One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Liam - część 5 /ostatnia

 I to ostatnia część Liama.. :D Mam nadzieje że wam sie spodoba. I przepraszam że tyle na nią czekaliście.. :D :*
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~


Otworzyłam je i ujrzałam jakiegoś chłopaka mniej więcej w moim wieku w garniturze i z jakimś pudełkiem w ręku.
J: W czym mogę pomóc?
Ch: Pani (T.i)?
J: Taak, to ja.. - odpowiedziałam przyglądając mu sie
Ch: Proszę się w to przebrać i wrócić . Ja będę na panią czekał w samochodzie.. - podał mi karton i odszedł w stronę czarnej limuzyny. Zamknęłam drzwi i poszłam do sypialni. Pudełko położyłam na łóżku i otworzyłam je. W środku była śliczna sukienka i pasujące szpilki. Na dnie kartonika była złożona karteczka a na niej: ' Mam nadzieje, że Cie się podoba. Jestem pewny że będziesz w niej ślicznie wyglądać.. '. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i pomalowałam się. Włosy ładnie ułożyłam i ubrałam sukienkę. Faktycznie leżała na mnie idealnie. Włożyłam szpilki i wyszłam z domu. Wsiadłam do limuzyny i na siedzeniu zauważyłam kolejna karteczkę: ' Jeszcze kilka chwil i się zobaczymy.. Już nie mogę się doczekać księżniczko.. <3 '. Znów uśmiech zagościł na mojej twarzy. Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się przed ogromnym wieżowcem. Kierowca otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
Ch: Proszę pójść w tamtym kierunku.. - wskazał na wielkie drzwi.
J: Dziękuje. - pożegnałam go uśmiechem i poszłam w tamtym kierunku. Na drzwiach była  przyczepiona następna karteczka: ' Wejdź i schodami do góry.. L<3 '. Weszłam i zaczęłam wchodzić na górę. Na ścianie były poprzyklejane karteczki ze strzałkami. Podążałam za nimi. Po kilku minutach dotarłam do szarych, metalowych drzwi. A na nich jeszcze jedna wiadomość: ' To już tutaj. '. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się dach budynku. Niepewnie weszłam tam i zaczęłam się rozglądać. Widok był cudowny, na cały Londyn. Podeszłam powoli do barierki i ktoś zakrył mi oczy.
Li: Miałem racje.. Wyglądasz ślicznie.. - szepnął mi prosto do ucha. Odwróciłam się powoli do niego. Liam był ubrany w garnitur.
J: Dziękuje.. - pocałowałam go w policzek. - Też mi się podoba.
Li: Chodź.. - pociągnął mnie za rękę i dopiero teraz zauważyłam stolik dla dwóch osób.  Usiedliśmy przy nim i zaczęliśmy jeść. Wszystko było pyszne. Rozmawialiśmy o wszystkim,
tematów nam nie brakowało. Nim się spostrzegłam słońce zaszło i pokazały się gwiazdy na niebie. Liam wyciągnął skądś koc i rozłożył go, usiedliśmy na nim i dalej rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Spojrzałam w niego i dostrzegłam spadającą gwiazdę. Zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie. ' Niech powie że mnie kocha'- pomyślałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Payne mi się przygląda.
Li: Pomyślałaś? - uśmiechnął się
J: Oczywiście.. - odwzajemniłam gest.
Li: A co pomyślałaś?
J: Nie mogę Ci powiedzieć, bo się nie spełni..- Liam pokiwał tylko głową. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwile i postanowiliśmy wracać do domu. Szybko się w nim znaleźliśmy i usiedliśmy w salonie. Było już bardzo późno, więc po kilku chwilach zaczęło mi się chcieć spać.. - Śpiąca już jestem, idziemy spać? - zapytałam ziewając
Li: Pewnie słoneczko.. - poszliśmy do jego sypialni, zabrałam piżamę i powędrowałam do łazienki. Szybko się umyłam i ubrałam w nią. Wróciłam do bruneta i położyłam się obok niego.
J: Dobranoc Liam.. - powiedziałam i wtuliłam się w niego
Li: Kocham Cie, wiesz? - usłyszałam w odpowiedzi. Odsunęłam się od niego i spojrzałam prosto w oczy.
J: Słucham? - zapytałam z niedowierzaniem
Li: Kocham Cie, kocham odkąd zobaczyłem cie na ławce w parku.. - w jego oczach było widać strach. Strach przed odrzuceniem.
J: To dobrze. - uśmiechnęłam się – Bo ja Ciebie też.. - musnął moje wargi. Oddałam pocałunek, jego usta były takie słodkie i miękkie. Oderwaliśmy się od siebie i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. - Wiesz co?
Li: Niee..
J: Spełniło się. - usłyszałam cichy śmiech chłopaka.
Li: Spełni się o wiele więcej.. Wystarczy, że będziesz przy mnie i nigdy nie przestaniesz kochać..
J: Nigdy..

The end.. 




Naat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz