęłam
jego rękę
– Ale zaraz?! Louis z zespołu? - proszę niech to nie będzie inny
Louis..
Lou:
Tak, z One Direction.. - No nie! Krzyknęłam w głowie. Przecież
nie mogę
się z nim spotykać..
J:
Miło mi, ale muszę już lecieć.. - wyminęłam go szybko i
zaczęłam odchodzić.
Nie odeszłam daleko, bo poczułam na swojej ręce czyjąś dłoń.
Odwróciłam się i tym kimś okazał się niestety Tomlinson.
Lou:
Poczekaj! Daj się zaprosić na kawę.
Musze ci się jakoś zrekompensować za ten upadek..
J:
Naprawdę
nie trzeba. Zapomnij o tym.. - chciałam go jakoś zbyć..
Lou:
To
daj mi swój numer. Umówimy się innym razem, jak teraz nie możesz.
- nalegał
J:
Odpuść.
Lou:
Jak dasz mi swój numer. - uśmiechnął
się. Wyjęłam
z torebki karteczkę i długopis. Napisałam szereg cyfr i podałam
brunetowi. Uśmiechnął
się jeszcze szerzej. - Dziękuje
i do zobaczenia! - pocałował szybko mój policzek i zniknął.
Stałam kilka chwil w osłupieniu.
Wróciłam do domu i karciłam się za to że go spotkałam?! NIEE!
Za to ze nie poszłam
z nim na ta kawę..
Na następny dzień chciałam sobie pospać nieco dłużej,
ale jak na złość zadzwonił mój telefon. Spojrzałam
na zegarek: 8:25. Spojrzałam na wyświetlacz: nieznany
J:
Halo? - odebrałam niepewnie
Lou:
(T.i.)? - usłyszałam
głos Lou – Tak się ciesze, że odebrałaś. Co powiesz na
spotkanie, dziś o 12 w kawiarni w parku co na ciebie wpadłem? -
mówił
radośnie
J:
Spoko.. - mruknęłam zaspana
Lou:
To do zobaczenia kwiatuszku.. - rozłączył sie
J:
Zaraz ..co?!! Umówiłam się właśnie
z moja niedoszłą ustawką?! - opadłam bezwładnie na łózko.. -
Głupia ja! Co ja mam teraz zrobić?! - 'Jak to co?! Pójdziesz i
będziesz się dobrze bawić'- powiedział głosik w mojej głowie.
Dobry pomysł, tylko szkoda że nie na miejscu. Ale przecież nie
przyjęłam tej propozycji
od Modest!, więc to nie złego. Chyba?! Wstałam
leniwie z łózka i zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę
i śniadanie.
Zjadłam, wypiłam gorącą ciecz i poszłam się szykować na ta
randka.. Yyy tzn spotkanie.. Ubrałam TO.
Pomalowałam się i zeszłam na dół. Była za 10, 11 więc
ogarnęłam trochę
mieszkanie. W kawiarni byłam punktualnie o 12:00. Gdy tylko weszłam
do kawiarni zobaczyłam
uśmiechniętą twarz Louisa. Podeszłam do niego i usiadłam.
J:
Cześć.
Lou:
Haj piękna. Ciesze się że przyszłaś.. - wyszczerzył się
J:
Nie wiedziałam ze przeszliśmy już na takie słodkie przezwiska. -
spojrzałam na niego i uśmiechnęłam
się zadziornie. Rozmowa z Lou bardzo się kleiła, było śmiesznie
i wesoło. Szybko zapomniałam o tej ustawce i zaprzyjaźniłam się
z nim. Po kilku godzinach śmienia się w kawiarni, poszliśmy na
spacer po parku. Spędziliśmy
ze sobą cały dzień, aż do
późnego wieczora. Louis odprowadził mnie do domu. Staliśmy
chwile przed moimi drzwiami w ciszy.
J:
Too.. - przewiałam
ją - ..dziękuje
ci za dzisiaj.
Lou:
Raczej ja powinienem podziękować.
Było świetnie. Mam nadzieje
że nie ostatni raz się widzimy.. - uśmiechnął się uroczo, a w
oczach zabłysły iskierki.
J:
Ja też... - szepnęłam – Muszę już iść. Do zobaczenie.. -
odwróciłam się i weszłam do środka. Przez okno widziałam jak
Louis odwraca się kilka razy. Pomachałam mu, co odwzajemnił
i weszłam głębiej do mieszkania. Od razu poszłam do łazienki i
wzięłam
kąpiel. Leżąc w wannie wracałam myślami
do dzisiejszej
randki. Gdy zamknęłam oczy widziałam uśmiechniętą
twarz bruneta, po kilkunastu minutach wspominania przystojniaka
przypomniała mi się ta propozycja
od Modest!. Tommo jest naprawdę miły, zabawny i uroczy. Nie wiem
jak oni mogą chcieć go zranić!
Wyszłam szybko z wanny, wytarłam ciało z mokrych kropelek i
założyłam moja sweet piżamkę.
Starłam resztki makijażu i położyłam się spać. Rano znowu
obudził mnie telefon, tym razem sygnał wiadomości.
Stwierdziłam, że nie mam ochoty się podnosić i spałam dalej. Już
odpływałam
z powrotem w krainę
snu, gdy usłyszałam kolejnego SMS-a.
Zaczęłam
się denerwować, spojrzałam na zegarek: 9:30. Zrezygnowana opadłam
na łóżko i wtuliłam się bardziej w poduszkę. Po niespełna 15
minutach rozległ się dźwięk
kolejnej wiadomości.
Wstałam już wściekła z łóżka i poszłam do łazienki.
Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w szare dresy i czarną
bokserka. Włosy spięłam
w zwykłego koka i
wyszłam. Wzięłam
telefon i zeszłam na dół. W kuchni nastawiłam wodę na kawę
i usiadłam przy stole. Sprawdziłam od kogo są te wszystkie SMS-y.
Gdy tylko zobaczyłam że moim nadawcą jest Louis, złość
prysła, a na twarzy pojawił się uśmiech.
Odpisałam mu szybko i zrobiłam sobie śniadanie.. Przez
cały dzień SMS-owałam z Tomlinsonem. Z każdą kolejną
wiadomością cieszyłam się jeszcze bardziej..
...
Będzie jeszcze jedna.. :D
Naat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz