One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 2 listopada 2017

Harry p.5

-Masz ten pierdolony klucz.- fuknął oddając, a ja otworzyłam drzwi i spotkałam trójkę chłopaków, którzy niczego nie słyszeli. ŚWIETNIE. Nie zważając na nich poszłam do łazienki, bo zaraz się tu zesikam. Załatwiłam wszystkie swoje potrzeby ciesząc się swobodą bycia wolnym i wyszłam z toalety. Od do moich uszu doszedł śmiech zespołu za którym oczywiście mój wzrok podążył. Wszyscy siedzieli w kółku i się śmiali bez powodu. Właściwie to nie miałam nic lepszego do zrobienia jak do nich dołączyć.
-Co takie śmieszne?- spytałam siadając koło blondasa, a ten pierw wymownie na mnie popatrzył, a później w końcu odpowiedział.
-Gramy w prawda lub wyzwanie.- zawahał się patrząc na pozostałych, którzy skinęli głową.
-Zagraj z nami jeśli chcesz.- mrugnął do mnie brunet
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- usłyszałam obojętny głos z charakterystyczną mu chrypką. Nie musiałam nawet patrzeć w jego stronę, żeby wiedzieć, ze akurat on to mówi.
-Niby czemu?- spytałam spokojnie.
-Jesteś zbyt słaba, odpadniesz w pierwszej rundzie.- parsknął, a ja zacisnęłam pięści.
-Wchodzę w to.- fuknęłam i usłyszałam chichot reszty.
-Mam lepszy pomysł.- znowu ten cholerny Styles. Czy on nie może się w końcu zamknąć?!
-A co gdybyśmy się zatrzymali gdzieś przy okazji.. może przy jakimś kubie? W końcu Chrisa tu nie ma, a my się zabawimy w więcej osób w butelkę. No chyba, że ktoś jest przeciw..?- spytał oczywiście patrząc na mnie przez co cała reszta też się skupiła na mojej  osobie.
-Spóźnimy się na samolot przez tą głupotę.- mruknęłam podnosząc się ze swojego miejsca.
-[T.I.]! Nie rób nam tego, wiesz jak mało mamy czasu na dziewczyny podczas całej trasy?- dodał Niall z miną szczeniaczka 
-Błagam was, będziemy mieć przez to problemy..-mówiłam dalej nie będąc do końca pewna czy chcę wyjść na tą najgorszą.
-Mówiłem wam od początku.. sztywniara.-wzruszył ramionami, ale kij z nim. Najgorszy jest fakt, że nikt nie zaprzeczył. 
-No dobra. Ale ma trwać krótko, bo jak nie to zabiję.-fuknęłam w złości.
-Szybka akcja. Wchodzimy, zapraszamy jakieś laseczki i wychodzimy. Potrzebne nam 4? Tak żeby było parzyście, skoro [T.I.] gra to będzie idealnie.- zaczął się nakręcać Zayn, a ja odchrząknęłam i znów wszystkie oczy na mnie.
-Ja nie gram.- dodałam, kiedy już osiągnęłam uwagę wszystkich.
-Czemu?- spytał Payne, a ja przewróciłam oczami.
-Ktoś musi to wszystko kontrolować.. z resztą, to dziecinne.- tym razem to ja wzruszyłam ramionami i odeszłam, żeby usiąść na jednym z kilku pojedynczych foteli. 
-No to 5. Panie kierowco! Musimy zboczyć z trasy!- usłyszałam jak Horan ucieszonym głosem informuje kierowcę, który właściwie nie ma wyjścia.
-To ja zamawiam łazienkę!- krzyknął mulat, a w jego ślady poszedł Liam i Louis, którzy grzecznie.. no może nie tak grzecznie pukali do zamkniętych już drzwi. Oparłam głowę o oparcie i przymknęłam na chwilę oczy rozkoszując się ułamkiem ciszy, która przez chwilę nastała.
-Wymiękłaś.- mruknął mi do ucha znajomy nieznajomy głos. Skrzywiłam się na ten dźwięk, jednak  wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł dreszcz. 
-To nie dla mnie.- wzruszyłam ramionami na których chwilę później poczułam silne dłonie. 
-Co ty do cholery..- zaczęłam, ale ten debil mi przerwał.
-Oj po prostu się rozluźnij. Jesteś spięta.-wymruczał po raz kolejny głosem, który przypuszczam, że miał być seksowny, a mnie jedynie zemdlił.
-Przestań mi tu trzaskać tekstami z pornosów, stać cię na więcej.- fuknęłam coraz bardziej zdenerwowana.
-O jaka groźna.- zachichotał, a ja strzepałam jego ręce z ramion.
-A jak tam twój język?- spytałam z przekąsem.
-Chcesz sprawdzić? Jednak tym razem wolałbym zacząć nieco niżej.- powiedział to tak normalnie i bezwstydnie, że zaczynam się przyzwyczajać do wszechobecnych panujących u niego podtekstów seksualnych.
-Dobra, jesteśmy. Idziemy?- spytał mulat pojawiając się znikąd.
-Ja zostanę, żeby nie dostała depresji.- uśmiechnął się cwano Styles. Miałam coś błyskotliwego powiedzieć, ale postanowiłam sobie to darować.
-Macie 15 minut.- odparłam oschle, a oni tylko skinęli głową i już wychodzili.
-Wyrwijcie mi jakąś rudą!- podążył za nim krzyk Harry;ego, a ja sobie uzmysłowiłam, że zostałam przynajmniej na 15 minut z nim sama.
-Idę do łazienki.- powiedziałam i w ekspresowym tempie wstałam. Niestety. Styles zataranował mi drogę i odbiłam się o jego klatkę piersiową. 
-Chcę przejść.- burknęłam, a on się uśmiechnął tak, jak nie robi tego przy chłopakach. On jest bipolarny czy jak? 
-A ja nie chcę, żebyś poszła.- wzruszył ramionami.

15 komentarzy: