One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 21 listopada 2017

All I want for Christmas is you ~ Louis cz.1

- Na pewno tego chcesz? - zapytał, patrząc mi w oczy.
- Jak niczego innego na świecie. - opowiedziałam bez cienia zawahania. Chłopak położył dłonie na mojej talii i nachylił się nade mną. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Oplotłam rękami jego kark, a on musnął wargami moje usta. Oddawałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Chłopak podniósł mnie, żebym mogła nogami opleść jego biodra i przycisnął moje plecy do ściany. Schodził z pocałunkami przez szyję do dekoltu, a ja odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą.
- Nie masz pojęcia ile na to czekałem. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając je lekko. Wplotłam palce w jego w włosy i ścisnęłam, zmuszając go, żeby spojrzał mi w oczy.
- Nawet tak nie mów, myślałam, że te męczarnie nigdy się nie skończą. - powiedziałam podniecona.
- Pragnę Cię, (T.I.). - powiedział oddychając płytko.
- Jestem cała Twoja. - odpowiedziałam i pocałowałam go. Chłopak położył mnie na łóżku i pozbył się mojej bluzki. Nie pozostawałam mu dłużna i szybko wzięłam się za rozpinanie guzików jego koszuli. Błądziłam rękami po jego torsie, kiedy on pozbawił mnie stanika..


- Nieee, tylko nie to. - jęknęłam sama do siebie, szukając na oślep telefonu na szafce nocnej. Wyłączyłam budzik i uderzyłam głową w poduszkę. Przetarłam dłonią zaspane oczy i westchnęłam rozczarowana powrotem do rzeczywistości. Zwlekłam się z łóżka, wykonałam poranną toaletę, zrobiłam makijaż i zjadłam śniadanie. Ubrałam czarne rurki, gruby granatowy sweter, zsuwający się z jednego ramienia i tego samego koloru timberlandy. Włożyłam ciepłą czapkę z pomponem, rękawiczki, wełniany szalik i czarny płaszczyk, chwyciłam torbę i wyszłam z domu, krzycząc mamie na odchodne, że nie wiem o której wrócę. Cudem zdążyłam na autobus, a w drodze podziwiałam białe dachy domów i drzewa ogrodowe. Na co niektórych widniały już nawet lampki świąteczne. Grudzień był moim ulubionym miesiącem ze względu na zamiłowanie do zimy, a przede wszystkim świąt. Tego poranka nie mogłam jednak skupić się na otoczeniu, w głowie cały czas miałam swój sen. Nie dawał mi spokoju, ponieważ był wyidealizowanym obrazem moich najskrytszych marzeń. Nikt nie wiedział o uczuciu, jakim darzyłam pewnego chłopaka, bo to mogłoby przynieść fatalne skutki. Zamyślona weszłam do szkoły, nie zwracając uwagi na ludzi wokół.
- Hej, (T.I.)! - usłyszałam za sobą głos przyjaciela, kiedy wchodziłam do szkolnej szatni.
- Cześć Niall. - uśmiechnęłam się zmieszana, przytulając blondyna.
- Wołałem cię trzy razy, co z Tobą? Nadal śpisz? - zaśmiał się wesoło, a ja pokiwałam głową z zakłopotaniem. Na moje szczęście chłopak sam wymyślił mi wytłumaczenie.
- Są jakieś zmiany na dzisiaj? - zmieniłam temat.
- Wypadają nam dwie ostatnie lekcje. - oznajmił zachwycony. Więc kończymy o tej samej godzinie.. pomyślałam rozmarzona, jednak szybko się ocknęłam. Udałam się pod klasę ze wzrokiem wbitym w ziemię, żeby przypadkiem się na niego nie natknąć. Na sam widok miękły mi kolana, nie mówiąc o wyduszeniu z siebie głupiego „cześć”. Weszłam do pomieszczenia równo z dzwonkiem i zajęłam miejsce obok swojej najlepszej przyjaciółki.
- Mam coś dla ciebie, Ann. - zagadałam, podając dziewczynie bilet do kina.
- Boże, (T.I)! Skąd je masz? Przecież to seans przedpremierowy! - powiedziała zachwycona.
- Tata nam załatwił. - roześmiałam się, przypominając tym samym przyjaciółce, że mój tata jest dyrektorem pobliskiego kina.
- Nie wiem jak ci się odwdzięczę, nie mogłam się doczekać, aż zekranizują tę powieść! Może wpadniesz do mnie dzisiaj po lekcjach? - zapytała z uśmiechem.
- A może wybierzemy się do tej nowej kawiarni na rynku? Podobno mają tam fajny klimat. - zaproponowałam, chcąc uniknąć wizyty w domu przyjaciółki.
- (T.I.), od jakiegoś czasu w ogóle nie chcesz mnie odwiedzać. Albo siedzimy u ciebie, albo w miejscach publicznych. Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? - blondynka zmarszczyła brwi podirytowana.
- Ann, o nic nie chodzi. Nie chcę ci robić problemu, ale jeśli tak ci na tym zależy, to z chęcią cię dzisiaj odwiedzę. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
W co ja się wpakowałam..
Lekcje zleciały mi w wyjątkowo szybkim tempie. Czułam ścisk w żołądku na myśl o wizycie w domu przyjaciółki. Zgodziłam się, żeby nie sprawić jej przykrości, a przede wszystkim, żeby uniknąć wyjaśnień, ale wiedziałam, że to zły pomysł. Ubrałam się i czekałam na przyjaciółkę przed szkołą, bo ostatnią lekcję miałyśmy z podziałem na grupy. Po chwili wyszła, w towarzystwie swojego starszego brata i jego kolegów. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w ich kierunku.
- Louis też właśnie skończył, więc nie będziemy musiały jechać do mnie autobusem. Super, nie? - oznajmiła wesoło Ann.
- Tak, super. - wymamrotałam, uśmiechając się blado.
- To do jutra chłopaki. Chodźcie. - powiedział zachęcająco Louis i ruszył w kierunku swojego samochodu. Był w klasie maturalnej, czyli rok wyżej niż my, do tego znany na całą szkołę, z czego korzystała Ann. Uwielbiała spędzać czas z jego kolegami, szczególnie z jednym z nich. Dlatego zaciągała mnie na wszystkie imprezy organizowane przez jej brata, czego nie znosiłam.
- Jak wam minął dzień? - zagadał Louis, spoglądając w lusterko, przez co na chwilę zetknęliśmy się wzrokiem. Speszona odwróciłam głowę.
- Dobrze, a tobie? - odpowiedziała za nas Ann.
- Znośnie. - rzucił.
- Jakie masz plany na wieczór? - zapytała blondynka, kiedy wchodziliśmy do domu rodzeństwa.
- Umówiłem się z Emmą. Czuję, że coś z tego będzie. - oznajmił zadowolony. Jego słowa sprawiły, że zrobiło mi się słabo, obraz stawał się coraz bardziej niewyraźny, aż w końcu przestałam widzieć cokolwiek...




_____________________________________________
Hej! Nie mogłam już dłużej czekać, aż pojawi się wymagana ilość komentarzy, więc pojawiam się już, z obiecanym imaginem z Lou w roli głównej. Co o nim myślicie? Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko świątecznym klimatom, bo ja mam wręcz świra na ich punkcie!
13 komentarzy = następna część
littlegirl


Harry p.6

-Chcę przejść.- burknęłam, a on się uśmiechnął tak, jak nie robi tego przy chłopakach. On jest bipolarny czy jak? 
-A ja nie chcę, żebyś poszła.- wzruszył ramionami.
-Ty to jesteś kurwa bipolarny. Jakieś cholerne rozdwojenie jaźni. Przed chwilą byłeś dla mnie strasznym chujem, wiesz?- powiedziałam nie wytrzymując tego napięcia. Lepiej się z nim kłócić niż.. niż cokolwiek innego.
-Bo chcę Cię rozruszać.. zawsze jak są chłopaki jesteś taka spięta i sztywna.- powiedział obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie. Boże, jego oczy są tak hipnotyzujące..
-N-nie jestem sztywna.- powiedziałam karcąc się w duchu za to, że się zająknęłam. 
-Do prawdy.. ciężko mi w to uwierzyć.- wyszeptał mi to tuż przy uchu i zszedł na dół. Muskał leciutko skórę mojej szyi, a ja zadrżałam pod dotykiem jego ust.
-Dobrze wiedzieć, że tak na ciebie działam.- zachichotał, a ja szybko się odsunęłam odpychając go od siebie.
-Niby jak?!- prychnęłam patrząc na niego przymrużonymi oczami. 
-Pokażę Ci.- uśmiechnął się zagadkowo, a ja obrałam sobie za cel nie reagować na jego poczynania. Znowu był tak blisko  mnie, że nie mogłam zrobić ani kroku w inną stronę. Pochylił się nade mną, a nasze oddechy się niemal mieszały. Uniósł dłoń do mojej twarzy i pogłaskał mój policzek, a później okalając dłońmi moją twarz delikatnie musnął swoimi ustami moje. Zagryzłam dolną wargę, a on słodko zachichotał.
-Księżniczko, ja to zrobię lepiej.- powiedział i znowu wpił się w moje usta. Pieprzyć to. Oddałam pocałunek  zarzucając dłonie na jego kark. Jego dłonie zeszły na moje pośladki. Nie oceniajcie mnie.. przecież nie mam chłopaka.Ścisnął je, a ja mocniej do niego przywarłam i dałam mu dostęp do mojego języka. Chwilę walczyliśmy o dominację, ale niestety on  za dobrze całował.Jego ręce powędrowały nieco wyżej i wkradły się pod mój luźny sweterek. Jego dotyk stawał się coraz gorętszy, a ja o dziwo wcale nie miałam go dość. Przejechał dwa razy po kręgosłupie, by później się zatrzymać na rozpięciu mojego stanika. Zawahał się i oderwał ode mnie. Zsunął ręce na moją talię i popatrzył z nierównomiernym oddechem mi w oczy.
-Właśnie tak na mnie działasz.- wymruczał jeszcze muskając moje usta, a ja kompletnie nie wiedziałam co się przed chwilą działo. Oczywiście chwilę prywatności przerwali nam chłopcy, którzy popatrzyli na nas wymownie. Zaraz za nimi weszło 5 najbardziej dziwkowatych dziewczyn, jakie w życiu widziałam. Już wiedziałam, że to był zły pomysł.
-W końcu jesteście.- burknęłam jeszcze w szoku, a oni zaczęli chichotać. Bardzo dojrzale doprawdy..
-To może w butelke zagramy?- zaproponował Harry, a ja usiadłam na fotelu przyglądając się całej sytuacji. Wszyscy usiedli w kółku, jednak zostawiając jedno miejsce, którego na początku nie zauważyłam.
-Chodź księżniczko.- powiedział Styles wstając ze swojego miejsca.
-Ja nie gram- parsknęłam przewracając oczami, ale moje argumenty do niego nie przemawiały. Wziął mnie za ręce i pociągnął w swoją stronę zmuszając do wstania, a później już wzdychnęłam i sama usiadłam na przygotowanym dla mnie miejscu. 
-Dobra.. więc na czym to polega?- popatrzyłam na chłopców, bo nie miałam ochoty patrzeć na te... dziewczynki.
-Nie mów mi, że nigdy nie grałaś w butelkę?!- oburzyła się jedna, a reszta zachichotała.. idiotki.
-Preferują zabawy wymagające nieco więcej inteligencji.. nie udawaj, że takie znasz.- powiedziałam zaciskając zęby, a później Zayn mi wytłumaczył, ze w tym wszystkim chodziło głownie o całowanie. Jeśli wylosuję dziewczynę wystarczy w policzek.. chłopaków w usta. Oni mają to samo. Myślałam, że to wszystko, kiedy wyjęli whiskey i nalali do kieliszka.
-Jeśli ktoś się nie zgodzi to pije bez popity.- powiedział z uśmiechem na ustach, a ja miałam pewne obawy.
-Wszyscy mają tu 18?- spytałam nieco speszona, że znów wyjdę na tą nudną.
-No to raczej..- prychnęła blondyna marszcząc idealnie wyregulowane brwi. Nie było żadnej rudej. Harry będzie niepocieszony.
-Słońce, nie zanudzaj. Dobra. Ja kręcę pierwszy.- powiedział loczek i zakręcił nim ktokolwiek  zdążył zaprotestować. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że 'wylosował' tlenioną blondynę? Laseczka oblizała swoje pełne usta w jak mniemam dla chłopców seksowny sposób, a ja jedyne co zauważyłam to odrażający kolczyk w języku. Nie wiem co jest pociągającego w bolesnym przebijaniu sobie ciała. Spojrzałam na Styles'a, który patrzył zamglonym wzrokiem na nią. Pokazał na swoje kolana, a ona osiadła na nim okrakiem. Loczek szybko omiótł mnie wzrokiem i wpił się mocno w jej usta. Nie. Mnie tak nie całował. To co robili było obrzydliwe.. niczym zwierzęta. Zobaczyłam jak ścisnął jej tyłek, a ona wydała z siebie obrzydliwy gardłowy dźwięk. Mimo, że mnie z nim nic nie łączyło, to poczułam ścisk w żołądku. On chyba jest po prostu męską dziwką. Zdecydowanie. Skoro na tym ma polegać zabawa.. w końcu ta szmata odessała się od niego i zakręciła tym razem ona. Wypadło na Nialler'a.
-Sorry, ale ja to się jednak napiję. - wziął kieliszek i uniósł do góry uśmiechając się w stronę brunetki, siedzącej po mojej lewej, która jako jedyna wydała się być trochę bardziej urocza niż reszta. Skrzywił się, ale przełknął. Skoro Niall pił, następną osobą, która kręciła był Zayn, bo był po jego prawej. Butelka zakręciła się dwa razy i zatrzymała gwintem na mnie.  Zayn uśmiechnął się patrząc na mnie. 
-No to pij.- zadrwił ze mnie loczek, a ja uniosłam brwi. 
-To gdzie butelka?- parsknęłam i Payne wyjął ją zza pleców już chcąc nalewać do kieliszka, ale zdążyłam ją złapać przed rozlaniem.
-Przyjmujesz wyzwanie, Zayn?- spytałam wyzywającym tonem.
-Marzę o tym odkąd zobaczyłem cię w tych seksownym leginsach. - przytaknął mulat. Przyłożyłam butelkę do ust pociągając sensownego łyka bursztynowej cieczy. Zapiekło mi w gardle podczas połykania, ale nie było złe. Jak skończyłam pić dla otuchy zauważyłam, że wszyscy na mnie patrzą. Skoro tak, to niech przedstawienie się zacznie.
-Długo mam czekać?- mruknęłam słodko w stronę Malika, a on w mgnieniu sekundy  był przede mną. Przygryzł wargę i powoli, ale zdecydowanie muskał moje usta. Leniwie poruszał swoim językiem, a ja nadał temu wszystkiemu szybszy bieg. Przejechałam dłońmi po jego i tak już rozmierzwionych włosach i niemal przywarłam do niego ciałem.Usłyszałam muzykę, o której wcześniej nawet nie wiedziałam, a moje ciało odruchowo poruszało się w jej rytmie, a Zayn też to czuł. Minęło kilka sekund, a on błądził rękami, po moim ciele od czasu do czasu zahaczając o tyłek czy piersi, ale nie przesadnie. Kompletnie zapomniałam o tym, że ktoś na nas patrzy, kiedy usłyszałam zirytowany głos z charakterystyczną chrypką.
-Spokojnie. Jak będę chciał pornola to sobie włączę.- powiedział karcącym głosem, a ja zachichotałam. 
-Dodaliśmy bonus.- parsknęłam, a Zayn jeszcze ostatni raz cmoknął mnie w usta. Usiadłam na swoim miejscu po drodze biorąc butelkę, a mulat o dziwo usiadł obok mnie opierając się o bok fotela, który był za mną. Bosko całował. Uśmiechnęłam się sama do siebie kręcąc butelką. Raz, dwa, trzy.... STYLES.
-Ja po proszę kieliszek.- mruknęłam nie patrząc na niego. 
-I bardzo dobrze. Nie kręcą mnie używane.- zadrwił loczek, a ja zacisnęłam usta w wąską linię. Rozejrzałam się dookoła. Chłopaki milczeli, a laski wybuchły śmiechem coś szepcząc do siebie. Wzięłam jednak całą butelkę whiskey i upiłam łyk krzywiąc się. 
-Koniec imprezy. Mają się stąd wynieść.- powiedziałam głosem ociekającym jadem.
-No chyba sobie żartujesz.. ja dopiero zaczy..- zaczął coś pieprzyć loczek swoim zarozumiałym głosem.
-Zamknij się już.- warknął mulat i wstał biorąc pustą butelkę i wyrzucił ją do śmieci. Odwróciłam się i przeszłam przez prowizoryczne drzwi, które były kurtyną i były tam 2 spore fotele, telewizor i kilka przekąsek. Słyszałam jeszcze jak dziewczyny marudzą o tym, że obiecali im co innego. Ktoś wpadł odsuwając kurtynę.
-Ups.. tu zajęte.- parsknęła blondyna i zaciągnęła  loczka z powrotem. Zdążyłam jeszcze spotkać się wzrokiem z nim zanim podążył za kołyszącą biodrami laską. 
-I kto tu jest dziwką?- parsknęłam sama do siebie i pociągnęłam kolejny łyk napoju.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki, zę tak długo, ale studia, kolokwium i wgl xD 
Mam nadzieję, że was zainteresowałam ;)
Jak widać nie najlepszy humorek dziś ;d 
Kom=rozdział ^^
#Maleńka

sobota, 4 listopada 2017

Fuckboy ~ cz.19//ostatnia

(T.I.), gdzie Ty do cholery jesteś? Twoi rodzice od 2 godzin Cię szukają. Podaj mi adres, przyjadę po Ciebie. Zayn

- (T.I.), wszystko w porządku? - zapytała Dakota, wyrywając mnie z transu. Nie odrywałam wzroku od ekranu komórki.
- Co? Aa, tak.. To znaczy nie. - zaczęłam się plątać.
- To Zayn? - zapytała niepewnie, wskazując na mój telefon.
- Tak. Pyta gdzie jestem, żeby po mnie przyjechać. Podobno rodzice mnie szukają. - wyznałam.
- Nie powiedziałaś im, że wychodzisz?! - zawołała oburzona.
- Tak wyszło.. Napiszę mamie smsa. - powiedziałam i wysłałam wiadomość z informacją, że jestem u przyjaciółki.
- A Zaynowi zamierzasz odpisać? - zapytała łagodnie, niby od niechcenia.
- Nie. Lepiej będzie, jeśli nawzajem znikniemy ze swojego życia. - powiedziałam smutno.
- Nie wyglądasz przekonująco, zwłaszcza, że siedzisz tu w jego ciuchach. - zaśmiała się, co nieśmiało powtórzyłam – Teraz poważnie. Wiem, że nie możesz mu wybaczyć tego, co ci się stało. Ale musisz brać pod uwagę, że próbował cię chronić póki nie zamknie spraw z przeszłości. Dlatego tamtego poranka kazał ci wyjść. Musieli się odegrać za pobicie Liama. Harry mi mówił, że to miało być ostatnie spotkanie z paczką Williama. Pojechali na wyznaczone miejsce, ale William się nie pojawił. Zamiast tego zadzwonił do Zayna, że jesteś z nim. Podobno Zayn wpadł w szał, a później kompletnie się załamał. Przestał chodzić do szkoły, spać, jeść... ale wiedział, że musi cię znaleźć. Reszta chłopaków mu pomagała, szukali w każdym zakamarku miasta. W przypadkowej rozmowie pojawiło się hasło o opuszczonym budynku. Zayn przypomniał sobie, że kiedyś opowiadałaś mu o domu kultury i postanowił jeszcze tam sprawdzić. Resztę znasz.
- Ja.. ja nie mam pojęcia co robić. - rozpłakałam się. - Niby to wszystko wiem, ale nie mogę się pozbierać. Raz chcę, żeby mnie przytulił i ochronił przed całym światem, a zaraz potem pojawia się złość za to co się stało. To nie jego wina. To William jest potworem, ale widok Zayna stale przypomina mi o nim.
- Wydaje mi się, że cała ta sytuacja jest na tyle świeża, że myślisz o niej non stop, nie tylko wtedy, kiedy patrzysz na Zayna. Może spróbuj myśleć o nim jako o tym, który pomógł ci się uwolnić? Nie mówię, że masz go uważać bohatera, ale może za kogoś, kto tym odkupił swoje winy? - zaproponowała troskliwie Dakota, przytulając mnie do siebie.
- Chyba masz rację.. Ale potrzebuję trochę czasu. - oznajmiłam i wzięłam do ręki telefon, żeby napisać do Zayna.

Jestem u Dakoty. Rodzice wiedzą. Nie przyjeżdżaj po mnie. Sama się odezwę, kiedy będę gotowa.(T.I.) W końcu odpisała! Chodziłem nerwowo po mieszkaniu z kluczykami w ręce. W każdej chwili byłem gotowy wsiąść do samochodu i pojechać po dziewczynę. Martwiłem się o to, gdzie mogła pójść, czy jest bezpieczna. Chciałem być przy niej całymi dniami i nocami, pilnować, żeby już nigdy nic jej się nie stało. Wziąłem do ręki komórkę i przeczytałem wiadomość od blondynki. Rozczarowany zdjąłem kurtkę i usiadłem na kanapie. Wybrałem numer przyjaciela.
- Co tam? - zapytał zachrypniętym głosem.
- (T.I.) chce, żebym dał jej trochę czasu. Wpadniesz z chłopakami na piwo? - zapytałem z nadzieją. Nie chciałem spędzać kolejnego wieczoru sam.
- Jasne, będziemy za dwie godziny. - powiedział Harry, po czym się rozłączyłem.

- Jesteś w końcu! - zawołała mama, kiedy tylko stanęłam w progu.
- Jak widać. - mruknęłam.
- Zjesz kolację? Zrobiłam zapiekankę. - powiedziała wesoło, na co przytaknęłam.
- To ubrania tego chłopaka? - zauważyła tata przy stole.
- Tak.. zapomniałam się przebrać. - wyznałam.
- Ładnie ci w nich. - uśmiechnął się, a ja poczułam przyjemne ciepło w okolicy serca.
- (T.I.), chcielibyśmy o czymś z tobą porozmawiać. - ojciec zmienił temat.
- Nie możemy sobie nawet wyobrazić jaki przeżyłaś koszmar, ale wiemy, że może ci być ciężko się po tym pozbierać. Dlatego pomyśleliśmy, że może pomogłaby ci terapia u psychologa? Co o tym myślisz? - zapytała niepewnie mama.
- Myślę, że to dobry pomysł. - uśmiechnęłam się. Cieszyło mnie zainteresowanie rodziców moim problemem.

Dni mijały cholernie wolno. Wróciłem do szkoły, w końcu zbliżały się egzaminy. Musiałem wziąć się w garść i pomyśleć o swojej przyszłości. Wieść o powrocie (T.I.) była tematem numer jeden wśród uczniów, chociaż dziewczyna jeszcze nie pojawiła się na lekcjach. Każdego dnia wchodziłem do budynku z nadzieją, że ją zobaczę. Tak jak prosiła, czekałem na jej wiadomość, nie wykonując żadnych ruchów z mojej strony. Wpatrywałem się w okno, znudzony nudną lekcją historii, kiedy poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem komórkę i zobaczyłem wiadomość od dziewczyny.
Przyjdę do ciebie o 17. (T.I.) x Uśmiechnąłem się do siebie. Pewność siebie blondynki była cechą, która bardzo mnie u niej pociągała, zwłaszcza, że ukrywa ją pod osłonką cichej myszki. Cieszyłem się jak dziecko z faktu, że za kilka godzin ją zobaczę.

Nie mogłam się doczekać spotkania z Zaynem. Czas, który spędziłam w domu pomógł mi zrozumieć, że naprawdę mi na nim zależy. Myslałam nad tym, co powiedziała mi Dakota i doszłam do wniosku, że miała rację. Postanowiłam dać chłopakowi jeszcze jedną szansę. Ubrałam jasne rurki i zwiewną koszulę w kwiaty. Do torby wepchnęłam ubrania Zayna, chociaż niechętnie przyszło mi się z nimi rozstać. Założyłam beżowy płaszczyk i oxfordki. Wyszłam z domu o 16:40, dzięki czemu na miejscu byłam punktualnie. Zapukałam do drzwi, czekając aż chłopak mi otworzy. Kiedy go zobaczyłam, serce zaczęło bić mi szybciej. Uśmiechał się lekko, a włosy ułożone w nieład opadały mu na czoło. Miał lekki zarost, co dodawało mu męskości. Nie mogąc się powstrzymać, bez słowa rzuciłam torbę na ziemię i oplotłam ręcę wokół karku chłopaka, przytulając się do niego z całej siły. Nie musiałam długo czekać na reakcję Zayna. Objął mnie w talii i podniósł kilka centymetrów nad ziemię, przez co zaczęłam się śmiać.
- Postaw mnie. - zażądałam z uśmiechem.
- Nie puszczę cię, już nigdy. - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Jego pewność siebie strasznie mnie pociągała, dlatego nie czekając dłużej wpiłam się w usta chłopaka. To był zdecydowanie nasz najlepszy pocałunek.

____________________________________
Hej kochane! Przychodzę do Was z ostatnią częścią tego opowiadania.. Jesteście zadowolone z zakończenia? Przyznam, że ciężko mi się rozstać z tą historią, bo pisałam ją kilka miesięcy i trochę się zżyłam z bohaterami, a Wy? :D
Teraz czas na obiecane opowiadanie z Louisem, ale chcę Was uprzedzić, że posty będą pojawiały się tak jak teraz albo troszkę rzadziej, bo mam masę nauki :(
16 komentarzy = seria imaginów z Lou
littlegirl

PS. Jeśli macie jakieś pomysły na te nowe opowiadanie to piszcie, może się czymś zainspiruję :D

czwartek, 2 listopada 2017

Harry p.5

-Masz ten pierdolony klucz.- fuknął oddając, a ja otworzyłam drzwi i spotkałam trójkę chłopaków, którzy niczego nie słyszeli. ŚWIETNIE. Nie zważając na nich poszłam do łazienki, bo zaraz się tu zesikam. Załatwiłam wszystkie swoje potrzeby ciesząc się swobodą bycia wolnym i wyszłam z toalety. Od do moich uszu doszedł śmiech zespołu za którym oczywiście mój wzrok podążył. Wszyscy siedzieli w kółku i się śmiali bez powodu. Właściwie to nie miałam nic lepszego do zrobienia jak do nich dołączyć.
-Co takie śmieszne?- spytałam siadając koło blondasa, a ten pierw wymownie na mnie popatrzył, a później w końcu odpowiedział.
-Gramy w prawda lub wyzwanie.- zawahał się patrząc na pozostałych, którzy skinęli głową.
-Zagraj z nami jeśli chcesz.- mrugnął do mnie brunet
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- usłyszałam obojętny głos z charakterystyczną mu chrypką. Nie musiałam nawet patrzeć w jego stronę, żeby wiedzieć, ze akurat on to mówi.
-Niby czemu?- spytałam spokojnie.
-Jesteś zbyt słaba, odpadniesz w pierwszej rundzie.- parsknął, a ja zacisnęłam pięści.
-Wchodzę w to.- fuknęłam i usłyszałam chichot reszty.
-Mam lepszy pomysł.- znowu ten cholerny Styles. Czy on nie może się w końcu zamknąć?!
-A co gdybyśmy się zatrzymali gdzieś przy okazji.. może przy jakimś kubie? W końcu Chrisa tu nie ma, a my się zabawimy w więcej osób w butelkę. No chyba, że ktoś jest przeciw..?- spytał oczywiście patrząc na mnie przez co cała reszta też się skupiła na mojej  osobie.
-Spóźnimy się na samolot przez tą głupotę.- mruknęłam podnosząc się ze swojego miejsca.
-[T.I.]! Nie rób nam tego, wiesz jak mało mamy czasu na dziewczyny podczas całej trasy?- dodał Niall z miną szczeniaczka 
-Błagam was, będziemy mieć przez to problemy..-mówiłam dalej nie będąc do końca pewna czy chcę wyjść na tą najgorszą.
-Mówiłem wam od początku.. sztywniara.-wzruszył ramionami, ale kij z nim. Najgorszy jest fakt, że nikt nie zaprzeczył. 
-No dobra. Ale ma trwać krótko, bo jak nie to zabiję.-fuknęłam w złości.
-Szybka akcja. Wchodzimy, zapraszamy jakieś laseczki i wychodzimy. Potrzebne nam 4? Tak żeby było parzyście, skoro [T.I.] gra to będzie idealnie.- zaczął się nakręcać Zayn, a ja odchrząknęłam i znów wszystkie oczy na mnie.
-Ja nie gram.- dodałam, kiedy już osiągnęłam uwagę wszystkich.
-Czemu?- spytał Payne, a ja przewróciłam oczami.
-Ktoś musi to wszystko kontrolować.. z resztą, to dziecinne.- tym razem to ja wzruszyłam ramionami i odeszłam, żeby usiąść na jednym z kilku pojedynczych foteli. 
-No to 5. Panie kierowco! Musimy zboczyć z trasy!- usłyszałam jak Horan ucieszonym głosem informuje kierowcę, który właściwie nie ma wyjścia.
-To ja zamawiam łazienkę!- krzyknął mulat, a w jego ślady poszedł Liam i Louis, którzy grzecznie.. no może nie tak grzecznie pukali do zamkniętych już drzwi. Oparłam głowę o oparcie i przymknęłam na chwilę oczy rozkoszując się ułamkiem ciszy, która przez chwilę nastała.
-Wymiękłaś.- mruknął mi do ucha znajomy nieznajomy głos. Skrzywiłam się na ten dźwięk, jednak  wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł dreszcz. 
-To nie dla mnie.- wzruszyłam ramionami na których chwilę później poczułam silne dłonie. 
-Co ty do cholery..- zaczęłam, ale ten debil mi przerwał.
-Oj po prostu się rozluźnij. Jesteś spięta.-wymruczał po raz kolejny głosem, który przypuszczam, że miał być seksowny, a mnie jedynie zemdlił.
-Przestań mi tu trzaskać tekstami z pornosów, stać cię na więcej.- fuknęłam coraz bardziej zdenerwowana.
-O jaka groźna.- zachichotał, a ja strzepałam jego ręce z ramion.
-A jak tam twój język?- spytałam z przekąsem.
-Chcesz sprawdzić? Jednak tym razem wolałbym zacząć nieco niżej.- powiedział to tak normalnie i bezwstydnie, że zaczynam się przyzwyczajać do wszechobecnych panujących u niego podtekstów seksualnych.
-Dobra, jesteśmy. Idziemy?- spytał mulat pojawiając się znikąd.
-Ja zostanę, żeby nie dostała depresji.- uśmiechnął się cwano Styles. Miałam coś błyskotliwego powiedzieć, ale postanowiłam sobie to darować.
-Macie 15 minut.- odparłam oschle, a oni tylko skinęli głową i już wychodzili.
-Wyrwijcie mi jakąś rudą!- podążył za nim krzyk Harry;ego, a ja sobie uzmysłowiłam, że zostałam przynajmniej na 15 minut z nim sama.
-Idę do łazienki.- powiedziałam i w ekspresowym tempie wstałam. Niestety. Styles zataranował mi drogę i odbiłam się o jego klatkę piersiową. 
-Chcę przejść.- burknęłam, a on się uśmiechnął tak, jak nie robi tego przy chłopakach. On jest bipolarny czy jak? 
-A ja nie chcę, żebyś poszła.- wzruszył ramionami.