Siedziałam
na ławce w parku i tempo wpatrywałam sie w dal. Było późno, a ja
chyba już piątą godzinę siedzę w tym samym miejscu, w tej samej
pozycji. Nie miałam ochoty nawet iść do domu. Musiałam przemyśleć
kilka spraw... Z przyjaciółka sie nie układa, nie mamy dla siebie
czasu. Dochodzi do częstych kłótni przez co jest jeszcze gorzej.
Brakuje mi dni w których spotykaliśmy sie codziennie.... Z
chłopakiem też nie jest dobrze, a właściwie to wcale już nie
jest. Jakieś 5 godzin temu zostawił mnie, bo znalazł sobie inną,
lepsza ode mnie. Co prawda nie widziałam jej, ale wyobrażam sobie
ją w kilkukilogramowej tapecie na twarzy i ogromnymi cyckami.... W
domu też nie jest kolorowo, rodzice coraz częściej sie kłócą,
to chyba boli mnie najbardziej, bo kocham moją rodzinę i za nic w
świecie bym jej nie zamieniła.... Łzy zaczęły wydobywać sie z
moim oczu. Nadmiar tego wszystkiego spowodował, że staje sie coraz
słabsza. Chciałam, żeby pojawił sie ktoś kto będzie ze mną w
każdej chwili, ktoś na kim będę mogła polegać. Ktoś kto
sprawi, że na jego widok lub myśl będę sie uśmiechać. Nie
ścierałam łez z policzków, nie miałam na to ani siły, ani
ochoty. Nagle poczułam jak ktoś kładzie na moje ramiona kurtkę.
No tak, ja mądra siedzę już kolejną godzinę w samej koszulce na
ramiączkach. Ale nikt nie wiedział gdzie idę. Spojrzałam na tego
kogoś i był nim chłopak w brązowych włosach z cudownymi oczami.
Usiadł kolo mnie i nic nie mówił, tylko mi sie przyglądał.
Czułam sie trochę dziwnie, bo nie znam go, ani on mnie i mi pomaga.
J:
Dziękuje - wyszeptałam
Ch:
Nie ma za co.. Pomyślałem że jest ci zimno..
J:
Nawet nie myślałam o tym czy jest zimno i jakie mogą być tego
konsekwencje. - powiedziałam już normalnie i starłam resztki łez
z twarzy.
Ch:
Jestem Liam - uśmiechnął sie, ma cudowny uśmiech.
J:
(T.i.)..
Li:
Może pójdziemy w jakieś cieplejsze miejsce i porozmawiamy? -
zaproponował
J:
Dziękuje ci Liam, ale nie będę zawracać ci głowy tym co dzieje
sie w moim życiu. Masz pewnie wiele innych ciekawszych rzeczy do
robienia, niż słuchanie obcej dziewczyny z problemami. -
odpowiedziałam szybko
Li:
Czasami wystarczy rozmowa z zupełnie obca osoba, by było nam lżej
na duszy. Wiec myślę że i tobie będzie lepiej. - nalegał.
J:
Ale obiecaj że kiedyś będę mogła ci sie zrewanżować! -
uśmiechnęłam się i wstaliśmy z miejsc.
Li:
Obiecuje, a teraz chodźmy.. - podążyłam za nim. Dotarliśmy do
jakiegoś domy, pewnie bruneta. Wpuścił mnie przodem posyłając
życzliwy uśmiech. - Rozgość sie, a ja zaraz przyjdę.. -
powiedział i znikł w jakimś pomieszczeniu. Znalazłam sie w dużym
pokoju i usiadłam na kanapie. Zauważyłam że na ścianach wisi
mnóstwo zdjęć. Przyglądałam sie im chwilkę, a potem zauważyłam
że Liam przyszedł.
J:
To są twoi bracia? - zapytałam patrząc na fotografie.
Li:
Hmm.. Teoretycznie to nie, ale praktycznie to traktuje ich jak
braci.. - usiadł obok mnie - Proszę. - podał mi kubek gorącej
herbaty i koc. Podziękowałam mu uśmiechem, okryłam sie kocem i
upiłam łyk mojego napoju.
J:
To miło z twojej strony, że zainteresowałeś sie zupełnie obcą
ci osobą.. Twoje dziewczyna na pewno jest szczeliwa że ma taki
skarb przy sobie..- uśmiechnęłam sie
Li:
Taak, może i by była..- powiedział smutniej
J:
Coś sie stało? - złapałam go za dłoń. Spojrzał na nią i z
powrotem na mnie. Speszyłam sie i zabrałam rękę.
Li:
Niee.. Jest w porządku. Powiedz lepiej dlaczego siedziałaś kilka
godzin w parku i płakałaś? - zapytał zmieniając temat
J:
Skąd wiesz, że kilka godzin? - zapytałam zdziwiona
Li:
Yyy.. Jak szedłem tamtędy do.. - urwał na chwile jakby zastanawiał
sie co powiedzieć - ..do pracy to cie widziałem. I jak wracałem to
dalej siedziałaś, tylko że teraz płakałaś. Nie mogłem przejść
koło ciebie obojętnie. - wyjaśnił szybko
J:
Yhym.. - zastanowiłam sie chwile - Mam teraz w swoim życiu dużo
problemów , ale jak to sie mówi, jak sie wali to sie wali wszystko.
- powiedziałam upijając ciepłej cieczy.
Li:
Wiem o czym mówisz, życie potrafi nas zranić..
J:
Życie
jak życie, ale otaczające nas osoby. To tak strasznie
boli Liam. Co jest ze mną
nie tak, że ludzie sie ode mnie odwracają?!
Li:
Może
po prostu z nimi jest źle, bo nie widza jaka jesteś. Może
nawet nie próbowali cie poznać..
J:
Nie mam pojęcia. Max zostawił mnie dla blond laski, moja
przyjaciółka nie ma dla mnie czasu.. - znów poczułam jak łzy
zbierają mi sie w oczach. Zamknęłam je by mogły swobodnie
wypłynąć.
Po kilku chwilach znalazłam sie w ramionach bruneta.
Wtuliłam
sie bardziej w niego i moczyłam jego
T-shirt.
Li:
Nie
martw sie, wszystko będzie
dobrze.
J:
Skąd masz tą pewność..? - wychlipałam
my w koszulkę
Li:
Bo nie pozwolę
cie już skrzywdzić.. - przycisnął mnie
mocniej
do siebie. Uspokoiłam sie trochę
i odsunęłam od niego.
J:
To teraz mi mów dlaczego jesteś smutny ?
Li:
Mamy podobne problemy.. - uśmiechnął sie słabo - Moja była już
dziewczyna, zostawiła mnie dla bardziej wysportowanego i
umięśnionego kolesia. Ale widocznie tak musiało być..
J:
Masz przynajmniej wspaniałych przyjaciół, którzy pewnie cie
wspierają..
Li:
Taak i tu masz racje, oni są niesamowici..-
uśmiechnął
sie ładnie i spojrzał na zegarek, uczyniłam to samo i była
19:56.. - Apropo, zapomniałem. mają zaraz tu być.. - powiedział
szybko z przepraszającym uśmiechem
J:
Nic sie nie stało.. - wstałam z miejsca - Ja będę sie już
zbierać.. Jeszcze raz ci dziękuje Liam.
Li:
Coo?! Niee.. Zostań, poznasz ich..
J:
Nie sądzę,
żeby był to dobry pomysł.
Li:
Dlaczego? - zmarszczył brwi
J:
Boo.. - szukałam w głowie wytłumaczenia - ..pewnie wyglądam
jak wrak człowieka i odstraszyłabym ci przyjaciół.. - wymyśliłam.
Liam sie słodko zaśmiał
Li:
Chodź! - złapał mnie za rękę
i pociągnął
za sobą.
Jak sie okazało poszliśmy do łazienki, staliśmy przed lustrem -
Spójrz na siebie.. - wskazał
na moje odbicie - Jesteś piękna, nikogo nie odstraszysz.. -
pocałował mnie w policzek, zrobiło mi sie jakoś dziwnie. Chyba
nikt nigdy mi nie
powiedział,
że jestem piękna.
Poczułam jak na moje policzki wkrada sie rumieniec.
J:
Dobra, ale daj mi chwilkę..
- uśmiechnęłam sie i wypchnęłam go delikatnie z łazienki.
Chwile wpatrywałam sie w swoje odbicie.. Przemyłam twarz zimną
wodą, by ochłodzić ją i by czerwone plamy po płaczu znikły.
Makijażu na szczęście dzisiaj nie robiłam. Nie
przepadałam za tym. Poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki.
Usłyszałam rozmowy dochodzące z salonu. Poszłam w tamtą stronę
i moim oczom ukazały sie roześmiane twarze piątki chłopaków.
Ch:
Ooo a co to za ślicznotka?
...
Naat
Superraaśśnneee, skarbyje :) Weny życzę <3
OdpowiedzUsuń