One Direction i My.. - imaginy

środa, 25 października 2017

Fuckboy ~ cz.18

- Kochanie, twój kolega pomógł ci wrócić do domu, powinnaś być mu wdzięczna. - zuważyła mama, patrząc na mnie wymownie. Zbulwersowana otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zanim dobrałam odpowiednie słowa, uprzedził mnie Zayn.
- (T.I.) chyba powinna odpocząć. Nie będę przeszkadzał, do widzenia Państwu. Trzymaj się, (T.I.). - powiedział, posyłając mi ciepłe spojrzenie, którego nie zamierzałam odwzajemniać.
- Masz rację, ale nie możemy tego tak zostawić. Zapraszamy jutro na obiad. - nalegał tata. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
- Naprawdę?! Wspólny obiad?! Czy was w ogóle obchodzi, jak ja się czuję, czy mam ochotę na jakieś rodzinne obiadki?! Halo, jestem waszą córką, która została porwana, pamiętacie jeszcze o tym?! - krzyczałam, dławiąc się łzami. W końcu dałam upust emocjom, które kumulowały się we mnie od dłuższego czasu. Powiedziałam wreszcie to, na co wcześniej nie miałam odwagi. Spojrzałam na rodziców, który wydawali się nie rozumieć tego, co do nich mówię.
- No tak, mogłam się tego spodziewać.. - dodałam cicho, minęłam ich i weszłam do domu. Udałam się prosto do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które wyglądało tak, jak zostawiłam je tydzień wcześniej. Poczułam ukłucie w sercu na myśl, że rodzice nie szukali w moich rzeczach jakiejkolwiek poszlaki, jakby w ogóle nie próbowali mnie odnaleźć. Ceniłam sobie prywatność, ale w tym przypadku schodziła na drugi plan. Nigdy nie czułam się jakoś specjalnie kochana przez rodziców. Większość czasu spędzali we wspólnej firmie, a kiedy już byli w domu, rozmawiali ze mną jedynie o nauce i ocenach.
- (T.I.), ktoś do ciebie. - zawołał tata przez drzwi. Nacisnął klamkę, jednak nie udało mu się wejść do środka.
- Nie chcę z nikim rozmawiać! - krzyknęłam.
- To pan policjant, który spisze twoje zeznania. Otwórz drzwi. - zażądał stanowczo. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i wpuściłam mężczyznę do środka.
- Witam, (T.I.). Cieszę się, że cię widzę. Przyznam, że to dość nietypowe, żeby porwana sama wróciła do domu. - powiedział, patrząc mi przenikliwie w oczy. Minęłam go i zamknęłam ponownie drzwi, żeby rodzice nie słyszeli naszej rozmowy.
- Przykro mi, ale jesteś niepełnoletnia. Twoi rodzice muszą być obecni przy składaniu zeznań. - oświadczył policjant, na co skrzywiłam się i wpuściłam rodziców do środka.
- Niech pan pyta. - powiedziałam, siadając na łóżku.
- Jak dosżło do tego, że zostałaś porwana?
- Poszłam pobiegać do lasu. Nagle ktoś zasłonił mi oczy i złapał za ręce, uniemożliwiając obronę. - rzuciłam sucho.
- Widziałaś twarz porywacza? To była jedna osoba czy kilka?
- Nie, nie widziałam. To był jeden mężczyzna i zawsze nosił kominiarkę. - skłamałam.
- Wiesz, gdzie cię przetrzymywano? Widziałaś jakieś charakterystyczne cechy tego miejsca?
- Nie mam pojęcia, to było małe, ciemne i zimne pomieszczenie. Coś w stylu piwnicy. Miałam worek na głowie całą drogę. Uprzedzając pana kolejne pytania – nie, nie wiem ile czasu jechaliśmy na miejse. Dostawałam codziennie pszenną bułkę i wiadro wody. Jedną nogę miałam przykutą kajdankami do jakiejś rury, spałam na ziemi. Tak, parę razy mnie uderzył. Coś jeszcze? - zapytałam, zaciskając zęby.
- Czy ten mężczyzna cię zgwałcił?
- A po co innego miałby mnie porwać? - zakpiłam, a mama zakryła usta ręką.
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.
- Molestował mnie, ale do bezpośredniego stosunku nie doszło. To wszystko?
- Jeszcze jedno. Jak udało ci się uciec?
- Okaleczyłam się tak, żeby wyglądało jakbym podcięła sobie żyły. Udawałam, że zaraz się wykrwawię, więc facet zaniósł mnie do bagażnika i wyrzucił do rowu przy głównej ulicy. To był środek nocy, a ruch na drodze był niemal zerowy. Dopiero nad ranem kolega ze szkoły tamtędy przejeżdżał, rozpoznał mnie i wziął do siebie, żebym mogła się wykąpać, przebrać i coś zjeść. Przed chwilą odwiózł mnie do domu. To by było na tyle. Żegnam. - mówiąc to, poderwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Miałam nadzieję, że brzmiałam przekonująco i policja da już temu spokój.
- Wygląda na to, że nie znajdziemy sprawcy. Córka nie podała niczego, co pomogłoby nam w śledztwie. Przykro mi. - udało mi się posłuchać, jak policjant oznajmiał to moim rodzicom.
Szczególnie, że ten sprawca nie istnieje pomyślałam i wyszłam z domu.

Stanęłam przed dobrze znanym mi budynkiem. Nacisnęłam na dzwonek przy furtce, czekając aż ktoś mi otworzy. Wtedy w drzwiach stanęła średniego wzrostu dziewczyna o brązowych włosach, sięgających do ramion.
- (T.I.)! - krzyknęła i pędęm rzuciła się w moją stronę.
- Cześć Dakota.- zaśmiałam się, przytulając dziewczynę z całych sił.
- Boże, (T.I.). Jest ciebie tak mało.. - powiedziała smutno, robiąc aluzję do mojej figury. Uśmiechnęłam się blado, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Weszłyśmy do środka.
- Napiesz się herbaty? - zapytała w progu kuchni.
- Jeszcze pytasz! - zmusiłam się do wesołego tonu.
- Co z Domem? - zapytałam po chwili, czując się winna, że od tego nie zaczęłam naszej rozmowy. Wstyd się przyznać, ale wyleciało mi to z głowy.
- Wybudził się ze śpiączki trzy dni temu. Powoli, bo powoli, ale poprawia mu się. Jeśli chcesz, możemy go odwiedzić za parę dni. - świergotała przyjaciółka. Nie dziwiłam jej się ani trochę, sama poczułam ogromną ulgę.
- Jeju, to cudownie! Sprawę odwiedzin jeszcze przedyskutujemy, dobrze? - zapytałam niepewnie.
- Jasne, nie ma pośpiechu i nie myśl, że naciskam. A jak ty się czujesz? Chcesz porozmawiać o.. no wiesz, o tym co się wydarzyło? - spojrzała na mnie zmartiwona.
- Jesteś jedyną osobą, której mogę powiedzieć prawdę.. - powiedziałam cicho, biorąc od przyjaciółki kubek herbaty. Przeszłyśmy do pokoju brunetki, gdzie opowiedziałam jej szczerze całą historię. Towarzyszyła nam przy tym niezliczona ilość łez, ale po wszystkim poczułam niesamowitą ulgę.
- Obraziłabym cię, gdybym powiedziała, że wiem co czujesz. Nikt, kto tego nie przeżył, nie ma pojęcia jak to jest. Ale podziwiam cię za to, jaka jesteś silna. Jestem pewna, że dasz robię radę i za jakiś czas zapomnisz o tych złych rzeczach. Pamiętaj, że masz mnie i będę ci kibicować z całego serca. - powiedziała Dakota łamiącym głosem. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, dlatego tylko ją przytuliłam.
- Dajesz mi więcej wsparcia niż moi rodzice. - szepnęłam po chwili.
- Oni chyba nie do końca rozumieją co się stało. Są w szoku, ale to nie zmienia faktu, że bardzo cię kochają. - zapewniała, głaszcząc mnie po włosach. Pokiwałam głową, urywając temat. Ciszę przerwał dźwięk telefonu, oznajmiający nową wiadomość. Wzięłam do ręki komórkę i zobaczyłam smsa od Zayn'a.
(T.I.), gdzie Ty do cholery jesteś? Twoi rodzice od 2 godzin Cię szukają. Podaj mi adres, przyjadę po Ciebie. Zayn

_________________________________________
Hej, jak Wam się podoba PRZEDOSTATNIA część tego opowiadania? W sumie, miała to już być ostatnia, ale jeszcze sporo musi się powyjaśniać i nie zmieściłam się w jednej części :D dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia, z nogą coraz lepiej ♥️
16 komentarzy = ostatnia część!littlegirl

12 komentarzy:

  1. Cudo cudo cudo *.* już nie moge sie doczekać kolejnej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chce żeby ta historia sie skonczyla :( swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeciez ta historia nie może się skończyć :( a imagin jak zawsze suuuper

    OdpowiedzUsuń
  4. O to bardzo dobrze że z nogą już wszystko okej a imagin jak zwykle świetny

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaaj szybko następną część świetny imagin

    OdpowiedzUsuń
  6. cieszę się że z nogą już lepiej

    OdpowiedzUsuń
  7. Kuurde pisz daleeej imaginy jest boski

    OdpowiedzUsuń