-Ale przecież jest w porządku..- powiedziała Mel jakby przekonując samą siebie, że tak jest.
-No tak tylko wparował tej... kobiecie- powstrzymałam się- do łóżka i wepchnął jej swojego... oj po prostu ją bzyknął!- mówiłam czując, że tracę cierpliwość.
-W sumie nigdy nie powiedział, że mnie kocha.- wzruszyła ramionami, a ja zobaczyłam kryształki zbierające się w kącikach jej oczu. Zabiję chuja. Cholera jasna.. ona jest tak cholernie ciapowata i wrażliwa.
-Idziemy na imprezę!- parsknęłam przytulając przyjaciółkę.
-Wiesz, że nie mam ochoty..- zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć, bo zatkałam jej usta rękami.
-Spokojnie. Zero chłopaków, znaczy no między nami. Napijemy się i wyjdziemy. Obiecuję!- uniosłam rękę i położyłam ją na sercu, a ona pokiwała głową na znak, że się zgadza. Było już po 20, więc bez dłuższego zastanawiania się poszłyśmy do siebie zrobić się na bóstwo. Ubrałam to !!: http://urstyle.pl/…/stylizacja/dobra-stylowa-nie-jest-za-xd/
i po jakiejś godzinie byłyśmy gotowe. Postanowiłyśmy udać się do klubu pieszo. W końcu dzisiaj obie pijemy.
***
Nie miałam pojęcia ile wypiłam ani która godzina. Szłam.. no ok, nie oszukujmy się.. próbowałam iść ulicami Londynu, a Mel szła za mną kontrolując prawdopodobnie, żebym nie wyskoczyła na drogę, czy coś w tym stylu. Ona wypiła mniej.. nie lubiła alkoholu, a ja jak zwykle byłam praktycznie kompletnie zalana.
-Chodź do domu..- zamarudziła za mną blondynka.
-Nie!- krzyknęłam i wybuchłam niepohamowanym chichotem.
-Wykastruję go!- krzyknęłam znowu nim zatoczyłam się i podparłam o jeden z budynków. Taa.. świat wirował, aja widziałam tylko dwie postacie przede mną. Ha! Szczęście mi dopisuje. Odbiłam się i ruszyłam w stronę dwóch mężczyzn. Jednym z nich był ten idiota, który zranił moją przyjaciółkę, a drugiego nie znałam. Słyszałam za sobą tylko krzyki Mel, żebym się uspokoiła, ale nie reagowałam na nie tylko szłam pewnym krokiem w ich stronę.
-Ty!- krzyknęłam nie pamiętając jak ma na imię ten dupek. Oboje popatrzyli na mnie jak na wariatkę, a później mulat po prawej uśmiechnął się pod nosem lustrując moją sylwetkę, która *o dziwo!* już odzyskała równowagę.. za pewne poszło do mózgu czy coś..
-Damien, chyba ktoś do ciebie.- zachichotał brunet patrząc na mnie i dopalając papierosa.
-Angelika? - zmarszczył brwi.
-Tak właśnie!- ciągle krzyczałam, chociaż byłam już przy nich i mógł mnie słyszeć doskonale.. taaa.. atuty nadmiaru alkoholu.
-Wykastruję cię!- wydarłam się jeszcze głośniej wskazując na niego palcem, a jego kolega wybuchł gromkim śmiechem co skomentowałam wywracając oczami.
-O co ci znowu chodzi?- spytał robiąc to samo co ja. Jak on mnie irytuje!
-Aaaa!- zaczęłam piszczeć i rzuciłam się na niczego nie spodziewającego się chłopaka z pięściami.Owszem.. dostał w nos, kopałam go obcasami.. ale chyba większych obrażeń nie było.. ale z nosa jednak krwawił. Zrobiłabym więcej, gdyby nie fakt, iż jego pomocny koleżka odciągnął mnie od niego i to z ogromną łatwością. Perfidny cham.
-Spokojnie..- mówił mulat ciągle chichocząc i patrząc to na mnie, to na Damiena. Trzymał mnie w uścisku, przez co nie mogłam się ruszyć.
-Co ci odwaliło?- spytał blondyn zakrywając nos.
-Jeszcze pytasz?! Zdradziłeś moją przyjaciółkę!- pisnęłam.
-Kiedy?- spytał sfrustrowany.
-Dwa dni temu.- warknęłam patrząc na niego z ogromną nienawiścią. Gdyby wzrokiem można byłoby zabić on już dawno byłby 3 m pod ziemią.
-Jak do cholery 2 dni temu?! Byłem w Nowym Yorku!- krzyknął denerwując się, a ja zaśmiałam się.
-Dziwne bo Mel cię widziała jak się pieprzyłeś z jakąś laską w swoim apartamencie idioto.- mówiłam i nadal próbowałam się wydobyć z objęć bruneta.
-Brat u mnie nocował.- warknął.
-Pewnie jeszcze powiesz, że bliźniak!- parsknęłam ironicznie.
-No bliźniak.- powiedział, a ja zostałam z otwartą buzią.
-Leć do niej.- powiedziałam już powoli się uspokajając.
-Gdzie?- spytał wciąż wycierając nos.
-Pewnie do naszego mieszkania- wzruszyłam ramionami. Próbowałam to zrobić, ale nie mogłam.. rozumiecie chyba, że człek obejmujący mnie miał o wiele za dużo siły.
-Damien!- krzyknęłam jeszcze jak zaczął się oddalać.
-Przykro mi!- dokończyłam a on pobiegł dalej. Tak oto znalazłam się w ramionach bruneta, który chyba nie miał zamiaru mnie puścić.
-Możesz mnie puścić.- warknęłam w jego stronę, a on ukazał śnieżnobiałe ząbki.
-Nie byłbym tego taki pewny.. nie jesteś bezpieczna.- parsknął, a ja przewróciłam oczami.
-No puść!- pisnęłam znowu próbując swoich sił, ale nic z tego.
-Jak się uspokoisz.- powiedział poważniej i uśmiechnął się.. znów.
-Boję się o mój nos.- zachichotał i w końcu puścił,a ja o mało nie straciłam równowagi... nie, alkohol jednak nie tak szybko wyparowuje z moich żył.
-Uważaj.- usłyszałam i poczułam asekuracyjną dłoń na talii.
-Spokooojnie.- powiedziałam zgaduję zbyt optymistycznym głosem, bo chłopak zachichotał. Nie patrząc na mulata ruszyłam przed siebie. Czułam, ze idzie obok mnie i fuknęłam zirytowana.
-Jestem dużą dziewczynką.- parsknęłam dostrzegając kątem oka jego śnieżnobiały uśmiech.
-Poprawka. Jesteś kompletnie zalaną, dużą dziewczynką.- nadal się uśmiechał nie pozostając w tyle.
-Och uwierz kolego, że bywało dużo gorzej.- spojrzałam na niego spod zmrużonych powiek.
-Uhmm.. czyli jesteś typem imprezowiczki. Tak właściwie to gdzie my idziemy, skarbie?- spytał zatrzymując mnie w miejscu.
-Ja idę do naszego mieszkania.- wzruszyłam ramionami.
-Uhm.. do którego poszedł Damien...?- spytał ironicznie, a ja jęknęłam na co się zaśmiał.
-Wiesz... dajmy im tą noc na pogodzenie się.- zachichotał, a ja uśmiechnęłam się wbrew sobie.
-Masz seksowny uśmiech.- wypaliłam wciąż śmiejąc się jak głupia. Obiecuję, ze więcej nie tknę alkoholu.
-Wiem.- powiedział zniżonym głosem przybliżając się do mnie, a ja cała się zarumieniłam.
-I przerośnięte ego.- dodałam, a on znowu zachichotał.. cholera.
-Po prostu się doceniam.- odparł defensywnie, jednak nie cofnął się.
-Chodź.- pociągnął mnie za sobą nawet nie mówiąc gdzie mam iść.
-Ej!- krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam, a on równie szybko się zatrzymał i popatrzył na mnie jak a idiotkę.
-Jestem Angelika.- podałam mu dłoń, a on zamiast ją uścisnąć pochylił się i ją pocałował, przez co zaczęłam po raz kolejny chichotać jak kompletna idiotka.
-Zayn.- też się uśmiechnął.
-Więc Zayn.. możesz trochę zwolnić? Bo ja do cholery jestem w szpilkach.- powiedziałam najsłodszym głosikiem jakim tylko mogłam.
-Skoro tak..- zaczął i bez uprzedzenia grunt zniknął mi pod nogami, a ja leżałam wygodnie w ramionach Zayn'a. Ruszył w tym samym kierunku co wcześniej, aja wpatrywałam się po prostu w jego piękną twarz.. na prawdę zrywam z procentami.
-Co robisz?- spytał uśmiechając się świadomy, ze go obserwuję.
-Podziwiam widoki.- parsknęłam zanim zdążyłam się ugryźć w język,a on roześmiał się dźwięcznie i postawił, przez co jęknęłam niezadowolona wywołując kolejną falę śmiechu u niego. Nawet nie zauważyłam, że znajdowaliśmy się przed jakąś szeregówką.
-Zastanawiam się czy trzeźwa jesteś równie zabawna.- chichotał otwierając drzwi i przepuszczając mnie w nich.
-Wątpisz?- żachnęłam się i zdjęłam te przeklęte szpilki. Poprowadził mnie do dużego pomieszczenia, które było prawdopodobnie salonem.
-Siadaj, przyniosę ci wodę.- powiedział i już go nie było, a ja zdałam sobie sprawę z tego, jaka bezmyślna jestem.-Siadaj, przyniosę ci wodę.- powiedział i już go nie było, a ja zdałam sobie sprawę z tego, jaka bezmyślna jestem. Weszłam z obcym chłopakiem do jego mieszkania, a teraz grzecznie czekam na niego siedząc na jego kanapie. *Bravo Angel!*. Moje przemyślenia jednak przerwały zbliżające się kroki. Cała się spięłam na dźwięk upadającego mulata obok mnie.
-Proszsz..- spojrzałam na niego. Znowu obdarował mnie tym pięknym uśmiechem, kiedy podawał mi szklankę. Taaa.. całe moje wcześniejsze rozważania poszły się pieprzyć.
-Dziękuję.- mruknęłam biorąc od niego naczynie i wypijając całą jego zawartość za jednym razem, a później odstawiłam szklankę na stolik przede mną.
-Lepiej?- spytał Zayn troskliwie, a ja skinęłam głową.
-Nie, żeby wcześniej było źle.- prychnęłam po chwili milczenia.
-Oczywiście.- znowu rządek śnieżno białych ząbków i dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
-Przestań to robić.- parsknęłam mrużąc oczy.
-Co?- spytał śmiejąc się w głos.
-No właśnie to.- zaczęłam razem z nim chichotać dopóki nie stwierdziliśmy, że temat stał się mało śmieszny.
-Co robimy?- spytałam ziewając i opierając głowę o prawy bok sofy.
-No wiesz..- zaczął nachylając się nade mną, przez co jeszcze bardziej mnie skręcało.
-Mam wiele różnych propozycji..- ciągnął coraz bardziej zbliżając się do mnie.
-Ale myślę, że ta jest najciekawsza..- szepnął jeszcze i był tak blisko, że niemal każdy ruch skutkowałby naszym pocałunkiem.. nawet przestałam oddychać, a on się uśmiechnął łobuzersko, po czym wziął coś ze stolika za mną. Pomachał mi pilotem przed twarzą i odbił się znów siadając normalni i chichocząc. Przez chwile nadal leżałam oniemiała , ale po kilku sekundach dotarło do mnie co przed chwilą się wydarzyło.
-Nienawidzę cię!- pisnęłam zapewne już cała zarumieniona i rzuciłam się na niego bijąc go swoimi małymi piąstkami, gdzie tylko dosięgnęłam.
-Ał! Ała!- krzyczał raz po raz chichocząc, aż w końcu złapał obie moje ręce.
-I teraz co?- popatrzył na mnie z tym swoim bezczelnym uśmiechem.
-Puść.- powiedziałam walcząc z uśmiechem.
-Przeproś.- parsknął, a ja wywróciłam oczami.
-Nie mam za co.- prychnęłam próbując się wyrwać, ale nie udało się.
-Ok..- szepnął znowu się do mnie zbliżając.
-Och proszę, nie nabiorę się, więc nie udawaj znowu, że..- zaczęłam, ale mulat gwałtownie złączył nasze usta wcale nie pytając mnie o zgodę. Na początku próbowałam spokojnie przeczekać pocałunek, aż po prostu się zniechęci.. ale cholera. Gdybyście wiedzieli jak on całuje.. przeczekanie tego to tak jak siedzenie w środku trąby powietrznej i udawanie, że się nie boisz. Czyli bez sensu. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, a ja po krótkim namyśle.. ok, bez namysłu mu go dałam uchylając usta. Nawet nie zauważyłam, kiedy uwolnił moje ręce, bo już miałam je zarzucone na jego szyję. Nie mam pojęcia ile ten pocałunek trwał, ale oderwaliśmy się od siebie całkowicie zdyszani, patrząc na siebie.
-To miała być twoja kara.. ale chyba nam nie wyszło.- powiedział z uśmiechem na twarzy, a ja zachichotałam zabierając mu pilot i w końcu włączając tą pierdzieloną telewizję. Udawałam wielce zainteresowaną programem kulinarnym, który akurat leciał ignorując jego wzrok.
-Nie oglądasz?- spytałam nie odrywając wzroku od porywającego *wyczujcie sarkazm* programu. Usłyszałam jego śmiech, a później poczułam dłonie na swojej talii. Przyciągnął mnie bliżej siebie i przytulił, po czym zabrał z powrotem pilot.
-Włączmy jakiś horror.- odparł radośnie przełączając stacje, a ja jęknęłam z dezaprobatą, kiedy znalazł teksańską masakrę piłą mechaniczną, bo to był jeden z tych filmów w którym na końcu pisze 'historia oparta na faktach' i później nie mogę całą noc spać.
-Nie martw się.. obronię cię.- szepnął mi uspokajająco, kiedy złapałam go za dłoń, przy jednej z niezbyt pogodnych scen. Potem jeszcze poczułam jak całuje mnie w czubek głowy i opiera o niego swoją.
Postanowiłam dać jakiś przerywnik w moich pracach
w postaci nie kogo innego jak Zayn'a
Imagine'a 'Harold' zawieszam.
Nie cieszy się on dużym zainteresowaniem, więc może zacznę coś nowego ;)
Mam nadzieję, że powyższy imagine sie podoba ^^
Tak szczerze to jest wygrzebany ze starego archiwum, ale nie wiem..
dość przyjemnie mi się go czytało, więc postanowiłam go tu zamieścić ;)
5 KOM--> NOWY IMAGINE
PS.: Piszcie w komentarzach z kim byście chciały imagine'a :)
#Maleńka