One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 23 marca 2014

Liam - część 3

Kolejna część Liama.. :D 
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

J: ... Lima, co ty robisz ?! - spytałam patrząc w jego oczy.
Li: Przepraszam, nie powinienem. - powiedział smutniej
J: Masz racje.. Nie powinieneś, chcesz się zarazić.. ?! - udałam oburzenie. Chłopak lekko się zdziwił, ale szeroko uśmiechnął.
Li: Jeśli konsekwencją całowanie ciebie ma być choroba, to raczej zaryzykuje.. - znów złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie i położyliśmy na łóżko. Leżałam wtulona w bruneta i rozmawialiśmy, poznawaliśmy się i śmieliśmy. Zasnęliśmy w swoich ramionach. Od Liama biło wspaniałe ciepło. Rano gdy się obudziłam, czułam się tak dobrze jak nigdy wcześniej. Nawet nie było widać, że byłam chora. Postanowiłam odwdzięczyć się chłopakowi i zrobiłam mu śniadanie. Upiekłam stos naleśników, a do malutkich miseczek włożyłam rożne rodzaje dżemów i inny nadzienia. Zrobiłam herbatę i ułożyłam wszystko na tacy. Wróciłam do śpiącego Liama i przestraszyło mnie to co zobaczyłam. Chłopak był cały mokry i trząsł się z zimna. Postawiłam szybko śniadanie na stoliku i podeszłam do niego. Jego ciało było rozpalone i całe morkę. Biedaczek musiał się ode mnie zarazić. Okryłam go mocniej kołdrą i poszłam do łazienki. Zmoczyłam ręcznik zimna wodą by robić mu okłady. Brunet się przebudził.
J: Po co mnie całowałeś ?! Teraz jesteś chory! - skarciłam go, na co się uśmiechnął
Li: Warto było! - teraz to ja się uśmiechnęłam do niego. Pochyliłam się nad nim.
J: Wrócę.. - szepnęłam mu wprost do ucha i pocałowałam w kącik ust. Widziałam w jego oczach niedosyt i niezadowolenie. - Masz zjeść śniadanie! - rozkazałam i wyszłam. Z komody w przedpokoju wzięłam klucze domu. Złapałam taksówkę by jak najszybciej znaleźć się u siebie. Po niecałych 15 minutach byłam na miejscu. Wpadłam szybko do swojego pokoju i wpakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy, takich jak: kilka bokserek, jakieś leginsy, jeansy, dresy i najpotrzebniejsze kosmetyki. - Mamoo!! - krzyknęłam po nią.
M: Taak?! - weszła do mojego pokoju.
J: Pamiętasz jak wczoraj zadzwonił do ciebie Liam..? - zapytałam dopinając torbę
M: Pamiętam.. Co ty właściwie robisz? - zapytała zdziwiona
J: Będę u niego przez kilka dni. On jest przeze mnie chóry i muszę się nim zająć. - wytłumaczyłam wychodząc z pokoju. Mama podążyła za mną.
M: Ale jak to będziesz u niego przez kilka dni.. ? - dalej chyba nie zrozumiała. Stanęłam w korytarzu, postawiłam torbę i wzięłam uspokajający wdech i wydech.
J: Mamuś. Liam się ode mnie zaraził, więc tak jak on zajął się mną wczoraj, tak ja zajmę się nim w kolejnych dniach, bo nie wygląda to dobrze. Nie martw się, jak czegoś nie będę wiedzieć to zadzwonię. Papa.. - ucałowałam jej policzek i szybko wyszłam z domu. Tak samo jak dostałam się do domu, tak wróciłam do Liama. Otworzyłam sobie drzwi i poszłam sprawdzić co u chłopaka. Weszłam po cichutku do jego sypialni, postawiłam torbę pod szafą i podeszłam do niego. Spał spokojnie i już się nie trząsł. Położyłam delikatnie dłoń na jego czole i dalej było gorące.
J: Biedactwo.. - szepnęłam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Zabrałam się za przygotowywanie rosołu. Wiem, że pomaga na chorobę. Moja mama zawsze mi go podawała gdy byłam chora. Zrobiłam porządek w salonie i kuchni. Zupka była gotowa po godzinie. Nalałam do miski i poszłam do Liama. Chłopak leżał i wpatrywał się w sufit. Podeszłam do niego i ciepły rosół postawiłam na szafeczkę obok.
J: Jak się czujesz? - zapytałam z troską
Li: Gdy cie zobaczyłam to o wiele lepiej. - uśmiechnął się
J: Bardzo zabawne, a tak na poważnie?
Li: W miarę, boli mnie wszystko.. - skrzywił się
J: Wiedziałam, masz zrobiłam ci rosół. Mama zawsze mi go podawała jak byłam chora, więc tobie też powinien pomóc. - podałam mu miskę z zupą. Chłopak posłusznie zjadł posiłek. Brunet usiadł na łóżku i oparł się o ścianę, ja usiadłam naprzeciwko niego i rozmawialiśmy. Tematy nam się nie kończyły, było śmiesznie i miło. Tak minął nam cały dzień. Liam poczuł się trochę lepiej.
Li: Ej, mała a co to jest za torba.. ? - wskazał na nią
J: Jak to co za torba.. Moja.. - wytłumaczyłam jak gdyby nigdy nic. Chłopak posłał mi niezrozumiałe spojrzenie. - No przecież jesteś chory, nie mogę cie zostawić.. To przeze mnie jesteś chory więc muszę się tobą zając. - uśmiechnęłam się niepewnie do niego.
Li: To jak mam mieć taką opiekę, to ja nie chce wyzdrowieć. - wyszczerzył się. Po chwili był już bardzo blisko mojej twarzy, musnął delikatnie moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili odsunęłam go od siebie.
J: Liam?!
Li: Taak słońce ? - zaśmiał się
J: Nie ma całowanie mnie dopóki nie wyzdrowiejesz! - zagroziłam palcem. Chłopak był wyraźnie niezadowolony, ale przyjął to do wiadomości. Wieczorem zeszliśmy na dół do salonu i rozsiedliśmy se na kanapie. Okryłam Liama szczelnie kocem i usiadłam koło niego. Oglądaliśmy jakiś naprawdę nudny film, przybliżyłam się do chłopaka i oparłam głowę o jego ramie. Brunet objął mnie i w takiej pozycji spędziłam kilka kolejnych kwadransów. Byłam zmęczona tym dniem tak że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Poczułam tylko jak Payne mnie przenosi i układa delikatnie na łóżku. Sam położył się obok i okrył nas kołdrą. Znów mogłam poczuć ciepło bijące od niego. Wtuliłam się w jego tors i całkowicie odpłynęłam w krainę Morfeusza. Rano obudziło mnie łaskotanie po policzku i szyi. Przetarłam kilka razy w tych miejscach dłonią bez otwierania oczu, ale po chwili znów to samo uczucie. Odwróciłam się na drugi bok, by jakoś temu zaprzestać. Chciałam jeszcze trochę pospać. Chwile było dobrze, a po chwili znów to samo.
J: Przestań.. - wymruczałam zachrypniętym głosem.
Li: A jeśli nie przestane to co wtedy? - zapytał śmiejąc się. Odwróciłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Popatrzałam na wyszczerzonego Liama.
J: Wtedy to będziesz zdrowiał sam, beze mnie.
Li: Przepraszam, już więcej nie będę.. - przytulił się do mnie szybko. Teraz to ja się zaśmiałem, nie wiedziałam, ze tak mu zależy na mojej obecności.
J: Lepiej powiedz jak się dzisiaj czujesz.
Li: Na tyle dobrze, by wszystko zrobić.. - poruszał śmieszni e brwiami
J: Wszystko?! - zapytałam z niedowierzaniem
Li: Wszystko!
J: Co masz na myśli?
Li: Na przykład to.. - przybliżył się do mnie i wpił się w moje usta. Wiedziałam, że to ma na myśli. Sama tez chciałam posmakować jego malinowych ust, ale obiecałam sobie że najpierw musi wyzdrowieć. I musimy się tez lepiej poznać. Oderwałam się d niego i wyszłam z łóżka.
J: Powiedziałam coś na ten temat.. - wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Po kilku sekundach koło mnie znalazł się Liam.
Li: Ale ja już wyzdrowiałem.. - tłumaczył
J: Nie sadzę.. - powiedziałam nawet nie patrząc na niego.
Li: Mówię serio.. - podszedł do mnie i przyciągnął mnie do siebie. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. W jego brązowych tęczówkach utonęłam, zahipnotyzowały mnie.
...



Naat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz