One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 3 września 2015

Kilka krótkich.. Shoty :3

Aloha!!
Skoro nie jest spełniony jeszcze warunek pod ostatnią częścią Hazzy, to dam na razie takie krótkie imaginy.. <3
Oby się spodobały.. <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

1. Hazz.. <3
          J: Wiesz.. - spojrzałam mu w oczy - Uwielbiam zieleń twoich tęczówek.. - powiedziałam niemal szeptem, leżałam na jego torsie z rękoma ułożonymi na piersi a brodzie opartej o dłonie.
H: Tak? A coś jeszcze we mnie uwielbiasz? - zapytał zaciekawiony.
J: Oczywiście, jest wiele takich rzeczy Hazz.. - powiedziałam pewnie.
H: Na przykład? - uśmiechnął sie zachęcająco.
J: Na przykład, je.. - dotknęłam jego dołeczków - To.. - teraz przejechałam delikatnie kciukiem po jego dolnej wardze. - Uwielbiam jak mnie dotykasz.. - złapałam jego dłoń. - Kocham te loki.. - zawinęłam sobie jednego kosmka na palce. - Twój śmiech, twój wzrok, styl chodzenia, to gdy na mnie patrzysz i myślisz że tego nie widzę.. Jak żujesz gumę i oblizujesz wargi.. To jak sie zamyślasz.. A najbardziej uwielbiam bicie twojego serca.. - wszystko co mówiłam, mówiłam patrząc mu prosto w oczy. Widziałam w nich miłość, szczęście i te iskierki które są moim uzależnieniem.
H: Mam wielkie szczęście że jesteś moja.. - przybliżyłam sie do niego i musnęłam jego wargi.

J: Nie przeżyłabym gdybym Cie z jakiegoś powody straciła Harry.. - poczułam jak łzy opuszczają moje oczy, zaraz potem spadły na jego twarz.
H: Nie płacz. - przekręcił nas tak, ze leżałam pod nim - Nigdy mnie nie stracisz! - obiecał
J: To czemu mam wrażenie że Cie stracę?
H: Nigdy! Nie pozwolę Ci odejść, za żadne skarby tego świata, nie mógłbym tego zrobić, a wiesz dlaczego? - w milczeniu pokiwałam głową na 'nie'. - Jak mógłbym oddać swoje życie? Swój tlen i wszystko dzięki czemu jeszcze daje rade wytrzymać na tym chorym świecie.. Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebuje Cie do swojego istnienia.. Czuje że jak bym Cie nie spotkał już dawno bym sie wszystkiemu poddał, ale dzięki tobie jeszcze żyje i będę żył.. - zapewnił, jego czoło stykało sie z moim - Więc nie wątp w moją miłość do Ciebie.
J: Kocham Cie. - szepnęłam i przyciągnęłam jego twarz do siebie, całował mnie powoli, nie spieszył sie. Intensywność pocałunku była niesamowita, moje palce wplątane w jego włosy, chciałam go mieć przy sobie jak najbliżej. Jego długie palce na moich polikach, szyi..
H: Wyjdź za mnie.. - oderwał sie ode mnie na chwile i spojrzał z ogromną nadzieją w oczy.
J: Pragniesz mnie mieć przy sobie do końca życia?
H: Nie.. - przestraszyłam sie - Ja pragnę Cie mieć przy sobie przez wieczność!
J: Miłość do Ciebie rozsadza mnie od środka.. - zaśmiałam sie przez łzy.
H: Więc wyjdź za mnie.. - ponowił prośbę.
J: Zgadzam sie Hazz.. - w odpowiedzi opadł z powrotem na moje wargi, ten pocałunek był szybszy, bardziej namiętny i zdecydowanie przepełniony emocjami.. 

<3<3<3

2.  Niall.. <3       
          Irlandia.. Zawsze wyobrażałam sobie ten kraj jako bajkowy, z zamkami, pięknymi zielonymi polanami.. Nawet jako pełnoletnia nastolatka tak myślałam, a wczoraj wszystko prysło.. Jestem w Irlandii, zwiedzałam, jeździłam po niej i nie spotkałam na swojej drodze żadnego zamku, czy nawet ruiny po nim, żadnej pięknej magicznej polany.. Nic! Usiadłam w dużym parku na ławce i zakryłam twarz dłońmi. Czułam sie zawiedziona..
Ch: Coś sie stało? - usłyszałam jakiś męski głos obok siebie, spojrzałam na mojego towarzysza i kilkakrotnie zamrugałam by żadna łza nie wypłynęła na poliki. Śmieszne co?! Jestem dorosła a przejmuje sie takimi sprawami..
J: Tak, nie.. Nie wiem.. - mieszałam sie już, co on może sobie o mnie pomyśleć jeśli dowie sie jaki jest powód mojego smutku?!
Ch: Jestem Niall - uśmiechnął sie słabo i wyciągnął błoń by sie ze mną przywitać.
J: (t.i.).. - uścisnęłam ją niepewnie.
N: To (T.i.) powiesz co sie stało?
J: To głupie i pomyślisz że jestem dziecinna.. - powiedziałam ciszej.
N: Obiecuje sie nie śmiać..
J: Dobra, ale obiecałeś.. - wzięłam głęboki wdech - Od zawsze wyobrażałam sobie że Irlandia jest takim magicznym, bajkowym miejscem.. Gdzie są zamki, piękne łąki.. - w oczach chłopaka była radość, śmiał sie ze mnie choć tak bardzo starał sie powstrzymać ruch kącików ust ku górze. - A dzisiaj przekonałam sie że tak nie jest.. - dokończyłam swoją wypowiedź, czekając na jego głośny śmiech. Patrzałam na swoje buty, gdy poczułam jak łapie mnie za dłoń.
N: Ale Irlandia taka jest.. - stwierdził.


J: Czemu sie ze mnie nabijasz? Jeździłam dzisiaj, zwiedzałam i nic.. - rzuciłam wstając i wyrywając drżącą dłoń.
N: Nie nabijam sie, mówię prawdę.. Może jeździłaś tak gdzie tego nie ma.. - stanął na przeciwko mnie i znów złapał mnie za rękę - Pokaże Ci. - pociągnął mnie w stronę wyjścia z parku. Szłam za nim w ciszy zgadzając sie na wszystko, nawet go nie znam, a jeśli to jakiś przestępca?! Wsiedliśmy do terenowego auta, ruszył uśmiechając sie szeroko. - Mam nadzieje że nit o Ciebie martwił sie nie będzie.. - spojrzał na mnie.
J: Nie, ale chyba nie zamierzasz mnie porwać? - wypaliłam i dopiero gdy usłyszałam co mówie zrozumiałam jak to zabrzmiało.
N: Niee.. - zaśmiał sie - Zamierzam Ci pokazać że przez cały czas miałaś dobre zdanie o Irlandii..
J: A o ciebie nie będzie sie nikt martwił? - spojrzałam w jego oczy.
N: Nie.. - zaśmiał sie cicho. - Jakby zrobiło ci sie w nocy zimno to z tyłu jest koc..
J: W nocy? - przerwałam mu
N: Tak.. Miejsce gdzie jedziemy jest niemal na drugim końcu wyspy.. - pewnie w moich oczach było przerażenie.
J: Niall?
N: Tak?
J: Wiesz że jesteś nienormalny? - rozluźniłam sie trochę.
N: Czemu? - zdziwił sie.
J: A czy to co robisz jest normalne? Nie znasz mnie, a chcesz pokazać mi miejsca o których śniłam.. Dziękuje.. - złapałam za jego dłoń która swobodnie leżała na jego udzie. Chłopak nic nie odpowiedział, ale widziałam że czuł sie szczęśliwy.. Po kilku minutach nasza rozmowa sie ożywiła, rozmawialiśmy o wszystkim po kolei. Noc dawno pojawiła sie na naszej półkuli. - Jeśli chcesz to cie zmienię.. - zaproponowałam gdy już po raz kolejny przetarł oczy.
N: Niee.. też jesteś zmęczona, zjedziemy i prześpimy sie chwile.. - uśmiechnął sie słabo i szukał jakiegoś bezpiecznego zjazdu.. Zatrzymał sie i rozłożył nasze fotele tak ze leżały, przykrył mnie kocem, upewniając sie że nie zmarznę.
J: Wiesz o czym jeszcze śniłam? - przekręciłam sie na bok, tak żeby byś twarzą do niego. Chłopak kiwając głową na 'nie' również sie tak ułożył, w ten sposób był zdecydowanie bliżej mnie. Zanim mu odpowiedziałam przysunęłam sie do niego zbierając w sobie odwagę. Zrobiłam to i musnęłam delikatnie jego usta. - O tym, że spotkam irlandzkiego księcia.. Myślę że już go spotkałam.. - blondyn uśmiechnął sie i ułożył dłoń na moim policzku, chwile potem znów czułam jego miękkie wargi na swoich..

<3<3<3

3. Zayn.. <3
             Siedziałam w swoim bujanym fotelu i czekałam aż moi wnukowie przyjadą. Niespełna 15 minut później miałam na kolanach swoją 8 letnią wnuczkę, Samantę.
S: Babciu.. ? - spytała dziewczynka dotykając mojego tatuażu. - Powiesz mi jak to jest że masz tatuaż? - spojrzała w moje oczy. Uśmiechnęłam sie do niej i zaczęłam opowiadać.
J: Miałam wtedy 18 lat, błagałam mame, ale nigdy nie chciała sie zgodzić, ale gdy powiedziałam o moim pomyśle z tatą, zgodził sie. I tak właśnie powstał. - dziewczynka nie przestawała kreślić po nim palcem.
S: A co oznacza?
J: Nadzieje na zawsze. - powiedziałam z dumą.
S: I zawsze miałaś tą nadzieje? - zaciekawiła sie
J: Tak, bywały dni że ją traciłam, ale następnego ranka pojawiała sie ponownie..
S: A dziadek też ją ma? - spojrzała na kogoś obok nas, podniosłam wzrok na mojego męża i uśmiechnęłam sie do niego.
Z: Wiesz Sami.. - Zayn wziął ją z moich kolan - Gdyby nie babci nadzieja, nie było by cie tu teraz.. - zaśmialiśmy sie.

S: Czemu? - nie rozumiała.
J: Nie straciłam nadziei by poznać twojego dziadka..
S: To było takie trudne? - zdziwiła sie
Z: Trochę tak, bo wiesz byłem kiedyś muzykiem i miliony dziewczyn na świecie chciało zostać moją żoną..
J: A mi sie udało. - złapałam dłoń Zayna. Postawił naszą wnuczkę na nogi i pomógł mi sie podnieść.
Z: Twoja babcia swoją nadzieją mnie urzekła. - pocałował moje usta. Słyszeliśmy jak Sami chichocze.
S: Babciu? - potrzęsła moją dłonią.
J: Tak? - oboje z mężem spojrzeliśmy na nią
S: Mogę kiedyś zrobić sobie taki tatuaż? - spytała z nadzieją.
J: Jeżeli rodzice pozwolą.
S: Muszą pozwolić, chce mieć coś takiego jak ty i chce wieżyc że będę miała kogoś takiego jak dziadek. - wzruszyłam sie, wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie.
Z: Jesteś bardzo mądra.. - Zayn przytulił nas obie. - Kocham was moje królewny. 

<3<3<3

4. Wszyscy.. <3
                Mieszkam od niedawna z chłopakami, zaproponowali mi to gdy dowiedzieli się że postanowiłam zamieszkać w Londynie.. Wyszłam zawinięta ręcznikiem z łazienki i tak by nikt mnie nie zauważył, na paluszkach wręcz, przeszłam do swojej sypialni. Podeszłam do szafy i zastanawiałam sie jak się ubrać, w końcu to będzie wielka gala.. Wyjęłam małą czarne, do tego piękne wysokie, bardzo wysokie szpilki i bieliznę. Już miałam pozbyć się ręcznika, ale usłyszałam jakieś podejrzane kichnięcie.. Podeszłam do łóżka i zauważyłam, że za nim chowa sie Loczek..
J: Hazz idź sobie.. - powiedziałam stanowczo. Styles wstał, zmierzył mnie wzrokiem i stanął przy drzwiach.
H: Chłopaki nakryła mnie.. - powiedział i zza zasłony wyszedł Louis, zza fotela Niall, spod łóżka Zayn i Liam chował się za dużym kwiatkiem.. Jak ja mogłam ich nie zauważyć?!
J: Jesteście nienormalni! - krzyknęłam na nich - Jeżeli moje mieszkanie z wami na tak wyglądać, to ja sie wyprowadzam! - zagroziłam
Li: Niee..
N: Przepraszamy..


Lou: Już więcej..
Z: Sie to nie powtórzy.. - dopowiadali jeden po drugim.
J: Chce drzwi na klucz! - skrzyżowałam ręce na piersi.
Li: Załatwimy. - uśmiechnął sie, każdy z nich tak uroczo się szczerzył.
J: No wyjdźcie! - powiedziałam gdy już mijała kolejna minuta.
H: Ale przyznam że wyglądasz sexownie.. - poruszał zabawnie drzwiami.. Szybko zabrałam swoje ubrania, wyminęłam ich i poszłam ubrać sie do łazienki.. Wyszłam z pomieszczenia przygotowana już do tej gali i zeszłam do nich pokazać im się.
J: Może być? - stanęłam przed nimi.
H: W ręczniku wyglądałaś sexowniej.. - zaśmiał się.
J: Nie jadę z wami.. - usiadłam obrażona.
N: Słoneczko Ty nasz.. Wyglądasz cudownie..
Lou: Ale Hazz ma racje, ten ręcznik.. Ymmm.. - wkurzali mnie coraz bardziej, ale nie mogłam sie nie śmiać. Mimo że mnie wkurzają takimi tekstami, nie mogę się na nich gniewać..  

<3<3<3

5. Znów Niall <3
         N: Zapraszam Cie na kolacje.. - uśmiechnął sie w ten swój wyjątkowy sposób.
J: Nie wiem czy dzisiaj mogę.. - skrzywiłam sie lekko.
N: Ooo.. - był niezadowolony - Czemu? - usadził mnie na swoich kolanach.
J: Musze sie pouczyć, potem pomóc mamie i na końcu mam sprawę do załatwienia. - wymieniałam.
N: Proszę Cie, uda ci sie wieczorem.. To dla mnie ważne. - nalegał, a ja nie byłam w stanie mu odmówić.
J: Będę sie starać z całych sił.. - złapałam jego policzki i cmoknęłam jego wargi.
N: Kochana.. Przyjadę po Ciebie o 8pm. - wstaliśmy.
J: Poczekam.. - zachichotałam.
N: Ubierz sie ładnie, ale weź coś ciepłego.. - po ilustrował mnie i wyszedł.. Zostałam sama z myślami co on wykombinował, ale nie miałam zbyt dużo na to czasu. Od razu zajęłam sie wszystkim co miałam i na szczęście już o 7pm mogłam zacząć sie szykować. Wzięłam szybko prysznic, ubrałam sie w letnią, odpowiednią to pogody, sukienkę, ale zabrałam ze sobą kurteczkę zgodnie z poleceniem mojego księcia.. Punktualnie o 8pm, zadzwonił dzwonek do drzwi, po chwili byliśmy w drodze.
J: To gdzie mnie zabierasz? - spojrzałam na blondyna. Chłopak tylko się uśmiechnął, zdjął rękę z drążka od biegów i położył ja na mojej nodze gładząc ja delikatnie.. Musiałam ukrywać to że rozpływałam sie pod wpływem jego dotyku. Po jakimś czasie dojechaliśmy na parking, wywiózł mnie na jakiś koniec świata. Byłam zaskoczona tym ze tu jesteśmy, tu nic nie ma, pojedyncze drzewa, jakieś łąki, jedna polna droga.. I zachodzące słońce na horyzoncie, ten widok akurat piękny.
N: Chodźmy.. - uśmiechnął sie i wyciągnął rękę bym mogła ja złapać. Złączyłam nasze palce i skierowaliśmy sie tą jedyna polna droga w górę.. Rozmawialiśmy o wszystkim, nie nudziło mi sie z nim nigdy. Po jakimś czasie doszliśmy na samą górę i zauważyłam stolik i dwa krzesła. Gdy podeszliśmy bliżej dostrzegłam ze stoi on nad przepaścią. Chciałam spojrzeć w dół i przekonać sie jak jest daleko do ziemi, ale blondyn złapał mnie za rękę nie pozwalając na to. - Nie chce żebyś spadła.. - uśmiechnął sie i odsunął jedno z krzeseł bym usiadła. Mój dżentelmen!
J: Jesteś niesamowity.. - uśmiechnęłam sie.
N: Dla mojej księżniczki wszystko! - powiedział pewnie a ja poczułam że to co mu chce powiedzieć go nie zniechęci, nie zostawi mnie.
J: Tu jest pięknie, jakby na skraju świata.. - spojrzałam na niebo pogrążone w ostatnich promieniach słońca.
N: Tak, Tu wszystko może sie zacząć i wszystko może sie skończyć.. - powiedział tajemniczo, a moja pewność zniknęła. Czyżby mnie już nie chciał.
J: Co masz na myśli..? - spojrzałam w jego oczy.
N: Tak w życiu jest że jedne rzeczy sie kończą a drugie zaczynają. - bałam sie jeszcze bardziej.
J: Nie kochasz mnie już?! - wstałam z miejsca.
N: Co?! - zdziwił sie - Kocham i właśnie dlatego tu dzisiaj jesteś..
J: Horan do cholery powiedz mi o co chodzi. - wkurzyłam sie a w moich oczach pojawiły sie łzy.
N: Nie denerwuj sie.. - podszedł do mnie i złapał moje dłonie - Bardzo mocno Cie kocham i wszystko o jest z Tobą związane.. Nigdy nie przestane.. Jesteś dla mnie najważniejsza.. - mówił patrząc w moje zaszklone oczy - Wiec nie unos sie tak, nigdy nie wątp w moje uczucia. - złapał moja twarz w dłonie i cmoknął moje usta, nie chciałam tak szybko odrywać sie od niego i pogłębiłam pocałunek. - Jednak.. - przerwał go - ..jednak to ze jesteś moja dziewczyna mi nie wystarcza.. Chce spędzić z Tobą resztę życia i jeśli sie nie

zgodzisz skocze.. Nie mógłbym żyć ze świadomością że nie jesteś moja.. - przestraszyłam sie - Wyjdziesz za mnie? - uklęknął przede mną i wyjął srebrne pudełeczko. Otworzył je i moim oczom ukazał sie śliczny pierścionek. Zamurowało mnie, nie mogłam nic powiedzieć, z trudem przychodziło mi oddychanie.. Skinęłam tylko głową, blondyn założył mi świecidełko na palec i znów złączył nasze usta. - Nawet nie wiesz jak bardzo Cie kocham.. - szepnął podczas pocałunku.
J: Teraz i ja mogę Ci coś powiedzieć.. - powiedziałam gdy usiedliśmy z powrotem przy stole. - Pamiętasz jak mówiłam ze muszę coś załatwić. Byłam u lekarza..
N: Jesteś chora? Coś Ci jest? - przerwał mi panikując.
J: Nie jestem chora, ale coś mi jest.. Niall będziesz ojcem.. - powiedziałam ostatnie zdanie znacznie ciszej. Bałam sie pomimo tych wszystkich wyznań.
N: Co? Mówisz poważnie? - ucieszył sie - Dziękuje!!!
J: Kocham Cie głuptasie.. - zaśmiałam sie i starłam łzę z policzka.
N: Ja mocniej, zdecydowanie mocniej!! - krzyknął i zamknął mnie w żelaznym uścisku. 

<3<3<3

  
~ * ~ * ~ * ~
Chyba wystarczy.. <3 Coś tam jednak dodałam.. Może nie część, ale ważne że coś.. <3 Piszcie jak wam się podoba.. tu warunku nie będzie, ale pod 8 częścią Hazzy ma być spełniony.. :*




Naat

4 komentarze: