Hejo!! <3
Dodaje dzisiaj.. Nawet jeśli warunek nie jest spełniony!! Ten weekend będzie jednym z najlepszych od 6 tygodni!! Jadę na weekend do Polski <3 :D :D :D
+Przepraszam każdego kto zagląda kilka razy dziennie i z niecierpliwością wyczekuje kolejnej części!! <3
+ Wiecie że na Night Changes ~ Darker life jest juz 100 rozdziałów, a ra niedługo będzie kolejny!! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
(Z.T.i.) - zdrobnienie Twojego imienia..
..Będę żałował do końca życia, że ją krzywdzę. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Crisa, muszę to zakończyć, puki sie jeszcze porządnie nie zaczęło. Nie zwracałem uwagi na przepisy ruchu drogowego tylko mknąłem ulicami do kumpla. Zatrzymałem się pod jego domem i bez jakiegokolwiek wcześniejszego pukania do drzwi wszedłem do środka.
C: Styles? Co Ty tu robisz? Czyżbyś już przeleciałeś pannę (Z.T.i)? - zaśmiał sie złośliwie.
J: Nie! - warknąłem - .. I wypisuje sie z tego, nie skrzywdzę jej! - powiedziałem stanowczo. Cris tylko się zaśmiał i upił łyk swojego piwa.
C: Nie rozśmieszaj mnie Hazz.. Dobrze wiemy że taka cnotka Ci się podoba, nie będzie to dla Ciebie problem ją w sobie rozkochać i wykorzystać. - jego ton zmieniał sie na bardziej wrogi. - Zrobisz to, albo wiesz co cię czeka. - zagroził, ale co on mi może zrobić, wywali mnie z gangu? Pobije? Nie ważne, nie chce jej ranić! Nic nie jest warte jej krzywdy, nawet już ta moja reputacja!
J: Nie interesuje mnie to! Nie chce tego..
C: A może ty się w niej zakochałeś? - zaśmiał się, zaniemówiłem, nie mam pojęcia co mu powiedzieć. Nie czuje do niej tego, ale wiem, ze ona nie zasługuje na takie traktowanie.
J: Oszalałeś?! - oburzyłem się - Nie muszę jej kochać, żeby nie chcieć jej ranić! - usiadłem w fotelu.
C: Tak czy inaczej musisz się z tego wywiązać! - oparł się leniwie o kanapę.
J: Nie zrobię tego! - zaprzeczyłem.
C: Wolisz żeby Shon to zrobił? - uśmiechnął się cwaniacko. Nie! Tylko nie on! On gwałci i bije takie drobne istotki jak (T.i.)!
J: Nie. - powiedziałem cicho.
C: Więc sprawa zamknięta, a teraz wypad! Nasz na to góra miesiąc!
J: Jesteś jebnięty! Nie skrzywdzę jej choćbyś nie wiem jak mi groził..- wyszedłem z jego domu. Pojechałem do siebie i łaziłem w kółko po swoim pokoju. Nie wykorzystam jej, nie rozkocham w sobie i nie zranię! Nauczę się dla niej szanować ludzi dookoła siebie, nauczę sie kochać! To z Crisem nie był zakład, on tak próbuje mnie zniszczyć, wcześniejsze jego rozkazy nie były dla mnie tak ciężkie jak ten. Może wtedy nie chodziło o (T.i.). On pewnie od dawna widział jak na nią patrzę, obserwuje ją od początku, gdy tylko pierwszy raz pojawiła się w naszej szkole. Zawsze irytował mnie ten Luke, mógł.. Dalej może mieć ją, gdyby tylko chciał, a ona byłaby jego bez problemu. A ja?! Ja na siłę staram się by mnie dostrzegała, by była obok mnie. Tylko siłą niczego nie zdziałam, ona się wtedy mnie boi, a tego nie chce! Może jeśli jej pokaże że jestem zły i nie warto nawet na mnie patrzeć to będzie mnie unikać, a ja nie będę stawał wtedy na jej drodze, niech tylko powie że tego nie chce a zniknę z jej życia. Tak, to dobry plan! Uszykowałem sie do spania i z mętlikiem w głowie zasnąłem.. Wstałem nawet przed budzikiem, co jest dziwne bo jestem strasznym śpiochem. Wykonałem poranne czynności, ubrałem się w rurki z dziurami na kolanach, koszule rozpiętą niemal do połowy i moje ulubione sztyblety. Włosy tylko przeczesałem ręka i już jechałem do mojej księżniczki. Musi mnie znienawidzić! To jest teraz moim priorytetem.. Ale ja jestem popierdolony, najpierw myślę żeby dla niej nauczyć się jak być dobrym człowiekiem, a teraz wcielam w życie plan skrzywdzenia jej! Idiotyzm! Podjechałem wcześniej pod jej dom i pewnym siebie krokiem podszedłem do drzwi. Otworzyła mi ONA, stała przede mną i wpatrywała sie we mnie. Miała na twarzy lekki, prawie niewidoczny uśmiech, ale w oczach strach.
J: Hej Skarbie.. - uśmiechnąłem się do niej.
(T.i.): Cześć.. - wychrypiała, speszyła się przez to, ale to był słodki głosik. Poszerzyłem swój uśmiech i wyszliśmy z domu. Złapałem za jej dłoń i splotłem nasze palce, nie wyrywała się, nie szarpała, to coś cudownego!
J: O której dzisiaj kończysz? - spytałem by o czymś z nią rozmawiać, dziewczyna spojrzała na mnie jak na idiotę. Kretyn!! Przecież chodzimy do jednej klasy!! Przypomniałem szybko sobie nasz plan i jednak nie kończymy tak samo, ona ma ostatnie dwie godziny w-fu..
(T.i.): Powinnam o 4pm.. - odpowiedziała jednak.
J: Odwiozę cie do domu. - usiedliśmy na swoich miejscach i ruszyłem.
(T.i.): Nie trzeba. Nie musisz po mnie przyjeżdżać, nie musisz niczego dla mnie robić. - powiedziała cicho i spojrzała przez swoją szybę. Zaczynałem sie denerwować!
J: A co jeśli chce?! - spytałem surowiej
(T.i.): A co jeśli ja nie chce?!! - krzyknęła.
J: Uspokój się! - warknąłem na nią - Nie rozumiesz że jeśli ja coś chce, to to mam?!
(T.i.): Szkoda że nie liczysz się ze zdaniem swoich ofiar. - powiedziała niemal niesłyszalnie. Moja szczęka bolała od zaciskania zębów. Nie odezwałem sie już podczas drogi, a gdy tylko zaparkowałem przed szkołą brunetka znów wyskoczyła z samochodu.
J: Poczekaj! - syknąłem przez zęby, łapiąc ją mocno za rękę. Skrzywiła się, więc nieco rozluźniłem uścisk.
(T.i.): Czemu nie możesz być taki jak wczoraj? - spytała płaczliwie, krzywdzę ją..
J: Nie jestem taki. - pociągnąłem ją w stronę budynku, łapiąc mocno za dłoń.
(T.i.): Nie chce sie zadawać z takim Tobą. - nie patrzała na mnie, a ja nie mogłem uwierzyć ze to wszystko tak łatwo mi przychodzi, tak łatwo odszedłem od tego co myślałem wczoraj.
J: Chyba nie masz innego wyjścia. - burknąłem i odprowadziłem ją pod jej szafkę. Stanęliśmy przy niej, (T.i.) z nerwów zagryzła dolną wargę. - Prowokujesz mnie.. - spojrzała w moje oczy niezrozumiale. Podniosłem dłoń i uwolniłem kciukiem jej nadzwyczaj czerwoną wargę, przejechałem powoli po niej, miałem taką cholerną ochotę wpić sie w jej usta.
(T.i.): No zrób to! Pokaż wszystkim że jestem twoja i że nie mam już przyjaciół. - zaskoczyła mnie, jednak to nie było pozwolenie, to było pokazanie mi jakim jestem sukinsynem. Zbliżyłem do niej swoja twarz, dzieliły nas dosłownie milimetry, ale nie.. Nie mogłem! Jeśli chce żeby była moja, muszę ja inaczej traktować! Ja jestem naprawdę pojebany! Przed chwilą bym zrobił wszystko by posmakować jej ust, a teraz co?! Patrzałem raz na jej usta, raz w jej oczy, ona robiła to samo, oddychała spokojniej niż w czasie naszych poprzednich pocałunków, jej dłonie leżały na moim torsie, jedna na wysokości serca. Złapałem za nią, chciałem by poczuła co ze mną robi.
J: Czujesz? Tak właśnie na mnie działasz.. - szepnąłem i oparłem swoje czoło o jej, serce uderzało mocno i na pewno je czuła. Przymknąłem na chwile oczy by to sobie poukładać i poczułem jej gorące wargi na swoich. Pocałowała mnie, przez dosłownie ułamki sekund byłem w szoku, ale zaraz odwzajemniłem. Ten pocałunek był inny, nie taki jak wcześniej, był spokojny i to pewnie dlatego że to ona wyznaczała tempo, a ja nie chciałem jej w tym przeszkadzać. To było coś wspaniałego!
(T.i.): Chce sie zadawać z takim Haroldem..
...
__________________
Jak myślicie, że (T.i.) zakochuje się w Harrym?! W takim Harrym?!
Myślę, ze to 30 komów teraz uzbieracie!!! <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
One Direction i My.. - imaginy
środa, 26 sierpnia 2015
niedziela, 23 sierpnia 2015
Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 6
Hejo! <3
Tydzień bez dodawania tu.. :/ Aż jestem na siebie zła, ale w pracy byłam od rana do wieczora i nawet nie miałam w głowie przez to pomysłu co ma być dalej.. Ale napisałam, nie wiem ile będzie jeszcze części, ale się jeszcze nie kończy.. <3
Oby wam się podobał!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: ..Nie zakrywaj jej.. - zaśmiał się i odsłonił szkaradna malinkę na mojej szyi. - Niech wszyscy widzą że jesteś moja.. - przysunął twarz do niej, cmoknął ją lekko, to było nawet miłe?! Po chwili czułam jego język na niej i zimne powietrze, od razu dostałam gęsiej skórki.. - Idealnie na mnie reagujesz.. - stwierdził mrucząc do mojego ucha.
J: Odejdź.. - udało mi sie coś powiedzieć. Chłopak spojrzał w moje oczy, uśmiechnął sie i znów czułam jego usta na swoich. Całował mnie krótko i całe szczęście, bo nie zdążyłam sie temu poddać.
H: Do zobaczenia w klasie. - rzucił na odchodne. W końcu mogłam normalnie oddychać, zabrałam potrzebne rzeczy, przełożyłam włosy tak by zakryć malinkę i odnalazłam mojego Luke'iego.
J: Hej.. - przywitałam sie z nim całusem w policzek.
L: Hej.. - uśmiechnął się słabo.
J: Coś sie stało? - usiadłam obok niego. Na każdej lekcji siedzimy razem.
L: Nie gniewasz się na mnie?
J: Nie, oczywiście że nie.. Potrzebuje Cie teraz.. - wyznałam, potrzebowałam go, choćby po to by przy mnie był, by pomógł mi przetrwać to wszystko.
L: Dziękuje.. - tym razem jego uśmiech był odważniejszy, przytuliłam się do niego szybko i zajęłam sie lekcją..
Godziny mijały, siedziałam właśnie z Luke'iem na stołówce w szkole i kolejny raz czułam że się na mnie patrzą.
J: Mam coś na twarzy? - spytałam chłopaka obok siebie, i usilnie starałam sie to 'coś' wyczyścić.
L: Nie..
J: Mam wrażenie że wszyscy sie na mnie patrzą.. - rozejrzałam sie, każdy posyłał mi dziwne, nieznane mi dotąd spojrzenia.
L: Tak jest odkąd Styles sie Tobą zainteresował.. - powiedział wzruszając ramionami, ale widziałam że jest smutny albo zły.
J: To nie jest moja wina. Myślisz że tego chce?! - warknęłam do niego.
L: Jakbyś nie chciała, to by tak nie było. - powiedział pod nosem.
J: Co?! - byłam zaskoczona jego postawą wobec mnie, ja chce by mi pomagał, a on się gniewa. - Powiedz, że może zazdrosny jesteś?! - warknęłam i nie czekając na jego odpowiedź, wyszłam ze stołówki. Złość rozsadzała mnie od środka, nawet straciłam ochotę na ostatnie lekcje, nigdy nie byłam typek kujona do którego mnie 'dopisali', więc podeszłam do szafki by pozbyć się książek nie potrzebnych już. Wyszłam z terenu szkoły trącając ramionami każdego kto tylko wszedł mi w drogę. Jedno zderzenie bolało, bo zatrzymał mnie mój oprawca, tak oprawca.. - Ałaa.. - znam ten uścisk na ramieniu.
H: Gdzie idziesz? - powiedział przez zęby, byliśmy na środku podwórka szkolnego, długa przerwa, więc większość uczniów nas obserwowało. Widok niemal wściekłego Stylesa przyprawiał mnie o kolejne dawki strachu. Znów serce było mi w przerażająco mocnym rytmie.
J: Do domu.. - prawie szepnęłam.
H: Tak beze mnie? - zaśmiał się cwaniacko. Nie odpowiedziałam, nawet nie wiedziałam co.. Bałam się go, ale coś mnie do niego ciągnęło. To wszystko co jest z nim związane jest inne niż dotychczas, niż z innymi chłopakami którzy było mną zainteresowani.. - Odwiozę cie.. - mruknął i zaprowadził mnie siłą do samochodu, znów patrząc na mnie zapinał mój pas, długo się z tym szarpał.. Denerwowało mnie to..
J: Poradzę sobie. - powiedziałam krótko i złapałam za pas. Chłopak z zadowoleniem odpuścił i usiadł na swoim miejscu. Ruszył, nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a wiedziałam że zaraz się zacznie, że nie skończy się to tylko na podwiezieniu.. Po kilkunastu minutach ciszy podjechaliśmy pod mój dom, chłopak wysiadł razem ze mną, bez słowa otworzyłam drzwi i weszliśmy. Harry czuł się tak swobodnie, a ja..? Ja czułam coraz większy stres, nie wiem na co się nastawić, on jest nieobliczalny. - Chcesz coś do picia? A może jesteś głodny? - spytałam z grzeczności.
*Oczami Harrego*
J: Nie dziękuje.. - chciałem zabrzmieć normalnie, ale ten mój zwyczajny głos, którego używam już zdecydowanie za długo, który jest przesączony zbyt wielką wyższością nad innymi, jest już dla mnie nie do zniesienia. (T.i.) spojrzała speszona na mnie i zaczęła bawić sie swoimi palcami, staliśmy w jej salonie i sam nawet nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, a to rzadkość.
(T.i.): To może chcesz coś do jedzenie? - chciała się uśmiechnąć, ale moja obecność tu ją przerażała, widzę to! Chce by zachowywała się przy mnie normalnie, tak jak przy tym cholernym Luke'iem, który może ją mieć, a ja czuje że nigdy z własnej woli moja nie będzie..
J: Nie, nie chce Ci przeszkadzać.. - podszedłem krok bliżej niej. Widziałem większy strach w jej oczach, ale nie cofnęła się.
(T.i.): I tak musze zrobić obiad, więc.. - wzruszyła ramionami. Uśmiechnąłem się do niej pokazując dołeczki. Przyglądała sie im, wyciągnęła rękę i przybliżyła ją do mojego polika, zanim jednak ich dotknęła cofnęła szybko rękę robiąc się czerwona jak pomidor. Speszyła się, poszła do kuchni i zaczęła grzebać po szafkach. Oparłam się o futrynę drzwi, skrzyżowałem ręce na torsie i przyglądałem jej się. Usilnie starała się ignorować moje spojrzenie, ale słabo jej to wychodziło.
J: Co chcesz ugotować? - odezwałem się po chwili.
(T.i.): Nie wiem jeszcze, ale chyba spaghetti. - spojrzała na mnie, podszedłem do niej i zabrałem nóż z jej dłoni.
J: Pomogę Ci. - uśmiechnęła się, jeszcze sie tak nie uśmiechała do mnie. Ona sprawia że chce być inny, ale to dlaczego to robię, nie jest dobre, nie jest dobre dla niej. Czuję że ją krzywdzę, wiem to że na pewno będzie cierpieć. A wycofać się nie mogę.. Nie poświęcę swojej całej reputacji, którą tak ciężko budowałem!
(T.i.): Gdzie jesteś? - zaśmiała się cicho.
J: Cały czas przy Tobie. - mrugnąłem do niej, szybko sie odwróciła i podała mi warzywa do krojenia. Nie odzywała się już, w ciszy przygotowywała sos. Po niecałej godzinie danie było gotowe, zjedliśmy je tak samo w ciszy, nawet mnie zaczynała krępować, a nie wiedziałem o czym mam jej mówić. Zawsze jestem władczy, stanowczy i pewny siebie, a teraz miałem kompletną pustkę w głowie, nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Gdy jestem dla niej niemiły boi się mnie, a teraz.. Teraz jemy razem obiad i nawet razem go zrobiliśmy. - Pójdę już.. odprowadziła mnie do drzwi. - Dziękuje za obiad..
(T.i.): Nie ma za co.. Jak jesteś miły to nawet jesteś fajny.. - wyznała pesząc się.
J: Zabawne.. - podszedłem do niej i przyciągnąłem mocno do siebie, odbiła się aż od mojego torsu. Oddech dziewczyny przyspieszył, serce zapewne też, to złe, ale tak trzeba! - Do jutra Mała. - zbliżyłem twarz do niej i ucałowałem lekko jej policzek, zapewne tego sie nie spodziewała, ale byłem z siebie zadowolony. Powstrzymałem się od pocałowania jej, a ciężkie to jest, gdy jej usta są takie wspaniałe. Inne niż te co wcześniej całowałem, smak był bardziej słodki, wargi było miększe.. - Przyjadę po Ciebie jutro. - rzuciłem na odchodne i wyszedłem. Uśmiechałem sie zwycięsko sam do siebie, robię to wszystko celowo, a coraz mniej zaczyna mi sie to podobać, ona winna niczemu nie jest, nie zasługuje na takie traktowanie, a tym bardziej ja nie zasługuje na nią. Będę żałował do końca życia, że ją krzywdzę. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Crisa, muszę to zakończyć, puki sie jeszcze porządnie nie zaczęło. Nie zwracałem uwagi na przepisy ruchu drogowego tylko mknąłem ulicami do kumpla. Zatrzymałem się pod jego domem i bez jakiegokolwiek wcześniejszego pukania do drzwi wszedłem do środka.
C: Styles? Co Ty tu robisz? Czyżbyś już..
...
_______
Co myślicie? Domyślacie się o co chodzi? <3
Myśle że 30 komów będzie dla was lekkością <3 !!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Tydzień bez dodawania tu.. :/ Aż jestem na siebie zła, ale w pracy byłam od rana do wieczora i nawet nie miałam w głowie przez to pomysłu co ma być dalej.. Ale napisałam, nie wiem ile będzie jeszcze części, ale się jeszcze nie kończy.. <3
Oby wam się podobał!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: ..Nie zakrywaj jej.. - zaśmiał się i odsłonił szkaradna malinkę na mojej szyi. - Niech wszyscy widzą że jesteś moja.. - przysunął twarz do niej, cmoknął ją lekko, to było nawet miłe?! Po chwili czułam jego język na niej i zimne powietrze, od razu dostałam gęsiej skórki.. - Idealnie na mnie reagujesz.. - stwierdził mrucząc do mojego ucha.
J: Odejdź.. - udało mi sie coś powiedzieć. Chłopak spojrzał w moje oczy, uśmiechnął sie i znów czułam jego usta na swoich. Całował mnie krótko i całe szczęście, bo nie zdążyłam sie temu poddać.
H: Do zobaczenia w klasie. - rzucił na odchodne. W końcu mogłam normalnie oddychać, zabrałam potrzebne rzeczy, przełożyłam włosy tak by zakryć malinkę i odnalazłam mojego Luke'iego.
J: Hej.. - przywitałam sie z nim całusem w policzek.
L: Hej.. - uśmiechnął się słabo.
J: Coś sie stało? - usiadłam obok niego. Na każdej lekcji siedzimy razem.
L: Nie gniewasz się na mnie?
J: Nie, oczywiście że nie.. Potrzebuje Cie teraz.. - wyznałam, potrzebowałam go, choćby po to by przy mnie był, by pomógł mi przetrwać to wszystko.
L: Dziękuje.. - tym razem jego uśmiech był odważniejszy, przytuliłam się do niego szybko i zajęłam sie lekcją..
Godziny mijały, siedziałam właśnie z Luke'iem na stołówce w szkole i kolejny raz czułam że się na mnie patrzą.
J: Mam coś na twarzy? - spytałam chłopaka obok siebie, i usilnie starałam sie to 'coś' wyczyścić.
L: Nie..
J: Mam wrażenie że wszyscy sie na mnie patrzą.. - rozejrzałam sie, każdy posyłał mi dziwne, nieznane mi dotąd spojrzenia.
L: Tak jest odkąd Styles sie Tobą zainteresował.. - powiedział wzruszając ramionami, ale widziałam że jest smutny albo zły.
J: To nie jest moja wina. Myślisz że tego chce?! - warknęłam do niego.
L: Jakbyś nie chciała, to by tak nie było. - powiedział pod nosem.
J: Co?! - byłam zaskoczona jego postawą wobec mnie, ja chce by mi pomagał, a on się gniewa. - Powiedz, że może zazdrosny jesteś?! - warknęłam i nie czekając na jego odpowiedź, wyszłam ze stołówki. Złość rozsadzała mnie od środka, nawet straciłam ochotę na ostatnie lekcje, nigdy nie byłam typek kujona do którego mnie 'dopisali', więc podeszłam do szafki by pozbyć się książek nie potrzebnych już. Wyszłam z terenu szkoły trącając ramionami każdego kto tylko wszedł mi w drogę. Jedno zderzenie bolało, bo zatrzymał mnie mój oprawca, tak oprawca.. - Ałaa.. - znam ten uścisk na ramieniu.
H: Gdzie idziesz? - powiedział przez zęby, byliśmy na środku podwórka szkolnego, długa przerwa, więc większość uczniów nas obserwowało. Widok niemal wściekłego Stylesa przyprawiał mnie o kolejne dawki strachu. Znów serce było mi w przerażająco mocnym rytmie.
J: Do domu.. - prawie szepnęłam.
H: Tak beze mnie? - zaśmiał się cwaniacko. Nie odpowiedziałam, nawet nie wiedziałam co.. Bałam się go, ale coś mnie do niego ciągnęło. To wszystko co jest z nim związane jest inne niż dotychczas, niż z innymi chłopakami którzy było mną zainteresowani.. - Odwiozę cie.. - mruknął i zaprowadził mnie siłą do samochodu, znów patrząc na mnie zapinał mój pas, długo się z tym szarpał.. Denerwowało mnie to..
J: Poradzę sobie. - powiedziałam krótko i złapałam za pas. Chłopak z zadowoleniem odpuścił i usiadł na swoim miejscu. Ruszył, nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a wiedziałam że zaraz się zacznie, że nie skończy się to tylko na podwiezieniu.. Po kilkunastu minutach ciszy podjechaliśmy pod mój dom, chłopak wysiadł razem ze mną, bez słowa otworzyłam drzwi i weszliśmy. Harry czuł się tak swobodnie, a ja..? Ja czułam coraz większy stres, nie wiem na co się nastawić, on jest nieobliczalny. - Chcesz coś do picia? A może jesteś głodny? - spytałam z grzeczności.
*Oczami Harrego*
J: Nie dziękuje.. - chciałem zabrzmieć normalnie, ale ten mój zwyczajny głos, którego używam już zdecydowanie za długo, który jest przesączony zbyt wielką wyższością nad innymi, jest już dla mnie nie do zniesienia. (T.i.) spojrzała speszona na mnie i zaczęła bawić sie swoimi palcami, staliśmy w jej salonie i sam nawet nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, a to rzadkość.
(T.i.): To może chcesz coś do jedzenie? - chciała się uśmiechnąć, ale moja obecność tu ją przerażała, widzę to! Chce by zachowywała się przy mnie normalnie, tak jak przy tym cholernym Luke'iem, który może ją mieć, a ja czuje że nigdy z własnej woli moja nie będzie..
J: Nie, nie chce Ci przeszkadzać.. - podszedłem krok bliżej niej. Widziałem większy strach w jej oczach, ale nie cofnęła się.
(T.i.): I tak musze zrobić obiad, więc.. - wzruszyła ramionami. Uśmiechnąłem się do niej pokazując dołeczki. Przyglądała sie im, wyciągnęła rękę i przybliżyła ją do mojego polika, zanim jednak ich dotknęła cofnęła szybko rękę robiąc się czerwona jak pomidor. Speszyła się, poszła do kuchni i zaczęła grzebać po szafkach. Oparłam się o futrynę drzwi, skrzyżowałem ręce na torsie i przyglądałem jej się. Usilnie starała się ignorować moje spojrzenie, ale słabo jej to wychodziło.
J: Co chcesz ugotować? - odezwałem się po chwili.
(T.i.): Nie wiem jeszcze, ale chyba spaghetti. - spojrzała na mnie, podszedłem do niej i zabrałem nóż z jej dłoni.
J: Pomogę Ci. - uśmiechnęła się, jeszcze sie tak nie uśmiechała do mnie. Ona sprawia że chce być inny, ale to dlaczego to robię, nie jest dobre, nie jest dobre dla niej. Czuję że ją krzywdzę, wiem to że na pewno będzie cierpieć. A wycofać się nie mogę.. Nie poświęcę swojej całej reputacji, którą tak ciężko budowałem!
(T.i.): Gdzie jesteś? - zaśmiała się cicho.
J: Cały czas przy Tobie. - mrugnąłem do niej, szybko sie odwróciła i podała mi warzywa do krojenia. Nie odzywała się już, w ciszy przygotowywała sos. Po niecałej godzinie danie było gotowe, zjedliśmy je tak samo w ciszy, nawet mnie zaczynała krępować, a nie wiedziałem o czym mam jej mówić. Zawsze jestem władczy, stanowczy i pewny siebie, a teraz miałem kompletną pustkę w głowie, nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Gdy jestem dla niej niemiły boi się mnie, a teraz.. Teraz jemy razem obiad i nawet razem go zrobiliśmy. - Pójdę już.. odprowadziła mnie do drzwi. - Dziękuje za obiad..
(T.i.): Nie ma za co.. Jak jesteś miły to nawet jesteś fajny.. - wyznała pesząc się.
J: Zabawne.. - podszedłem do niej i przyciągnąłem mocno do siebie, odbiła się aż od mojego torsu. Oddech dziewczyny przyspieszył, serce zapewne też, to złe, ale tak trzeba! - Do jutra Mała. - zbliżyłem twarz do niej i ucałowałem lekko jej policzek, zapewne tego sie nie spodziewała, ale byłem z siebie zadowolony. Powstrzymałem się od pocałowania jej, a ciężkie to jest, gdy jej usta są takie wspaniałe. Inne niż te co wcześniej całowałem, smak był bardziej słodki, wargi było miększe.. - Przyjadę po Ciebie jutro. - rzuciłem na odchodne i wyszedłem. Uśmiechałem sie zwycięsko sam do siebie, robię to wszystko celowo, a coraz mniej zaczyna mi sie to podobać, ona winna niczemu nie jest, nie zasługuje na takie traktowanie, a tym bardziej ja nie zasługuje na nią. Będę żałował do końca życia, że ją krzywdzę. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Crisa, muszę to zakończyć, puki sie jeszcze porządnie nie zaczęło. Nie zwracałem uwagi na przepisy ruchu drogowego tylko mknąłem ulicami do kumpla. Zatrzymałem się pod jego domem i bez jakiegokolwiek wcześniejszego pukania do drzwi wszedłem do środka.
C: Styles? Co Ty tu robisz? Czyżbyś już..
...
_______
Co myślicie? Domyślacie się o co chodzi? <3
Myśle że 30 komów będzie dla was lekkością <3 !!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!
Naat
sobota, 22 sierpnia 2015
Always yours, xx~Niall Horan cz.7
Always yours, xx~Niall Horan cz.7
Ten rozdział to taki typowy fangirl, jeśli tego nie lubicie to nie ma tu nic takiego ważnego i możecie ominąć ten rozdział :).
____________________________________________________
Czułam się jak 4 lata temu...
Po kilku minutach Liam wrócił, położył się obok mnie, a ja wtuliłam w jego tors. Zupełnie jak kiedyś...
Następnego dnia, obudziłam się po przez nową piosenkę chłopaków, otworzyłam oczy, przeciągle jęcząc, i zaczęłam rozglądać się za natarczywym źródłem dźwięku-Mój telefon. Sięgnęłam po urządzenie Liam. Dopiero wtedy spostrzegłam że miejsce obok mnie było puste.
-Ymm, ta?-ziewnęłam na wstępie.
-Widzę że cię obudziliśmy, więc rozumiem że nie widziałaś kartki na lodówce.A więc jakąś godzinę temu musieliśmy pojechać do studia w sprawie wydania teledysku, powinniśmy być za jakąś godzinę, dobra?-zapytał starając się nie roześmiać.
-No spoko.-Przeciągnęłam się, przetwarzając jego słowa.-Sekunda, wydania jakiego teledysku?-krzyknęłam, wstając z łóżka.
-No do "Drag me down"-powiedział chichrając się pod nosem.
-Już jest?-pisnęłam i zaczęłam wymachiwać dłońmi przy twarzy, co z tego że w jednej miałam telefon.
-Sprawdź sobie-mówił śmiejąc się z mojej reakcji. No cóż, takie życie fangirl.-Oh, i nie rozłączaj się, włącz na głośnik i posłuchaj.-poinstruował mnie gdy ja włączyłam mojego laptopa.
-No szybciej-mówiłam sama do siebie, podczas gdy urządzenie dopiero zaczęło się włączać.-Jęknęłam zirytowana, gdy okazało się że muszę jeszcze podłączyć się do wifi. No gdy mi się śpieszy wszystko ma na mnie wylane i działa jak najwolniej. Ironia losu.
-Jest, jest-piszczałam gdy video ładowało się. Oczywiście z mojego telefonu ciągle słyszałam śmiechy, jednak na tyle cicho że nie przeszkadzało mi to przy oglądaniu.-Kurde, Liam boję się-sapnęłam
-Włączaj!-rozkazał tak też zrobiłam, i myślałam że zejdę na zawał.
-Boże-sapnęłam gdy nagle zza Harrego wyłonił się Lou. Jak oni wszyscy mogli wyglądać tak dobrze w jednym momencie?! Nawet nie jestem pewna kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy wzruszenia. Byłam tak cholernie, dumna, zauroczona, nie do opisania. Mój szloch co chwilę mieszał się z piskami. Byłam po prostu oczarowana. Gdy teledysk już się zakończył, siedziałam i wpatrywałam się w pusty ekran.-Za dużo emocji, za dużo.-Majaczyłam, gdy ocknęłam się. Dźwignęłam telefon który jakimś cudem znalazł się na ziemi. Z głośniczka wydobywały się tylko głośne śmiechy.-To było jak zbiorowe samobójstwo-bąknęłam na co oni jeszcze bardziej zaczęli się śmiać.
-I jak?-zapytał Harry.
-Możesz zatkać uszy?-zapytałam przygryzając wargę-mam misję dla pozostałych.
-No dobra.-fuknął. Wykorzystując moment krzyknęłam gorączkowo:
-Błagam ukradnijcie mu tą kurteczkę z 'Drug Me Down' dla mnie. Bo chyba znalazłam w niej miłość mojego życia-jęknęłam rozmarzona.-Chłopcy znów zaczęli się śmiać-Pfff, wy nie rozumiecie, prawdziwych problemów fangirl.-warknęłam zirytowana.-Czekam na kurtkę-i rozłączyłam się. Nie chodzi o to że byłam zła czy coś po prostu potrzebowałam przetworzyć to artystyczne dzieło, i ochłonąć. Ustawiłam sobie na plazmie w salonie ciągłe powtarzanie tego utworu, podgłośniłam na całość i ubrana w o dwa rozmiary za dużą białą bluzkę "Crazy Mofos", ciepłe skarpetki i ciemne rurki przedarte na kolanach. Zaczęłam tańczyć, śpiewać i ślizgać się na panelach. Po chyba 15 piosence usłyszałam za sobą oklaski. Spojrzałam w tamtą stronę i poczerwieniałam. Moi pieprzeni idole widzieli jak mam atak fangirlingu.
ekstra.
-Mam, Mam, Mam-krzyczał Lou popychając pozostałych i biegnąc do mnie z kurtką trzymaną przez rękę wystawioną do góry. Pisnęłam i rzuciłam się na Lou mocno go przytulając. Chłopak okręcił nas wokół własnej osi śmiejąc się jak szalony. Gdy postawił nas na ziemi, dałam mu soczystego całusa w policzek i odebrałam wcześniej wymieniony materiał. Przytuliłam go do swojej piersi i z gracją w podskokach udałam się do mojego i Liama pokoju. Schowałam ją pod poduszkę i rozpromieniona wróciłam do zespołu.
-Już jej nie dostaniesz-wystawiłam jeżyk w kierunku Harrego.
-Wiem, słyszałem jak kazałaś mi im ją zabrać, wiesz jak się na mnie rzucili?-udawał oburzonego.
-Dzięki-cmoknęłam go w policzek.
-A my?- Niam tupnął nogą. Zaśmiałam się perliście i podeszłam do nich powtarzając moją czynność.
-Fajna koszulka-farbowany mrugnął do mnie, a ja spiekłam raka.Znowu.
-Po idolu-wzruszyłam ramionami przygryzając wargę. Oczy Nialla momentalnie spojrzały na moje usta, po czym chłopak przełkną ciężko ślinę, i odwróciwszy wzrok przeszedł obok mnie i usiadł na kanapie...
_________________________________________________________
FOOD
I jak tam wrażenia po teledysku? Moje nawet nie pytajcie bo cały rozdział o tym XDD.
Ten rozdział to taki typowy fangirl, jeśli tego nie lubicie to nie ma tu nic takiego ważnego i możecie ominąć ten rozdział :).
____________________________________________________
Czułam się jak 4 lata temu...
Po kilku minutach Liam wrócił, położył się obok mnie, a ja wtuliłam w jego tors. Zupełnie jak kiedyś...
Następnego dnia, obudziłam się po przez nową piosenkę chłopaków, otworzyłam oczy, przeciągle jęcząc, i zaczęłam rozglądać się za natarczywym źródłem dźwięku-Mój telefon. Sięgnęłam po urządzenie Liam. Dopiero wtedy spostrzegłam że miejsce obok mnie było puste.
-Ymm, ta?-ziewnęłam na wstępie.
-Widzę że cię obudziliśmy, więc rozumiem że nie widziałaś kartki na lodówce.A więc jakąś godzinę temu musieliśmy pojechać do studia w sprawie wydania teledysku, powinniśmy być za jakąś godzinę, dobra?-zapytał starając się nie roześmiać.
-No spoko.-Przeciągnęłam się, przetwarzając jego słowa.-Sekunda, wydania jakiego teledysku?-krzyknęłam, wstając z łóżka.
-No do "Drag me down"-powiedział chichrając się pod nosem.
-Już jest?-pisnęłam i zaczęłam wymachiwać dłońmi przy twarzy, co z tego że w jednej miałam telefon.
-Sprawdź sobie-mówił śmiejąc się z mojej reakcji. No cóż, takie życie fangirl.-Oh, i nie rozłączaj się, włącz na głośnik i posłuchaj.-poinstruował mnie gdy ja włączyłam mojego laptopa.
-No szybciej-mówiłam sama do siebie, podczas gdy urządzenie dopiero zaczęło się włączać.-Jęknęłam zirytowana, gdy okazało się że muszę jeszcze podłączyć się do wifi. No gdy mi się śpieszy wszystko ma na mnie wylane i działa jak najwolniej. Ironia losu.
-Jest, jest-piszczałam gdy video ładowało się. Oczywiście z mojego telefonu ciągle słyszałam śmiechy, jednak na tyle cicho że nie przeszkadzało mi to przy oglądaniu.-Kurde, Liam boję się-sapnęłam
-Włączaj!-rozkazał tak też zrobiłam, i myślałam że zejdę na zawał.
-Boże-sapnęłam gdy nagle zza Harrego wyłonił się Lou. Jak oni wszyscy mogli wyglądać tak dobrze w jednym momencie?! Nawet nie jestem pewna kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy wzruszenia. Byłam tak cholernie, dumna, zauroczona, nie do opisania. Mój szloch co chwilę mieszał się z piskami. Byłam po prostu oczarowana. Gdy teledysk już się zakończył, siedziałam i wpatrywałam się w pusty ekran.-Za dużo emocji, za dużo.-Majaczyłam, gdy ocknęłam się. Dźwignęłam telefon który jakimś cudem znalazł się na ziemi. Z głośniczka wydobywały się tylko głośne śmiechy.-To było jak zbiorowe samobójstwo-bąknęłam na co oni jeszcze bardziej zaczęli się śmiać.
-I jak?-zapytał Harry.
-Możesz zatkać uszy?-zapytałam przygryzając wargę-mam misję dla pozostałych.
-No dobra.-fuknął. Wykorzystując moment krzyknęłam gorączkowo:
-Błagam ukradnijcie mu tą kurteczkę z 'Drug Me Down' dla mnie. Bo chyba znalazłam w niej miłość mojego życia-jęknęłam rozmarzona.-Chłopcy znów zaczęli się śmiać-Pfff, wy nie rozumiecie, prawdziwych problemów fangirl.-warknęłam zirytowana.-Czekam na kurtkę-i rozłączyłam się. Nie chodzi o to że byłam zła czy coś po prostu potrzebowałam przetworzyć to artystyczne dzieło, i ochłonąć. Ustawiłam sobie na plazmie w salonie ciągłe powtarzanie tego utworu, podgłośniłam na całość i ubrana w o dwa rozmiary za dużą białą bluzkę "Crazy Mofos", ciepłe skarpetki i ciemne rurki przedarte na kolanach. Zaczęłam tańczyć, śpiewać i ślizgać się na panelach. Po chyba 15 piosence usłyszałam za sobą oklaski. Spojrzałam w tamtą stronę i poczerwieniałam. Moi pieprzeni idole widzieli jak mam atak fangirlingu.
ekstra.
-Mam, Mam, Mam-krzyczał Lou popychając pozostałych i biegnąc do mnie z kurtką trzymaną przez rękę wystawioną do góry. Pisnęłam i rzuciłam się na Lou mocno go przytulając. Chłopak okręcił nas wokół własnej osi śmiejąc się jak szalony. Gdy postawił nas na ziemi, dałam mu soczystego całusa w policzek i odebrałam wcześniej wymieniony materiał. Przytuliłam go do swojej piersi i z gracją w podskokach udałam się do mojego i Liama pokoju. Schowałam ją pod poduszkę i rozpromieniona wróciłam do zespołu.
-Już jej nie dostaniesz-wystawiłam jeżyk w kierunku Harrego.
-Wiem, słyszałem jak kazałaś mi im ją zabrać, wiesz jak się na mnie rzucili?-udawał oburzonego.
-Dzięki-cmoknęłam go w policzek.
-A my?- Niam tupnął nogą. Zaśmiałam się perliście i podeszłam do nich powtarzając moją czynność.
-Fajna koszulka-farbowany mrugnął do mnie, a ja spiekłam raka.Znowu.
-Po idolu-wzruszyłam ramionami przygryzając wargę. Oczy Nialla momentalnie spojrzały na moje usta, po czym chłopak przełkną ciężko ślinę, i odwróciwszy wzrok przeszedł obok mnie i usiadł na kanapie...
_________________________________________________________
FOOD
I jak tam wrażenia po teledysku? Moje nawet nie pytajcie bo cały rozdział o tym XDD.
niedziela, 16 sierpnia 2015
Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 5
Hej!
Jutro poniedziałek, kolejny tydzień się zacznie, znowu do pracy.. :/
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Chciałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale mi nie pozwolił, widziałam jak rodzice patrzą na nasze dłonie. Czułam jak robię się czerwona.
M: Siadajcie, bo wystygnie.. - zaprosiła mama, brunet był z siebie zadowolony, usiadł blisko mnie i jego nogi dotykały moich.. Podczas posiłku tata próbował złapać jakiś temat z Harrym, on z największą kulturą odpowiadał, był miły, nie klnął, nie wywyższał się. Takiego Harolda mogłabym pokochać! Co?! NIE!!
T: Miło było nam Cie poznać, Harry. - podał tato mu dłoń, którą chłopak typowo męsko uścisnął. Czemu podobało mi sie to?!
H: Mi również było miło, dziękuje za pyszna kolację i mam nadzieje, że do zobaczenia. - uśmiechnął sie do nich, przewróciłam oczami i nie czekając na ich jakąkolwiek reakcje moich rodziców, pociągnęłam go do wyjścia.
J: Co to miało być?! - warknęłam na niego gdy znaleźliśmy się za drzwiami.
H: Skarbie, nie spinaj sie, było miło.. - zaśmiał sie cicho. Znów był blisko, za blisko.. Czułam jego oddech na swojej skórze. Moja pewność siebie znikła, a na jej miejsce wróciła panika, strach i szybki rytm serca. - Nie sądzisz? - podszedł jeszcze bliżej, cofnęłam sie, ale zderzyłam sie plecami o drzwi.
J: Nie.. - mruknęłam cicho. Chłopak prychnął i znów się przysunął, stykaliśmy się ciałami i jakby ktoś teraz otworzył drzwi, wpadlibyśmy do środka z wielkim hukiem. Napierał na moje ciało tak mocno, że czułam guzik od jego spodni na sobie.
H: Przyjadę po Ciebie przed szkołą.. - uśmiechnął się. To był jednocześnie niesamowity i przerażający uśmiech. Bałam sie nawet zamrugać, miałam wrażenie że on mi nie da nigdy spokoju, nie odpuści i nie przeżyci sie na inną dziewczynę ze swojego otoczenia. Brunet zbliżył swoją twarz do mojej, tym razem bardzo powoli i delikatnie musiał moje usta. Taki pocałunek to.. To spełnienie marzeń nie jednej z moich rówieśniczek. Stałam jak słup, nie wiedziałam czy oddać, czy dalej starać się tego nie robić. Pokusa była tak silna że moje dłonie wylądowały w jego włosach, a usta same zaczęły poruszać się razem z jego wargami. Ten pocałunek różnił się od naszego poprzedniego pocałunku, tu czułam jakbym latała! - Do zobaczenia Skarbie.. - oderwał się ode mnie, zaczarowana tym pocałunkiem nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zaczynałam żałować że poniosła mnie ta chwila, teraz będzie że nie potrafię mu sie oprzeć, a tak nie jest! Odjechał, wściekła na samą siebie weszłam do domu, i niemal z prędkością światła znalazłam sie w swoim pokoju. Nie miałam już ochoty dzisiaj na nic, wykąpałam się i wskoczyłam do łóżka, myśląc o tym wszystkim.. Ranek przyszedł zdecydowanie za szybko, rozważałam nawet symulowanie choroby, nie chciałam go dzisiaj spotykać, nie chciałam go już nigdy widzieć! Wyobraża sobie że może ze mną robić co chce! Mozolnie przyszykowałam sie jednak do szkoły, wybrałam swój ulubiony zastaw, czarne rurki i błękitna luźna koszula zapięta tylko do połowy, a pod nią biała bokserka. Na stopy włożyłam moje granatowe vansy i mogłam się uczesać. Zostawiłam włosy rozpuszczone zakrywając to szpetne zaznaczenie, pomalowałam się i z plecakiem zeszłam na dół. Zabrałam tylko śniadanie, chciałam szybciej wyjść z domu, żeby na niego się z samego rana nie natknąć. Pociągnęłam za klamkę i serce zabiło mi szybciej, bolały nawet te uderzenia. Harry stał już przede mną z tym swoim cwaniackim uśmiechem. FUCK!! - Witaj słońce.. - podszedł do mnie, znów się cofnęłam, tym razem drzwi mi nie przeszkodziły. Wyminęłam bruneta i chciałam odejść, ale poczułam mocny uścisk na ręce. bolało!
J: Puść mnie! - warknęłam i chciałam sie wyrwać, ale on zacisnął bardzo mocno dłoń na moim ramieniu. Czuje że będę miała siniaki..
H: Gdzie idziesz, do samochodu! - rozkazał i pociągnął mnie do auta. Niemal wepchnął mnie do środka. Traktował mnie jak jakąś szmacianą lalkę! Z kamienną minął wsiadł za kierownice i ruszył, bałam sie, znów się go bałam! Nie odzywałam sie, nawet starałam sie nie oddychać przy nim, chciałabym zniknąć. - Czemu ty mnie tak traktujesz?! - powiedział przez zęby.
J: Jak? - wychrypiałam.
H: Najpierw mnie całujesz, potem mnie odpychasz i gdy znów ja cie całuje to jest niesamowicie, a teraz co to było, znów mnie od siebie odpychasz.. - był rozczarowany moim zachowaniem.
J: Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego! Odwal sie ode mnie, to będziesz o wiele lepiej traktowany przez inne dziewczyny! - byłam wściekła, przez to pewniejsza siebie. Co ze mną nie tak?! Raz mnie przeraża, a raz mam tyle pewności co on.
H: Nie rozumiesz, że chce Ciebie i to.. - spojrzał na mnie i wyciągnął dłoń w moja stronę. Odgarnął moje włosy i dotknął czegoś na mojej szyi, malinka! - ..to świadczy o tym że jesteś moja! - uśmiechnął sie zwycięsko. Nie odezwałam sie już, podjechał pod szkołę, zaparkował i gdy tylko auto sie zatrzymało, wyskoczyłam z niego. Już miałam rzucić się biegiem w stronę szkoły, ale kolejny raz mnie zatrzymał przy sobie. - Gdzieś sie wybierasz? - syknął.
J: Tak, idę do szkoły. - powiedziałam biorąc łapczywie powietrze.
H: Pójdźmy razem Skarbie.. - uśmiechnął się, rozluźnił uścisk, i po chwili złapał za dłoń. przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa dreszcz, nie był on przyjemny. Styles chyba to zauważył i pomyślał że to było przyjemne bo zaśmiał się cicho pod nosem. Nie odzywałam się, szłam obok niego usilnie starając się ignorować wszystkie spojrzenia na sobie. To było dla mnie dziwne, nigdy tak nie miałam, a coś czuje że to dopiero początek. Weszliśmy do szkoły, chłopak odprowadził mnie do szafki, znów mnie do niej przycisnął. Mój oddech i bicie serca momentalnie przyspieszyło. - Nie zakrywaj jej.. - zaśmiał się i odsłonił szkaradna malinkę na mojej szyi. - Niech wszyscy widzą że jesteś moja.. - przysunął twarz do niej, cmoknął ją lekko, to było nawet miłe?! Po chwili czułam jego język na niej i zimne powietrze, od razu dostałam gęsiej skórki.. - Idealnie na mnie reagujesz.. - stwierdził mrucząc do mojego ucha.
J: Odejdź..
...
I jak?! Podoba się wam? 20 Komów?!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Jutro poniedziałek, kolejny tydzień się zacznie, znowu do pracy.. :/
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Chciałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale mi nie pozwolił, widziałam jak rodzice patrzą na nasze dłonie. Czułam jak robię się czerwona.
M: Siadajcie, bo wystygnie.. - zaprosiła mama, brunet był z siebie zadowolony, usiadł blisko mnie i jego nogi dotykały moich.. Podczas posiłku tata próbował złapać jakiś temat z Harrym, on z największą kulturą odpowiadał, był miły, nie klnął, nie wywyższał się. Takiego Harolda mogłabym pokochać! Co?! NIE!!
T: Miło było nam Cie poznać, Harry. - podał tato mu dłoń, którą chłopak typowo męsko uścisnął. Czemu podobało mi sie to?!
H: Mi również było miło, dziękuje za pyszna kolację i mam nadzieje, że do zobaczenia. - uśmiechnął sie do nich, przewróciłam oczami i nie czekając na ich jakąkolwiek reakcje moich rodziców, pociągnęłam go do wyjścia.
J: Co to miało być?! - warknęłam na niego gdy znaleźliśmy się za drzwiami.
H: Skarbie, nie spinaj sie, było miło.. - zaśmiał sie cicho. Znów był blisko, za blisko.. Czułam jego oddech na swojej skórze. Moja pewność siebie znikła, a na jej miejsce wróciła panika, strach i szybki rytm serca. - Nie sądzisz? - podszedł jeszcze bliżej, cofnęłam sie, ale zderzyłam sie plecami o drzwi.
J: Nie.. - mruknęłam cicho. Chłopak prychnął i znów się przysunął, stykaliśmy się ciałami i jakby ktoś teraz otworzył drzwi, wpadlibyśmy do środka z wielkim hukiem. Napierał na moje ciało tak mocno, że czułam guzik od jego spodni na sobie.
H: Przyjadę po Ciebie przed szkołą.. - uśmiechnął się. To był jednocześnie niesamowity i przerażający uśmiech. Bałam sie nawet zamrugać, miałam wrażenie że on mi nie da nigdy spokoju, nie odpuści i nie przeżyci sie na inną dziewczynę ze swojego otoczenia. Brunet zbliżył swoją twarz do mojej, tym razem bardzo powoli i delikatnie musiał moje usta. Taki pocałunek to.. To spełnienie marzeń nie jednej z moich rówieśniczek. Stałam jak słup, nie wiedziałam czy oddać, czy dalej starać się tego nie robić. Pokusa była tak silna że moje dłonie wylądowały w jego włosach, a usta same zaczęły poruszać się razem z jego wargami. Ten pocałunek różnił się od naszego poprzedniego pocałunku, tu czułam jakbym latała! - Do zobaczenia Skarbie.. - oderwał się ode mnie, zaczarowana tym pocałunkiem nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zaczynałam żałować że poniosła mnie ta chwila, teraz będzie że nie potrafię mu sie oprzeć, a tak nie jest! Odjechał, wściekła na samą siebie weszłam do domu, i niemal z prędkością światła znalazłam sie w swoim pokoju. Nie miałam już ochoty dzisiaj na nic, wykąpałam się i wskoczyłam do łóżka, myśląc o tym wszystkim.. Ranek przyszedł zdecydowanie za szybko, rozważałam nawet symulowanie choroby, nie chciałam go dzisiaj spotykać, nie chciałam go już nigdy widzieć! Wyobraża sobie że może ze mną robić co chce! Mozolnie przyszykowałam sie jednak do szkoły, wybrałam swój ulubiony zastaw, czarne rurki i błękitna luźna koszula zapięta tylko do połowy, a pod nią biała bokserka. Na stopy włożyłam moje granatowe vansy i mogłam się uczesać. Zostawiłam włosy rozpuszczone zakrywając to szpetne zaznaczenie, pomalowałam się i z plecakiem zeszłam na dół. Zabrałam tylko śniadanie, chciałam szybciej wyjść z domu, żeby na niego się z samego rana nie natknąć. Pociągnęłam za klamkę i serce zabiło mi szybciej, bolały nawet te uderzenia. Harry stał już przede mną z tym swoim cwaniackim uśmiechem. FUCK!! - Witaj słońce.. - podszedł do mnie, znów się cofnęłam, tym razem drzwi mi nie przeszkodziły. Wyminęłam bruneta i chciałam odejść, ale poczułam mocny uścisk na ręce. bolało!
J: Puść mnie! - warknęłam i chciałam sie wyrwać, ale on zacisnął bardzo mocno dłoń na moim ramieniu. Czuje że będę miała siniaki..
H: Gdzie idziesz, do samochodu! - rozkazał i pociągnął mnie do auta. Niemal wepchnął mnie do środka. Traktował mnie jak jakąś szmacianą lalkę! Z kamienną minął wsiadł za kierownice i ruszył, bałam sie, znów się go bałam! Nie odzywałam sie, nawet starałam sie nie oddychać przy nim, chciałabym zniknąć. - Czemu ty mnie tak traktujesz?! - powiedział przez zęby.
J: Jak? - wychrypiałam.
H: Najpierw mnie całujesz, potem mnie odpychasz i gdy znów ja cie całuje to jest niesamowicie, a teraz co to było, znów mnie od siebie odpychasz.. - był rozczarowany moim zachowaniem.
J: Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego! Odwal sie ode mnie, to będziesz o wiele lepiej traktowany przez inne dziewczyny! - byłam wściekła, przez to pewniejsza siebie. Co ze mną nie tak?! Raz mnie przeraża, a raz mam tyle pewności co on.
H: Nie rozumiesz, że chce Ciebie i to.. - spojrzał na mnie i wyciągnął dłoń w moja stronę. Odgarnął moje włosy i dotknął czegoś na mojej szyi, malinka! - ..to świadczy o tym że jesteś moja! - uśmiechnął sie zwycięsko. Nie odezwałam sie już, podjechał pod szkołę, zaparkował i gdy tylko auto sie zatrzymało, wyskoczyłam z niego. Już miałam rzucić się biegiem w stronę szkoły, ale kolejny raz mnie zatrzymał przy sobie. - Gdzieś sie wybierasz? - syknął.
J: Tak, idę do szkoły. - powiedziałam biorąc łapczywie powietrze.
H: Pójdźmy razem Skarbie.. - uśmiechnął się, rozluźnił uścisk, i po chwili złapał za dłoń. przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa dreszcz, nie był on przyjemny. Styles chyba to zauważył i pomyślał że to było przyjemne bo zaśmiał się cicho pod nosem. Nie odzywałam się, szłam obok niego usilnie starając się ignorować wszystkie spojrzenia na sobie. To było dla mnie dziwne, nigdy tak nie miałam, a coś czuje że to dopiero początek. Weszliśmy do szkoły, chłopak odprowadził mnie do szafki, znów mnie do niej przycisnął. Mój oddech i bicie serca momentalnie przyspieszyło. - Nie zakrywaj jej.. - zaśmiał się i odsłonił szkaradna malinkę na mojej szyi. - Niech wszyscy widzą że jesteś moja.. - przysunął twarz do niej, cmoknął ją lekko, to było nawet miłe?! Po chwili czułam jego język na niej i zimne powietrze, od razu dostałam gęsiej skórki.. - Idealnie na mnie reagujesz.. - stwierdził mrucząc do mojego ucha.
J: Odejdź..
...
I jak?! Podoba się wam? 20 Komów?!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
piątek, 14 sierpnia 2015
Zayn Javadd Malik ~ część 3
Witam was po naprawdę długiej przerwie! Nie będę się zagłębiać w to co, dlaczego.. ale powiem tylko tyle, że miałam anty-motywacje. Wracam z kolejną częścią Zayna, a na później mam już napisane kolejne 3 imaginy! Mam nadzieję, że tym razem mile mnie zaskoczycie :*
DLA PRZYPOMNIENIA:
**************************
Z: Mam to samo - po raz pierwszy spojrzał na mnie, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego twarz. To ten sam chłopak, który doszedł do naszej klasy.Z: Znamy się skądś? - zapytał lekko się uśmiechając.
J; Jesteśmy w tej samej klasie, więc.. - zaśmiałam się.
Z: Zayn - wystawił rękę.
J: (T.i.).
Z: Ładnie.J: Dziękuję - po tych słowach zamilkliśmy. On palił dalej, a ja co jakiś czas próbowałam trochę, żeby mój organizm przyzwyczaił się do tytoniu.
N: Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałem.. - powiedział, po czym spojrzał na Zayna i zmierzył do spojrzeniem - A ty jesteś..?
Z: Zayn - rzucił tylko i dalej palił.
N: Niall, wyluzuj, pytam się tylko - szturchnął go żartobliwie w ramię, na co Mulatowi drgnęły kąciki ust. Niall uśmiechnął się szeroko i odchylił głowę by wybuchnąć głośnym śmiechem. Siedzieliśmy tak jeszcze przez 15, po czym postanowiliśmy jechać do jakiegoś klubu, w którym będziemy mogli się dobrze bawić. Zayn jechał swoim samochodem tuż za nami. Pojechaliśmy do "Eleven". Bawiłam się z nimi naprawdę bardzo dobrze, mimo, iż nie wypiliśmy nic. Do domu odwieźli mnie ok. 3 nocy. Moi rodzice już dawno spali, a ja wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Obudziłam się o 9, wyspana i gotowa na dzisiejszy dzień. Znowu miałam go spędzić w towarzystwie chłopców, z czego byłam bardzo, bardzo szczęśliwa. Ubrałam się w jeansy, czarny crop top i czarne trampki. Zjadłam śniadanie przygotowane przez gosposię i wróciłam do pokoju. Gdy siedziałam z telefonem w ręku i omawiałam ostatnie szczegóły dotyczące dzisiejszego spotkania z chłopcami, do mojego pokoju weszła moja mama.
M: Cześć kochanie, zbieraj się, jedziemy.
J: Jedźcie beze mnie, ja mam już plany - odpowiedziałam nie podnosząc na nią wzroku.
M: O nie, to ma być wyjazd rodzinny, już do samochodu! - powiedziała nadal zachowując spokój.
J: Nie słyszałaś? Mam PLANY - powtórzyłam nieco głośniej, nadal na nią nie patrząc.
M: (T.i.) (T.n.)! Natychmiast marsz do samochodu, będziemy spędzać czas jak normalna rodzina! - powiedziała nieznoszącym sprzeciwu głosem.
J: A gdzie była tam normalna rodzina przez ostatnie naście lat?! Gdzie była wtedy gdy ja jej potrzebowałam?! Gdzie byliście, gdy zrywałam z chłopakiem?! Ba, gdy go miałam?! W dupie byliście! Teraz układam sobie życie sama i jeśli mówię, że mam plany, to je kurwa mam! I nie będziesz mi mówić, że będziemy spędzać czas jak normalna rodzina, bo nie jesteśmy normalną rodziną! - krzyknęłam i dopiero teraz odważyłam się na nią spojrzeć. Była totalnie zaskoczona. Usłyszałam klakson, więc poprawiłam makijaż, złapałam torebkę i wyszłam.
J: Czeeść chłopaki! - przywitałam się wsiadając do samochodu Zayna.
Z: Hej.
N: Cześć, jak ci się spało? - uśmiechnął się do mnie z przedniego siedzenia.
J: Całkiem dobrze. A tobie?
N: W porządku - pokiwał głową i podał mi swój telefon - Co to jest? - zaśmiał się. Spojrzałam na swoje zdjęcie i zarumieniłam się lekko.
J: A tak o - uśmiechnęłam się a on zrobił mi zdjęcie - Usuń to!
N: O nie nie nie.. Na pamiątkę zachowam - posłał mi uśmiech po czym po chwili pokazał mi tapetę i wygaszacz, na których były moje zdjęcia. Przewróciłam na to oczami, ale on był uśmiechnięty, więc wzięłam jego telefon i zrobiłam sobie jeszcze kilka zdjęć. Podziękował pięknym uśmiechem, a ja ułożyłam się wygodnie w fotelu.
J: Tak właściwie to gdzie wy chcecie jechać?
Z: Nad zatokę albo jakieś jezioro czy coś. Żebyśmy my mogli się pooblewać wodą, a ty się mogła poopalać. No i żebyśmy cię mogli do wody wrzucić.
J: Problem w tym, że strój mam w torebce.. a nie na sobie.
N: Spokojnie, tam są jakieś przebieralnie. Jak nie to w samochodzie i już.
J: Tobie to łatwo mówić. Dobra, nieważne - kilka kolejnych minut spędziliśmy w ciszy. Gdy Zayn zaparkował, okazało się, że były tutaj przebieralnie. Poszłam i szybko się przebrałam. Nigdy nie lubiłam takich publicznych rzeczy, więc zrobiłam to naprawdę ekspresowo.
J: No dobrze, to gdzie idziemy?
N: Weź torbę, to wam pokażę jedną fajną miejscówkę - jak prosił zrobiłam i po chwili szliśmy w stronę plaży.. no cóż piasku było malutko, to była bardziej trawiasta plaża, ale lepsze to niż nic.
Doszliśmy w końcu do miejsca dość blisko wody, w połowie zacienione przez drzewo. Było też takie.. prywatne, odosobnione, więc rozłożyliśmy wielki koc, a na nim wszystko to, co przywieźliśmy. Ściągnęłam ciepłe ubrania i zostałam w kostiumie kąpielowym. Lubię pływać w wodzie, ale najpierw muszę się ogrzać. Położyłam się na kocu, a pod głowę położyłam sobie torebkę a na torebkę poduszkę. W ten sposób mogłam widzieć, co knują chłopaki. Po jakimś czasie przysnęło mi się. Gdy się obudziłam, czułam, że na twarzy jakoś mi chłodniej. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą parasol. Miło, że o mnie zadbali. Usiadłam i przeciągnęłam się. Obok mnie leżała karteczka, że za 5 minut wrócą, bo poszli po przenośną lodówkę i małego grilla do samochodu. Gdy skończyłam czytać, już widziałam, jak idą w moją stronę. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha szczęśliwa. Nareszcie.
J: A tak o - uśmiechnęłam się a on zrobił mi zdjęcie - Usuń to!
N: O nie nie nie.. Na pamiątkę zachowam - posłał mi uśmiech po czym po chwili pokazał mi tapetę i wygaszacz, na których były moje zdjęcia. Przewróciłam na to oczami, ale on był uśmiechnięty, więc wzięłam jego telefon i zrobiłam sobie jeszcze kilka zdjęć. Podziękował pięknym uśmiechem, a ja ułożyłam się wygodnie w fotelu.
J: Tak właściwie to gdzie wy chcecie jechać?
Z: Nad zatokę albo jakieś jezioro czy coś. Żebyśmy my mogli się pooblewać wodą, a ty się mogła poopalać. No i żebyśmy cię mogli do wody wrzucić.
J: Problem w tym, że strój mam w torebce.. a nie na sobie.
N: Spokojnie, tam są jakieś przebieralnie. Jak nie to w samochodzie i już.
J: Tobie to łatwo mówić. Dobra, nieważne - kilka kolejnych minut spędziliśmy w ciszy. Gdy Zayn zaparkował, okazało się, że były tutaj przebieralnie. Poszłam i szybko się przebrałam. Nigdy nie lubiłam takich publicznych rzeczy, więc zrobiłam to naprawdę ekspresowo.
J: No dobrze, to gdzie idziemy?
N: Weź torbę, to wam pokażę jedną fajną miejscówkę - jak prosił zrobiłam i po chwili szliśmy w stronę plaży.. no cóż piasku było malutko, to była bardziej trawiasta plaża, ale lepsze to niż nic.
Doszliśmy w końcu do miejsca dość blisko wody, w połowie zacienione przez drzewo. Było też takie.. prywatne, odosobnione, więc rozłożyliśmy wielki koc, a na nim wszystko to, co przywieźliśmy. Ściągnęłam ciepłe ubrania i zostałam w kostiumie kąpielowym. Lubię pływać w wodzie, ale najpierw muszę się ogrzać. Położyłam się na kocu, a pod głowę położyłam sobie torebkę a na torebkę poduszkę. W ten sposób mogłam widzieć, co knują chłopaki. Po jakimś czasie przysnęło mi się. Gdy się obudziłam, czułam, że na twarzy jakoś mi chłodniej. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą parasol. Miło, że o mnie zadbali. Usiadłam i przeciągnęłam się. Obok mnie leżała karteczka, że za 5 minut wrócą, bo poszli po przenośną lodówkę i małego grilla do samochodu. Gdy skończyłam czytać, już widziałam, jak idą w moją stronę. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha szczęśliwa. Nareszcie.
*********************
Na początek- może tak z 5 komów? Coś koło tego i wrzucam kolejną część :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
Directioner Forever :)
czwartek, 13 sierpnia 2015
Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 4
Hej xx
Więc macie 4 część imagina z Harrym <3
Nie wiem jak to będzie, ale już zaczęłam znów pracować! Urlop się skończył, więc mniej czasu na pisanie.. Ale będę się starać!!
Chcieliście dłuższe części, imaginy, tak jak mówiłam, postaram się.. Nie obiecuje ale sie postaram!! I dziękuje że jeszcze tu jesteście.. *-* xx
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
.. Byłam zawiedziona że mój przyjaciel przy mnie tylko udawał takiego ważniaka i że się niczego nie boi. Zwiódł mnie tym! Okłamał mnie..
L: Przepraszam ja..
J: Do zobaczenia w szkole Luke. - rozłączyłam się, niestety po chwili znów zadzwonił, odebrałam bez patrzenia na ekran. - Powiedziałam że spotkamy się w szkole, nie musisz przepraszać. - powiedziała od razu.
H: Nawet nie zamierzałem przepraszać.. - usłyszałam JEGO głos, niemożliwe!
J: Skąd masz mój numer?! - warknęłam.
H: Grzeczniej! - syknął.
J: Odpowiadaj. - nie schodziłam z tonu.
H: Zgadnij.. - zaśmiał sie. - Stoję pod twoim domem, może chciałabyś być taka odważna twarzą w twarz. - że co?! Jak to tu jest?! Podeszłam do okna i faktycznie, opierał sie o swój samochód i trzymał telefon przy uchu.
J: Po co przyjechałeś? - spytałam cicho.
H: To już nie mogę przyjechać do swojej dziewczyny? I lepiej ty otwórz, zanim zrobi to twoja mama.. - jego pewny siebie ton nie schodził. Zauważyłam ze kieruje się do drzwi. Jak poparzona rzuciłam telefon na łóżko i zbiegłam na dół. Zdążyłam otworzyć zanim zadzwonił, nie chce mieć kolejnych pytać od mamy. - Szybka jesteś.. - zaśmiał się. Bez słowa pociągnęłam go do swojego pokoju i zamknęłam za nami drzwi. - Boisz się prawda? - uśmiechnął się lekko podchodząc do mnie.
J: Nie. - powiedziałam to bez przekonania, na co prychnął i ułożył dłoń na moim policzku. Serce waliło mi jak oszalałe.
H: Przecież widzę.. I zastanawiam się tylko dlaczego? To że tu stoję i mogę zrobić z Tobą co mi sie żywnie podoba.. Czy to że twoi rodzice są w domu.. - on mówił to z taką lekkością i zadowoleniem. Bawiło go to że mnie przeraża! Znów był niebezpiecznie blisko.. Nie odpowiedziałam mu, ciężko przyznać się do tego, że jest tak zabójczo pociągający, a jednocześnie czymś zakazanym dla mnie. - Rozmawiaj ze mną. - powiedział przez zęby - Dlaczego tego nie robisz?! - warknął i zdecydowanym krokiem przycisnął mnie do drzwi za mną. Moje serce mało nie wyskoczy z piersi, a oddech był zbyt szybki.. Chłopak widząc moje przerażenie, odpuścił wypuszczając głośno powietrze.
J: Czego ode mnie chcesz? - spytałam cicho, gdy usiadł na moim łóżku.
H: Czego chce.. ?! Hmm. - udał ze się zastanawia - Chce wielu rzeczy, ale najbardziej, żebyś ze mną potrafiła normalnie rozmawiać.. Da sie? - spojrzał na mnie z małym, pewnym siebie uśmieszkiem.
J: Nie wiem. Przychodzisz tutaj bez konkretnego celu. - usiadłam zrezygnowana na krześle przy biurku i spojrzałam na niego wyczekująco.
H: Nie przyszedłem bez celu.. - uśmiechnął sie tak, że miękły kolana. Uspokój sie (T.i.)! - ..Chciałem Cie zobaczyć. Może chciałem powtórzyć ten pocałunek, czemu dalej nie jesteś taka odważna? - zmarszczył w zaciekawieniu brwi.
J: Przestań..
M: (T.i.).. - weszła moja mama bez wcześniejszego pukania do pokoju, Harry od razu podniósł się z miejsca i stanął jakby zestresowany. - ..Nie wiedziałam że masz gościa. - spojrzała na niego. Jej wzrok mówił sam za siebie, nie była zadowolona że to właśnie on jest moim gościem.
J: Tak, Harry przyszedł po notatki i właśnie wychodził. - powiedziałam znacząco i również się podniosłam.
M: Może twój gość zje z nami kolacje? - zaproponowała, byłam zaskoczona i już sobie wyobraziłam jak moja szczęka zderza się z podłogą.
J: Nie wiem mamo, - zaczęłam wykręcać - , Harold nie ma pewnie czasu. - spojrzałam na niego, zgromił mnie wzrokiem za 'Harolda' i uśmiechnął sie cwaniacko.
H: Znajdę czas.. Dziękuje za zaproszenie, proszę pani. - uśmiechnął się do mamy, przekupił ją.
M: Za 15 minut zejdźcie na dół. - zostawiła nas samych a ja nawet nie zdążyłam mrugnąć a on był już przy mnie.
H: Wiesz doskonale że nienawidzę jak mówisz do mnie Harold! - syknął.
J: Odwal się. - był niesamowicie blisko mnie, podniosłam mimowolnie kolano i dostał w samo krocze. Skulił sie lekko a ja mogłam odejść od niego. - A teraz zapraszam Cie na kolacje. - sama nie wiem skąd u mnie tyle odwagi, ale jestem u siebie i może to tak na mnie podziałało. Brunet podniósł się z lekkim uśmiechem pełnym bólu i wyszliśmy. Złapał mnie za dłoń, na siłę łącząc nasze palce, już miałam zacząć sie na niego wydzierać, ale mi przerwał.
H: Chyba nie chcesz, żebym coś przypadkiem powiedział twoim rodzicom przy kolacji.. A wiesz ze mogę trochę pokłamać, więc bądź grzeczna.. - usłyszałam tuż przy uchu. Spiorunowałam go wzrokiem i weszliśmy do jadalni gdzie siedziała mama z tatą. Chciałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale mi nie pozwolił, widziałam jak rodzice patrzą na nasze dłonie. Czułam jak robię się czerwona.
M: Siadajcie, bo wystygnie.. - zaprosiła mama, brunet był z siebie zadowolony, usiadł blisko mnie i jego nogi dotykały moich.. Podczas posiłku tata próbował złapać jakiś temat z Harrym, on z największą kulturą odpowiadał, był miły, nie klnął, nie wywyższał się. Takiego Harolda mogłabym pokochać! Co?!
...
____________
I jak?! Może być? Takie naciągane, bo brak czasu!!!
Ale chyba 20 komów dacie rade!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Więc macie 4 część imagina z Harrym <3
Nie wiem jak to będzie, ale już zaczęłam znów pracować! Urlop się skończył, więc mniej czasu na pisanie.. Ale będę się starać!!
Chcieliście dłuższe części, imaginy, tak jak mówiłam, postaram się.. Nie obiecuje ale sie postaram!! I dziękuje że jeszcze tu jesteście.. *-* xx
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
.. Byłam zawiedziona że mój przyjaciel przy mnie tylko udawał takiego ważniaka i że się niczego nie boi. Zwiódł mnie tym! Okłamał mnie..
L: Przepraszam ja..
J: Do zobaczenia w szkole Luke. - rozłączyłam się, niestety po chwili znów zadzwonił, odebrałam bez patrzenia na ekran. - Powiedziałam że spotkamy się w szkole, nie musisz przepraszać. - powiedziała od razu.
H: Nawet nie zamierzałem przepraszać.. - usłyszałam JEGO głos, niemożliwe!
J: Skąd masz mój numer?! - warknęłam.
H: Grzeczniej! - syknął.
J: Odpowiadaj. - nie schodziłam z tonu.
H: Zgadnij.. - zaśmiał sie. - Stoję pod twoim domem, może chciałabyś być taka odważna twarzą w twarz. - że co?! Jak to tu jest?! Podeszłam do okna i faktycznie, opierał sie o swój samochód i trzymał telefon przy uchu.
J: Po co przyjechałeś? - spytałam cicho.
H: To już nie mogę przyjechać do swojej dziewczyny? I lepiej ty otwórz, zanim zrobi to twoja mama.. - jego pewny siebie ton nie schodził. Zauważyłam ze kieruje się do drzwi. Jak poparzona rzuciłam telefon na łóżko i zbiegłam na dół. Zdążyłam otworzyć zanim zadzwonił, nie chce mieć kolejnych pytać od mamy. - Szybka jesteś.. - zaśmiał się. Bez słowa pociągnęłam go do swojego pokoju i zamknęłam za nami drzwi. - Boisz się prawda? - uśmiechnął się lekko podchodząc do mnie.
J: Nie. - powiedziałam to bez przekonania, na co prychnął i ułożył dłoń na moim policzku. Serce waliło mi jak oszalałe.
H: Przecież widzę.. I zastanawiam się tylko dlaczego? To że tu stoję i mogę zrobić z Tobą co mi sie żywnie podoba.. Czy to że twoi rodzice są w domu.. - on mówił to z taką lekkością i zadowoleniem. Bawiło go to że mnie przeraża! Znów był niebezpiecznie blisko.. Nie odpowiedziałam mu, ciężko przyznać się do tego, że jest tak zabójczo pociągający, a jednocześnie czymś zakazanym dla mnie. - Rozmawiaj ze mną. - powiedział przez zęby - Dlaczego tego nie robisz?! - warknął i zdecydowanym krokiem przycisnął mnie do drzwi za mną. Moje serce mało nie wyskoczy z piersi, a oddech był zbyt szybki.. Chłopak widząc moje przerażenie, odpuścił wypuszczając głośno powietrze.
J: Czego ode mnie chcesz? - spytałam cicho, gdy usiadł na moim łóżku.
H: Czego chce.. ?! Hmm. - udał ze się zastanawia - Chce wielu rzeczy, ale najbardziej, żebyś ze mną potrafiła normalnie rozmawiać.. Da sie? - spojrzał na mnie z małym, pewnym siebie uśmieszkiem.
J: Nie wiem. Przychodzisz tutaj bez konkretnego celu. - usiadłam zrezygnowana na krześle przy biurku i spojrzałam na niego wyczekująco.
H: Nie przyszedłem bez celu.. - uśmiechnął sie tak, że miękły kolana. Uspokój sie (T.i.)! - ..Chciałem Cie zobaczyć. Może chciałem powtórzyć ten pocałunek, czemu dalej nie jesteś taka odważna? - zmarszczył w zaciekawieniu brwi.
J: Przestań..
M: (T.i.).. - weszła moja mama bez wcześniejszego pukania do pokoju, Harry od razu podniósł się z miejsca i stanął jakby zestresowany. - ..Nie wiedziałam że masz gościa. - spojrzała na niego. Jej wzrok mówił sam za siebie, nie była zadowolona że to właśnie on jest moim gościem.
J: Tak, Harry przyszedł po notatki i właśnie wychodził. - powiedziałam znacząco i również się podniosłam.
M: Może twój gość zje z nami kolacje? - zaproponowała, byłam zaskoczona i już sobie wyobraziłam jak moja szczęka zderza się z podłogą.
J: Nie wiem mamo, - zaczęłam wykręcać - , Harold nie ma pewnie czasu. - spojrzałam na niego, zgromił mnie wzrokiem za 'Harolda' i uśmiechnął sie cwaniacko.
H: Znajdę czas.. Dziękuje za zaproszenie, proszę pani. - uśmiechnął się do mamy, przekupił ją.
M: Za 15 minut zejdźcie na dół. - zostawiła nas samych a ja nawet nie zdążyłam mrugnąć a on był już przy mnie.
H: Wiesz doskonale że nienawidzę jak mówisz do mnie Harold! - syknął.
J: Odwal się. - był niesamowicie blisko mnie, podniosłam mimowolnie kolano i dostał w samo krocze. Skulił sie lekko a ja mogłam odejść od niego. - A teraz zapraszam Cie na kolacje. - sama nie wiem skąd u mnie tyle odwagi, ale jestem u siebie i może to tak na mnie podziałało. Brunet podniósł się z lekkim uśmiechem pełnym bólu i wyszliśmy. Złapał mnie za dłoń, na siłę łącząc nasze palce, już miałam zacząć sie na niego wydzierać, ale mi przerwał.
H: Chyba nie chcesz, żebym coś przypadkiem powiedział twoim rodzicom przy kolacji.. A wiesz ze mogę trochę pokłamać, więc bądź grzeczna.. - usłyszałam tuż przy uchu. Spiorunowałam go wzrokiem i weszliśmy do jadalni gdzie siedziała mama z tatą. Chciałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale mi nie pozwolił, widziałam jak rodzice patrzą na nasze dłonie. Czułam jak robię się czerwona.
M: Siadajcie, bo wystygnie.. - zaprosiła mama, brunet był z siebie zadowolony, usiadł blisko mnie i jego nogi dotykały moich.. Podczas posiłku tata próbował złapać jakiś temat z Harrym, on z największą kulturą odpowiadał, był miły, nie klnął, nie wywyższał się. Takiego Harolda mogłabym pokochać! Co?!
...
____________
I jak?! Może być? Takie naciągane, bo brak czasu!!!
Ale chyba 20 komów dacie rade!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 3
Hej!
Słabo ostatnio spełniacie warunki!! :/
Ale i tak dziękuje!! <3 Blog jak na istnienie jest już stary a wy dalej go czytacie.. !! DZIĘKUJE!! xx
Powiem wam też, że imagin z Louisem - You must be STRONG!, miał ponad 1000 wyświetleń.. <3 *-* Nie powiem już jaki jest stosunek komentarzy w tym, ale i tak DZIĘKUJE!!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: ..Jak Ci minął słońce dzień? - nawet nie miałam ochoty oddychać tym samym powietrzem co on, a co dopiero z nim rozmawiać. Przerażała mnie jego pewność siebie, to jaki jest stanowczy i groźny! Bałam sie go!! Jego intensywne spojrzenie zielonych oczu, jego zapach utrudniał mi racjonalne myślenie! - No nie mów że się obraziłaś. - zaśmiał sie i położył swoją dużą dłoń na moim udzie, ściskając je lekko. Moje mięśnie od razu się napięły, nie chciałam czuć jego dotyku na sobie. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego! Żałowałam że odwzajemniłam tamten pocałunek! - (T.i.)! - warknął aż podskoczyłam na fotelu - Rozmawiaj ze mną.. - to powiedział łagodniej. Ja jednak milczałam, nawet nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać. Podjechał pod mój dom i najszybciej jak się dało odpięłam pas i wysiadłam z pojazdu. Nie chce go już widzieć! Niech mnie zostawi! - Poczekaj! - znów czułam te długie palce zaciskające się na mojej ręce. Odwrócił mnie w swoją stronę z taką siłą że odbiłam się od jego torsu. Przycisnął mnie od siebie, czemu usilnie stara się być przy mnie, skoro pokazuje mu, tak jasno jak tylko się da, że go nie chce! - Nie podziękujesz? - zapytał szeptem, zbliżył się do mojej szyi i zaczął jeździć po niej nosem, jego loki podrażniały moje wrażliwe poliki przez co przeszedł mnie dreszcz. Musiał to zauważyć, słyszałam jego cichy śmiech. - To jak? - cmoknął moją szyję tuż pod uchem, wstrzymałam odruchowo oddech.
J: Co jak? - mój głos lekko zadrżał.
H: Podziękujesz? - spojrzał w moje oczy, widziałam w nich rozbawienie. On się bawi widząc jak mnie onieśmiela!
J: Dziękuje. - zaczęłam go od siebie odpychać, ale jak mocno ja sie starałam wyrwać, on tak mocno przyciskał mnie do siebie.
H: Może ładniej? Nie wiem, może na przykład mogłabyś mnie zaprosić.. - spojrzał na dom za mną. Chyba zamieniłeś się na mózgi z przedszkolakiem Styles! Znów cmokał moją szyję, tym razem robił to pewniej, a mi zaczynało się podobać! Co?! STOP!!
J: Zapomnij! - wyrywałam się, ale on przyssał się mocno do mojej skóry, zaczynało boleć! Po kilku chwilach udało mi się odsunąć od niego i złapałam się za pulsujące miejsce, na pewno jest ogromna malinka!
H: Nie zakrywaj jej.. Jest śliczna, a teraz Ty jesteś już moja! - powiedział pewnie i podszedł krok w moją stronę.
J: Czemu się mnie uczepiłeś? - zapytałam z nutą nadziei! Na co? Na to że może racjonalnie mi to wyjaśni.
H: Oj księżniczko.. - znów stykaliśmy sie ciałami - ..Za dużo byś chciała wiedzieć. - zaśmiał się.
J: Ale.. - wpił się brutalnie i agresywnie w moje wargi. Nie oddam! Na pewno nie!
H: Do zobaczenia jutro, przyjadę po Ciebie. - uśmiechnął się i odszedł. Stałam w osłupieniu, widziałam że jest z siebie zadowolony, udało mu się! Teraz wszyscy będą mnie mieli za jego kolejna laskę, panienkę na zaspokojenie! Ale nie! Ja taka nie jestem! Weszłam wściekła do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Zostawiłam plecak i powędrowałam do łazienki, którą miałam u siebie.
J: No świetnie! - warknęłam do siebie widząc ten wielki czerwony znaczek na szyi.
M: Skarbie.. - usłyszałam zza drzwi moją mamę - ..Coś sie stało?
J: Nie.. - powiedziałam tak by nie wnikała, muszę to jakoś zakryć! Mama już o nic nie pytała, więc stwierdziłam, że poszła. Wyszłam z łazienki i zastałam ja niestety w moim pokoju. Od razy przerzuciłam długie włosy na lewą stronę tak gdzie była malinka. Nie może jej zobaczyć!
M: Kto to był? - spytała z ciekawością.
J: Kto? - udałam że nie wiem o co jej chodzi.
M: ten chłopak, który Cie podwiózł.. - spojrzała na mnie znacząco.
J: Znajomy z klasy. - powiedziałam szybko.
M: Każdy znajomy się tak z Tobą żegna? - zmarszczyła czoło, a więc widziała.
J: Możemy o tym nie rozmawiać? - rzuciłam zrezygnowana i wyjęłam z plecaka te zeszyty w których jest zadana praca domowa.
M: Tak, ale pamiętaj że nie podoba mi się to. - powiedziała ostrzegawczo i zostawiła mnie samą. Już wiedziałam, że Harry jej się nie podoba! Ale!? Właśnie, czemu mnie to interesuje?! Przecież nie chce mieć z nim nic wspólnego! ..Nawet na zadaniach nie mogłam się skupić, a gdy usłyszałam dźwięk telefonu serce waliło mi jak oszalałe! Czemu? Na szczęście na wyświetlaczu pojawił się napis: Luke'i xx.
J: Halo? - wciąż byłam na niego lekko zła, zostawił mnie.
L: Mała, przepraszam.. Ale wiesz jaki on jest.. - tłumaczył się od razu.
J: Wiem, poczułam.. - mruknęłam
L: Zrobił ci krzywdę? - słyszałam w jego głosie przerażenie.
J: Nie, tak, nie wiem.. Nie ważne, i tak nic z tym nie zrobisz.. - powiedziałam zrezygnowana. Byłam zawiedziona że mój przyjaciel przy mnie tylko udawał takiego ważniaka i że się niczego nie boi. Zwiódł mnie tym! Okłamał mnie..
L: Przepraszam ja..
J: Do zobaczenia w szkole Luke. - rozłączyłam się, niestety po chwili znów zadzwonił, odebrałam bez patrzenia na ekran. - Powiedziałam że spotkamy się w szkole, nie musisz przepraszać. - powiedziała od razu.
H: Nawet nie zamierzałem przepraszać..
...
_____________
I jak?! Władczy Hazz się podoba? :D Ogólnie jak pisze 'Luke'i' to czytaj: Luki :D
A warunek, 20 komów!!!!!!!!!!! Norma!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Słabo ostatnio spełniacie warunki!! :/
Ale i tak dziękuje!! <3 Blog jak na istnienie jest już stary a wy dalej go czytacie.. !! DZIĘKUJE!! xx
Powiem wam też, że imagin z Louisem - You must be STRONG!, miał ponad 1000 wyświetleń.. <3 *-* Nie powiem już jaki jest stosunek komentarzy w tym, ale i tak DZIĘKUJE!!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: ..Jak Ci minął słońce dzień? - nawet nie miałam ochoty oddychać tym samym powietrzem co on, a co dopiero z nim rozmawiać. Przerażała mnie jego pewność siebie, to jaki jest stanowczy i groźny! Bałam sie go!! Jego intensywne spojrzenie zielonych oczu, jego zapach utrudniał mi racjonalne myślenie! - No nie mów że się obraziłaś. - zaśmiał sie i położył swoją dużą dłoń na moim udzie, ściskając je lekko. Moje mięśnie od razu się napięły, nie chciałam czuć jego dotyku na sobie. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego! Żałowałam że odwzajemniłam tamten pocałunek! - (T.i.)! - warknął aż podskoczyłam na fotelu - Rozmawiaj ze mną.. - to powiedział łagodniej. Ja jednak milczałam, nawet nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać. Podjechał pod mój dom i najszybciej jak się dało odpięłam pas i wysiadłam z pojazdu. Nie chce go już widzieć! Niech mnie zostawi! - Poczekaj! - znów czułam te długie palce zaciskające się na mojej ręce. Odwrócił mnie w swoją stronę z taką siłą że odbiłam się od jego torsu. Przycisnął mnie od siebie, czemu usilnie stara się być przy mnie, skoro pokazuje mu, tak jasno jak tylko się da, że go nie chce! - Nie podziękujesz? - zapytał szeptem, zbliżył się do mojej szyi i zaczął jeździć po niej nosem, jego loki podrażniały moje wrażliwe poliki przez co przeszedł mnie dreszcz. Musiał to zauważyć, słyszałam jego cichy śmiech. - To jak? - cmoknął moją szyję tuż pod uchem, wstrzymałam odruchowo oddech.
J: Co jak? - mój głos lekko zadrżał.
H: Podziękujesz? - spojrzał w moje oczy, widziałam w nich rozbawienie. On się bawi widząc jak mnie onieśmiela!
J: Dziękuje. - zaczęłam go od siebie odpychać, ale jak mocno ja sie starałam wyrwać, on tak mocno przyciskał mnie do siebie.
H: Może ładniej? Nie wiem, może na przykład mogłabyś mnie zaprosić.. - spojrzał na dom za mną. Chyba zamieniłeś się na mózgi z przedszkolakiem Styles! Znów cmokał moją szyję, tym razem robił to pewniej, a mi zaczynało się podobać! Co?! STOP!!
J: Zapomnij! - wyrywałam się, ale on przyssał się mocno do mojej skóry, zaczynało boleć! Po kilku chwilach udało mi się odsunąć od niego i złapałam się za pulsujące miejsce, na pewno jest ogromna malinka!
H: Nie zakrywaj jej.. Jest śliczna, a teraz Ty jesteś już moja! - powiedział pewnie i podszedł krok w moją stronę.
J: Czemu się mnie uczepiłeś? - zapytałam z nutą nadziei! Na co? Na to że może racjonalnie mi to wyjaśni.
H: Oj księżniczko.. - znów stykaliśmy sie ciałami - ..Za dużo byś chciała wiedzieć. - zaśmiał się.
J: Ale.. - wpił się brutalnie i agresywnie w moje wargi. Nie oddam! Na pewno nie!
H: Do zobaczenia jutro, przyjadę po Ciebie. - uśmiechnął się i odszedł. Stałam w osłupieniu, widziałam że jest z siebie zadowolony, udało mu się! Teraz wszyscy będą mnie mieli za jego kolejna laskę, panienkę na zaspokojenie! Ale nie! Ja taka nie jestem! Weszłam wściekła do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Zostawiłam plecak i powędrowałam do łazienki, którą miałam u siebie.
J: No świetnie! - warknęłam do siebie widząc ten wielki czerwony znaczek na szyi.
M: Skarbie.. - usłyszałam zza drzwi moją mamę - ..Coś sie stało?
J: Nie.. - powiedziałam tak by nie wnikała, muszę to jakoś zakryć! Mama już o nic nie pytała, więc stwierdziłam, że poszła. Wyszłam z łazienki i zastałam ja niestety w moim pokoju. Od razy przerzuciłam długie włosy na lewą stronę tak gdzie była malinka. Nie może jej zobaczyć!
M: Kto to był? - spytała z ciekawością.
J: Kto? - udałam że nie wiem o co jej chodzi.
M: ten chłopak, który Cie podwiózł.. - spojrzała na mnie znacząco.
J: Znajomy z klasy. - powiedziałam szybko.
M: Każdy znajomy się tak z Tobą żegna? - zmarszczyła czoło, a więc widziała.
J: Możemy o tym nie rozmawiać? - rzuciłam zrezygnowana i wyjęłam z plecaka te zeszyty w których jest zadana praca domowa.
M: Tak, ale pamiętaj że nie podoba mi się to. - powiedziała ostrzegawczo i zostawiła mnie samą. Już wiedziałam, że Harry jej się nie podoba! Ale!? Właśnie, czemu mnie to interesuje?! Przecież nie chce mieć z nim nic wspólnego! ..Nawet na zadaniach nie mogłam się skupić, a gdy usłyszałam dźwięk telefonu serce waliło mi jak oszalałe! Czemu? Na szczęście na wyświetlaczu pojawił się napis: Luke'i xx.
J: Halo? - wciąż byłam na niego lekko zła, zostawił mnie.
L: Mała, przepraszam.. Ale wiesz jaki on jest.. - tłumaczył się od razu.
J: Wiem, poczułam.. - mruknęłam
L: Zrobił ci krzywdę? - słyszałam w jego głosie przerażenie.
J: Nie, tak, nie wiem.. Nie ważne, i tak nic z tym nie zrobisz.. - powiedziałam zrezygnowana. Byłam zawiedziona że mój przyjaciel przy mnie tylko udawał takiego ważniaka i że się niczego nie boi. Zwiódł mnie tym! Okłamał mnie..
L: Przepraszam ja..
J: Do zobaczenia w szkole Luke. - rozłączyłam się, niestety po chwili znów zadzwonił, odebrałam bez patrzenia na ekran. - Powiedziałam że spotkamy się w szkole, nie musisz przepraszać. - powiedziała od razu.
H: Nawet nie zamierzałem przepraszać..
...
_____________
I jak?! Władczy Hazz się podoba? :D Ogólnie jak pisze 'Luke'i' to czytaj: Luki :D
A warunek, 20 komów!!!!!!!!!!! Norma!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Always yours, xx~Niall Horan cz.6
Always yours, xx~Niall Horan cz.6
-Nie mów reszcie, błagam- byłam lekko mówiąc zdesperowana.
-Czemu ci tak na tym zależy?-tym razem on był zdezorientowany.
-Chcę żeby mnie polubili za to jaką mam osobowość a nie za to że jestem kuzynką Liama...
Louis tylko uśmiechnął się, i przytulił mnie pocieszająco. To było na pewno więcej niż 7 sekund, ale co z tego. Brunet chwycił mnie za rękę, i razem wróciliśmy do salonu, oczywiście spojrzenia zgromadzonych od razu wystrzeliły na nas, a później, na nasze splecione dłonie.
-Mam nadzieję że byliście tam grzeczni, tak?-powiedział Liam niby poważnie ale w jego oczach widziałam radość.
-Tylko rozmawialiśmy-wzruszył ramionami. Chłopak pochylił się do mnie, cmoknął w policzek, i wyszeptał prosto do ucha:
-Twój sekret jest bezpieczny.-Oczywiście, nie oszukujmy się ja, jak to ja, momentalnie spiekłam raka.
-Dziękuję-szepnęłam, przygryzając wargę. Na twarzy Lou pojawił się wielki uśmiech.
-Ej, ej!-zaprotestował Liam- Nie podrywaj mojej siostry!-Oboje pokazaliśmy mu środkowy palec.
-Nareszcie robię coś z kimś równo!- zaklaskałam radośnie w ręce. Wszyscy się zaśmiali.
-Mam dość tej gry-stwierdził Niall.
-Darcy, chodź zrobimy popcorn-zaproponował Liam, zaraz po tym jak uzgodniliśmy że robimy maraton filmowy.
-Um, jasne?- nie byłam pewna o co mu chodzi, ale i tak powlokłam się za nim do wcześniej wymienionego pomieszczenia
-Zostajesz z nami- nawet na mnie nie spojrzał, tylko włożył popcorn do mikrofalówki, oraz ustawił odpowiedni czas.
-A co im powiesz?-prychnęłam.
-Nic im nie muszę mówić, zostajesz i koniec.-wzruszył ramionami.- Na ile tu jesteś?-zapytał przygryzając wargę
-Dwa tygodnie-uśmiechnęłam się patrząc na jego reakcję.
-Spędzimy je jak 4 lata temu spędzaliśmy każdy weekend, pamiętasz?- zaproponował, a ja się uśmiechnęłam.
-Jak mogłam zapomnieć, to był najlepszy czas w moim życiu.-w zamyśle pokiwałam twierdząco głową.
Chłopak wsypał popcorn do miski, po czym ruszyliśmy do salonu.
-Darcy zostaje z nami-ogłosił, stawiając naczynie na stoliku. Wszyscy spojrzeli na nas z wielkimi oczami, oczywiście oprócz Sophie i Lou, którzy mieli wielkie uśmiechy. Niall już otwierał buzię aby coś powiedzieć, ale mój kuzyn go wyprzedził- I kropka.- Usiedliśmy na kanapie, tym razem dołączył się do nas również Lou, czuję się w jego towarzystwie swobodniej, może to dlatego że jako jedyny zna moją tajemnicę?Postanowiłam już o tym nie myśleć, i po prostu skupiłam się na filmach. Około 22 Sophie pojechała, równie dobrze mogła zostać na noc, ale nie chciała przeszkadzać mi i Liam'owi, ponieważ z nim trudniej mi się widywać, sława, trasa, fani...Wracając Sophie rozumiała że chcemy ten czas maksymalnie wykorzystać, kolejna cecha którą w niej kocham.
-Idziemy spał, młoda?-zapytał Liam jakieś półtora godziny później.
-Mhm-mruknęłam wtulając nos jeszcze bardziej w jego szyję, chłopak się zaśmiał, po czym podniósł mnie i w stylu panny młodej zaniósł do łazienki. Chłopak wychodząc rzucił mi ręcznik, i spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem. Jęknęłam zirytowana. Szybko weszłam pod prysznic, i próbowałam ochłonąć pod lodowatymi strumieniami. Właśnie poznałam moich idoli. Jesteśmy w tym samym apartamencie. Cholera, nie macie pojęcia jak musiałam się powstrzymywać dziś żeby ich nie polizać. Bo kurwa, oni są tak jakby moim życiem, a do tego jeden z nich to mój kuzyn, żyć nie umierać. Opuszczając kabinę uświadomiłam sobie że nie mam bielizny, ani ubrań, owinęłam się w ręcznik i niepewnie opuściłam łazienkę. Modliłam się aby nie spotkać nikogo po drodze, na moje szczęście(Ogarnijcie ten sarkazm) musiałam przejść przez salon gdzie wszyscy byli, łącznie z moim kochanym kuzynem.
-Widzę że jesteś już gotowa-powiedział radośnie Liam, ciskałam w niego piorunami, ponieważ dzięki niemu chłopcy mnie zauważyli, cudownie.
-Pieprz się-powiedziałam zaciskając zęby.
-Z przyjemnością-wyminął mnie i ruszył po schodach, a ja za nim. Weszliśmy do jak mniemam jego pokoju.- Tam jest twoja walizka, idę wsiąść prysznic, a potem tu wrócę.- cmoknął mnie w policzek i zniknął za drewnianą powłoką.
Czułam się jak 4 lata temu...
_____________________________________________
FOOD
18 KOMENTARZY=NEXT
-Nie mów reszcie, błagam- byłam lekko mówiąc zdesperowana.
-Czemu ci tak na tym zależy?-tym razem on był zdezorientowany.
-Chcę żeby mnie polubili za to jaką mam osobowość a nie za to że jestem kuzynką Liama...
Louis tylko uśmiechnął się, i przytulił mnie pocieszająco. To było na pewno więcej niż 7 sekund, ale co z tego. Brunet chwycił mnie za rękę, i razem wróciliśmy do salonu, oczywiście spojrzenia zgromadzonych od razu wystrzeliły na nas, a później, na nasze splecione dłonie.
-Mam nadzieję że byliście tam grzeczni, tak?-powiedział Liam niby poważnie ale w jego oczach widziałam radość.
-Tylko rozmawialiśmy-wzruszył ramionami. Chłopak pochylił się do mnie, cmoknął w policzek, i wyszeptał prosto do ucha:
-Twój sekret jest bezpieczny.-Oczywiście, nie oszukujmy się ja, jak to ja, momentalnie spiekłam raka.
-Dziękuję-szepnęłam, przygryzając wargę. Na twarzy Lou pojawił się wielki uśmiech.
-Ej, ej!-zaprotestował Liam- Nie podrywaj mojej siostry!-Oboje pokazaliśmy mu środkowy palec.
-Nareszcie robię coś z kimś równo!- zaklaskałam radośnie w ręce. Wszyscy się zaśmiali.
-Mam dość tej gry-stwierdził Niall.
-Darcy, chodź zrobimy popcorn-zaproponował Liam, zaraz po tym jak uzgodniliśmy że robimy maraton filmowy.
-Um, jasne?- nie byłam pewna o co mu chodzi, ale i tak powlokłam się za nim do wcześniej wymienionego pomieszczenia
-Zostajesz z nami- nawet na mnie nie spojrzał, tylko włożył popcorn do mikrofalówki, oraz ustawił odpowiedni czas.
-A co im powiesz?-prychnęłam.
-Nic im nie muszę mówić, zostajesz i koniec.-wzruszył ramionami.- Na ile tu jesteś?-zapytał przygryzając wargę
-Dwa tygodnie-uśmiechnęłam się patrząc na jego reakcję.
-Spędzimy je jak 4 lata temu spędzaliśmy każdy weekend, pamiętasz?- zaproponował, a ja się uśmiechnęłam.
-Jak mogłam zapomnieć, to był najlepszy czas w moim życiu.-w zamyśle pokiwałam twierdząco głową.
Chłopak wsypał popcorn do miski, po czym ruszyliśmy do salonu.
-Darcy zostaje z nami-ogłosił, stawiając naczynie na stoliku. Wszyscy spojrzeli na nas z wielkimi oczami, oczywiście oprócz Sophie i Lou, którzy mieli wielkie uśmiechy. Niall już otwierał buzię aby coś powiedzieć, ale mój kuzyn go wyprzedził- I kropka.- Usiedliśmy na kanapie, tym razem dołączył się do nas również Lou, czuję się w jego towarzystwie swobodniej, może to dlatego że jako jedyny zna moją tajemnicę?Postanowiłam już o tym nie myśleć, i po prostu skupiłam się na filmach. Około 22 Sophie pojechała, równie dobrze mogła zostać na noc, ale nie chciała przeszkadzać mi i Liam'owi, ponieważ z nim trudniej mi się widywać, sława, trasa, fani...Wracając Sophie rozumiała że chcemy ten czas maksymalnie wykorzystać, kolejna cecha którą w niej kocham.
-Idziemy spał, młoda?-zapytał Liam jakieś półtora godziny później.
-Mhm-mruknęłam wtulając nos jeszcze bardziej w jego szyję, chłopak się zaśmiał, po czym podniósł mnie i w stylu panny młodej zaniósł do łazienki. Chłopak wychodząc rzucił mi ręcznik, i spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem. Jęknęłam zirytowana. Szybko weszłam pod prysznic, i próbowałam ochłonąć pod lodowatymi strumieniami. Właśnie poznałam moich idoli. Jesteśmy w tym samym apartamencie. Cholera, nie macie pojęcia jak musiałam się powstrzymywać dziś żeby ich nie polizać. Bo kurwa, oni są tak jakby moim życiem, a do tego jeden z nich to mój kuzyn, żyć nie umierać. Opuszczając kabinę uświadomiłam sobie że nie mam bielizny, ani ubrań, owinęłam się w ręcznik i niepewnie opuściłam łazienkę. Modliłam się aby nie spotkać nikogo po drodze, na moje szczęście(Ogarnijcie ten sarkazm) musiałam przejść przez salon gdzie wszyscy byli, łącznie z moim kochanym kuzynem.
-Widzę że jesteś już gotowa-powiedział radośnie Liam, ciskałam w niego piorunami, ponieważ dzięki niemu chłopcy mnie zauważyli, cudownie.
-Pieprz się-powiedziałam zaciskając zęby.
-Z przyjemnością-wyminął mnie i ruszył po schodach, a ja za nim. Weszliśmy do jak mniemam jego pokoju.- Tam jest twoja walizka, idę wsiąść prysznic, a potem tu wrócę.- cmoknął mnie w policzek i zniknął za drewnianą powłoką.
Czułam się jak 4 lata temu...
_____________________________________________
FOOD
18 KOMENTARZY=NEXT
piątek, 7 sierpnia 2015
Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 2
Hej..
Nie wiem jak wy to wszystko przeżywacie, ale ja Naat mam dość tych dram!!
Musze jakoś ograniczyć wszystko!! Ale spokojnie, nie zostawię blogów, chociaż o tym myślałam!! Mam nadzieje, że imagin z Louisem pomoże nie tylko mi! <3 xx
+żeby włączyć muzykę wciśnijcie PLAY! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: Jeszcze będziesz błagać o powtórkę. - jego uśmiech, oczy, cała twarz.. Wszystko było tak przerażająco blisko.
J: Sądzę, że jednak ni.. - przerwał mi. Wbił się mocno w moje wargi, widziałam że zamknął oczy, jego dłonie trzymały moje biodra. Nie poddam się temu! Nigdy! Nie jestem taka! Brunet usilnie napierał na moje wargi, musiałam sie mocno skupiać żeby nie odwzajemnić, jego zapach był tak intensywny, mieszał mi w głowie.
H: No Skarbie.. - oderwał sie delikatnie, ale jego usta dalej dotykały moje - .. Przyłóż się trochę.. - a co mi tam! Ja też mogę z nim pograć! Położyłam dłonie na jego karku i przyciągnęłam go bliżej. Oddawałam namiętność z taką samą szybkością co on, nasze ruchy zgrały się jakby moje i jego wargi były przeznaczone tylko dla siebie. Serce było mi niemiłosiernie szybko, z resztą nie tylko mi, czułam jego bicie serduszka.. Odczuwał to samo co ja! Działam na niego tak samo jak on na mnie w tej chwili! Powoli zaczęliśmy zwalniać, brakowało mi już powietrza.. - Jak chcesz, to potrafisz.. - zaśmiał sie, nie! On zachichotał opierając swoje czoło o moje.
J: Trzym sie Harold! - wykorzystałam sytuację i odepchnęłam go od siebie i skierowałam sie pod sale w której zaraz miałam mieć lekcje.
H: Nienawidzę Harolda! - krzyknął za mną. Nie odwracając się do niego wzruszyłam ramionami w geście mówiącym: A co mnie to obchodzi! I poszłam dalej. Nie uniknę go dzisiaj, przecież chodzimy do jednej klasy! Usiadłam na swoim miejscu i czekałam na Luke'iego, ma się spóźnić, ale oby nie długo. Gdy wypakowywałam książkę z torby spostrzegłam się że ktoś nade mną stoi, podniosłam na tego ktosia swój wzrok i moje serce przyspieszyło. - Wolne - bardziej stwierdził niż zapytał a na jego twarzy zagościł pewny siebie uśmiech.
J: Nie. - odpowiedziałam krótko, nie chciałam go tu! Mimo mojego zakazu odsunął krzesło i usiadł na nim jak król na swoim tronie.
H: Coś szybko ode mnie uciekłaś. - zagadał tak by nauczycielka nie słyszała.
J: Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. - warknęłam przez zęby.
H: Ojj Słońce.. - podniósł dłoń i dotknął mojego policzka, w tej samej chwili wszedł Luke do klasy przepraszając nauczycielkę. Nigdy nie widziałam u niego takiego smutku w głosie kiedy zobaczył Stylesa przy mnie!
J: Przepraszam.. - powiedziałam niemo do niego. Mój przyjaciel ze spuszczoną głową skierował sie do wolnej ławki po drugiej stronie klasy.
H: Słuchasz mnie? - upomniał się
J: Nie. Daj mi spokój. - byłam coraz bardziej wściekła.
H: Aaa rozumiem.. - zaśmiał się, że nauczyciel jeszcze nie zwrócił na to uwagi! - Twój lamus nie mógł z Tobą usiąść przeze mnie. - ten ton, śmiech, rozbawienie w oczach, nienawidziłam go za to!
J: Nie nazywaj go tak! - zezłościłam się jeszcze bardziej.
H: Wyluzuj księżniczko! - dotknął pod ławką mojego uda, niemal podskoczyłam ze strachu. Ścisnęłam nogi ze sobą mocniej, gdy poczułam jak przesuwa ją w górę.
J: Wal się! - ściągnęłam jego rękę z mojego ciała.
H: Oczywiście, ale z Tobą.. Może dzisiaj po lekcjach? - spojrzałam na niego jak na kretyna, już miałam nawciskać mu jaki to on jest bezczelny, niepoważny, ale pani profesor uniemożliwiła mi to.
P: Panie Styles, może by tak pan rozwiązał nam ten wzór?! - chłopak spojrzał na tablice, również to zrobiłam, rozumiałam wzór na tablicy i byłam przekonana że on polegnie. Wstał z miejsca, podszedł do nauczycielki i odebrał od niej kredę. Zaczął kreślić odpowiednie cyfry, literki i rozwiązał.- Dobrze, mniej gadaj, więcej słuchaj.. - pochwaliła go na swój sposób. Wrócił pewnym krokiem do mojej ławki i zajął swoje poprzednie miejsce. Już się na szczęście do mnie nie odzywał, za co byłam mu wdzięczna.. Zostało zaledwie kilka minut do końca tych lekcji dzisiejszych, w pewnym momencie przede mną pojawiła się zgniecioną karteczka, rozwinęłam ją i czułam jak się czerwienie ze złości.: 'Poczekaj przed szkołą, podwiozę Cie. H xx ' Czy on nie może odpuścić? Zająć się tymi dziewczynami które są na jedno jego skinienie?! Zgniotłam ją z powrotem i próbowałam się te ostatnie chwile skupić na temacie, nijak mi to wychodziło, ale na szczęście zadzwonił dzwonek. Nie spieszyłam się, a na pewno nie będę wracać ze Stylesem. Poszłam do szafki odłożyć zeszyty i widziałam przy drzwiach przyjaciela. Uśmiechnęłam się do niego i zamierzałam właśnie z nim wrócić do domu. Wyszliśmy ze szkoły i znikąd przede mną pojawił sie ten kretyn. Serce zabiło mi szybciej.
H: Witaj księżniczko.. - uśmiechnął się ukazując swoje równe i białe ząbki.
J: Nie nazywaj mnie tak! - warknęłam i złapałam Luke'iego za rękaw, ciągnąć go do wyjścia z terenu szkoły.
H: Nie tak szybko.. - poczułam jego mocny uścisk na swoim ramieniu.
J: Zostaw mnie! - wydarłam się i próbowałam uwolnić.
L: Zostaw ją! Głuchy jesteś! - odezwał sie Luke, posłałam mu ciepły uśmiech.
H: Coś mówiłeś?! - podszedł do niego z groźną mina, nie puszczając mojej ręki.
L: N-nie.. Do jutra (T.i.).. - co za tchórz!
J: Kretyn! - zezłościłam się jeszcze bardziej.
H: Nie moja wina że to taki słabeusz i Cię zostawił.. - zaśmiał sie ciągnąć mnie w stronę swojego auta.
J: Nie mówiłam o nim! - niemal wepchnął mnie do samochodu, zapiął mi nawet pas bezpieczeństwa.
H: Nie chcemy żeby Ci sie coś stało. - uśmiechał sie zwycięsko i cmoknął szybko mój policzek. Od razy starłam to uczucie z policzka. Brunet zajął szybko miejsce za kierownicą, odpalił auto i ruszył. - Jak Ci minął dzień, Słońce ? - nawet nie miałam ochoty oddychać tym samym powietrzem co on, a co dopiero z nim rozmawiać. Przerażała mnie jego pewność siebie, to jaki jest stanowczy i groźny! Bałam sie go!! Jego intensywne spojrzenie zielonych oczu, jego zapach utrudniał mi racjonalne myślenie! - No nie mów że się obraziłaś. - zaśmiał sie i położył swoją dużą dłoń na moim udzie, ściskając je lekko. Moje mięśnie od razu się napięły, nie chciałam czuć jego dotyku na sobie. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego! Żałowałam że odwzajemniłam tamten pocałunek! - (T.i.)!! ...
...
I powiem wam że na FF z Niallem jest 96 rozdział!!
A tu chciałabym 20 komów!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!
Naat
Nie wiem jak wy to wszystko przeżywacie, ale ja Naat mam dość tych dram!!
Musze jakoś ograniczyć wszystko!! Ale spokojnie, nie zostawię blogów, chociaż o tym myślałam!! Mam nadzieje, że imagin z Louisem pomoże nie tylko mi! <3 xx
+żeby włączyć muzykę wciśnijcie PLAY! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: Jeszcze będziesz błagać o powtórkę. - jego uśmiech, oczy, cała twarz.. Wszystko było tak przerażająco blisko.
J: Sądzę, że jednak ni.. - przerwał mi. Wbił się mocno w moje wargi, widziałam że zamknął oczy, jego dłonie trzymały moje biodra. Nie poddam się temu! Nigdy! Nie jestem taka! Brunet usilnie napierał na moje wargi, musiałam sie mocno skupiać żeby nie odwzajemnić, jego zapach był tak intensywny, mieszał mi w głowie.
H: No Skarbie.. - oderwał sie delikatnie, ale jego usta dalej dotykały moje - .. Przyłóż się trochę.. - a co mi tam! Ja też mogę z nim pograć! Położyłam dłonie na jego karku i przyciągnęłam go bliżej. Oddawałam namiętność z taką samą szybkością co on, nasze ruchy zgrały się jakby moje i jego wargi były przeznaczone tylko dla siebie. Serce było mi niemiłosiernie szybko, z resztą nie tylko mi, czułam jego bicie serduszka.. Odczuwał to samo co ja! Działam na niego tak samo jak on na mnie w tej chwili! Powoli zaczęliśmy zwalniać, brakowało mi już powietrza.. - Jak chcesz, to potrafisz.. - zaśmiał sie, nie! On zachichotał opierając swoje czoło o moje.
J: Trzym sie Harold! - wykorzystałam sytuację i odepchnęłam go od siebie i skierowałam sie pod sale w której zaraz miałam mieć lekcje.
H: Nienawidzę Harolda! - krzyknął za mną. Nie odwracając się do niego wzruszyłam ramionami w geście mówiącym: A co mnie to obchodzi! I poszłam dalej. Nie uniknę go dzisiaj, przecież chodzimy do jednej klasy! Usiadłam na swoim miejscu i czekałam na Luke'iego, ma się spóźnić, ale oby nie długo. Gdy wypakowywałam książkę z torby spostrzegłam się że ktoś nade mną stoi, podniosłam na tego ktosia swój wzrok i moje serce przyspieszyło. - Wolne - bardziej stwierdził niż zapytał a na jego twarzy zagościł pewny siebie uśmiech.
J: Nie. - odpowiedziałam krótko, nie chciałam go tu! Mimo mojego zakazu odsunął krzesło i usiadł na nim jak król na swoim tronie.
H: Coś szybko ode mnie uciekłaś. - zagadał tak by nauczycielka nie słyszała.
J: Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. - warknęłam przez zęby.
H: Ojj Słońce.. - podniósł dłoń i dotknął mojego policzka, w tej samej chwili wszedł Luke do klasy przepraszając nauczycielkę. Nigdy nie widziałam u niego takiego smutku w głosie kiedy zobaczył Stylesa przy mnie!
J: Przepraszam.. - powiedziałam niemo do niego. Mój przyjaciel ze spuszczoną głową skierował sie do wolnej ławki po drugiej stronie klasy.
H: Słuchasz mnie? - upomniał się
J: Nie. Daj mi spokój. - byłam coraz bardziej wściekła.
H: Aaa rozumiem.. - zaśmiał się, że nauczyciel jeszcze nie zwrócił na to uwagi! - Twój lamus nie mógł z Tobą usiąść przeze mnie. - ten ton, śmiech, rozbawienie w oczach, nienawidziłam go za to!
J: Nie nazywaj go tak! - zezłościłam się jeszcze bardziej.
H: Wyluzuj księżniczko! - dotknął pod ławką mojego uda, niemal podskoczyłam ze strachu. Ścisnęłam nogi ze sobą mocniej, gdy poczułam jak przesuwa ją w górę.
J: Wal się! - ściągnęłam jego rękę z mojego ciała.
H: Oczywiście, ale z Tobą.. Może dzisiaj po lekcjach? - spojrzałam na niego jak na kretyna, już miałam nawciskać mu jaki to on jest bezczelny, niepoważny, ale pani profesor uniemożliwiła mi to.
P: Panie Styles, może by tak pan rozwiązał nam ten wzór?! - chłopak spojrzał na tablice, również to zrobiłam, rozumiałam wzór na tablicy i byłam przekonana że on polegnie. Wstał z miejsca, podszedł do nauczycielki i odebrał od niej kredę. Zaczął kreślić odpowiednie cyfry, literki i rozwiązał.- Dobrze, mniej gadaj, więcej słuchaj.. - pochwaliła go na swój sposób. Wrócił pewnym krokiem do mojej ławki i zajął swoje poprzednie miejsce. Już się na szczęście do mnie nie odzywał, za co byłam mu wdzięczna.. Zostało zaledwie kilka minut do końca tych lekcji dzisiejszych, w pewnym momencie przede mną pojawiła się zgniecioną karteczka, rozwinęłam ją i czułam jak się czerwienie ze złości.: 'Poczekaj przed szkołą, podwiozę Cie. H xx ' Czy on nie może odpuścić? Zająć się tymi dziewczynami które są na jedno jego skinienie?! Zgniotłam ją z powrotem i próbowałam się te ostatnie chwile skupić na temacie, nijak mi to wychodziło, ale na szczęście zadzwonił dzwonek. Nie spieszyłam się, a na pewno nie będę wracać ze Stylesem. Poszłam do szafki odłożyć zeszyty i widziałam przy drzwiach przyjaciela. Uśmiechnęłam się do niego i zamierzałam właśnie z nim wrócić do domu. Wyszliśmy ze szkoły i znikąd przede mną pojawił sie ten kretyn. Serce zabiło mi szybciej.
H: Witaj księżniczko.. - uśmiechnął się ukazując swoje równe i białe ząbki.
J: Nie nazywaj mnie tak! - warknęłam i złapałam Luke'iego za rękaw, ciągnąć go do wyjścia z terenu szkoły.
H: Nie tak szybko.. - poczułam jego mocny uścisk na swoim ramieniu.
J: Zostaw mnie! - wydarłam się i próbowałam uwolnić.
L: Zostaw ją! Głuchy jesteś! - odezwał sie Luke, posłałam mu ciepły uśmiech.
H: Coś mówiłeś?! - podszedł do niego z groźną mina, nie puszczając mojej ręki.
L: N-nie.. Do jutra (T.i.).. - co za tchórz!
J: Kretyn! - zezłościłam się jeszcze bardziej.
H: Nie moja wina że to taki słabeusz i Cię zostawił.. - zaśmiał sie ciągnąć mnie w stronę swojego auta.
J: Nie mówiłam o nim! - niemal wepchnął mnie do samochodu, zapiął mi nawet pas bezpieczeństwa.
H: Nie chcemy żeby Ci sie coś stało. - uśmiechał sie zwycięsko i cmoknął szybko mój policzek. Od razy starłam to uczucie z policzka. Brunet zajął szybko miejsce za kierownicą, odpalił auto i ruszył. - Jak Ci minął dzień, Słońce ? - nawet nie miałam ochoty oddychać tym samym powietrzem co on, a co dopiero z nim rozmawiać. Przerażała mnie jego pewność siebie, to jaki jest stanowczy i groźny! Bałam sie go!! Jego intensywne spojrzenie zielonych oczu, jego zapach utrudniał mi racjonalne myślenie! - No nie mów że się obraziłaś. - zaśmiał sie i położył swoją dużą dłoń na moim udzie, ściskając je lekko. Moje mięśnie od razu się napięły, nie chciałam czuć jego dotyku na sobie. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego! Żałowałam że odwzajemniłam tamten pocałunek! - (T.i.)!! ...
...
I jest druga część!!
Trzymajmy się razem to wszystko będzie dobrze!!!!!!!!
A tu chciałabym 20 komów!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!
Naat
Louis!! You must be STRONG!! -> ważne!! czytać całe!!
Hej!
Wiem, że dodaje teraz imagina z Harrym, ale musiałam to napisać!
Te wszystkie dramaty w naszym Directionerskim świecie mnie, was i chłopaków wykańczają, a moim sposobem na to był ten imagin!!
___________
Louis znów wrócił smutny i przygnębiony do domu. Już nie mogę patrzeć jak cierpi, sama powoli przestaje sobie dawać z tym rade, ale muszę wytrwać przy nim, nie mogę się poddać, dla Niego!
J: Zjesz kolacje? - spytałam cicho podchodząc do niego. Siedział załamany w salonie.
Lou: Nie dam rady. - wstał z kanapy i poszedł zapewne do sypialni. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Przez te wszystkie plotki, dramaty w świecie One Direction on przestał być dawnym Louisem, nie ma już tego błysku w jego oczach, pięknego uśmiechu. Odechciało mi się jeść, poszłam za nim i usłyszałam że woda w łazience się leje. Ja byłam już wykąpana więc ubrałam sie w jego koszulkę i położyłam sie w naszym łóżku. Mimowolnie z moich oczy wypłynęły łzy, już nie mogę patrzeć jak Loui cierpi, a wiem że nawet nie mam jak mu pomóc. Nie mogę pokazać się z nim na ulicach, nie mogę powiedzieć jego fankom że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo! - Skarbie.. - położył sie koło mnie, nawet nie zauważyłam że wyszedł. Położyłam się na boku, przodem do niego, brunet starł moje łzy z polika. Przylgnął do mojego ciała, czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. - Ja już nie daje rady.. - głos mu się załamał. Odsunęłam się lekko od niego i ułożyłam dłoń na jego policzku. Kciukiem pogładziłam po jego lekkim zaroście, kochałam go jak nikogo innego na świecie.
J: Ja wiem, że dasz.. - starałam się uśmiechnąć.
Lou: Jak Ty to wszystko znosisz i dalej jesteś ze mną? - spytał przekręcając się tak że cała schowana byłam w jego silnych ramionach.
J: Mam Ciebie, to daje mi powód do walki z tym. - szepnęłam, teraz ja przekręciłam nas i Louis położył się na plecach. Weszłam na niego, dosłownie leżałam na nim, a moja głowa była na wysokości jego serca. Biło tak niespokojnie. Mój Tommo oddychał coraz szybciej, denerwował się jeszcze bardziej. - Możemy tak spać? - spytałam cicho i podniosłam głowę by spojrzeć w jego tęczówki bez blasku.
Lou: Możemy.. - skrzywił sie w grymasie, którym miał być zapewne uśmiechem.
J: Ciężko Ci?
Lou: Nie, ale gnieciesz mojego dużego Tommo.. - zachichotałam i zrzuciłam nogi po jego dwóch stronach. Jakbym obejmowała go w pasie nimi.
J: Lepiej? - zaśmiałam się cicho.
Lou: Kocham Cie.. - ucałował czubek mojej głowy i oplótł mnie ramionami.
J: Ja Ciebie chyba bardziej. - wsłuchiwałam się w rytm jego serca. Teraz było miarowe.
Lou: Dobrze że dodałaś chyba. - teraz on sie zaśmiał, ten śmiech był szczery, a tak dawno zapomniany dla mnie. - Obiecaj mi coś. - szepnął po chwili, znów podniosłam głowę by spojrzeć na niego.
J: Wszystko.
Lou: Obiecaj że bez względu na wszystko będziesz mnie dalej kochać i będziesz przy mnie. - widziałam strach w jego oczach. - Bez Ciebie sobie nie poradzę.. - podsunęłam się wyżej i złączyłam nasze wargi, całowałam go z miłością, czułością, a on odwzajemniał ze wszystkimi moimi uczuciami. Położyłam dłonie na jego szyi, nie chciałam sie od niego oderwać. Jednak brak tlenu nie pozwolił mi na to, oderwałam się jego warg i złączyłam nasze czoła.
J: Przysięgam. - szepnęłam - Zbyt mocno Cie kocham bym miała odejść. - zapewniłam go.
Lou: Przepraszam Cie za to co musisz przezywać, te plotki, to domniemane dziecko.. Wiesz że nigdy bym Cie nie zdradził, prawda? - bał się tego, widziałam że bał się odpowiedzi.
J: Wiem Louis, ale wtedy jeszcze nie byliśmy razem.. - zaśmiałam sie nerwowo. - Nie obchodzi mnie Louis to co oni o tobie czy chłopakach mówią, liczy sie tylko to że jesteś ze mną. Wiem, że jestem ciężarem, bo nawet nie potrafię Ci pomóc, ale zostawić też Cie nie zostawię. - znów na moje poliki spłynęły łzy. Odwrócił nas tak, że leżałam pod nim, starł jedną ręką moje łzy i z miłością spojrzał w moje oczy.
Lou: Nie jesteś ciężarem, nigdy nim nie byłaś! Wręcz przeciwnie, jesteś tu, kochasz mnie, widzę że już też sobie z tym nie radzisz, a mimo to nie masz zamiaru mnie zostawić. Jesteś moim Aniołem! Moją podporą, więc proszę nie płacz, ułoży się.. Obiecuje. - złączył nasze wargi jakby chciał potwierdzić swoje słowa. Włożyłam palce w jego włosy, przyciągając go tym samym bliżej siebie, a moje łzy moczyły jego poliki.
J: Myślę że jeszcze będziemy sie z tego śmiać. - uśmiechnęłam się do niego.
Lou: Boje się jednak..
J: Czego kochanie? - zdziwiłam się.
Lou: Że pewnego dnia wrócę do domu, a Ciebie nie będzie. - widziałam jak jego oczy się zaszkliły. Czemu on wciąż wątpi?
J: Możliwe że tak będzie, ale tylko dlatego że pojadę na jakieś zakupy. - chciałam rozluźnić atmosferę, chłopak zaśmiał się zamykając przy tym oczy, co spowodowało że łezki wypłynęły na jego poliki. Nigdy nie widziałam go tak roztrzęsionego. Starłam jego słone kropelki.
Lou: Oby to były tylko zakupy. - uśmiechnął się, ale wiedziałam że i tak sie martwi.
J: Co mam zrobić żebyś mi uwierzył.
Lou: Bądź przy mnie, już na zawsze. - znów jego głos zadrżał.
J: Oczywiście że będę. - moja dłoń znalazła się na jego policzku.
Lou: Wyjdziesz za mnie? - zatkało mnie, powiedział to z taką miłością, namiętnością i w dodatku ze strachem. Kochałam go, nie mogłam mu tego odmówić.
J: Tak Louis, kocham Cie. - musnął moje wargi.
Lou: Chce by oni o Tobie wiedzieli, muszą sie w końcu dowiedzieć prawdy! Muszą, należy im się to! Nam tak samo, ja, Ty, chłopaki mamy dość tego! Może jak ujawnimy swój związek, będzie lepiej, powiemy że to wszystko co było, te dramy to tylko kłamstwa! Na pewno Directioner zrozumieją, pokochają Cie jak ja..
J: Nie boisz się? - spytałam ze strachem.
Lou: Nie, mam Ciebie to daje mi siłę. - w końcu jego oczy zabłysły, w końcu wrócił ten błękit jego oczu. Będzie dobrze, mamy siebie, kochamy się! Nie zostawię go, muszę być przy nim, żeby czuł że jest komuś potrzebny, jest przez kogoś kochany!!
__________________
Tak więc moje Directioner, postawicie się na miejscu głównej bohaterki, każda, każdy z nas powinien troszczyć się o Louisa i chłopaków. Myślę że to najcięższy czas dla Tommo więc napisałam to.. Jak sie troszczyć, piszcie np. w tweetach że go kochacie, obojętnie jak, ale najważniejsze, to nie wierzmy już w te wszystkie dramy, nie rozpowiadajmy dalej.. Pokażmy że jesteśmy silni!!
Naat
Wiem, że dodaje teraz imagina z Harrym, ale musiałam to napisać!
Te wszystkie dramaty w naszym Directionerskim świecie mnie, was i chłopaków wykańczają, a moim sposobem na to był ten imagin!!
___________
Louis znów wrócił smutny i przygnębiony do domu. Już nie mogę patrzeć jak cierpi, sama powoli przestaje sobie dawać z tym rade, ale muszę wytrwać przy nim, nie mogę się poddać, dla Niego!
J: Zjesz kolacje? - spytałam cicho podchodząc do niego. Siedział załamany w salonie.
Lou: Nie dam rady. - wstał z kanapy i poszedł zapewne do sypialni. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Przez te wszystkie plotki, dramaty w świecie One Direction on przestał być dawnym Louisem, nie ma już tego błysku w jego oczach, pięknego uśmiechu. Odechciało mi się jeść, poszłam za nim i usłyszałam że woda w łazience się leje. Ja byłam już wykąpana więc ubrałam sie w jego koszulkę i położyłam sie w naszym łóżku. Mimowolnie z moich oczy wypłynęły łzy, już nie mogę patrzeć jak Loui cierpi, a wiem że nawet nie mam jak mu pomóc. Nie mogę pokazać się z nim na ulicach, nie mogę powiedzieć jego fankom że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo! - Skarbie.. - położył sie koło mnie, nawet nie zauważyłam że wyszedł. Położyłam się na boku, przodem do niego, brunet starł moje łzy z polika. Przylgnął do mojego ciała, czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. - Ja już nie daje rady.. - głos mu się załamał. Odsunęłam się lekko od niego i ułożyłam dłoń na jego policzku. Kciukiem pogładziłam po jego lekkim zaroście, kochałam go jak nikogo innego na świecie.
J: Ja wiem, że dasz.. - starałam się uśmiechnąć.
Lou: Jak Ty to wszystko znosisz i dalej jesteś ze mną? - spytał przekręcając się tak że cała schowana byłam w jego silnych ramionach.
J: Mam Ciebie, to daje mi powód do walki z tym. - szepnęłam, teraz ja przekręciłam nas i Louis położył się na plecach. Weszłam na niego, dosłownie leżałam na nim, a moja głowa była na wysokości jego serca. Biło tak niespokojnie. Mój Tommo oddychał coraz szybciej, denerwował się jeszcze bardziej. - Możemy tak spać? - spytałam cicho i podniosłam głowę by spojrzeć w jego tęczówki bez blasku.
Lou: Możemy.. - skrzywił sie w grymasie, którym miał być zapewne uśmiechem.
J: Ciężko Ci?
Lou: Nie, ale gnieciesz mojego dużego Tommo.. - zachichotałam i zrzuciłam nogi po jego dwóch stronach. Jakbym obejmowała go w pasie nimi.
J: Lepiej? - zaśmiałam się cicho.
Lou: Kocham Cie.. - ucałował czubek mojej głowy i oplótł mnie ramionami.
J: Ja Ciebie chyba bardziej. - wsłuchiwałam się w rytm jego serca. Teraz było miarowe.
Lou: Dobrze że dodałaś chyba. - teraz on sie zaśmiał, ten śmiech był szczery, a tak dawno zapomniany dla mnie. - Obiecaj mi coś. - szepnął po chwili, znów podniosłam głowę by spojrzeć na niego.
J: Wszystko.
Lou: Obiecaj że bez względu na wszystko będziesz mnie dalej kochać i będziesz przy mnie. - widziałam strach w jego oczach. - Bez Ciebie sobie nie poradzę.. - podsunęłam się wyżej i złączyłam nasze wargi, całowałam go z miłością, czułością, a on odwzajemniał ze wszystkimi moimi uczuciami. Położyłam dłonie na jego szyi, nie chciałam sie od niego oderwać. Jednak brak tlenu nie pozwolił mi na to, oderwałam się jego warg i złączyłam nasze czoła.
J: Przysięgam. - szepnęłam - Zbyt mocno Cie kocham bym miała odejść. - zapewniłam go.
Lou: Przepraszam Cie za to co musisz przezywać, te plotki, to domniemane dziecko.. Wiesz że nigdy bym Cie nie zdradził, prawda? - bał się tego, widziałam że bał się odpowiedzi.
J: Wiem Louis, ale wtedy jeszcze nie byliśmy razem.. - zaśmiałam sie nerwowo. - Nie obchodzi mnie Louis to co oni o tobie czy chłopakach mówią, liczy sie tylko to że jesteś ze mną. Wiem, że jestem ciężarem, bo nawet nie potrafię Ci pomóc, ale zostawić też Cie nie zostawię. - znów na moje poliki spłynęły łzy. Odwrócił nas tak, że leżałam pod nim, starł jedną ręką moje łzy i z miłością spojrzał w moje oczy.
Lou: Nie jesteś ciężarem, nigdy nim nie byłaś! Wręcz przeciwnie, jesteś tu, kochasz mnie, widzę że już też sobie z tym nie radzisz, a mimo to nie masz zamiaru mnie zostawić. Jesteś moim Aniołem! Moją podporą, więc proszę nie płacz, ułoży się.. Obiecuje. - złączył nasze wargi jakby chciał potwierdzić swoje słowa. Włożyłam palce w jego włosy, przyciągając go tym samym bliżej siebie, a moje łzy moczyły jego poliki.
J: Myślę że jeszcze będziemy sie z tego śmiać. - uśmiechnęłam się do niego.
Lou: Boje się jednak..
J: Czego kochanie? - zdziwiłam się.
Lou: Że pewnego dnia wrócę do domu, a Ciebie nie będzie. - widziałam jak jego oczy się zaszkliły. Czemu on wciąż wątpi?
J: Możliwe że tak będzie, ale tylko dlatego że pojadę na jakieś zakupy. - chciałam rozluźnić atmosferę, chłopak zaśmiał się zamykając przy tym oczy, co spowodowało że łezki wypłynęły na jego poliki. Nigdy nie widziałam go tak roztrzęsionego. Starłam jego słone kropelki.
Lou: Oby to były tylko zakupy. - uśmiechnął się, ale wiedziałam że i tak sie martwi.
J: Co mam zrobić żebyś mi uwierzył.
Lou: Bądź przy mnie, już na zawsze. - znów jego głos zadrżał.
J: Oczywiście że będę. - moja dłoń znalazła się na jego policzku.
Lou: Wyjdziesz za mnie? - zatkało mnie, powiedział to z taką miłością, namiętnością i w dodatku ze strachem. Kochałam go, nie mogłam mu tego odmówić.
J: Tak Louis, kocham Cie. - musnął moje wargi.
Lou: Chce by oni o Tobie wiedzieli, muszą sie w końcu dowiedzieć prawdy! Muszą, należy im się to! Nam tak samo, ja, Ty, chłopaki mamy dość tego! Może jak ujawnimy swój związek, będzie lepiej, powiemy że to wszystko co było, te dramy to tylko kłamstwa! Na pewno Directioner zrozumieją, pokochają Cie jak ja..
J: Nie boisz się? - spytałam ze strachem.
Lou: Nie, mam Ciebie to daje mi siłę. - w końcu jego oczy zabłysły, w końcu wrócił ten błękit jego oczu. Będzie dobrze, mamy siebie, kochamy się! Nie zostawię go, muszę być przy nim, żeby czuł że jest komuś potrzebny, jest przez kogoś kochany!!
__________________
Tak więc moje Directioner, postawicie się na miejscu głównej bohaterki, każda, każdy z nas powinien troszczyć się o Louisa i chłopaków. Myślę że to najcięższy czas dla Tommo więc napisałam to.. Jak sie troszczyć, piszcie np. w tweetach że go kochacie, obojętnie jak, ale najważniejsze, to nie wierzmy już w te wszystkie dramy, nie rozpowiadajmy dalej.. Pokażmy że jesteśmy silni!!
Naat
Subskrybuj:
Posty (Atom)