One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 2 stycznia 2018

Everything I need.

 Czekać ponad godzinę, żeby przeprowadzić wywiad z którymś z gwiazdorów po koncercie noworocznym... możecie myśleć co chcecie, ale nie jestem pracoholiczką.. po prostu desperatką, co nie stawia mnie wcale w lepszym świetle. Już jestem praktycznie przy nich. Dwa pytania i mam kolejny artykuł. Nawet mnie nie obchodzi, który odpowie. Po prostu szef mi utnie premie na którą bardzo długo pracowałam i nie da wolnego, a Dominikana zarezerwowana.
-Dobrze. Koniec pytań. Limit się wyczerpał.- usłyszałam przed sobą i zobaczyłam ogromnego goryla o głowę wyższego ode mnie.
-Ale tylko jedno.. błagam.- mówiłam spokojnie próbując jakoś go uprosić, ale kontem oka widziałam, że gwiazdki chowają się z powrotem do garderoby.
-Minął czas.- powiedział już nie tak potulnie jak przed chwilą.
-Kurwa mać!- krzyknęłam zdenerwowana. Nie po to zarwałam sylwestra, żeby nie dostać tego, czego chcę. Odwróciłam się, ale w ostatniej chwili rzuciłam z powrotem w stronę chłopaków. Nie zdołałam dotrzeć, tylko byłam w stanie złapać za bluzę mulata, który jako ostatni wchodził. Odwrócił się w moją stronę zdziwiony, ale ochroniarz już mnie odciągał od nich, a ja wpadłam w furię i próbowałam się wyrwać.
-Chciałam tylko jedno pytanie!- krzyczałam podczas gdy moje drobne ciało próbowało się uwolnić od masywnych dłoni. Zostałam odprowadzona przez kolejnych dwóch idiotów do wyjścia. Czuję się jak w pieprzonym kryminale.
-Znam drogę do wyjścia.- mruknęłam pod nosem, kiedy byłam nieco spokojniejsza.
-Kazali odprowadzić. To nasza praca.- powiedział młodszy z nich.
-Twoja praca przeszkadza mi w mojej.- warknęłam i wyszłam. Szłam cholernie nierównym i wąskim chodnikiem obok budynku w którym oni sobie spokojnie siedzieli i popijali kawkę, a nie mieli czasu odpowiedzieć na dwa pieprzone pytania. Wyjęłam telefon i wciąż idąc zadzwoniłam po taksówkę. Szukałam numeru do szefa, kiedy wpadłam na coś zimnego i zostałam powalona przez to na ziemię.
-Świetnie.- warknęłam widząc komórkę leżącą obok mnie ekranem do betonu. Nim ją podniosłam spojrzałam na górę i zobaczyłam drzwi i za nim faceta w kapturze trzymającego fajkę.
-Boże, przepraszam. Nie chciałem, nie wiedziałem, że jeszcze ktokolwiek może się tu kręcić. Usłyszałam, a ja zaślepiona rozpaczą i strachem przed spojrzeniem na pewnie już rozwalony telefon nie zwróciłam uwagi na głos nieznajomego.
-Ok. Podnieś telefon i powiedz mi, czy jest cały. Jak się rozwalił to powieszę cię za.. za coś co będzie bolało.- fuknęłam i zamknęłam oczy. Gość zachichotał, ale zrobił to, o co go poprosiłam.
-Cały.- mruknął blisko, a ja otworzyłam oczy i odebrałam mu telefon szczęśliwa, że przynajmniej to jeszcze się nie spieprzyło. Zakapturzony podał mi rękę, a ja ją złapałam i się podniosłam otrzepując spodnie z kurzu ulicznego. Normalna dziewczyna by się przejęła. Ciemno, cicho, pusto i gość, którego nie zna. Ja byłam po prostu wściekła i żądna papierosów.
-Masz jeszcze?- spytałam wskazując na niedopałek, który trzymał w ręce. Wyjął paczkę i mnie poczęstował. Nie palę nałogowo. Tylko w kryzysowych sytuacjach. Po zerwaniu, kiedy mi robota przed nosem ucieknie, albo kiedy artykuł okaże się niewypałem, co się często nie zdarza. Zaciągnęłam się dymem już odpalonego papierosa i oparłam o ścianę budynku.
-Co tu robisz?- spytałam nieznajomego, którego wzrok czułam na sobie.
-Pracuję.- wzruszył ramionami, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-No tak. Co innego można robić w Nowym York'u. Pracować, imprezować i biegać za wszystkim. Całkiem normalne.- parsknęłam znowu się zaciągając.
-Coś o tym pewnie wiesz?- zachichotał.
-A kto nie wie.- mruknęłam i poczułam wibracje. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Szef.
-Niech to szlag!- zaklęłam i dałam mu telefon.
-Powiedz, że... że jestem.. cholera.. że zgubiłam telefon.- wymyśliłam na poczekaniu, a on o dziwo to zrobił. Usłyszałam jak wymyśla bajeczkę o tym, że odstawi telefon na komisariat. Skończył.
-Dzięki. Ratujesz mi noc bez świadomości, że moje wakacje poszły się jebać.- parsknęłam rozgoryczona.
-Jak pracujesz?- spytał, pewnie z czystej ciekawości.
-Latam za gwiazdkami i zatruwam im życie błagając o odpowiedź na kilka nic nie znaczących pytań. Żeruję na czyichś wypowiedziach, wyłapuję nieścisłości i próbuję zrobić z tego sensację. To jedyna płaszczyzna w której jestem dobra, więc to robię.- wzruszyłam ramionami.
-Chcesz się zabawić? Chodźmy do klubu.- zaproponował zmieniając temat, a ja byłam zdziwiona, ale skłonna się w końcu zabawić.
-Nie upijesz i nie wykorzystasz mnie?- spytałam będąc świadoma, że nawet jeśli ma taki zamiar to mi tego nie powie.
-Nie. Słowo harcerza.- parsknął, a później wziął mnie za rękę i pociągnął w stron bramy wyjściowej. Nie miałam ochoty spędzać resztę nocy sama. Przelotne znajomości mogą być fajne.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam ochotę na coś innego. To będzie szybkie opowiadanie. Kolejna część dziś w nocy. Do Harry'ego już mam też część, ale opublikuję dopiero jutro ;) 
Szczęśliwego nowego roku misie♥

#Maleńka.

4 komentarze: