~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Dzisiejszy
dzień
był
koszmarny. Nic mi nie wychodziło
i wszystko wkurzało.
Postanowiłam
poprawić
jakoś
sobie humor i wybrałam
sie na zakupy. Chodziłam
nabuzowana po sklepach, przeglądałam
jakieś
ubrania, biżuterie
i nic.. Nic nie wskazywało
na to by było
lepiej z moim samopoczuciem. Poszłam
w kierunku kolejnego sklepu, przed nim stało
kilkanaście
dziewczyn, które
coś
krzyczały.
Nie zwracałam
na to uwagi tylko przepychałam
sie przez nie by wejść
do butiku. Gdy już
dostałam
sie do drzwi, złapałam
za klamkę
i co..?! Zamknięte!!
W środku
ujrzałam
kilku napakowanych mężczyzn,
obsługę
sklepu i chłopaka
w blond włosach.
Przyjrzałam
mu i rozpoznałam
go.. To był
ten chłopak
Niall Horan. Byłam
jeszcze bardziej wściekła..
J:
No super! Jeszcze przez jakaś
tam gwiazdkę
zamknęli
sklep! Po prostu cudownie..! - mówiłam
dość
głośno,
kilka dziewczyn posłało
mi wrogie spojrzenie. Złapałam
jeszcze raz za klamkę,
spojrzałam
na blondyna w środku
i nasze spojrzenia sie skrzyżowały,
patrzałam
na niego wzrokiem mówiącym
" Myślisz
że
jesteś
sławny,
to wszystko ci wolno..?! ". Wściekła
i zrezygnowana machnęłam
ręką
i zaczęłam
odchodzić.
Po kilku chwilach udało
mi sie z tego rozwrzeszczanego tłumu
wyjść.
Nagle poczułam
lekkie szarpniecie za rękę,
zmuszające
mnie do zatrzymania sie. Odwróciłam
sie i zobaczyłam
jakiegoś
mężczyznę
o dość
dużej
budowie ciała.
To chyba jeden z tych ze sklepu.
J:
Słucham?
M:
Chciała
pani kupić
coś
z tamtego sklepu? - wskazał
przez ramie..
J:
Taak, ale musieli go zamknąć
bo jest tak ta gwiazda..! - mówiłam
lekko zła
M:
Proszę
iść
za mną..
- nie wiem czemu, ale poszłam
za nim. Prowadził
mnie jakimiś
zakamarkami, aż
dotarliśmy
pod jakieś
drzwi. Przed nami stali dwaj panowie, ubrani
jak ten
z którym
przyszłam.
Wpuścili
nas i znalazłam
sie w tym sklepie. Mój
humor lekko sie poprawił,
bo mogłam
sobie coś
kupić.
Nie zależało
mi na tym chłopaku,
nie szalałam
za nim, ani za jego kolegami. On jest zwykłym
chłopakiem
tak jak każdy
inny, tylko że
udało
mu sie spełnić
marzenia..
N:
Cześć,
widziałem
że
chciałaś
coś
sobie kupić
wiec wysłałem
po ciebie ochroniarza.. - podszedł
do mnie i sie uśmiechnął
J:
Super. Nie musiałeś!
Przyszłabym
jutro albo w inny dzień.
Jakby już
nie było
tu
tej całej
szopki związanej
z twoją
osobą..
- powiedziałam
oschle. Nie moja wina że
tak sie zachowałam,
mam strasznie zły
dzień
i to dlatego tak sie odzywam. Każdy
pewnie tak ma..
N:
Myślałem
że
ci zależało
na tym. - powiedział
ciszej i smutniej..
J:
Nie gniewaj sie.. - westchnęłam
- Mam dzisiaj zły,
a nawet koszmarny dzień
i nie chce cie w jakikolwiek sposób
urazić.
Po prostu zrób
swoje zakupy a ja zrobię
swoje i będzie
ok. - wymusiłam
uśmiech
i zaczęłam
przeglądać
rożne
rzeczy. Chłopak
również
zaczął
to robić.
Co jakiś
czas czułam
na sobie jego spojrzenie, nie powiem schlebiało
mi to. Zerknęłam
na niego, akurat przymierzał
bejsbolówkę(czapkę),
również
na mnie w tym momencie spojrzał
i sie uśmiechnął.
Odwzajemniam
gest i powróciłam
do swojej poprzedniej czynności.
N:
I jak wyglądam?
- spojrzałam
na niego, miał
na głowie
czapkę
i zrobił
śmieszną
minę..
J:
Haha! Śmiesznie..
- zaśmiałam
sie na głos
N:
Ciesze sie że
udało
mi sie poprawić
ci twój
humor! - wyszczerzył
sie, ale miał
racje. Poprawiło
sie moje samopoczucie i to bardzo mocno.
J:
Tak, dzięki..
N:
To skoro mi sie udało,
to możne
dasz sie zaprosić
na spacer? - zapytał
z nadzieją
J:
No wiesz, nie znam cie.. A co powiedzą
na to oni? - wskazałam
palcem na drzwi przed którymi
było
coraz więcej
dziewczyn.
O:
Apropo. Musimy sie zbierać.
Zaraz sie tu dostaną!!
- powiedział
ochroniarz.
N:
Ale.. - nie zdążył
powiedzieć
bo mężczyzna
przerzucił
go sobie przez ramie jak jakiś
worek. Spadła
mu przy tym czapka z głowy..
- O 23 kolo Big Bena.! Przyjdź
proszę..!
- krzyknął
i już
ich nie było.
Podniosłam
czapkę
i uśmiechnęłam
sie do siebie. Postanowiłam
że
jednak sie z nim spotkam. Kupiłam
tą
czapkę
i wyszłam
tak samo jak weszłam.
Była
dopiero 17, więc
poszłam
do domu cały
czas sie uśmiechając.
To był
z jednej strony śmieszny
widok jak ten mężczyzna
go wynosił,
a z drugiej strony było
mi go szkoda bo nie ma w ogóle
prywatności.
Ten
blondyn
zdecydowanie poprawił
mi humor. Weszłam
do domu, zjadłam
coś
i poszłam
przed Tv. W Londynie mieszkałam
sama, miałam
skończone
18 lat, wiec nie widziałam
przeciwwskazań..
Spędziłam
tak dwie godziny i zasnęłam.
Na szczęście
obudziłam
sie o 21:45 i zaczęłam
sie szykować
na spotkanie z chłopakiem.
Włosy
spięłam
w koka i ubrałam
rurki, bluzę
dresowa z kapturem i do tego conversy. Chwile mi to zajęło,
zabrałam
czapkę,
telefon i wyszłam
z domu, zamykając
go wcześniej.
Szłam
powoli bo zostało
mi sporo czasu i do BB miałam
dość
blisko. Na miejscu byłam
10 min przed czasem. Zauważyłam
blondyna i podeszłam
do niego.
J:
Cześć.
- usiadłam
kolo niego na ławce
N:
Hej.. yyy.. Nawet nie zapytałem
jak masz na imię.
Ale jestem kulturalny..!
J:
(T.i.) .. Podejrzewam ze zdarza sie to takim gwiazda jak ty.. -
powiedziałam
szybciej niż
pomyślałam.
Chłopak
spojrzał
na mnie smutnym wzrokiem. - Przepraszam! To nie miało
tak zabrzmieć..
- Niall nic nie odpowiedział..
- Uwierz mi naprawdę
nie chciałam
tak powiedzieć.
A na poprawę
humoru mam coś
dla ciebie.. - uśmiechnęłam
sie i wyciągnęłam
czapkę
zza pleców
i nałożyłam
mu ja na blond czuprynkę.
Chłopak
patrzał
z niedowierzaniem na mnie.
N:
Nie musiałaś
mi jej kupować.
J:
Wiem, ale chciałam.
Widziałam
że
ci sie podoba i sam nie zdążyłeś
tego zrobić.
A poza tym świetnie
w niej wyglądasz..
N:
Dziękuje.
- uśmiechnął
sie - A nie zdążyłem
bo bezczelnie nam przerwano. - zaśmialiśmy
sie.
J:
Taak.. A przypomniało
mi sie że
ktoś
miał
mnie zabrać
na spacer.. - blondyn wstał
i podał
mi dłoń.
Uśmiechnęłam
sie i złapałam
jego rękę.
Skierowaliśmy
sie w stronę
parku. Rozmawialiśmy
i poznawaliśmy
sie, uśmiech
nie schodził
nam z twarzy. To niewiarygodne jak jedna osoba może
poprawić
nam
humor. Przy Niallu czułam
sie swobodnie. Czas płynął
mi z nim bardzo szybko, nim sie spostrzegłam
była
już
3 w nocy.
J:
Niall ja już
będę
sie zbierać.
Jest strasznie późno.
- uśmiechnęłam
sie delikatnie.
N:
Coo? Tak szybko?
J:
Jest już
po 3 w nocy.. - zaśmiałam
sie
N:
Ale ja jeszcze nie chce żebyś
szla! - skrzyżował
ręce
na klatce piersiowej w geście
obrażenia
i tupnął
nogą
jak małe
dziecko. Horan był
bardzo zabawny.
J:
Tez sie przy tobie dobrze bawię.
Jutro, a raczej dzisiaj jest sobota nie?! - zapytałam
chłopaka
N:
Taak.. - przeciągnął
J:
A masz jutro coś
ważnego
do zrobienia?
N:
Hmm.. Wolne, ale chciałem
cie gdzieś
zaprosić..
- uśmiechnął
sie
J:
To miłe,
ale mam pomysł.-
spojrzał
na mnie zaciekawiony - Skoro nie masz jutro nic do roboty to może..
N:
Może?!
J:
Może..
Yyy.. Masz ochotę
pójść
do mnie i no nie wiem.. obejrzeć
jakiś
film..? - zapytałam
patrząc
na swoje buty
N:
To jest..
J:
Tak wiem.! Głupi
pomysł..
Zapomnij! - przerwałam
mu, podniósł
moja głowę
tak bym na niego spojrzała.
N:
To jest super pomysł!
I chętnie
z tobą
pójdę..
- uśmiechnął
sie ładnie.
Odwzajemniłam
gest lekko sie rumieniąc.
Przybliżył
sie do mnie - Wyglądasz
uroczo jak sie rumienisz.. - szepnął
wprost do mojego ucha.
J:
Super. Jeszcze tego brakowało.
- powiedziałam
lekko podirytowana. - Chodźmy!
- zaczęłam
iść
w stronę
domu, a chłopak
obok mnie. Co jakiś
czas nasze dłonie
sie o siebie ocierały.
Same prosiły
sie o to żeby
je złączyć.
Po jakimś
czasie w końcu
to zrobił.
Pod wpływem
jego dotyku przeszedł
mnie dreszcz. Spojrzałam
najpierw na blondyna a potem na nasze złączone
palce. Uśmiechnęłam
sie pod nosem. Po chwili byliśmy
już
u mnie w domu.
...
Naat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz