One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 4 stycznia 2018

Everything I need [3]

-Jeśli umrzesz to tylko z rozkoszy.- powiedział już jak się uspokoiliśmy najbardziej głębokim głosem, który kiedykolwiek słyszałam. Cholera.. on musi być zabójczo przystojny, a ja nie mogę go podziwiać. Widziałam tylko podbródek, którego okalał lekki zarost.. wiecie taki, jaki mają niegrzeczni chłopcy. Zamyśliłam się rozpatrując wszelkie możliwe opcje dotyczące tożsamości nieznajomego.
-Księżniczko, wysiadasz?- spytał szturchając mnie, a ja nie zauważyłam nawet, że stoi przy moich drzwiach i czeka na reakcje.
-Jasne.- parsknęłam jak idiotka i wysiadłam z jego pomocą z Taksówki. Głupi, głupia, głupia.
-To gdzie jesteśmy?- spytałam, bo raczej wolałam domówki jeśli już szłam na jakąś imprezę. Czułam się wyobcowana w ogromnych klubach nocnych.
-W night dream'ie. Nie mów mi, że cię tu nigdy nie było.- powiedział nie dowierzając, jakby to było coś kompletnie odjechanego.
-Nie. Raczej mierzę nieco wyżej.- powiedziałam, żeby ukryć moje zmieszanie.
-Idziesz czy nie?- fuknęłam i ruszyłam nim zdążył cokolwiek powiedzieć. Czekaliśmy jakieś 20 minut w dość długiej kolejce. To musi być na prawdę popularne miejsce.
-Ja płacę.- powiedział, kiedy wyciągałam portfel z torebki, żeby dostać bilet. On zapłacił, a później złapał mnie za rękę i wciągnął za sobą do środka.
-Nie puszczaj mnie, bo cię zgubię!- krzyknął, żebym mogłą usłyszeć. Skinęłam głową na znak, że rozumiem, a on poszedł przodem ciągnąc mnie za sobą za rękę, którą oplótł mocnym uściskiem. Był to duży klub, ale miejsca już było bardzo mało. Ludzie stali i delektowali się prymitywną muzyką ocierając się o siebie nawzajem. Światła sprawiały, że chociaż nic nie brałam  to czułam się jak na haju. Przyglądałam się pomieszczeniu, mimo, że nie wiele widziałam oprócz tego, że po bokach są loże w których dzieje się Bóg wie co, a zmierzamy w stronę baru.
-Chodź tu.- powiedział do mnie, kiedy już się zatrzymaliśmy i przekierował moją drobną sylwetkę przed siebie okalając moją talię dłońmi.
-Co chcesz do picia? Wybierz co sobie życzysz.. jestem po wypłacie.- mruknął mi do ucha, a ja się rozkoszowałam jego głosem spijając każde słowo. To się źle skończy dziś. Kiedy nie odpowiadałam poczułam wibracje na plecach spowodowane jego klatką piersiową, a dokładniej jego chichotem.
-Ślinisz się, słońce.- powiedział znowu, a ja odruchowo się spięłam. Nie lubię docinek.
-Sex on the beach!- krzyknęłam do niego, a on się uśmiechnął i zamówił dla siebie to samo. Odebrał nasze drinki i usiedliśmy w jednej z loży.
-I jak ci się podoba?- spytał siadając bliżej, pod pretekstem głośnej muzyki, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to kłamstwo.
-Jest w porządku, ale myślę, że po trzecim drinku będzie lepiej. - zachichotałam, bo już zdążyłam opróżnić jeden. Nie musiałam długo czekać, bo chłopak od razu podłapał moje słowa i po kilku minutach flirtu dostałam kolejną szklaneczkę. I kolejną. I jeszcze jedną.
-Jesteś żonaty?- spytałam teraz już śmiejąc się jak kompletna idiotka.
-Nie.- uśmiechał się do mnie, a ja mogłam tonąć tylko w jego idealnie białym uśmiechu.
-Masz strasznie słabą głowę, wiesz?- spytał nadal z tym tajemniczym uśmiechem tańczącym na ustach.
-Ekonomicznie.- bąknęłam wytykając mu język, a on wybuchł dźwięcznym śmiechem. Zarzuciłam mu swoje dłonie na kark i podciągnęłam się w taki sposób, że siedziałam teraz u niego na kolanach. Z takiej odległości już lepiej widziałam zarys jego twarzy, ale nawet w tym stanie o tym nie myślałam.
-To strasznie podniecające, że nie wiem kim jesteś.- szepnęłam mu do ucha, a on zachichotał.
-Ty już dziś nie pijesz.- odparł nadal się uśmiechając i zmusił mnie do podniesienia się.
-Idziemy tańczyć.- mruknął i lekko pchnął w stronę parkietu. Na lekkiej fazie łatwiej się tańczy. Jak tylko się znaleźliśmy na parkiecie zaczęłam lekko poruszać biodrami, a on mnie za nie złapał i pogłębiał moje ruchy. Nigdy się nie czułam tak odprężona i tak seksowna. Dzięki światłom widziałam jego oczy, które uważnie obserwowały każdy mój ruch. Złapał mnie za pośladki i przyciągnął bliżej siebie. Dziś mi to nie przeszkadza, potrzebuję odprężenia.. z resztą nie koniecznie wiem co się wokół dzieje.
-Jesteś niesamowita.- wydyszał i nie wiedziałam, czy to ze zmęczenia, czy też z powodu naszego tańca.
- Pocałuj mnie.- powiedziałam, nim zdążyłam przeanalizować tą myśl. Uśmiechnięty ideał wziął w swoje dłonie moją twarz i na początku tylko musnął moje wargi swoimi, ale ja nie mogąc się powstrzymać pogłębiłam pocałunek. Zarzuciłam dłonie na jego szyję i wpiłam się dłońmi w kaptur. Nie mam pojęcia ile czasu się tak całowaliśmy, ale kiedy się od siebie oderwaliśmy on był już pozbawiony kaptura, a ja oniemiałam. Jak bardzo głupia trzeba być, żeby nie zauważyć, że osoba z którą się tyle czasu przebywa jest..
-To Zayn!- usłyszałam pisk za moimi plecami i najwyraźniej on też był zaskoczony, że spadł mu kaptur podczas naszego pocałunku, bo stał równie wryty co ja.
-Kurwa.- warknął pod nosem i zarzucił szybko kaptur. Myślałam, że zwieje i po prostu mnie tak zostawi na środku parkietu, ale on szybko mnie złapał za rękę i rzucił się w pęd, ciągnąc mnie za sobą.
-Załóż kaptur!- krzyknął w biegu.
-Nie mam.- odpowiedziałam jeszcze w szoku. Próbowałam się zasłonić jedną ręką, która mi została wolna, ale raczej słabo mi to wychodziło. Wypadliśmy z klubu i wsiedliśmy bez pytania w najbliższą taksę.
-Zapłacimy podwójną stawkę, tylko niech Pan jedzie.-warknął mulat, a kierowca nawet się nie zająknął, tylko od razu ruszył.
-Na jaki adres?- popatrzył na nas w lusterku.
-Będą stać pod moim domem ...- zająknął się Malik, a ja westchnęłam już kompletnie trzeźwiejąc.
-Bleecker Street 22.- podałam adres i skupiłam się na punkcie za szybą. Szef mnie zabije. Romans z gwiazdką popu. Kurwa, już nie żyję. Nie widziałam tam paprazzi, ale kto wie... jedno zdjęcie i po mnie. Dojechaliśmy na miejsce. Malik płacił kierowcy, a ja się rozglądałam, czy nikogo wokół podejrzanego nie ma.
-Chodźmy.- mruknął sztywno za moimi plecami, a ja podeszłam do klatki i szybko otworzyłam drzwi. To samo zrobiłam przy drzwiach i weszłam pierwsza. Nie byłam zestresowana tym, ze mam brudno, bo zawsze mam czysto, ale bardziej tym, że on jest przyzwyczajony do luksusów.. ja biednie nie żyłam, ale też nie byłam nie wiadomo jak dziana. Chłopak wszedł za mną i zamknął drzwi.
-Zdejmij buty.- mruknęłam kiedy sama już to zrobiłam. Żadnego specjalnego traktowania nie będzie.. nienawidzę syfu. Podczas gdy on sobie radził z butami ja wstawiłam wodę w czajniku i poszłam do salonu. Mieszkanie było małe, wiec trafił bez problemu. Starałam się zachowywać normalnie,a le nie wiedziałam jak.. nie miałam pojęcia czego się po nim spodziewać teraz, bo cała droga minęła w milczeniu.
-Jestem Zayn.- powiedział podchodząc i wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Nie jestem głupia.- parsknęłam, a on przewrócił oczami.
-I dlatego nie chciałem, żebyś wiedziała.- wybełkotał pod nosem i usiadł na sofie.
-Jeśli myślisz, że z tego powodu będę cię jakoś specjalnie traktować to się mylisz. Jestem dziennikarką. Pracuję z takimi na co dzień, więc ani cię nie będę beształa, ani też nie wskoczę ci do łóżka, boś jest legendarny Malik.- powiedziałam już nieco zirytowana jego bezczelnym zachowaniem, które wcześniej mi się podobało, a teraz mnie doprowadza do szału.
-Przed chwilą byłaś bardziej niż chętna.- zachichotał.
-Bo mnie upiłeś!- krzyknęłam stając przed nim i mierząc go wściekłym wzrokiem.
-Czyli ci się kompletnie nie podobało..?- spytał z błyskiem w oku, a ja teraz się mu dokładniej mogłam przyjrzeć. Miałam rację. Jest cholernie przystojny.
-Tego nie powiedziałam.- fuknęłam krzyżując ramiona. On wstał i zrobił krok w moją stronę tak, że teraz moje skrzyżowane ramiona dotykały jego klatki.
-Bo mi się cholernie podobało..- szepnął tak samo głębokim i seksownym głosem jak wtedy przy barze i myślałam, że odlecę.  Próbował mi spojrzeć w oczy, ale ja patrzyłam na jego czoło bojąc się tego, że za bardzo mi się spodobają. Nie wolno mi romansować z gwiazdami.
-Jak ma na imię piękna nieznajoma?- spytał i zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy.
-[T.I.]- odparłam kompletnie zahipnotyzowana.
-Nie spinaj się.. przecież świetnie się bawiliśmy.- powiedział odplątując moje ramiona i obejmując mnie lekko w talii.
-Poważnie.. dawno się tak świetnie nie bawiłem.- mruknął o wiele za blisko. Teraz już nie patrzyłam mu w oczy. Mój wzrok spoczął na tych cudownie pełnych wargach, które tak świetnie całują. Zapewne zauważył, bo na jego ustach się pojawił figlarny uśmiech, a ja zagryzłam dolną wargę próbując się ogarnąć.
-Powiedz, że ty też.- mruknął i uniósł mój podbródek tak, ze teraz musiałam mu patrzeć w oczy.
-Ja też. Ale..- zaczęłam, niestety nie było mi dane skończyć.
-Uwierz, że to mi wystarczy.- powiedział szybko przerywając mi i gwałtownie się wpił w moje usta. Jego język muskał mój, a on co chwilę pogłębiał nasz pocałunek, jakby ciągle chciał więcej, a ja wcale nie miałam nic przeciwko. Pieprzyć szefów. Pociągnął mnie do tyłu i wylądowaliśmy na sofie.. tak właściwie to on wylądował na sofie, a ja na nim okrakiem siedziałam. Usadowił swoje dłonie na moich pośladkach i raz po raz je ściskał, aby później powędrować nimi pod koszulkę. Ja szukałam dłońmi odpięcia jego spodni, a kiedy w końcu je znalazłam i udało mi się odpiąć poczułam jego dłonie na swoich. Popatrzyłam na niego oszołomiona, a on zadyszany uśmiechał się do mnie w taki sposób w jaki żaden facet jeszcze tego nie robił.
-Woda ci się gotuje, księżniczko.- powiedział przyglądając mi się. Momentalnie mi się zrobiło wstyd. O czym ja myślałam w ogóle. Szybko przeczesałam dłońmi włosy i wstałam z jego kolan.
-Chcesz coś do picia?- spytałam po odchrząknięciu.
-Herbatkę zieloną, jeśli masz.- powiedział nadal mi się przyglądając, a mi było okropnie głupio.. on nie wydawał się w ogóle skrępowany.
-Się robi.- mruknęłam pod nosem i niemal pobiegłam do kuchni tylko, żeby nie mieć jego palącego wzroku na sobie.
-Cholera..- szepnęłam sama do siebie, kiedy już wyłączyłam czajnik, który niemiłosiernie piszczał.. jak ja mogłam tego nie słyszeć? Wachlowałam się dłońmi próbując ochłodzić, pewnie czerwone, policzki. Zrobiłam dwie zielone herbaty i wróciłam do niego.
-Nie słodzisz, prawda?- spytałam upewniając się.
-Skąd wiesz?- spytał marszcząc brwi.
-Miałam z wami przeprowadzić wywiad.. bardzo gruntownie się przygotowuję do swojej pracy.- parsknęłam wzruszając ramionami.
-Wiem.. widziałem Cię pod garderobą.- uśmiechnął się.
-Od razu mi się spodobałaś.. pierw wyszedłem na zapatrzonego w siebie dupka, a później przywaliłem ci drzwiami.- powiedział całkiem poważnie, a ja wybuchnęłam śmiechem siadając obok niego i upijając łyk herbaty.
-A na sam koniec oczarowałeś i prawie przeleciałeś.- mruknęłam całkiem zwyczajnie pod nosem, a on mnie szturchnął, żebym popatrzyła na niego. Odwróciłam w jego stronę wzrok.
-Nie przeleciałbym Cię. - powiedział patrząc mi w oczy, poważnie, a ja się zakrztusiłam herbatą.
-Rozumiem.. za niskie progi.- parsknęłam, kiedy udało mi się złapać oddech.
-To nie tak... [T.I.] popatrz na mnie.- zażądał, a ja odstawiłam kubek i spojrzałam na niego.
-Słucham.- uśmiechnęłam się, jak gdybym kompletnie się tym nie przejęła.
-Jesteś... Boże.. zjawiskowa. A kiedy tańczysz to mam od razu ochotę się na ciebie rzucić. Po prostu nie lubię jednorazowych przygód i to wszystko. Miałem okres w którym chciałem przelecieć wszystko co się rusza.. ale to już za mną. Co nie znaczy, że nie mam na ciebie ochoty.. z resztą jeszcze jesteś pod wpływem alkoholu.- powiedział i zarzucił swoje ramię na moje.
-Obejrzymy film? - spytałam włączając internet w telewizorze, żeby zmienić temat.

#Maleńka



6 komentarzy:

  1. Tak myślałam nad Zaynem lub Louisem. Byłam blisko :D no ciekawy ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jest boski. Swoją drogą jestem w szoku że tak szybko Ci to poszło *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptanie teraz brzmi 'czy robić ciąg dalszy?' 😂

      Usuń
    2. Co to za pytanie :D oczywiście że tak :D Ja tu umieram z ciekawości

      Usuń
  3. kontynuuj, bo świetne! ��

    OdpowiedzUsuń