-To znaczy? Do kogo będę przypisana?- spytałam pełna nadziei, że dadzą mi się w końcu wykazać.
-Jeszcze nie będziesz przypisana bezpośrednio do artysty oczywiście. Będziesz przypisana do menadżera Boys band'u 'One Direction'.- powiedziała, a ja zakrztusiłam się mimo, że nie miałam czym.
-Nie masz dla mnie poważniejszych propozycji?- popatrzyłam, a ona mnie zgasiła wzrokiem.
-Masz 20 lat, to i tak ogromna szansa dla ciebie. Odbędziesz tam 6 miesięcy praktyk,a później jeśli się sprawdzisz to się zastanowimy co z tobą dalej. Rozumiesz?- skinęłam głową powstrzymując się od przewrócenia na nią oczami.
-Idź do pokoju numer 202.- rozkazała tym głosem, który wywołuje u mnie ciarki.
-Za godzinę. Na razie się przebierz.. spróbuj wyglądać pierwszego dnia choć troszeczkę bardziej profesjonalnie.- dodała oschle, a ja się ewakuowałam jak najszybciej umiem. Skierowałam się do swojego mieszkania ulicę dalej. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać jedynych eleganckich ciuchów, które niby mama mi kupiła jak miałam robić 'karierę', którą szlag jasny trafił. Przerzucałam ciuchy na prawo i lewo, aż w końcu zobaczyłam swoją zdobycz. To nie tak, że nie mam eleganckich ciuchów.. po prostu nie mam typowo biurowych. Ubrałam ciuchy i z spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Granatowa dopasowana spódnica z wysokim stanem, muszę przyznać, że podkreślała mój zgrabny tyłek. W końcu widać efekty po siłowni. W nią wpuściłam luźniejszą koszulę o jasnym odcieniu kremu. Całą 'stylówke' Dopełniały klasyczne czarne szpilki, które akurat uwielbiałam. Obkręciłam się w kółko podziwiając zamierzony efekt. Włosy spięłam w niskiego koka i po bokach wpuściłam nieliczne kosmyki, żeby nie było jednak zbyt sztywno. Chciałam pokazać, że mimo swojego młodego wieku potrafię być dojrzała i zachowywać się poważnie. Na twarzy widniał delikatny naturalny makijaz..nie przesadzałam z nim, puder, delikatny róż i maskara. Spojrzałam na telefon i powoli zaczynał mnie dopadać stresik. Na pewno byłoby mi łatwiej pracować z kimś starszym.. może z jakąś kobietą! Nie.. dajcie mi 5 facetów! Usłyszałam dzwonek telefonu *Misiu*. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu się uśmiechnęłam.
-Cześć, słońce.- usłyszałam męski głos.
-Cześć misiu, co tam?- spytałam od razu i wyszłam z mieszkania zamykając je.
-Wpadnę po Ciebie do pracy i pójdziemy coś zjeść.. co ty na to? Mogę Cię porwać na lunch?- spytał słodko, a ja nie potrafiłam odmówić.
-Jasne.. 14? Będę gotowa, a teraz muszę kończyć, jestem przed więzieniem.- gorzko zażartowałam, poczekałam aż odpowie i się rozłączyłam. Weszłam. Zostały mi 3 minuty na dojście do pokoju 202. Pobiegłam w stronę windy, wysiadłam, przeszłam kawałek i już byłam na miejscu. Dwa wdechy i wydech. Zapukałam i usłyszałam jakieś krzyki po drugiej stronie. Nie byłam pewno co one oznaczają, więc poczekałam na ponowny odzew, który nie nastąpił. Zapukałam ponownie.
-Proszę!- usłyszałam tym razem jeden zdecydowany krzyk. Jeśli to ich menadżer, to mam przesrane. Pchnęłam pewnie drewnianą powłokę i ukazała mi się piątka niewiele starszych ode mnie facetów.
-O cholera.-powiedział jeden z nich, ale nie zdążyłam załapać, który to.
-Dzień dobry.- powiedziałam po odchrząknięciu i zamknęłam za sobą drzwi. Chórem odpowiedzieli na moje przywitanie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nie widziałam nikogo oprócz członków zespołu.
-Nie ma waszego menadżera jeszcze?- spytałam jeszcze lekko wystraszona.
-Nie. Peter się spóźni.- powiedział loczek. Harry, jeśli dobrze wygooglowałam jego postać.
-W porządku. Pozwólcie, że zrobię sobie kawę, miałam ciężki poranek.- mruknęłam pod nosem, ale nim zdążyłam ruszyć w kierunki ekspresu blondyn mnie wyprzedził.
-Ja zrobię.- powiedział, ale zamiast udać się w kierunku maszyny podszedł do mnie.
-Jestem Niall.. ty będziesz zastępcą menadżera?- spytał bezpośrednio. Podałam mu rękę.
-[T.I.] i na to wygląda.- wzruszyłam ramionami.
-Ona wie jak masz na imię, idioto.- prychnął zielonooki, a Horan się skrzywił i poszedł zrobić kawę.
-A ty to kto?- popatrzyłam na niego i uniosłam jedną brew.
-Nie udawaj księżniczko, że nie wiesz.- nieznacznie uniósł prawy kącik ust i krzywo się uśmiechnął.
-Harry, uspokój się.- warknął mulat, który również do mnie podszedł.
-Gorszy okres.. jestem Zayn.. to Liam, Louis, a ten cham to Harry- mrugnął do mnie, wziął mnie za dłoń i podprowadził pod fotel.
-Chyba nie będziesz tak stała?- spytał, a ja się gapiłam na niego jak idiotka.
-Usiądę.- powiedziałam jak gdyby nigdy nic i to zrobiłam, chwilę później blondyn dał mi kawę i zapadła niezręczna cisza.
-Mam nadzieję, że się dogadamy.. w końcu pół roku wspólnej trasy przed nami!- wzdychnął Liam, a ja ze zdziwienia zakrztusiłam się kawą przy okazji wylewając ją na siebie.
-Cholera.- syknęłam.
-Jaka trasa?- spytałam kiedy już wytarłam spódnicę i nagle wparował do pomieszczenia Peter.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Cześć, słońce.- usłyszałam męski głos.
-Cześć misiu, co tam?- spytałam od razu i wyszłam z mieszkania zamykając je.
-Wpadnę po Ciebie do pracy i pójdziemy coś zjeść.. co ty na to? Mogę Cię porwać na lunch?- spytał słodko, a ja nie potrafiłam odmówić.
-Jasne.. 14? Będę gotowa, a teraz muszę kończyć, jestem przed więzieniem.- gorzko zażartowałam, poczekałam aż odpowie i się rozłączyłam. Weszłam. Zostały mi 3 minuty na dojście do pokoju 202. Pobiegłam w stronę windy, wysiadłam, przeszłam kawałek i już byłam na miejscu. Dwa wdechy i wydech. Zapukałam i usłyszałam jakieś krzyki po drugiej stronie. Nie byłam pewno co one oznaczają, więc poczekałam na ponowny odzew, który nie nastąpił. Zapukałam ponownie.
-Proszę!- usłyszałam tym razem jeden zdecydowany krzyk. Jeśli to ich menadżer, to mam przesrane. Pchnęłam pewnie drewnianą powłokę i ukazała mi się piątka niewiele starszych ode mnie facetów.
-O cholera.-powiedział jeden z nich, ale nie zdążyłam załapać, który to.
-Dzień dobry.- powiedziałam po odchrząknięciu i zamknęłam za sobą drzwi. Chórem odpowiedzieli na moje przywitanie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nie widziałam nikogo oprócz członków zespołu.
-Nie ma waszego menadżera jeszcze?- spytałam jeszcze lekko wystraszona.
-Nie. Peter się spóźni.- powiedział loczek. Harry, jeśli dobrze wygooglowałam jego postać.
-W porządku. Pozwólcie, że zrobię sobie kawę, miałam ciężki poranek.- mruknęłam pod nosem, ale nim zdążyłam ruszyć w kierunki ekspresu blondyn mnie wyprzedził.
-Ja zrobię.- powiedział, ale zamiast udać się w kierunku maszyny podszedł do mnie.
-Jestem Niall.. ty będziesz zastępcą menadżera?- spytał bezpośrednio. Podałam mu rękę.
-[T.I.] i na to wygląda.- wzruszyłam ramionami.
-Ona wie jak masz na imię, idioto.- prychnął zielonooki, a Horan się skrzywił i poszedł zrobić kawę.
-A ty to kto?- popatrzyłam na niego i uniosłam jedną brew.
-Nie udawaj księżniczko, że nie wiesz.- nieznacznie uniósł prawy kącik ust i krzywo się uśmiechnął.
-Harry, uspokój się.- warknął mulat, który również do mnie podszedł.
-Gorszy okres.. jestem Zayn.. to Liam, Louis, a ten cham to Harry- mrugnął do mnie, wziął mnie za dłoń i podprowadził pod fotel.
-Chyba nie będziesz tak stała?- spytał, a ja się gapiłam na niego jak idiotka.
-Usiądę.- powiedziałam jak gdyby nigdy nic i to zrobiłam, chwilę później blondyn dał mi kawę i zapadła niezręczna cisza.
-Mam nadzieję, że się dogadamy.. w końcu pół roku wspólnej trasy przed nami!- wzdychnął Liam, a ja ze zdziwienia zakrztusiłam się kawą przy okazji wylewając ją na siebie.
-Cholera.- syknęłam.
-Jaka trasa?- spytałam kiedy już wytarłam spódnicę i nagle wparował do pomieszczenia Peter.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mówcie co tym sądzicie?
Mam kontynuować? ^^
Mam nadzieję, że się spodoba..
Brałam pod uwagę tu pierwotny skład One Direction
Czyli ten z Zaynem.
#MALEŃKA