One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 13 września 2015

Vampire- Louis T. cz.4- The End

                                                          Vampire- Louis T. cz.4
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej-przedrzeźniał mnie, przez co automatycznie spłonęłam rumieńcem.
....

-Dzięki za opatrzenie-powiedziałam gdy chłopak zrobił supełek na końcu bandaża.-Pa-pisnęłam. I jak najszybszym krokiem udałam się w kierunku drzwi wyjściowych. Za sobą usłyszałam dźwięczny śmiech bruneta.
-Do zobaczenia!-krzyknął gdy zamykałam za sobą drzwi. Praktycznie biegiem ruszyłam w kierunku mojego domu. Może nie jest taki zły, ale nie zapominajmy:
On jest wampirem.
Gdy tylko znalazłam się w moim  pokoju rzuciłam się na łóżko, i przytłoczona tymi wszystkimi wydarzeniami zasnęłam. Nawet nie wiem która to była, myślę że około 18, ale ręki uciąć bym sobie nie dała. Obudziłam się gdy świat jeszcze otaczała ciemność. Spojrzałam na zegar elektryczny znajdujący się na szafeczce nocnej. Super 03:40. Było mi strasznie zimno, dlatego zaczęłam rozglądać się za tego przyczyną. Okno było otwarte na oścież. Dziwne. Mogłabym przysiąc że było zamknięte gdy kładłam się spać. Niepewnie podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Nic niepokojącego nie dostrzegłam więc, wróciłam do łóżka, uprzednio zamykając okno. Przykryłam się pod sam nos i spróbowałam zasnąć. Niestety, nie umiałam, bo miałam głupie dręczące wrażenie że ktoś mnie obserwuje. W moim pokoju było ciemno, więc mało widziałam. Ciągle leżałam z otwartymi oczami jakby bojąc się że ktoś na mnie czyha, i tylko czeka aż zamknę oczy a on mnie będzie mógł zabić. Podirytowana moimi bzdurnymi myślami jęknęłam zwlekając się z łóżka, po omacku szukałam klamki, gdy już się na nią natknęłam myślałam że zejdę na zawał ponieważ na drzwiach, na które okno rzucało oświetlenie zauważyłam cień jakieś postaci, przełknęłam ślinę usilnie siłując się z gałką która jak na złość nie chciała ustąpić. Nawet nie wiem kiedy łzy przerażenia zaczęły opuszczać moje oczy.
-No kurwa no!-jęknęłam gdy drzwi nie chciały ustąpić . Kopnęłam w nie bezsilnie widząc jak 'cień' zbliża się do mnie. Szybko sięgnęłam po stojącą obok lampkę i odwróciłam się w kierunku napastnika. Louis, Louis pieprzony wampir stał przede mną. Z jednej strony ulżyło mi że to nie jakiś morderca, chociaż, Lou też zabija ludzi, moje tętno przyśpieszyło.
-Czego chcesz?-przemówiłam jako pierwsza.
-Musisz stąd wyjechać-odezwał się lodowato
-Co? niby czemu?-Byłam naprawdę zaskoczona.
-Bo Harry nie jest taki jakim go postrzegasz, mu nie zależy na czyimś życiu, czyimś szczęściu, Harry jest moim przyjacielem ale uwierz mi on troszczy się tylko o siebie.
-Louis, o co ci chodzi? Może to ty się troszczysz tylko o siebie, Harry wydaje się o wiele...bardziej społeczny niż ty.-zakpiłam. Co jak co ale naprawdę nienawidzę jak ktoś stara się mi ułożyć życie. 
-Nie widzisz że staram ci się pomóc, do cholery?- krzyknął.
-Pieprz się, nie zrobiłeś nic żebym była w stanie ci uwierzyć- walnęłam ręką w pobliską komodę.
-Chciałem ci pomóc, ale nie ty oczywiście wiesz lepiej.-nie zdążyłam nic powiedzieć bo chłopak podszedł do okna i wyskoczył przez nie.  Byłam lekko zszokowana, nie oszukujmy się, nie spodziewałam się tego po Louisie. Nie chodzi tu już nawet o to że chciał mnie ''ostrzec'', ponieważ w to nie wierzę, ale mam na myśli że po co by się fatygował z tym wszystkim? przecież równie dobrze mógłby mnie od razu ugryźć i już. 
*Następnego dnia
Byłam sama w domu i właśnie robiłam sobie kolację, gdy usłyszałam jak ktoś puka. Co do diabła? przecież jest po 20, kogo nosi o tej porze. Ostrożnie podeszłam do drzwi, i przekręciłam gałkę. Harry.
-Um, Cześć?-powiedziałam zdziwiona.
-Cześć-uśmiechnął się łobuzersko, a w jego oczach pojawił się błysk.
-W czym mogę pomóc o tej porze?- zapytałam niepewnie.
-Jestem głodny.-wzruszył ramionami.
-Właśnie robiłam sobie kola...-zamarłam na końcu zdania, uświadamiając sobie dwuznaczność jego słów. Spojrzałam na niego przerażona. Krzyknęłam głośno "Louis" i zaczęłam uciekać. Nawet nie wiem czemu od razu na myśl przyszło mi imię Louisa, może to dlatego że próbował mi pomóc, i on jako jedyny jest w stanie rzeczywiście to zrobić. Biegłam do kuchni, lecz nie zapominajmy o wampirzej mocy, dzięki której chłopak w ciągu sekundy znalazł się przede mną. Pisnęłam przerażona patrząc w jego czarne jak smoła tęczówki i ten niebezpieczny błysk w oku.
-Dobranoc-szepnął i wpił się w moją szyję. Ostatkami sił patrzyłam tępo w drzwi z nadzieją na ratunek. Upadłam na ziemię, i w tym momencie drzwi się otworzyły a w nich Lou. Brunet podbiegł i klęknął przede mną, położył moją głowę na swoich kolanach, i zaczął przeczesywać kosmyki moich włosów. Widziałam na jego twarzy smutek. 
Wiedziałam że to już koniec, po sposobie w jakim moje serce zwalniało, po sposobie w jakim jego smutne oczy patrzyły na mnie, po sposobie w jakim umierałam. Chłopak pochylił się nade mną i pocałował w skroń, szepcząc "Przepraszam księżniczko".
The End
________________________________________
Więc było za dużo happy endów, więc stwierdziłam że czas na sad end :D.
PRZEPRASZAM za tak długą nie obecność, ale szkoła i te sprawy, postaram się tu być przynajmniej w weekendy <3


7 komentarzy:

  1. Szkoda, ze tak smutno sie skończyło ale i tak rozdział super ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cooooo nieeee myslalam ze oni beda razem czy cos by mogl ja zmienic w wampira i no ❤❤ale i tak supcioo ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. super z niecierpliwoscia czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  4. takie smutne :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham mega rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. I <3 FANTASY smutne zakończenia też. Koleżanki mówią że dlatego uważają że jestem ' psychiczna' :P FANTAStyczny rozdział czekam na kolejny ;D ' bajo' ?
    OLA

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne uwielbiam takie zakończenia , rozdziały ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń