Stosunkowo mało fanek One Direction na
pytanie „Kto jest Twoim ulubieńcem?” odpowiada „Liam”. Nie
wiem dlaczego, przecież to człowiek o złotym sercu, pięknym
głosie i niebanalnej urodzie. Może się to wydawać trochę
egoistyczne, ale nawet się cieszę, że tak jest. Przynajmniej mam
go tylko dla siebie, chociaż on chyba nie do końca jest tego
świadomy.
Liama poznałam jeszcze w średniej szkole. Od razu się zaprzyjaźniliśmy, co było nieuniknione ze względu na nasze podobne charaktery. Rozumieliśmy się bez słów i prawie we wszystkim zgadzaliśmy. Nawet to, że poszedł do X-Factor'a i stał się członkiem jednego z najsławniejszych zespołów świata nie wpłynęło na nasze relacje. Wtedy już wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. Ostatnio coś się między nami zmieniło. Przez przypadek pocałowaliśmy się na imprezie. Może nawet nie tyle przez przypadek, co pod wpływem alkoholu. Do niczego więcej nie doszło, ale następnego dnia stwierdziliśmy, że było całkiem przyjemnie. Nie chcieliśmy bawić się w związek ze względu na trasy chłopaków. Zazdrość, tęsknota, odpowiedzialność to nie dla mnie, ale nie chciałam rezygnować z bliskich stosunków z Liamem. Gdy byliśmy sami, coraz częściej zdarzało się, że powtarzaliśmy incydent z imprezy, a w miarę upływu czasu pocałunki przestały nam wystarczać. Chcieliśmy siebie więcej i więcej. Nie przeszkadzał mi taki układ, kiedy Liam był na miejscu. Reszta zespołu o niczym nie wiedziała, mimo to nie dziwiły ich nasze częste spotkania. Chodziliśmy na spacery, do kina, do kawiarni. Jak normalni przyjaciele. Przyjaciele z drobnymi korzyściami. Zgodnie z naszą umową, mogłam się spotykać z innymi chłopakami, a Liam z innymi dziewczynami, ale jakoś do tego nie doszło. Mieliśmy wolną rękę chociaż z tego nie korzystaliśmy, dlatego sądziłam, że jest tylko mój.
- O czym myślisz? - zapytał Liam głaszcząc mnie po głowie. Leżałam wtulona w jego nagi tors. Reszty zespołu nie było w domu, więc postanowiliśmy wykorzystać ich nieobecność.
- O nas. - odpowiedziałam krótko.
- A dokładniej? - nie odpuszczał.
- Myślałam, że mimo układu jaki teraz mamy, najważniejsza jest nasza przyjaźń.. Dlaczego mi nie powiedziałeś o tej piosenkarce, z którą się spotkałeś ostatnio? Dowiedziałam się z gazety, a nie od najlepszego przyjaciela.. - mówiłam z lekkim wyrzutem.
- Oooo, jesteś zazdrosna! - stwierdził z dumą.
- Nie jestem. Przecież masz wolną rękę. - upierałam się, chociaż nie brzmiało to zbyt przekonująco.
- Spotkaliśmy się w sprawach zawodowych, nie masz się czym martwić. - uspokajał mnie.
- Od kiedy zajmujesz się tym ty, a nie wasz manager? - zapytałam podejrzliwie, a Liam się zmieszał. Czyli jednak coś było na rzeczy.
- Masz mnie, (T.I.). Jesteś cudowną przyjaciółką i dobrze mi z tobą, ale umawialiśmy się, że to co robimy nie zobowiązuje nas do niczego poważnego. Sama zresztą wyznaczyłaś takie zasady, więc chyba się nie obrazisz jak ci powiem, że się zakochałem.. - wyznał chłopak z zakłopotaniem, a ja poczułam łzy zbierające się w moich oczach. Zamknęłam powieki, żeby żadna nie wydostała się na zewnątrz. Nie mogłam mieć do niego pretensji, sama na to pozwoliłam. Wydawało mi się, że związek zepsuje naszą przyjaźń, a tak nigdy go nie stracę. Teraz widzę, że przez całą tę sytuację oddaliliśmy się od siebie.
- Nie obrażę się, przecież pragnę Twojego szczęścia. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, który Liam odwzajemnił, tyle, że szczerze. - Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Oczywiście, skarbie. - często używaliśmy wobec siebie pieszczotliwych zwrotów.
- Zakończymy cały ten układ, tylko pocałuj mnie ostatni raz. - wypaliłam. Zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to trochę żałośnie. Nie musiałam jednak długo czekać, żeby poczuć smak jego ust, od których w ostatnim czasie zdążyłam się uzależnić. Wyraziłam w tym pocałunku wszystko co czułam, czyli zawód, tęsknotę i miłość. Byłam pewna, że tylko się przyjaźnimy, nie wyobrażałam sobie jakby to było, gdybyśmy byli prawdziwą parą. Dopiero kiedy go straciłam, zrozumiałam jaki jest dla mnie ważny. Miałam tyle czasu, żeby coś zmienić, a teraz już za późno. Oderwałam się niechętnie od chłopaka, chociaż próbowałam przeciągnąć tę chwilę w nieskończoność. Moje pięć minut minęło, nie mogłam już mieszać w jego życiu.
- (T.I.), nie chcę tego traktować jak pożegnania.. Nic się między nami nie zmieni, prawda? - szepnął patrząc mi w oczy.
- Coś się zmieni na pewno, ale niekoniecznie na gorsze.. - uspokoiłam go, chociaż sama potrzebowałam pocieszenia. Wstałam z łóżka, ubrałam się i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy do torebki. Kiedy wychodziłam z pokoju, spojrzałam jeszcze w stronę chłopaka.
- Żegnaj Liam.. - szepnęłam.
Liama poznałam jeszcze w średniej szkole. Od razu się zaprzyjaźniliśmy, co było nieuniknione ze względu na nasze podobne charaktery. Rozumieliśmy się bez słów i prawie we wszystkim zgadzaliśmy. Nawet to, że poszedł do X-Factor'a i stał się członkiem jednego z najsławniejszych zespołów świata nie wpłynęło na nasze relacje. Wtedy już wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. Ostatnio coś się między nami zmieniło. Przez przypadek pocałowaliśmy się na imprezie. Może nawet nie tyle przez przypadek, co pod wpływem alkoholu. Do niczego więcej nie doszło, ale następnego dnia stwierdziliśmy, że było całkiem przyjemnie. Nie chcieliśmy bawić się w związek ze względu na trasy chłopaków. Zazdrość, tęsknota, odpowiedzialność to nie dla mnie, ale nie chciałam rezygnować z bliskich stosunków z Liamem. Gdy byliśmy sami, coraz częściej zdarzało się, że powtarzaliśmy incydent z imprezy, a w miarę upływu czasu pocałunki przestały nam wystarczać. Chcieliśmy siebie więcej i więcej. Nie przeszkadzał mi taki układ, kiedy Liam był na miejscu. Reszta zespołu o niczym nie wiedziała, mimo to nie dziwiły ich nasze częste spotkania. Chodziliśmy na spacery, do kina, do kawiarni. Jak normalni przyjaciele. Przyjaciele z drobnymi korzyściami. Zgodnie z naszą umową, mogłam się spotykać z innymi chłopakami, a Liam z innymi dziewczynami, ale jakoś do tego nie doszło. Mieliśmy wolną rękę chociaż z tego nie korzystaliśmy, dlatego sądziłam, że jest tylko mój.
- O czym myślisz? - zapytał Liam głaszcząc mnie po głowie. Leżałam wtulona w jego nagi tors. Reszty zespołu nie było w domu, więc postanowiliśmy wykorzystać ich nieobecność.
- O nas. - odpowiedziałam krótko.
- A dokładniej? - nie odpuszczał.
- Myślałam, że mimo układu jaki teraz mamy, najważniejsza jest nasza przyjaźń.. Dlaczego mi nie powiedziałeś o tej piosenkarce, z którą się spotkałeś ostatnio? Dowiedziałam się z gazety, a nie od najlepszego przyjaciela.. - mówiłam z lekkim wyrzutem.
- Oooo, jesteś zazdrosna! - stwierdził z dumą.
- Nie jestem. Przecież masz wolną rękę. - upierałam się, chociaż nie brzmiało to zbyt przekonująco.
- Spotkaliśmy się w sprawach zawodowych, nie masz się czym martwić. - uspokajał mnie.
- Od kiedy zajmujesz się tym ty, a nie wasz manager? - zapytałam podejrzliwie, a Liam się zmieszał. Czyli jednak coś było na rzeczy.
- Masz mnie, (T.I.). Jesteś cudowną przyjaciółką i dobrze mi z tobą, ale umawialiśmy się, że to co robimy nie zobowiązuje nas do niczego poważnego. Sama zresztą wyznaczyłaś takie zasady, więc chyba się nie obrazisz jak ci powiem, że się zakochałem.. - wyznał chłopak z zakłopotaniem, a ja poczułam łzy zbierające się w moich oczach. Zamknęłam powieki, żeby żadna nie wydostała się na zewnątrz. Nie mogłam mieć do niego pretensji, sama na to pozwoliłam. Wydawało mi się, że związek zepsuje naszą przyjaźń, a tak nigdy go nie stracę. Teraz widzę, że przez całą tę sytuację oddaliliśmy się od siebie.
- Nie obrażę się, przecież pragnę Twojego szczęścia. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, który Liam odwzajemnił, tyle, że szczerze. - Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Oczywiście, skarbie. - często używaliśmy wobec siebie pieszczotliwych zwrotów.
- Zakończymy cały ten układ, tylko pocałuj mnie ostatni raz. - wypaliłam. Zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to trochę żałośnie. Nie musiałam jednak długo czekać, żeby poczuć smak jego ust, od których w ostatnim czasie zdążyłam się uzależnić. Wyraziłam w tym pocałunku wszystko co czułam, czyli zawód, tęsknotę i miłość. Byłam pewna, że tylko się przyjaźnimy, nie wyobrażałam sobie jakby to było, gdybyśmy byli prawdziwą parą. Dopiero kiedy go straciłam, zrozumiałam jaki jest dla mnie ważny. Miałam tyle czasu, żeby coś zmienić, a teraz już za późno. Oderwałam się niechętnie od chłopaka, chociaż próbowałam przeciągnąć tę chwilę w nieskończoność. Moje pięć minut minęło, nie mogłam już mieszać w jego życiu.
- (T.I.), nie chcę tego traktować jak pożegnania.. Nic się między nami nie zmieni, prawda? - szepnął patrząc mi w oczy.
- Coś się zmieni na pewno, ale niekoniecznie na gorsze.. - uspokoiłam go, chociaż sama potrzebowałam pocieszenia. Wstałam z łóżka, ubrałam się i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy do torebki. Kiedy wychodziłam z pokoju, spojrzałam jeszcze w stronę chłopaka.
- Żegnaj Liam.. - szepnęłam.
Hej, długo mnie tu nie było.. Mam nadzieję, że kwiecień będzie dla mnie bardziej łaskawy i znajdę więcej czasu na pisanie. Ale żeby nie kazać Wam czekać, postanowiłam raz w tygodniu dodawać tu cześć opowiadania, które kiedyś pisałam na innego bloga.. Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Dajcie znać w komentarzach koniecznie!
littlegirl
PS. "You don't own me" cz.3 pojawi się już dziś wieczorem! ♥️