One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 5 kwietnia 2018

#My_Styles 4

Po tej cudownej wizycie po prostu zjadłam ten cholerny sorbet cytrynowy i poszłam spać, wcześniej nastawiając budzik. Leżałam dłuższą chwilę już w łóżku, a do mojego umysłu przychodziły coraz to niebezpieczniejsze myśli.

 Nacinałam kolejną warstwę tapety, którą co chwile zdzierałam. Tapetę, którą właściwie razem naklejaliśmy. 
-Chuj.- mruknęłam pod nosem i wytarłam kolejną łzę, która spłynęła po moim policzku. Nie, to nie moja tapeta, nie mój pokój, nie moje mieszkanie. Zrzuciłam te jego cholerne figurki misternie poustawiane na półeczce. Potłukły się, a mi wcale nie jest przykro. Podarłam prześcieradło na którym pieprzyli się jak króliki. Na tym samym uprawiałam z nim swój pierwszy seks 3 dni temu. 
Już prawie gotowe. Otwarłam czarną farbę i lałam gdzie popadło. Zbyt zaabsorbowana i skupiona, żeby wyrządzić jak najwięcej szkód nie zauważyłam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. 
-Proszę odstawić farbę i pójść z nami. - usłyszałam męski głos, a później silne dłonie na swoich ramionach. To musiało się tak skończyć. 
-Zna Pan tą kobietę?- policjant odwrócił mnie w stronę..w jego stronę. Stał z niewzruszoną miną i analizował stan rzeczy. Spojrzał na mnie, a ja uniosłam dumnie głowę. Nie będę udawała, że nic się nie stało. 
-Nie znam.- wystarczyły te dwa słowa, żeby pokazać mi ile dla niego znaczyłam. Oddałam mu wszystko. Parę godzin temu myślałam, że jestem w stanie oddać za niego życie. Teraz gdybym widziała jak się pali to bym łaskawie dolała benzyny, żeby ukrócić mu cierpień. Policjant mnie wyprowadził z mieszkania, a na komisariacie już czekał ojciec. 

  Przekręciłam się na drugi bok, a pojedyncza łza spłynęła na poduszkę. Sprawdziłam godzinę i postanowiłam wziąć prysznic. Jest 3 w nocy, a ja nie mogę spać i prawdopodobnie i tak nie zasnę. Napuściłam gorącej wody do wanny i zaświeciłam kilka świeczek wokół. Weszłam do wanny, ale wcześniej włączyłam na lapku 'mój brat niedźwiedź 2'. Tak, kocham bajki. I tak oto spędziłam 2 godziny trzymając maskę na włosach i oglądając ulubioną bajkę. Kiedy już się skończyła rozczesałam włosy i je wypłukałam.. dawno nie były tak odżywione. Ja przebrana i wysuszona położyłam się pod kołderką była prawie szósta. Za godzinę mam budzik. Teraz na prawdę się zastanawiałam czy jest sens spania. Odpowiedź jest prosta. SENSU NIE MA. Wstałam i podążyłam na dół ciągnąc za sobą koc. Nastawiłam ekspres, a później wzięłam łyka i już czułam się wyspana. Z takim oto magicznym napojem usiadłam przy wysepce w kuchni i zaczęłam przeglądać instagrama. Kiedy stwierdziłam,  że nie ma w nim nic ciekawego podłączyłam słuchawki i założyłam. Piłam kawę słuchając jazzu. Gdyby pominąć fakt, że nie spałam całą noc można by pomyśleć, że poranek idealny. Nie mam pojęcia ile można pić jedną kawę, ale musiałam to robić bardzo długo, bo mój tata zszedł. Został na noc? Spojrzałam na niego ukradkiem, a on podszedł i ucałował mnie w czubek głowy. Zdjęłam słuchawki i przyglądałam się jak nastawia ekspres i odwraca się w moją stronę już z gotową kofeiną.
-Rannym ptaszkiem się zrobiłaś?- spytał siadając naprzeciw mnie.
-Powiedzmy.- wymruczałam pod nosem, ale uśmiechnęłam się.
-Zostałeś na noc?- zagadnęłam niby z nudów, ale ciekawiło mnie to bardzo. Może nie wszystko stracone..
-Tak, przenocowałem w gościnnym. Jak sobie radzisz..?- spytał tym razem on, patrząc na mnie zmartwiony. Wiedziałam o co mu chodzi, ale nie rozumiałam po co zaczynał ten temat.
-Nie udawaj, że się troszczysz.- odparłam głosem wypranym z emocji, a on westchnął na moją odpowiedź.
-Nie chcesz to nie mów, tylko wiedz, że w razie czego możesz do mnie przyjechać.- dopowiedział i uścisnął moją dłoń. Uniosłam kubek i wypiłam resztę jego zawartości.
-Skończyłam.- wzruszyłam ramionami, odstawiłam naczynie do zlewu i pobiegłam do pokoju. Mam jeszcze 30 minut i nie mam pojęcia jak to możliwe, że ten czas tak szybko zleciał. Otworzyłam szafę wyjęłam czarne spodenki z wysokim stanem, a później szarą luźną bluzkę  i obie rzeczy ubrałam, koszulkę wpuszczając do spodenek. Ubrałam podkolanówki czarne wiedząc, że jeszcze jednak trochę za chłodno,  na to zarzuciłam skórzaną kurtkę tego samego koloru. Jeszcze tylko buty, ale prawdopodobnie ubiorę swoje brązowe botki na lekkim wzniesieniu. Poszłam do łazienki chcąc ogarnąć twarz. Stwierdziłam, że moja cera dziś jest wyjątkowo ładna mimo nie przespanej nocy, więc nie nakładałam podkładu ani pudru, ale w zamian zrobiłam kreski. Tak mało, a kompletnie zmienia wygląd. Ostatni raz przeczesałam szczotką włosy, a później łapiąc torbę zeszłam. Chyba zrozumiecie, że widząc już siedzącego Styles'a na kanapie w salonie byłam nieco zdziwiona.. przecież faceci zawsze się spóźniają.
-Idziemy?- spytał wstając i podał dłoń mojemu tacie żegnając się z nim, po czym otworzył mi drzwi. Ja się nie pożegnałam z nim, ale za pewne wcale go to nie zdziwiło. Nie miałam pojęcia jak się zachowywać przy loczku. Skąd mam wiedzieć co on ma w głowie? Najlepiej by było gdybyśmy udawali, że nic się nie wydarzyło. Otworzył mi drzwi od samochodu, a ja przewróciłam oczami.
-Nie musisz już udawać. Tu nie ma mojego ojca.- parsknęłam, a on okrążył samochód i po prostu w milczeniu wsiadł od strony kierowcy.
-Też miło cię widzieć, księżniczko.- powiedział szczerząc się do mnie jak głupi i znów widziałam te obrzydliwie urocze dołeczki. Skąd go wytrzasnęli?
-Wszystko jedno..- bąknęłam, a on wyjechał z podwórka.
-Co taka markotna?- spytał, a ja miałam ochotę rozwalić mu tą głowę o kierownicę. Poważnie.
-Nic.- powiedziałam głośno i wyraźnie, żeby dotarło to do jego małego móżdżka. Wczoraj ci to nie przeszkadzało. Serio?! Nawet ja jestem przeciwko sobie. Mój wewnętrzny spór pomiędzy mną, a mną przerwał fakt, że skręciliśmy w to drugie lewo, zamiast w pierwsze i nie ma opcji, żebyśmy dojechali do szkoły tą drogą.
-Co ty odjebujesz?- spytałam mrużąc na niego oczy. To nie tak, że nie wagaruję.. wagaruję, ale nie z NIM.
-Jedziemy do mnie. Mam wolną chatę i zamówiłem pizzę. Piwo w bagażniku.- powiedział zerkając na moją reakcję.
-W końcu coś mówisz z sensem..- szepnęłam pod nosem, a on zachichotał. No co? Miał przekonywujące argumenty. Podoba ci się. Lecę na pizzę, nie na niego.
-Zaskakujesz mnie.- powiedział parkując zręcznie na tym razem swoim podwórku. Jego dom wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętałam. Ładny, duży i za pewne cholernie drogi.Wyszłam i stanęłam przy drzwiach. Przyglądałam jak Styles wyjmuje czteropaki piwa w puszce. Nie powiem, że będę gardziła, bo lubię popijać pizzę piwem.
-Czemu cię zaskakuję?- spytałam marszcząc brwi kiedy otworzył drzwi i znów mnie przepuścił w drzwiach.
-Bo na normalne dziewczyny takie argumenty nie działają.- uśmiechnął się i położył piwo obok pizzy.
-Ostre pepperoni, takie jak lubisz.- powiedział otwierając ją przede mną. Już miałam się na nią rzucić, kiedy zamarłam w połowie ruchu.
-Chcesz mnie opić i wykorzystać?- spytałam unosząc jedną brew.
-Tak właśnie planuję zrobić.- zachichotał i podał mi już otwarte piwo. Wzięłam je do dłoni i usiadłam na kanapie obok niego, po czym wypiłam duszkiem pół puszki naraz. Jak zobaczyłam jego minę, to myślałam, że się posikam ze śmiechu.
-Dobra, a teraz serio. Co kombinujesz?- spytałam patrząc na niego i odstawiając do połowy opróżnioną puszkę, za to wzięłam kawałek pizzy.
-Ja?- spytał chichocząc, patrząc jak jem i popijając piwo.
-Tak, ty.- powiedziałam i wzięłam kolejny kęs.
-To ty mnie wczoraj pocałowałaś.- powiedział, a ja przełknęłam kolejny kawałek nieco ciężej. Dokończyłam ten kawałek i wypiłam kolejne pół piwa, czemu towarzyszył jego chichot.
-Właśnie, jeśli chodzi o to, to nawet jeśli stworzyłeś mi tu skrawek nieba..-mówiąc to wskazałam na stół pełny moich ulubionych rzeczy- to nic nie znaczyło. Na prawdę.- powiedziałam, próbując się jakoś mu wytłumaczyć.
-Ale nie było ci dobrze?- spytał otwierając i podając mi kolejne piwo. On nadal pił pierwsze, ale odpalił i zaciągnął się papierosem. Postanowiłam nie odpowiadać na to pytanie, bo nie jestem dobrym kłamcom. Czułam jego wzrok na sobie, kiedy tym razem powoli popijałam napoju z puszki.
-Palisz?- spytał przechylając głowę na bok i mi się przyglądając.
-Paliłam. Teraz tylko okazyjnie.- wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w jego stronę.
-Zapalmy po studencku.- powiedział zbliżając się do mnie, a ja spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Styles, pewnie ruchasz wszystko co się rusza, prawda?- spytałam, a on nawet nie próbując udawać, że jest inaczej uśmiechnął się i skinął głową.
-Ale mam pewne standardy, więc nie do końca wszystko.- mruknął wystawiając mi język.
-To palimy, czy nie?- spytałam unosząc brwi. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie ma pojęcia, ale coś wieczorem we mnie pękło. Tylko oni mogą się bawić seksem, kobietami i na imprezach? Czemu nie możemy oboje? Pokiwał głową śmiejąc się.
-Nie poznaję cię.- parsknął, ale zaciągnął się i zbliżył tak blisko moich ust, że spokojnie mogłam spijać dym, który wypuszczał. Nie minęło dużo czasu zanim nasze 'palenie' przerodziło się w namiętny pocałunek. Przecież od początku mu o to chodziło.
-Jesteś niesamowita.. wiesz..?- mówił Harry między pocałunkami, a ja nie miałam zamiaru odpowiadać. Oczywiście, że jestem. Daję mu wszystko na tacy.
-Chodźmy do twojego pokoju.- powiedziałam, kiedy zdjął moją bluzkę.
-Chodźmy do gościnnego.- powiedział i złapał mnie za rękę prowadząc, a ja zdążyłam jeszcze wziąć po drodze swoje otwarte piwo. Po drodze upijałam je, a Harry tylko co chwilę odwracał się i  patrzył na mnie zagryzając wargę.. jak gdyby bał się, że zaraz ucieknę. Dotarliśmy do sypialni, a on wziął ode mnie puszkę i odłożył na szafkę, a później zdjął swoją koszulkę. Zeskanowałam swoimi dłońmi jego klatkę, a mięśnie, które posiadał spinały się pod wpływem mojego dotyku.
-Mógłbym dojść przez sam twój dotyk..i mówię serio.- wyszeptał mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
-Możemy się zabawić, ale pod jednym warunkiem.- powiedziałam, a on uniósł moją brodę, abym na niego spojrzała.
-Jeśli   myślisz, że jestem typem faceta, który wiedząc, że zostałaś zdradzona i nie wiesz co robisz odmówi, to od razu cię uświadamiam, że to nie ja.- powiedział, a jego słowa cholernie mnie zdziwiły. Taką mnie widzi? Żałosną i skrzywdzoną?
-Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym.- parsknęłam pod nosem, a w moich słowach było więcej jadu niż kiedykolwiek.
-Więc co to za warunek, księżniczko?- spytał głodząc skórę po boku mojego brzucha kciukami i zjeżdżał coraz niżej niebezpiecznie zbliżając się do moich majtek.
-Nikt się nie dowie. Tylko ty i ja będziemy wiedzieć.- powiedziałam na jednym tchu, a on się uśmiechnął i skinął głową, po czym zachłannie mnie pocałował.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak zwykle baaardzo spóźniona, ale starałam się.
Po prostu bardzo dużo się dzieje u mnie i nie zawsze jestem w stanie nad tym zapanować xD
Rozdział dość odbiegający i myślę niespodziewany xD
Przepraszam was bardzo, że tak późno i dziękuję za każdy komentarz, każdy z nich przeczytałam i bardzo mi pomagają pisać, bo wiem, że jest dla kogo ;* 

#Maleńka

8 komentarzy:

  1. Oooo ❤ warto było czekać :* czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle niezawodna :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownyyy czekam z niecierpliwoscia na następną część ��

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś będzie next ^^ mam nadzieję, że koło 18-tej się pojawi już ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. https://imaginyonedirectionatany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń