One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 5 lutego 2017

Niall / 1

Marzenia. To coś, co każdy posiada, bez względu na to w co wierzy, jaki jest, kim jest i co robi. Największe leniuchy, osoby bez wyobraźni, zwykłe szaraki, politycy - wszyscy, bez wyjątków, na pewno myślą o chociaż jednej rzeczy, która jest im bliska nie tylko w głowie, ale także w sercu. Takie podejście miał również on - jasnowłosy chłopak, marzyciel, artysta. Kochał świat, życie, światło. Mogłoby się wydawać, że jest aniołem, zesłanym przez Boga, by pokazywał niedowiarkom, że wszystko jest możliwe, trzeba się tylko trochę postarać. W jego oczach zawsze igrały wesołe ogniki, jednak nie złośliwe - prezentowały czystą radość. Radość z tego, co miał i tego, co go otaczało.
Ale był tylko człowiekiem. I on musiał mierzyć się z codziennymi przeciwnościami losu...

- Nie, nie, nie! - jęknął gdy kolejny autobus przejechał tuż obok niego, podczas gdy on do przystanku miał jeszcze 5 minut piechotą. To było pewne, że spóźni się do pracy, nie było żadnych szans, by dostał się na drugi koniec miasta w mniej niż 20 minut. Westchnął, ale mimo to z uśmiechem na ustach udał się do pobliskiej kawiarni i zamówił ulubioną kawę. Usiadł przy stoliku i czekając na napój, postanowił wysłać wiadomość do szefa z informacją, że, niestety, ale nie przybędzie na czas. Po chwili otrzymał odpowiedź z prośbą o w miarę szybkie dotarcie.
Wziął więc kawę na wynos, wyszedł z lokalu i przywołał taksówkę. Miasto było zakorkowane, poruszali się bardzo wolno, a mimo to chłopak wesoło gawędził z kierowcą, popijając wciąż gorące picie. Przyjemnie parzyło go w język, czuł rozlewające się ciepło po jego organizmie. Taksówkarz na początku nie był zbyt rozmowny, zachowywał się dosyć niekulturalnie, jednak po chwili jego nastrój diametralnie się zmienił.
- Dziękuję panu bardzo, niech pan zadzwoni do żony i z nią szczerze porozmawia, gwarantuję, że zrozumie. Miłego dnia!
- To ja panu dziękuję! - odkrzyknął kierowca i uśmiechnął się. Ten młody człowiek wlał w jego serce nadzieję, że młodsze pokolenie nie jest tak bardzo zepsute przez rozwijającą się technologię i świat.

- Nareszcie panie Horan! Już myśleliśmy, że pan nie dotrze - na widok jednego z ulubionych pracowników, dyrektor Michael odetchnął z ulgą. Dzisiejszy dzień był bardzo ważny, mieli szansę podpisać bardzo korzystny dla nich kontrakt z dużą korporacją. Ta współpraca była bardzo opłacalna.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie, ogromne korki były na mieście - rzekł i uśmiechnął się przepraszająco. Szef tylko machnął ręką.
- Najważniejsze, ze dotarłeś! Simson będzie tu za 15 minut, rozmowa odbędzie się w trójce, leć i przygotuj się.
- Tak jest, kapitanie! - zasalutował blondyn i krokiem żołnierza oddalił się. Po chwili dotarł już do sali konferencyjnej, w której miała odbyć się rozmowa. 15 minut to naprawdę niewiele czasu, ale nie z takich sytuacji wychodził z twarzą. Rozejrzał się dookoła, jednak jego teczki nigdzie nie było. Zamknął oczy, rozmasował skronie i skoncentrował się. Teczki nie ma, mało czasu, a w dodatku on kompletnie nie wie co robić. To po prostu musi zakończyć się katastrofą.
A może jednak nie.
Biegiem ruszył do Cindy - swojej sekretarki.
- CINDY! - krzyknął, gdy ona kierowała się do windy. Zatrzymała się w pół kroku i odwróciła.
- Co się stało?
- Masz pliki, które wysyłałem do sprawdzenia? Te na dzisiaj?
- Pewnie, że tak. A dlaczego pytasz? - była zdziwiona, bo nie zdarzyło się jeszcze, żeby Horan się o to pytał.
- Potrzebuję ich. Zapomniałem teczki, wszystkie dokumenty są w domu, włącznie z laptopem. Za niecałe 15 minut mam konferencję, a nie mam kompletnie nic. Ratuj - rzucił jej spojrzenie spod rzęs, mając nadzieję, że Cindy rzuci wszystko i mu pomoże.
- Masz szczęście, że szłam akurat po papier do drukarki. Leć do mnie, weź mój laptop, w folderze z dzisiejszą datą jest wszystko, czego mógłbyś potrzebować, a nawet więcej. Przyjdę za 5 minut i pomogę ci to ogarnąć - uśmiechnęła się i popędziła ręką.
- Dziękuję, jesteś niezastąpiona! - przytulił ją i już go nie było.
Gdy Cindy przyszła sprawdzić, jak mu idzie, Niall siedział i pisał.
- Co piszesz? Masz tam wszystko - nie uzyskawszy odpowiedzi, podeszła do chłopaka i zajrzała mu przez ramię. Nim jednak zdążyła cokolwiek przeczytać, on zasłonił widok.
- Spokojnie, zobaczysz wszystko, obiecuję. Przygotuj ekran, poczęstunek i w miarę możliwości druk tego, co miało być dla inwestorów.
- No dobrze - powiedziała kręcąc głową i opuściła pomieszczenie. Niall dopracował ostatnie słowa i przesłał całość na mały tablet z panelem sterującym. W tym czasie Cindy przyniosła ciastka, kawę, herbatę oraz małe kanapeczki, a także filiżanki i talerzyki.
Nagły dźwięk przychodzącego połączenia wyrwał blondyna z amoku. Odebrał, jednocześnie przekładając pliki kartek.
- Tak?
- Horan, masz 3 minuty, żeby ogarnąć wszystko i stać na baczność przy wejściu! - usłyszał zdenerwowany głos szefa.
- Wszystko gotowe - odpowiedział, kładąc ostatni komplet dokumentów przy nieznanym mu nazwisku.
- To dobrze, bardzo dobrze - odetchnął dyrektor i rozłączył się. Niall przejrzał swoje zapiski i wziął głęboki oddech. Może to zrobić. Zrobi to. Jeśli nie dla siebie, to dla firmy. Dla dobra ogółu.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiiiitaaaam was po baaardzo długiej przerwie! Kolejnej zresztą. Boże, jestem okropna. Postanowiłam nie porzucać tego, co kocham. A uwielbiam pisać i uwielbiam ten blog! Dlatego postaram się, naprawdę postaram się nie rzucać tego po raz kolejny. Mam nadzieję, że się spodoba. Ktoś mnie jeszcze pamięta?

Czekam na odzew, do następnego! <3
DF

6 komentarzy:

  1. Bardzo dobry imagin Troszkę inny bo pisany oczami Nialla a nie jakieś dziewczyny. To mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry imagin Troszkę inny bo pisany oczami Nialla a nie jakieś dziewczyny. To mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :) Czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super imagin, taki inny ale w pozytywnym znaczeniu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega, czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna część :)

    OdpowiedzUsuń