One Direction i My.. - imaginy

piątek, 6 stycznia 2017

Louis cz. 2

- (T.I.) wszystko w porządku? Może chcesz się przewietrzyć? Chodź, wyjdę z tobą. - zaproponował wyciągając rękę w moim kierunku.
- Nie, dzięki. Wszystko gra. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mi się nie odmawia.. -
powiedział znacznie poważniej. Spojrzałam w oczy Louisa, już nie tak anielskie jak wydawały mi się na początku, chwilowo były raczej.. lodowate? Nie mogłam z nich nic odczytać. Od początku zabawy Louis wydawał się sympatycznym i czułym facetem, ale po tych słowach zaczęłam się go bać. Nie wiedziałam co zrobić. Odmówić, co tylko bardziej go zdenerwuje czy wyjść na zewnątrz? A jeśli mi coś zrobi?
- Za kogo ty się uważasz? Nie rozumiesz jak dziewczyna mówi „nie”? - warknął Luke. Louis posłał mu wrogie spojrzenie, ale nie usiadł na swoim wcześniejszym miejscu. Stwierdziłam, że może faktycznie będzie lepiej jeśli pójdziemy na spacer, ale na wszelki wypadek wzięłam torebkę i telefon.
- Zmieniłam zdanie. Chętnie się przejdę. - próbowałam mówić normalnie, żeby reszta nie wyczuła strachu w moim głosie. Luke przewrócił oczami, za to Lou uśmiechnął się przyjaźnie. Wyglądał dokładnie tak jak na parkingu, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, tylko tym razem nie dałam się nabrać. Szłam pewnie przez salę, mimo że nogi miałam jak z waty. Wyszliśmy na dwór i natychmiast zaczęłam żałować swojej decyzji. Było ciemno, bardzo zimno a do tego zostałam sam na sam z człowiekiem, którego znałam kilka godzin i już się go bałam. Poczułam ręce Louisa oplatające moją talię. Wzdrygnęłam się ze strachu.
- Boisz się mnie? - szepnął chłopak i delikatnie musnął moją szyję. Nie odpowiedziałam, bo byłam pewna, że głos mi się załamie.
- Zadałem ci pytanie (T.I.). - powiedział tym samym tonem co w środku, kiedy mu odmówiłam.
- Myślałam, że to było pytanie retoryczne.. - odpowiedziałam cicho, prawie niesłyszalnie.
- Nie. Chcę to usłyszeć. - zażądał dobierając się ponownie do mojej szyi. Louis schodził z pocałunkami od ucha do łopatki i pewnie w innych okolicznościach uznałabym to za niesamowicie przyjemne.
- Naprawdę chcesz, żebym się ciebie bała? Nie lepiej budować relację na zaufaniu niż na strachu? - powiedziałam ze łzami w oczach, starając się zachować resztę pewności siebie.
- Jesteś za bardzo niedostępna, kiedy jestem sympatyczny i wyluzowany. Nie martw się, nic ci nie zrobię. Dopóki wywiniesz żadnego numeru, możesz czuć się przy mnie bezpiecznie. Pamiętaj, od teraz jesteś tylko moja. - odwróciłam się tak, że spojrzeliśmy sobie w oczy. Odległość między nami zmniejszała się coraz bardziej. Nie musiałam długo czekać, aby poczuć wargi Louisa na swoich. Oddałam pocałunek od razu, a co dziwne, ciągle było mi mało. Chwilami nawet próbowałam przejąć kontrolę. Nie wiem co się ze mną stało, że przestałam się bać. Nie byłam pewna, czy chłopak mówił prawdę, ale uczucie było silniejsze. W tej chwili mogłam zerwać kontakt ze wszystkimi chłopakami jakich znałam, byle tylko stale czuć smak jego ust. Po chwili odsunął się, a ja mruknęłam z niezadowolenia. Louis zachichotał, zdjął swoją marynarkę i okrył nią moje plecy. W ciemności słabo widziałam jego twarz, ale wydawał się taki niewinny, opiekuńczy i delikatny. Nie potrafiłam zrozumieć całej tej sytuacji, zresztą nawet nie chciałam w to wnikać. Cieszyłam się tym, co było tu i teraz. Po krótkim spacerze postanowiliśmy wrócić na salę.
- Weź mnie stąd, jestem zmęczona. - szepnęłam wtulona w chłopaka podczas jednego z wolnych tańców. Louis wziął mnie na ręce i szedł w stronę stolika, gdzie zostawiliśmy wszystkie rzeczy.
- Nie musiałeś traktować tego tak dosłownie. - zaśmiałam się, a chłopak lekko uśmiechnął. Wzięłam torebkę i kurtkę, a Lou w tym czasie powiedział Emily, że już idziemy. W samochodzie musiałam niestety zasnąć, bo dopiero na miejscu poczułam ciepłe wargi bruneta na obojczyku. Celowo nie otwierałam oczu, czekając na dalsze ruchy Lou.
- Księżniczko, jesteśmy. - szepnął wprost do mojego ucha, delikatnie przygryzając jego płatek. Mimo woli mruknęłam z zadowolenia, zdradzając tym, że już nie śpię. Otworzyłam oczy i tym razem to ja pierwsza go pocałowałam.
- Może nie tu, wejdźmy do środka. - powiedział przez pocałunek.
- Moi rodzice już śpią. Lepiej żebyśmy ich nie obudzili.
- Skarbie, jesteśmy pod moim domem, nie twoim...

____________________________________________Przepraszam, że dodaję tak późno i jeszcze taką krótką część, ale obiecuję, że w zamian kolejna pojawi się jeszcze w ten weekend :D
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy komentowali pierwszą część, to naprawdę bardzo ważne dla mnie :) może teraz 4 komentarze? Jeśli coś wam się nie podoba to też piszcie śmiało, rzadko piszę w stylu "dark"  ;)
littlegirl

7 komentarzy:

  1. <Swietne opowiadanie, niepotrzebnie na początku twoja bohaterka bała sie Lou, w końcu to taki grzeczny chłopak :D Mam nadzieję, ze się w sobie zakochają i zostaną parą :) Ciekawe co tam się u niego w domu wydarzy :) Pozdrawiam i zapraszam również do mnie na http://mylovestory91-with-onedrection.blogspot.com/ :) i weny, weny aby szybko był kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo i postaram się zajrzeć do Ciebie jak najszybciej :)
      ...a czy bohaterka niepotrzebnie się bała Lou to się jeszcze okaże :D

      Usuń
  2. Imagin cudowny <3 Pozdrawiam cieplutko :) :* Nati

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co stanie się w domu Louis'a. Już chcę kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  4. BOOOSkie mam nadzieję że będę razem :) i Lou jej nie skrzywdzi , co ty gadasz bardzo dobrze ci " dark" wyszedł .. no w sumie wychodzi już nie mogę się doczekać następnej części. Pozdrowienia!!

    OdpowiedzUsuń