One Direction i My.. - imaginy

piątek, 14 marca 2014

Liam - część 1

Siedziałam na ławce w parku i tempo wpatrywałam sie w dal. Było późno, a ja chyba już piątą godzinę siedzę w tym samym miejscu, w tej samej pozycji. Nie miałam ochoty nawet iść do domu. Musiałam przemyśleć kilka spraw... Z przyjaciółka sie nie układa, nie mamy dla siebie czasu. Dochodzi do częstych kłótni przez co jest jeszcze gorzej. Brakuje mi dni w których spotykaliśmy sie codziennie.... Z chłopakiem też nie jest dobrze, a właściwie to wcale już nie jest. Jakieś 5 godzin temu zostawił mnie, bo znalazł sobie inną, lepsza ode mnie. Co prawda nie widziałam jej, ale wyobrażam sobie ją w kilkukilogramowej tapecie na twarzy i ogromnymi cyckami.... W domu też nie jest kolorowo, rodzice coraz częściej sie kłócą, to chyba boli mnie najbardziej, bo kocham moją rodzinę i za nic w świecie bym jej nie zamieniła.... Łzy zaczęły wydobywać sie z moim oczu. Nadmiar tego wszystkiego spowodował, że staje sie coraz słabsza. Chciałam, żeby pojawił sie ktoś kto będzie ze mną w każdej chwili, ktoś na kim będę mogła polegać. Ktoś kto sprawi, że na jego widok lub myśl będę sie uśmiechać. Nie ścierałam łez z policzków, nie miałam na to ani siły, ani ochoty. Nagle poczułam jak ktoś kładzie na moje ramiona kurtkę. No tak, ja mądra siedzę już kolejną godzinę w samej koszulce na ramiączkach. Ale nikt nie wiedział gdzie idę. Spojrzałam na tego kogoś i był nim chłopak w brązowych włosach z cudownymi oczami. Usiadł kolo mnie i nic nie mówił, tylko mi sie przyglądał. Czułam sie trochę dziwnie, bo nie znam go, ani on mnie i mi pomaga.
J: Dziękuje - wyszeptałam
Ch: Nie ma za co.. Pomyślałem że jest ci zimno..
J: Nawet nie myślałam o tym czy jest zimno i jakie mogą być tego konsekwencje. - powiedziałam już normalnie i starłam resztki łez z twarzy.
Ch: Jestem Liam - uśmiechnął sie, ma cudowny uśmiech.
J: (T.i.)..
Li: Może pójdziemy w jakieś cieplejsze miejsce i porozmawiamy? - zaproponował
J: Dziękuje ci Liam, ale nie będę zawracać ci głowy tym co dzieje sie w moim życiu. Masz pewnie wiele innych ciekawszych rzeczy do robienia, niż słuchanie obcej dziewczyny z problemami. - odpowiedziałam szybko
Li: Czasami wystarczy rozmowa z zupełnie obca osoba, by było nam lżej na duszy. Wiec myślę że i tobie będzie lepiej. - nalegał.
J: Ale obiecaj że kiedyś będę mogła ci sie zrewanżować! - uśmiechnęłam się i wstaliśmy z miejsc.
Li: Obiecuje, a teraz chodźmy.. - podążyłam za nim. Dotarliśmy do jakiegoś domy, pewnie bruneta. Wpuścił mnie przodem posyłając życzliwy uśmiech. - Rozgość sie, a ja zaraz przyjdę.. - powiedział i znikł w jakimś pomieszczeniu. Znalazłam sie w dużym pokoju i usiadłam na kanapie. Zauważyłam że na ścianach wisi mnóstwo zdjęć. Przyglądałam sie im chwilkę, a potem zauważyłam że Liam przyszedł.
J: To są twoi bracia? - zapytałam patrząc na fotografie.
Li: Hmm.. Teoretycznie to nie, ale praktycznie to traktuje ich jak braci.. - usiadł obok mnie - Proszę. - podał mi kubek gorącej herbaty i koc. Podziękowałam mu uśmiechem, okryłam sie kocem i upiłam łyk mojego napoju.
J: To miło z twojej strony, że zainteresowałeś sie zupełnie obcą ci osobą.. Twoje dziewczyna na pewno jest szczeliwa że ma taki skarb przy sobie..- uśmiechnęłam sie
Li: Taak, może i by była..- powiedział smutniej
J: Coś sie stało? - złapałam go za dłoń. Spojrzał na nią i z powrotem na mnie. Speszyłam sie i zabrałam rękę.
Li: Niee.. Jest w porządku. Powiedz lepiej dlaczego siedziałaś kilka godzin w parku i płakałaś? - zapytał zmieniając temat
J: Skąd wiesz, że kilka godzin? - zapytałam zdziwiona
Li: Yyy.. Jak szedłem tamtędy do.. - urwał na chwile jakby zastanawiał sie co powiedzieć - ..do pracy to cie widziałem. I jak wracałem to dalej siedziałaś, tylko że teraz płakałaś. Nie mogłem przejść koło ciebie obojętnie. - wyjaśnił szybko
J: Yhym.. - zastanowiłam sie chwile - Mam teraz w swoim życiu dużo problemów , ale jak to sie mówi, jak sie wali to sie wali wszystko. - powiedziałam upijając ciepłej cieczy.
Li: Wiem o czym mówisz, życie potrafi nas zranić..
J: Życie jak życie, ale otaczające nas osoby. To tak strasznie boli Liam. Co jest ze mną nie tak, że ludzie sie ode mnie odwracają?!
Li: Może po prostu z nimi jest źle, bo nie widza jaka jesteś. Może nawet nie próbowali cie poznać..
J: Nie mam pojęcia. Max zostawił mnie dla blond laski, moja przyjaciółka nie ma dla mnie czasu.. - znów poczułam jak łzy zbierają mi sie w oczach. Zamknęłam je by mogły swobodnie wypłynąć. Po kilku chwilach znalazłam sie w ramionach bruneta.
Wtuliłam sie bardziej w niego i moczyłam jego T-shirt.
Li: Nie martw sie, wszystko będzie dobrze.
J: Skąd masz tą pewność..? - wychlipałam my w koszulkę
Li: Bo nie pozwolę cie już skrzywdzić.. - przycisnął mnie mocniej do siebie. Uspokoiłam sie trochę i odsunęłam od niego.
J: To teraz mi mów dlaczego jesteś smutny ?
Li: Mamy podobne problemy.. - uśmiechnął sie słabo - Moja była już dziewczyna, zostawiła mnie dla bardziej wysportowanego i umięśnionego kolesia. Ale widocznie tak musiało być..
J: Masz przynajmniej wspaniałych przyjaciół, którzy pewnie cie wspierają..
Li: Taak i tu masz racje, oni są niesamowici..- uśmiechnął sie ładnie i spojrzał na zegarek, uczyniłam to samo i była 19:56.. - Apropo, zapomniałem. mają zaraz tu być.. - powiedział szybko z przepraszającym uśmiechem
J: Nic sie nie stało.. - wstałam z miejsca - Ja będę sie już zbierać.. Jeszcze raz ci dziękuje Liam.
Li: Coo?! Niee.. Zostań, poznasz ich..
J: Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł.
Li: Dlaczego? - zmarszczył brwi
J: Boo.. - szukałam w głowie wytłumaczenia - ..pewnie wyglądam jak wrak człowieka i odstraszyłabym ci przyjaciół.. - wymyśliłam. Liam sie słodko zaśmiał
Li: Chodź! - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Jak sie okazało poszliśmy do łazienki, staliśmy przed lustrem - Spójrz na siebie.. - wskazał na moje odbicie - Jesteś piękna, nikogo nie odstraszysz.. - pocałował mnie w policzek, zrobiło mi sie jakoś dziwnie. Chyba nikt nigdy mi nie powiedział, że jestem piękna. Poczułam jak na moje policzki wkrada sie rumieniec.
J: Dobra, ale daj mi chwilkę.. - uśmiechnęłam sie i wypchnęłam go delikatnie z łazienki. Chwile wpatrywałam sie w swoje odbicie.. Przemyłam twarz zimną wodą, by ochłodzić ją i by czerwone plamy po płaczu znikły. Makijażu na szczęście dzisiaj nie robiłam. Nie przepadałam za tym. Poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Usłyszałam rozmowy dochodzące z salonu. Poszłam w tamtą stronę i moim oczom ukazały sie roześmiane twarze piątki chłopaków.
Ch: Ooo a co to za ślicznotka? 
...




Naat 

1 komentarz: