One Direction i My.. - imaginy

sobota, 18 lutego 2017

Niall / 2

- To dobrze, bardzo dobrze - odetchnął dyrektor i rozłączył się. Niall przejrzał swoje zapiski i wziął głęboki oddech. Może to zrobić. Zrobi to. Jeśli nie dla siebie, to dla firmy. Dla dobra ogółu.

Spotkanie przebiegło dokładnie po myśli blondyna. No, może raczej zakończyło się. Główna część zaczęła się istną katastrofą, jego notatki zostały zalane kawą, komputer padł, ogólnie stracił to, na czym miał opierać prezentację. Mimo to zachował zimną krew i firmowy uśmiech. Nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak i odtworzył z głowy wszystko, co pamiętał. Jego wypowiedź brzmiała naprawdę dobrze. Opowiadał bardzo żywym, ale rzeczowym i profesjonalnym tonem. Inwestorzy z zaciekawieniem przyswajali kolejne etapy spotkania. Po zakończeniu większość z nich została, przyłączyła się do poczęstunku i kontynuowała rozmowę z Niallem.

- Panie Horan, myślę, że się dogadamy. Jeśli ta firma zatrudnia pracowników podobnych do pana, a projekty są tworzone przez nich, zaszczytem będzie dla mnie taka współpraca - usłyszał z ust jednego z ważniejszych gości dzisiejszego spotkania. Chłopak zaśmiał się tylko i podziękował uprzejmie, w środku zaś szalał z radości. Można było dostrzec to w jego oczach.

Kolejna godzina zleciała bardzo szybko. Ludzie poczęli szykować się do wyjścia. Niall postanowił potowarzyszyć im i upewnić się, że są przychylnie nastawieni. Gdy tylko wyszli na korytarz, rozmowa znów wróciła do projektu, pojawiły się pierwsze obawy, a dobre wrażenie, które blondyn po sobie pozostawił traciło na mocy. Dlatego też złapał on kilkanaście plastikowych kubków i zatrzymał wszystkich. Umyślnie rozpoczął wszystko przed panem Simsonem, nad którego patronatem najbardziej im zależało.

- Panowie, wyobraźcie sobie przyszłość. Pełną technologicznych nowinek, szalonych konstruktorów, ich pomysłów oraz wynalazków. Wyobraźcie sobie tych wszystkich młodych, zdolnych ludzi pragnących robić to, do czego zostali stworzeni, pragnących budować perspektywę lepszego jutra poprzez to, co wytworzą własnymi rękami. Głowy pełne wspaniałych planów, garaże wypełnione prototypami, nie do końca stabilnymi, nie dość dobrymi, by przemienić je w coś lepszego. Cały ten potencjał, geniusz, marnujący się przez brak pieniędzy, miejsca i odpowiednich narzędzi, to ogromna strata dla ludzkości. Nasza firma nie zajmuje się typowo technologią. Jesteśmy inżynierami, architektami i drobnymi konstruktorami, ale zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważny jest postęp w świecie. Jak ważna jest możliwość zrobienia kroku w przód. Obecnie stoimy nad przepaścią, ogromną przepaścią, której wydawałoby by się, przeskoczyć się nie da. Lecz nasz projekt chce dać możliwość spróbowania przedostania się na drugą stronę. Chcemy ofiarować ludzkości kładkę, którą, dzięki kryjącemu się w niej potencjałowi, przemieni we wspaniały most - mówiąc to posługiwał się kubeczkami oraz kawałkiem papieru i długopisem. - Nie twierdzimy, że nasz pomysł jest idealny, że nie ma żadnych wad. Jednak do tej pory nikt nie spróbował takiej kładki przed ludźmi postawić. A warto. Warto, bo to właśnie w tych młodych konstruktorach drzemie geniusz. To w nich znajduje się siła do przeobrażenia zwykłej kładki w przepiękny most. Kto wie, jakie cuda znajdują się po drugiej stronie. Jak wspaniale rozwinięta technologia na nas czeka. Nie dowiemy się, dopóki nie postawimy tej jednej kładki, która zapoczątkuje drogę ku nowej, lepszej przyszłości. Naszej wspólnej, lepszej przyszłości - tymi słowami zakończył wypowiedź, która płynęła prosto z jego serca. Był głęboko przekonany o prawdziwości swoich słów toteż po raz kolejny jego wypowiedź była porywająca.
- Czy aby na pewno kompleks budynków oferujących wysoko zaawansowaną pomoc i technologię przyczynią się do rozwoju ludzkości? - pytanie zadał człowiek, którego Niall nie widział na spotkaniu, zdziwił się więc i zatkało to na chwilę. - Czy aby na pewno słuszne jest inwestowanie przeogromnej ilości pieniędzy w kolejne laboratoria? Czy one sprawią, że ci "młodzi geniusze" - wziął to w cudzysłów. - nagle zaczną tworzyć cuda, które zrewolucjonizują przyszłość? Nie jestem do końca przekonany o trafności projektu pańskiej firmy. Kładziecie kawałek drewna w miejsce, gdzie ktoś powinien położyć solidne przejście. 
- Źle mnie pan zrozumiał. I chyba nie był pan obecny przy prezentacji - inwestorzy spojrzeli na człowieka w garniturze. Oni również nie zauważyli go wcześniej. - Założeniem projektu jest wybudowanie kilku kompleksowych instytucji, wspomagających rozwój młodych ludzi o wspaniałych pomysłach. Talenty będą wyławiane podczas przeróżnych badań opinii publicznej, konkursów, ankiet, a także zbierane będą informacje z przeróżnych źródeł. Wszystko legalnie oczywiście, bowiem zbierane będą one ze wszelkich social medii i tego typu rzeczy.
- Skoro tak pan uważa, panie Horan. Wciąż myślę, że nie jest to wystarczające, a co ważniejsze, innowacyjne. Każdy głupiec jest w stanie wpaść na taki pomysł - słowa te uderzyły w czuły punkt chłopaka, dało się wyczuć, że facet w czarnym garniturze sprowokował całą rozmowę, aby potoczyła się w tym właśnie kierunku.
- W takim razie dlaczego nikt do tej pory czegoś takiego nie proponował? - odgryzł się, nie mogąc się opanować. Sekundę później otrząsnął się, pozbierał na szybko przygotowane rekwizyty i wrzucił je do kosza ze złością. Aż do wyjścia odpowiadał na resztę pytań inwestorów, starając się ukryć swoje odczucia co do człowieka, który tak po prostu wtargnął i zrujnował mu dobre wrażenie. Nie był pewny czy mu się udało, miał jednak nadzieję, że wyszedł z twarzą.

W domu znalazł się niedługo potem. Nie miał za wiele do zrobienia, gdyż przez ostatnie miesiące koncentrował się nad swoim projektem tworzonym wraz z dyrektorem. Teraz potrzebował dnia wolnego, może dwóch, żeby odpocząć.

Spokój jednak nie był mu dany, ponieważ po kilku godzinach odezwał się jego służbowy telefon.
- Tak słucham?
- Witam serdecznie, czy ma pan chwilę? - nieznany mu głos zapytał wyjątkowo uprzejmie.
- Um, myślę, że chwileczkę tak - odpowiedział grzecznie, wyprostowując się na fotelu.
- Nazywam się (T.i.) (T.n.), dzwonię w pewnej bardzo interesującej sprawie...
- A mianowicie? - chciał przejść do sedna jak najszybciej, aby zakończyć rozmowę i w spokoju posiedzieć i poleniuchować. 
- To nie jest rozmowa na telefon.



~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią, bardzo mi miło, za taki pozytywny odzew. Tu też trochę krócej, ale mam nadzieję, że się spodoba mimo wszystko.

Dałoby radę 10 komentarzy? Byłoby mi bardzo miło.

DF xx

14 komentarzy:

  1. Bardzo świetny imagin powiem Ci że przeczytałam ich chyba z milion i pierwszy raz widzę zupełnie z innej strony nie jest taki prosty że " on spotyka ją i bach są ze sobą "( chodź nie twierdze że takich nie lubię XD ) Czuję że może wyjść z tego coś naprawdę świetnego. Pozdrawiam i gratuluje

    OdpowiedzUsuń
  2. BArdzo fajny jeej w końcu ja sie pojawie hihih

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nastęna część ????

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby jak najszybciej świetny imagin

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super sie go czyta jak jest taki zupelnie w innym stylu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawda taki świeży

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh mam nadzieje że będzie się działo

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAA ja chce już kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next ? a tak poza tym to imagin jest super

    OdpowiedzUsuń
  11. Bosz jaki super imagin już się nie mogę doczekać spotkania z Naill'em XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chce następną część kiedy bedzie ??

    OdpowiedzUsuń
  13. JJa chcem następną część już się nie mogę doczekać

    OdpowiedzUsuń