One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 21 lutego 2017

Make love not war ~ Harry część 4

- Ucieknijmy stąd. Ty, Darcy i ja. - powiedział przez pocałunek.
- O tym marzę. - szepnęłam i kontynuowałam pieszczotę.
Nie skłamałam. Wielokrotnie wyobrażałam sobie dzień, w którym Harry wróci do domu, a potem wszyscy razem udamy się w jakieś bezpieczne miejsce. Nawet jeśli miałby to być drugi koniec świata, nie miałam nic przeciwko. Do szczęścia potrzebowałam tylko swojej rodziny, reszta była nieważna. Jeśli Harry by tego chciał, spakowałabym nas jeszcze dzisiaj.

Mój boże, prawie zapomniałem jakie to uczucie, mieć ją przy sobie. Jej wargi idealnie pasowały do moich. Nie potrafiłem uwierzyć, że czekała na mnie tyle czasu. Nie była już tą samą dziewczyną, którą znałem zanim musiałem wyjechać. Zmieniła się, dorosła. Jednak to nie zmieniło mojego uczucia do niej, nie wystawiło naszej miłości na próbę. Po takim doświadczeniu byłem pewien, że to miłość na całe życie. A Darcy to owoc naszego silnego uczucia. Jest taka śliczna, podobna do mamusi. Tylko oczy ma moje. Wygląda tak niewinnie. Żałuję, że nie byłem przy Lily, kiedy nosiła naszą córeczkę pod sercem, przy porodzie i pierwszych dniach życia tego maleństwa. Dobrze, że nie zawahałem się wyjść z bazy wojskowej dwa dni temu. Kto wie, czy udałoby mi się je odnaleźć. A nawet jeśli, kiedy to by się stało. Może Darcy umiałaby już mówić i chodzić? Nie posiadałem się ze szczęścia na myśl, że od dzisiaj mogę uczestniczyć w jej rozwoju. Mieć w nim jakiś udział. Jako głowa rodziny muszę zrobić wszystko, aby moje kobiety były bezpieczne. Nie chcę się o nie martwić każdego dnia, rano otwierając a wieczorem zamykając oczy. Obiecałem sobie zapewnienie spokoju swojej rodzinie. Chcę, żeby Darcy była ze mnie dumna, kiedy dorośnie i dowie się o tym wszystkim. W pierwszej kolejności musimy opuścić Anglię. Razem z Lily na pewno znajdziemy sposób, żeby to zrobić. Następnie weźmiemy ślub, znajdziemy dobrą pracę i w końcu zaczniemy normalne życie.
- Z pewnością jesteś głodny i zmęczony. Zrobię ci coś do jedzenia. - powiedziała blondyna z zatroskaną miną, kiedy odsunęła się ode mnie. Typowe zachowanie dla Lily. Sama ledwo stała na nogach, ale bardziej martwiła się o innych niż samą siebie.
- Razem zrobimy. - uśmiechnąłem się do niej i złapałem za rękę. Odwzajemniła gest i ścisnęła moją dłoń.
- Wyciągnij z lodówki jakieś produkty. Niewiele tego jest, ale na kanapki powinno wystarczyć.. - posłała mi przepraszające spojrzenie. Niepotrzebnie czuła się winna. Wykonałem jej prośbę i pomogłem w przygotowaniu posiłku. Zjedliśmy w ciszy, napawając się spokojnie swoją obecnością. Po kolacji Lily zajęła się moim – jak stwierdziła – skręconym nadgarstkiem. Usztywniła go drewnianą listewką, bo nie znaleźliśmy nic lepszego. Miałem nadzieję, że dzięki temu będę mógł nosić Darcy na rękach,chociaż narzeczona próbowała wybić mi ten pomysł z głowy. Oboje wiedzieliśmy, że i tak jej nie posłucham.
- Teraz ja się o ciebie zatroszczę. Co powiesz na gorącą kąpiel? - zapytałem, a w oczach drobnej blondynki pojawiły się iskierki. Przypuszczałem, że od dawna nie mogła sobie na to pozwolić z braku czasu. Miała zapadnięte policzki, zresztą cała była wychudzona. Pamiętałem jaką wagę przykładała do swoich dłoni, uwielbiała malować paznokcie. Tymczasem paznokcie na kościstych rączkach dziewczyny były połamane, a skóra pokaleczona. Makijaż nie zakrywał zupełnie podkrążonych oczu. Pomimo totalnego wyniszczenia nadal uważałem ją za piękną. Gdzieś z tyłu głowy miałem obraz Lily pełnej sił, zadbanej i energicznej. Postanowiłem zrobić co w mojej mocy, żeby znowu taka była.
- Nie mamy ciepłej wody od miesiąca.. - wyznała, a po policzku spłynęła jej łza. Że też sam tego nie zauważyłem, kiedy brałem prysznic przed południem. Rarytasem była kąpiel sama w sobie, nie obchodziła mnie temperatura wody. Przytuliłem do siebie dziewczynę, chcąc dodać jej otuchy.
- Mam pomysł. - powiedziałem nagle i szybko ruszyłem do łazienki. Nalałem zimnej wody na dno wanny, a następnie w kuchni napełniłem czajnik i postawiłem go na gazie. Kilka rundek na trasie kuchnia-łazienka wystarczyło, żeby przygotować ukochanej wymarzoną kąpiel.
- Jesteś niesamowity, dziękuje. - szepnęła wyraźnie wzruszona. Jeśli taki drobiazg sprawił jej tyle radości, gotów jestem robić to codziennie. Czekając aż wyjdzie z łazienki, poszedłem do sypialni zobaczyć co u Darcy, a przy okazji przygotować dla nas łóżko. Zmęczenie wzięło górę. Marzyłem jedynie o takim śnie, w jakim pogrążona była nasza córeczka. Położyłem się na miękkim materacu dosłownie na chwilkę i sam nie wiem, kiedy zasnąłem. Nie mogłem jednak spać zbyt długo, bo kiedy usłyszałem płacz dziewczynki i zerwałem się na równe nogi, Lily jeszcze nie przyszła. Wziąłem małą na ręce i zacząłem nucić ulubioną piosenkę jej mamy. Nieco się uspokoiła, ale na wszelki wypadek położyłem ją obok siebie na łóżku.

W końcu chwila dla siebie. Tego mi było potrzeba. Nie musiałam martwić się, że Darcy jest sama i może zacząć płakać, a przy tym nie miałam wyrzutów sumienia w stosunku do naszej sąsiadki. Gdybym ją poprosiła, na pewno zostawałaby z dzieckiem dłużej, żebym mogła zadbać również o siebie, ale szkoda było mi czasu. Najwyższa pora to zmienić. Widziałam jak moje ciało mizernieje, skóra szarzeje, a włosy wypadają garściami. Obecność Harrego sprawiła, że poczułam potrzebę bycia piękną i kobiecą. Taką, w jakiej się zakochał kilka lat temu. Korzystając z okazji, dolałam do wanny olejku lawendowego, który dostałam od narzeczonego na urodziny blisko rok temu. Liczyłam, że w magiczny sposób poprawi kondycję mojej skóry w jedną noc. Udało mi się też nałożyć maskę na włosy, chociaż przeterminowała się w zeszłym tygodniu. Pomyślałam, że skoro okres ważności wynosił dwa lata, to tydzień spóźnienia nie zrobi różnicy. Następnie owinęłam wychudzone ciało ręcznikiem, umyłam zęby i nałożyłam krem na twarz. Sama nie wiem, skąd wziął się w szafce. Może zawsze tu był, tylko ja nie miałam czasu go stosować. Ubrałam jedną z koszulek Harrego. Będę musiała się oduczyć spania w jego ubraniach, bo nic mu nie zostanie.
Wyszłam z łazienki w dużo lepszym nastroju. Ta godzina, a może dwie, pozwoliły mi odciąć się na chwilę od całego świata i skupić na sobie. Niestety powrót do rzeczywistości wiązał się z odczuciem ogromnego zmęczenia. Na sen też żałowałam czasu. Wchodząc po schodach usłyszałam Harrego. Śpiewał cicho moją ulubioną piosenkę. Zatrzymałam się i zamknęłam oczy. Wróciły do mnie wspomnienia sprzed wojny. Po chwili głos chłopaka ucichł. Weszłam na piętro, gdzie znajdowała się nasza sypialnia. Widok, jaki tam zastałam wzruszył mnie prawie że do łez. Harry spał, obejmując jedną ręką leżącą obok Darcy, a ta wpatrywała się w niego jak w obrazek. Wreszcie miałam przy sobie tych, których kocham. Moją rodzinę.

____________________________________________
Cześć! Co myślicie? Zastanawiam się, czy pisać jeszcze jedną część tego imagina, czy na tym skończyć. Może najlepiej będzie, jeśli to Wy zdecydujecie :)
littlegirl

11 komentarzy:

  1. To zdjęcie jest takie słodkie :* A może napiszesz jeszcze jedną część, jak wyjeżdżają i zaczynają żyć normalnie? :) Chyba że nie planujesz takiego zakończenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, to jest takie piękne! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOO jaki słodki imagin

    OdpowiedzUsuń
  4. O MATKO!!! Te imaginy które piszesz są chyba najlepszymi jakimi czytałam, a czytałam ich bardzo wiele i poprostu nie mogę wyjść z podziwu czytając takie twoje imaginy z tematyką poważną ponieważ to się zdało zdaża i no co ja mogę jeszcze powiedzieć... Pisz tak dalej a zajdziesz daleko.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Zapomniałam dodać że moim zdaniem powinnaś kontynuować tego imaginy bo jest naprawdę świetny. Zazdroszczę ci takiego talentu.

      Usuń
    2. Jejku, nawet nie wiem co powiedziec.. Bardzo dziekuje za te slowa, jest mi niezmiernie milo! xx

      Usuń
  5. Kochany Harry <3 Ja po prostu pragnę kolejnej części!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie urocze zdjęcie

    OdpowiedzUsuń
  7. bokie i mam nadzieje ze przeżyja

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokoń proszę piiilllsss

    OdpowiedzUsuń
  9. AAa kiedy next? Imagin boski normalnie kocham

    OdpowiedzUsuń