One Direction i My.. - imaginy

piątek, 9 marca 2018

#My_Styles 1

-Kuuurwaaa!-obudził mnie krzyk mamy i już wiedziałam, że ten dzień będzie cudowny. Spojrzałam na zegarek 6.50. Zeszłam na dół, żeby zobaczyć jak mama zbiera pozostałości kubka, który dostałam od mojego eks - kutasiewicza.
-Przepraszam kochanie... przez przypadek go stłukłam, chciałam ci zanieść kawkę, ale jakoś tak wyszło..- zaczęła się tłumaczyć, a ja wybuchłam śmiechem. W końcu ktoś to zrobił za mnie.. nie mogłam patrzeć na to coś.
-Spoko mamo. Jesteś super.- mruknęłam, a on zdziwiona popatrzyła na mnie jak na wariatkę. Pomogłam jej zebrać resztę szkła i wyrzuciłam je do kosza. Zrobiłam sobie kolejną kawę i siadłam przy wysepce w kuchni, kiedy mama smażyła naleśniki.
-Stresujesz się?- spytała, a ja wzruszyłam ramionami.
-Nie bardzo.- mruknęłam i upiłam łyk napoju życia. Właśnie się przeprowadziłam z powrotem do miasteczka rodzinnego mojej mami po rozwodzie z ojcem. Zostały mi 2 miesiące do ukończenia drugiej liceum, więc zmieniam szkołę.. kiedyś już chodziłam tu do podstawówki, ale to było dawno. Mama podała mi moje kochane naleśniki z dżemikiem, a ja je pochłonęłam i poleciałam na górę ogarnąć się do szkoły. Było ciepło, więc postawiłam na jeansowe spodnie z dziurami, ale pod spód ubrałam kabaretki, do tego czarny crop top z krótkim rękawem, a na to przerzuciłam jeansową kurtkę, bo rano może jest chłodno. Wzięłam jeszcze plecak i zbiegłam na dół.
-Podrzucić cię?- spytała mama widząc, że już ubieram swoje ukochane i zniszczone czarne conversy.
-Przejadę się na desce.. nie jest daleko.- powiedziałam, a później cmoknęłam ją w policzek i biorąc deskę wyszłam. Wzięłam kilka wdechów, rzuciłam deskorolkę na ziemię i się odbiłam od asfaltu. Dojechanie przed szkołę zajęło mi coś około 20 minut, więc jeszcze miałam 10, żeby odebrać plan zajęć i dowiedzieć się gdzie mam lekcje. Nie zastanawiając się dwa razy przekroczyłam diabelski próg. Pewnie zdążyliście zauważyć, że nie przepadam za szkołą... mogę śmiało powiedzieć, że nauczyciele za mną też nie przepadają. Szłam wzdłuż korytarza, kiedy usłyszałam gwizdy za sobą. Ok... jestem wiele znieść. Gadanie za moimi plecami, ciekawskie spojrzenia, czy zaczepianie, ale zwykłego chamstwa to już nie. Ścisnęłam mocniej swoją deskorolkę, którą trzymałam w dłoni, ale dalej nie zatrzymując się szłam szukając sekretariatu.
-No cześć.- usłyszałam z boku, kiedy ktoś mnie dogonił. Popatrzyłam na chłopaka i zjechałam go wzrokiem z góry na dół.. nie powiem, przystojny i warty grzechu i cholernie mi kogoś przypominał.
-No hej.- odpowiedziałam znudzonym głosem i szłam dalej.
-Nie będę owijał w bawełnę.. fajny masz tyłeczek i założyłem się z nimi, że ci to powiem. - powiedział, a ja przystanęłam i popatrzyłam na kogo wskazuje.
-O kurwa.- mruknęłam pod nosem, kiedy zobaczyłam loczka.. wszędzie go rozpoznam.
-Co?- spytał blondyn nie wiedząc o co chodzi. Znów spojrzałam na niego i uniosłam jedną brew.
-Nie będę owijała w bawełnę..- mruknęłam podchodząc do niego krok bliżej i złapałam za sznurki jego bluzy. Czułam na sobie ich wzrok, a on patrzył na mnie jak zwycięzca.
-Dziewczyny z takim fajnym tyłkiem jak mój, nie rozmawiają z idiotami z taką niewyparzoną gębą jak twoja. Więc jedyne co możesz zrobić to sobie popatrzeć, jasne?- spytałam głośniej, żeby tamte niedorozwoje nie myśleli, że mu odpuściłam. Ruszyłam znów przed siebie, ale jeszcze go pozdrowiłam środkowym palcem. Przeszłam kilka kroków i zobaczyłam sekretariat. Zapukałam grzecznie i weszłam po usłyszeniu 'proszę'.. załatwiłam sobie kod od szafki, plan zajęć i dopytałam o zajęcia dodatkowe chcąc 'zabłysnąć', bo pewnie będę tu częściej przychodziła, więc przynajmniej pierwsze wrażenie będzie dobre... chociaż nie wiem czy na nauczycielach można takie zrobić mając niebieskie włosy.. to nie tak, że mama mi pozwoliła, ale Nick zawsze lubił moje długie czarne włosy.. więc teraz mam włosy do ramion, czarne tylko przy samej głowie, a im niżej, tym bardziej ciemnoniebieskie. Więc wróciłam do domu z niebieskimi włosami, a ona już nie mogła nic zrobić. Jak wyszłam z sekretariatu już nie było nikogo na korytarzu. Pobiegłam do szafki, włożyłam deskę i niepotrzebne książki. Pobiegłam do sali w której miałam i nie pukając wparowałam do sali biologicznej.
-Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam formułkę, której będę używać dość często, bo zawsze wszędzie jestem spóźniona.
-W porządku.. jesteś nowa, prawda?- spytała nazbyt młoda nauczycielka.
-Tak. - skinęłam głową i poszłam do jedynej wolnej ławki w sali. Kocham siedzieć sama.
-To może się przedstawisz klasie?- spytała miłym głosem. Ma baardzo przyjemny głos, już ją lubię.
-Pozwoli Pani, że przedstawię się tym osobom, którym będę chciała.- uśmiechnęłam się na tyle słodko, na ile umiałam.
-Jasne.- powiedziała już mnie przyjemnie i zaczęła prowadzić lekcje. W sumie to lubię biologię. Rozejrzałam się po sali i znów go widziałam. Zblokował swoje spojrzenie z moim, a ja je wytrzymałam, aż uśmiechnął się i spuścił wzrok. Ścisnęłam szczękę. Harold kutas Styles. Niewiele pamiętam z podstawówki, ale jego akurat tak. Nie dawał mi żyć przez dwa bite lata, bo byłam gruba i miałam krzywe zęby.. i pomyśleć, że z otyłości dziecko może wyrosnąć i kupić sobie aparat na zęby, a z idiotyzmu już nie. Skończyły się zajęcia i następny miałam hiszpański. Język do wyboru, a ja już w poprzedniej szkole byłam na wymianie w Hiszpanii, więc mam łatwiej. Wszyscy wyszli z sali, a ja szłam oczywiście na końcu.. nie lubię się pchać w te tłumy. Wyszłam i szłam w stronę schodów.
-Mi się możesz przedstawić, dochowam tajemnicy.- mruknął ktoś i już szedł obok mnie. Spojrzałam w zielone tęczówki i już wiedziałam kto.
-Nie sądzę.- parsknęłam uśmiechając się pod nosem.
-Pojechałaś rano Parkerowi.- odparł idąc po schodach dalej za mną.
-Też chodzisz na hiszpański, Styles?- spytałam wkurzona. Nie mogłam na gościa patrzeć.. to nie tak, że był brzydki.. był cholernie przystojny, ale był chamem.
-Znamy się?- spytał zdziwiony słysząc swoje nazwisko.
-Tak.- fuknęłam i weszłam do sali, usiadłam na jej końcu, a on obok.
-Skąd?- nachylając się spojrzał mi w oczy.
-Powiem ci coś.. ale nie mów o tym nikomu.- szepnęłam, a on nachylił się jak gdyby miał poznać moją największą tajemnicę.
-Spierdalaj.- warknęłam mu do ucha i odwróciłam się przodem do tablicy, bo akurat nasz profesor wszedł.. był cholernie przystojny i przypuszczam, że ma hiszpańskie korzenie.
-Buenos dias, alumnos.- powiedział, a ja odpowiedziałam mu. Jak ja się cieszę, że jestem na hiszpańskim.
-Senorita [T.I.] [T.N.], prawda?- spytał, a mi już było mniej do śmiechu, ale grałam niewzruszoną, chociaż słyszałam jak ten chuj wciąga powietrze. Odpowiedziałam grzecznie uśmiechając się i podziwiając ulubionego nauczyciela. Tak, już podjęłam decyzję.
-Z brzydkiej kaczuszki w pięknego łabędzia? - szepnął, bo ciągle siedział obok.
-Mówi się kaczątka.- warknęłam i zacisnęłam pięści. Miał nie pamiętać. Przeżyłam resztę lekcji nie zwracając uwagi na idiotę obok i kompletnie skupiając się na boskim Alvaro. Wiedziałam, że ma hiszpańskie korzenie! Lekcja się skończyła, a ja wystrzeliłam z sali jak poparzona. Nie, to nie ucieczka. Po prostu jest krótka przerwa, a mam wf.. trzeba się przebrać i te sprawy.. mało czasu ogólnie. To właśnie dlatego. Przechodziłam wcześniej obok sali gimnastycznej, więc wiedziałam gdzie są szatnie. Ubrałam sportowe spodenki bordowe, dopasowane nie takie w których widać mi połowę dupy, ale krótkie. Babcia zawsze powtarzała, że lepiej nie odsłaniać wszystkiego do końca, a ja się intensywnie trzymam tej zasady, do spodenek ubrałam luźną kremową bluzkę  z dekoltem w kształcie serka. Ja siedziałam już przebrana kiedy wszystkie dziewczyny zaczęły się schodzić. Były całkiem miłe, nie powiem, że nie.. przywitały się ze mną i pytały skąd jestem i ogólnie tak jakoś przyjemnie się rozmawiało.
-Panienki! Czekamy na was!- usłyszałam gruby męski głos i stwierdziłam, ze nie chcę tam wychodzić jednak. Dziewczyny poszły na salę, a ja podążyłam za nimi.
-Gdzie profesor Fores? - spytała Magda, jeśli dobrze pamiętam.
-Miała mały wypadek.. do końca roku trenujecie z chłopakami.- odpowiedział i wskazał na tych przerośniętych niedorozwojów. Tak, czuję ich wzrok na sobie i tak, to tylko dlatego, że jestem nowa.
-Rozgrzewkę darujemy sobie. Składy mieszane. Chłopaki. Styles i Connor wybieracie składy. Po 6 osób, reszta idzie na badminton.
-[T.I.]- powiedział loczek, a ja idąc do niego pokazałam mu środkowego palca.. to jest silniejsze ode mnie. Potem wybierali po kolei, a na końcu reszta dziewczyn poszła grać w paletki. Nie widzę sensu w tej grze, ale one się cieszyły.
-Księżniczko, będziesz wystawiała.- mruknął kutasiewicz, a ja zaciskając zęby stanęłam na środku.. to pierwszy dzień, spokojnie.. jeszcze mu dokopiesz.. SPOKOJNIE. Zaczęliśmy grę, kilka punktów zdobyliśmy i w sumie całkiem nieźle mi szło to wystawianie piłek. Bez większych ekscesów sobie grałam, zawsze lubiłam siatkówkę w sumie, nie trzeba przynajmniej biegać. W końcu szanowny trener powiedział, że możemy już zejść z boiska, a ja zadowolona z siebie, bo miałam kilka nowych kumpli (zawsze dogadywałam się lepiej z chłopakami) schodziłam do szatni, kiedy poczułam ręce wokół mojej talii.
-Podobało mi się kiedy stałaś przede mną.- usłyszałam jego szept, ale byłam zbyt szokowana, żeby się ruszyć.
-Miałem fajne widoki.- mruknął, a ja się zastanawiałam gdzie się nagle, kurwa, wszyscy podziali?! Przed chwilą byli tu.
-Puść.- powiedziałam spokojnie, ale zdecydowanie i nie zgadniecie.. puścił!
-Do zobaczenia u ciebie.- uśmiechnął się i zauważyłam te obrzydliwie urocze dołeczki na jego policzkach.
-G-gdzie?- spytałam po czasie, ale usłyszałam tylko jego chichot. Weszłam do szatni, ale już wszyscy wychodzili. Szybko się przebrałam i też wyszłam.. okazało się, że ostatniej lekcji nie ma, więc nie czekając aż ten świr mnie dopadnie wzięłam deskę i już pędziłam w stronę domu. Droga minęła znośnie, już nie była tak chłodno jak rano, więc pochwaliłam sama siebie, że nie ubrałam się za ciepło.
-Co na obiad?!- krzyknęłam jak weszłam do domu. Nikt mi nie odpowiedział, więc od razu poszłam do kuchni, a mama, uwaga, GOTOWAŁA. To by nie było dziwne, gdyby nie fakt, że moja mama baaardzo ale to bardzo rzadko gotuje.
-Co się stało?- spytałam skonsternowana będąc gotowa na jakąś tragedię. Ona piekła jakieś mięso w piekarniku.. to szok.
-Nic kochanie.. będziemy mieć gości. Pamiętasz państwa Styles?- spytała, a ja otworzyłam aż usta ze zdziwienia.
-Uhm... wiesz... bo ja w sumie to jestem umówiona.- powiedziałam i już miałam wybiec z domu, kiedy usłyszałam jak surowo wypowiada moje imię.
-Masz iść się ogarnąć na górę.. wiesz jacy oni są. Twój ojciec nawet przyjedzie, bo dawno nie widział swojego przyjaciela. To dla niego ważne.- powiedziała na wdechu, a ja wiedziałam, że nie mam szans. Odwróciłam się i wchodziłam po schodach do pokoju.
-Masz ubrać coś dziewczęcego!- usłyszałam jej krzyk nim zniknęłam za powłoką drzwi do mojego pokoju.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem co wyszło, jeszcze nie czytałam, ale obiecuję, że przeczytam i poprawię xD
#Maleńka

11 komentarzy:

  1. Chcę więcej *.*!

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubie twoje opowiadania czekam na ciąg dalszy ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG genialny ❤ czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny naprawdę czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Super jest a kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, zwanemu dr Agbazarą, wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość, pomagając mi przywrócić mego kochanka, który zerwał ze mną Cztery miesiące temu, ale teraz ze mną przy pomocy dr Agbazary, wielkiego zaklęcia miłosnego odlewnik. Wszystkim dzięki niemu możesz również skontaktować się z nim o pomoc, jeśli potrzebujesz go w czasach kłopotów poprzez: ( agbazara@gmail.com ) możesz również Whatsapp na ten numer +2348104102662

    OdpowiedzUsuń