One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Louis :D - część 1

I oto imagin z Louisem.. :D Dawno o nim nie było, ale już JEST :D !!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

M: Masz go w sobie rozkochać i być z nim minimum przez rok!
J: To jest niedorzeczne! - oburzyłam sie
M: Zapłacimy..
J: Nie można tak traktować ludzi.. - byłam już podirytowana.
M: To jest Louis Tomlinson, - pokazali mi jego zdjęcie - bardzo przystojny brunet. Spodoba Ci sie.. Twoje miesięczne wynagrodzenie będzie wynosić 50000 funtów. - zachęcali dalej.
J: A co będzie jeśli on sie o tym dowie?! Może poinformujecie go o tej ustawce?! - zaproponowałam.
M: Niee.. On musi cie naprawdę kochać. Po roku z nim zerwiesz i zapomnicie o sobie.. - mówili to jakby nie brali pod uwagę naszych uczuć.
J: NIE! Ja sie na to nie zgadzam! - krzyknęłam - Jesteście bezczelni i nie liczycie sie z uczuciami drugiej osoby. - byłam już wściekła.
M: A co nas obchodzą jego uczucia. Tu chodzi o pieniądze, a nie o uczucia jakiegoś tam gwiazdora..
J: No oczywiście! Dla Modest! liczy sie tylko kasa.. A nie pomyśleliście o tym że ten.. Yyy.. Louis może popaść w depresje i nie występować już tak dobrze jak teraz?!
M: Faktycznie, masz racje.. - już myślałam ze zrozumieli - ale to dopiero za rok!
J: Ja sie na to nie pisze! - wstałam od stołu - Nie będę powodem czyiś smutków i złości. Znajdzie sobie kogoś innego! - wyszłam z biura trzaskając drzwiami. Jak oni mogą proponować takie coś?! Są zasranymi materialistami! Zależy im tylko na kasie. Opuściłam budynek siedziby Modest! i poszłam do pobliskiej kawiarni. Kupiłam sobie kawę i skierowałam sie do parku. Chciałam sie trochę odstresować. Przesiedziałam na ławce ze dwie godziny, wstałam i zaczęłam kierować sie w stronę wyjścia z ogromnego ogrodu. Nagle poczułam mocne uderzenie, a po chwili leżałam już na ziemi. Spojrzałam na osobę, która na mnie wpadła. Był nim śliczny brunet z niebieskimi oczami.
Ch: Nic ci nie jest? - przykucnął obok mnie.
J: Nie, raczej nie, ale następnym razem patrz jak chodzisz.. - powiedziałam oschle. Chłopak pomógł mi wstać. Otrzepałam sie z brudu.
Ch: Myślisz, że będzie następny raz? - uśmiechnął sie uroczo. Chwile mu sie przyglądałam. Wyglądał tak znajomo.
J: Mam nadzieje, że następny raz będzie mniej bolesny.
M: Taak.. Przepraszam cie za to. Na pewno nic ci sie nie stało? Może trzeba cie zawieść do lekarza? - zmartwił sie. Cicho sie zaśmiałam.
J: Wszystko w porządku. Słuchaj, muszę cie o coś zapytać.. Czy my sie przypadkiem nie znamy?
Ch: Nie wiem, ale chętnie bym cie poznał. - wyszczerzył sie
J: W sumie to czemu nie..
Ch: Jestem Louis, Louis Tomlinson. - wyciągnął dłoń w moim kierunku
J: (T.i.) (T.n.) - uścisnęłam jego rękę – Ale zaraz?! Louis z zespołu? - proszę niech to nie będzie inny Louis..
Lou: Tak, z One Direction.. - No nie! Krzyknęłam w głowie. Przecież nie mogę się z nim spotykać..
J: Miło mi, ale muszę już lecieć.. - wyminęłam go szybko i zaczęłam odchodzić. Nie odeszłam daleko, bo poczułam na swojej ręce czyjąś dłoń. Odwróciłam się i tym kimś okazał się niestety Tomlinson.
Lou: Poczekaj! Daj się zaprosić na kawę. Musze ci się jakoś zrekompensować za ten upadek..
J: Naprawdę nie trzeba. Zapomnij o tym.. - chciałam go jakoś zbyć..
Lou: To daj mi swój numer. Umówimy się innym razem, jak teraz nie możesz. - nalegał
J: Odpuść.
Lou: Jak dasz mi swój numer. - uśmiechnął się. Wyjęłam z torebki karteczkę i długopis. Napisałam szereg cyfr i podałam brunetowi. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Dziękuje i do zobaczenia! - pocałował szybko mój policzek i zniknął. Stałam kilka chwil w osłupieniu. Wróciłam do domu i karciłam się za to że go spotkałam?! NIEE! Za to ze nie poszłam z nim na ta kawę.. Na następny dzień chciałam sobie pospać nieco dłużej, ale jak na złość zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na zegarek: 8:25. Spojrzałam na wyświetlacz: nieznany
J: Halo? - odebrałam niepewnie
Lou: (T.i.)? - usłyszałam głos Lou – Tak się ciesze, że odebrałaś. Co powiesz na spotkanie, dziś o 12 w kawiarni w parku co na ciebie wpadłem? - mówił radośnie
J: Spoko.. - mruknęłam zaspana
Lou: To do zobaczenia kwiatuszku.. - rozłączył sie
J: Zaraz ..co?!! Umówiłam się właśnie z moja niedoszłą ustawką?! - opadłam bezwładnie na łózko.. - Głupia ja! Co ja mam teraz zrobić?! - 'Jak to co?! Pójdziesz i będziesz się dobrze bawić'- powiedział głosik w mojej głowie. Dobry pomysł, tylko szkoda że nie na miejscu. Ale przecież nie przyjęłam tej propozycji od Modest!, więc to nie złego. Chyba?! Wstałam leniwie z łózka i zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę i śniadanie. Zjadłam, wypiłam gorącą ciecz i poszłam się szykować na ta randka.. Yyy tzn spotkanie.. Ubrałam TO. Pomalowałam się i zeszłam na dół. Była za 10, 11 więc ogarnęłam trochę mieszkanie. W kawiarni byłam punktualnie o 12:00. Gdy tylko weszłam do kawiarni zobaczyłam uśmiechniętą twarz Louisa. Podeszłam do niego i usiadłam.
J: Cześć.
Lou: Haj piękna. Ciesze się że przyszłaś.. - wyszczerzył się
J: Nie wiedziałam ze przeszliśmy już na takie słodkie przezwiska. - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się zadziornie. Rozmowa z Lou bardzo się kleiła, było śmiesznie i wesoło. Szybko zapomniałam o tej ustawce i zaprzyjaźniłam się z nim. Po kilku godzinach śmienia się w kawiarni, poszliśmy na spacer po parku. Spędziliśmy ze sobą cały dzień, aż do późnego wieczora. Louis odprowadził mnie do domu. Staliśmy chwile przed moimi drzwiami w ciszy.
J: Too.. - przewiałam ją - ..dziękuje ci za dzisiaj.
Lou: Raczej ja powinienem podziękować. Było świetnie. Mam nadzieje że nie ostatni raz się widzimy.. - uśmiechnął się uroczo, a w oczach zabłysły iskierki.
J: Ja też... - szepnęłam – Muszę już iść. Do zobaczenie.. - odwróciłam się i weszłam do środka. Przez okno widziałam jak Louis odwraca się kilka razy. Pomachałam mu, co odwzajemnił i weszłam głębiej do mieszkania. Od razu poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Leżąc w wannie wracałam myślami do dzisiejszej randki. Gdy zamknęłam oczy widziałam uśmiechniętą twarz bruneta, po kilkunastu minutach wspominania przystojniaka przypomniała mi się ta propozycja od Modest!. Tommo jest naprawdę miły, zabawny i uroczy. Nie wiem jak oni mogą chcieć go zranić! Wyszłam szybko z wanny, wytarłam ciało z mokrych kropelek i założyłam moja sweet piżamkę. Starłam resztki makijażu i położyłam się spać. Rano znowu obudził mnie telefon, tym razem sygnał wiadomości. Stwierdziłam, że nie mam ochoty się podnosić i spałam dalej. Już odpływałam z powrotem w krainę snu, gdy usłyszałam kolejnego SMS-a. Zaczęłam się denerwować, spojrzałam na zegarek: 9:30. Zrezygnowana opadłam na łóżko i wtuliłam się bardziej w poduszkę. Po niespełna 15 minutach rozległ się dźwięk kolejnej wiadomości. Wstałam już wściekła z łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w szare dresy i czarną bokserka. Włosy spięłam w zwykłego koka i wyszłam. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. W kuchni nastawiłam wodę na kawę i usiadłam przy stole. Sprawdziłam od kogo są te wszystkie SMS-y. Gdy tylko zobaczyłam że moim nadawcą jest Louis, złość prysła, a na twarzy pojawił się uśmiech. Odpisałam mu szybko i zrobiłam sobie śniadanie.. Przez cały dzień SMS-owałam z Tomlinsonem. Z każdą kolejną wiadomością cieszyłam się jeszcze bardziej..
...

Będzie jeszcze jedna.. :D


Naat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz