One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 23 lutego 2016

Louis ;3 ~ I’m perfect for you.. - część 2

Hejka!! :* :*
Macie 2 część imagina z Louisem <3
Mówiłam że wracam, mówiłam!! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Usiadłam na ławce i masowałam obolałą kostkę, usłyszałam że coś podjeżdża, myślałam że to mój środek komunikacji miejskiej, podniosłam głowę i to ten sam czarny Range Rover. Od razu zerwałam sie z miejsca i zaczęłam odchodzić.
Ch: Poczekaj!! - krzyczał za mną, a ja udawałam że nie słyszę, przyspieszyłam swój koślawy krok. W pewnym momencie poczułam jak łapie mnie za ramie i zmusza do zatrzymania sie.
J: Co?!
- warknęłam
Ch: No przecież nie możesz tak robić. Ja Cię zaworze do lekarza, a Ty uciekasz?! - spojrzał na mnie z politowaniem, byłam zła, coraz bardziej zła.
J: Nie potrzebuje żadnego lekarza, mówiłam Ci już.. Cześć. - powiedziałam pewna swoich słów i znów zaczęłam od niego odchodzić.
Ch: Skoro nie chcesz mojej pomocy to nie, ale mam Twoją deskę i nie oddam Ci jej teraz.. - jego głos był stanowczy, zatrzymałam sie w miejscu i odwróciłam w jego stronę.
J: Oddaj mi ją.. - spojrzałam w jego błękitne oczy.
Ch: Nie. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej
J: Dlaczego? Przecież moja deska nie jest Ci do niczego potrzebna. - dokuśtykałam do niego.
Ch: Nie po tym jak mnie potraktowałaś.
J: Przepraszam, oddasz mi ją teraz? - powiedziałam od niechcenia.
Ch: Nie.. - uśmiechnął sie zwycięsko.
J: To co mam zrobić? - westchnęłam
Ch: Dać sobie pomoc.. - jego uśmiech był przerażająco idealny.
J: Nie chce gipsu.. - mruknęłam i usiadłam na trawie. Kostka pulsowała coraz mocniej i czułam jak robi mi sie ciasno w bucie, puchło..
Ch: Może nie będzie trzeba.. - przykucnął obok mnie.
J: Chyba jednak tak, spójrz..- podciągnęłam lekko nogawkę, chłopak widząc to pobladł i ja chyba też bo aż zrobiło mi sie słabo. Noga była sina i wielka jak dynia.
Ch: Nie masz wyjścia, musimy jechać do lekarza.. - podniósł mnie i zaczął iść do samochodu.
J: Możesz mnie postawić?! - wściekałam sie.
Ch: Nie. - mruknął i wsadził mnie do samochodu. Sam zajął miejsce za kierownicą i usłyszałam że samochód sie zamyka, spojrzałam zdziwiona na niego.
J: Czemu zamknąłeś?!
Ch: Żebyś nie uciekła.. - uśmiechnął sie.
J: Nie jestem wariatką, nie wyskakuje z jadącego samochodu. - powiedziałam obrażona.
Ch: No nie wiem.. - zaśmiał sie, a mi wcale tak wesoło nie było. Będę uziemiona, jak ja teraz będę jeździć?! Podjechał pod szpital i nie otworzył mojej strony auta, dopiero od zewnątrz, gdy miał pewność że nie ucieknę. Kolejny raz byłam w powietrzu, a po chwili badał moją wielką kostkę lekarz.
L: Jak Pani ją tak uszkodziła? - staruszek sie uśmiechnął, a ja nawet nie byłam w stanie tego w połowie odwzajemnić.
J: Jechałam na deskorolce.. - powiedziałam cicho.
L: Poważnie musiała sie Pani wywrócić.. Zrobimy prześwietlenie, potem okaże sie czy gips czy może jakiś stabilizator. - uśmiechnął sie i spojrzał na mnie.
J: A można obejść sie bez gipsu? - zapytałam z nadzieją.
L: Nie wiem.. Usiądź na wózku i zaraz przyjdzie pielęgniarka, a Twój chłopak czeka na zewnątrz. - poinformował.
J: Jaki chło.. - w tym samym momencie do sali wszedł ten brunet, lekarz wyszedł zostawiając mnie z nim.
Ch: I co powiedział? - usiadł obok mnie
J: Że trzeba zrobić prześwietlenie.. Dzięki i możesz już sobie stąd jechać. - nie chciałam by tu był i jeszcze podał sie za mojego chłopaka..
Ch: Nie zostawia Cię tak.. To w pewnym sensie moja wina..
J: Niee.. - spojrzałam w jego oczy - .. to tylko moja wina, chciałeś pomoc.. Gdybym nie była taka uparta i nie uciekła, nie było by tak.. Naprawdę dziękuje Ci za Twoją pomoc. - wymusiłam uśmiech, choć zbierało mi sie na łzy. Jestem idiotką!
Ch: Widzisz.. Nie mogłaś tak od razu? - uśmiechnął sie. - Jeżeli nie chcesz mnie tutaj, to pojadę, ale musisz zapewnić mnie jakoś że jesteś w domu, że wszytko w porządku.. - dlaczego on jest taki miły?! Przecież ja go tak potraktowałam..
J: Niech będzie.. - odwzajemniłam słabo jego uśmiech i podałam mu swój telefon. Chłopak szybko wpisał numer i oddał mi go. W tym samym momencie przyszła pielęgniarka i zabrała mnie na prześwietlenie.
Ch: Pamiętaj o mnie!! - krzyknął za nami, odwróciłam sie i pomachałam mu tylko. Prześwietlenie pokazało że mam skręconą kostkę, na szczęście obyło sie bez gipsu i pozostało mi poczekać kilka minut na mamę. Widziałam po niej ze jest zła, ale nic nie powiedziała.
J: Mamo no powiedz coś.. - spojrzałam na nią
M: Co mam Ci powiedzieć?! Tyle razy mówiłam żebyś w końcu znalazła sobie inne zajedzie, ale nie, Ty jesteś jaka jesteś i nic tego nie zmieni.. - skarciła mnie. Powoli zaczynam myśleć że ona już przestała mnie kochać.. Wiedziałam że już dawno chciała bym zmieniła zainteresowana, ona nie może już tego znieść, ale ja nic nie poradzę że typowo dziewczyńskie rzeczy mnie nie interesują. Dojechaliśmy w ciszy do domu, wzięłam kule i weszłam do środka, mama nawet na mnie nie chciała patrzeć, od razu poszła do salonu i zajęła sie jak mniemam poprzednim zajęciem.
J: Mamo.. - rodzicielka nawet nie zareagowała na moje słowa, poczułam wielką gule w gardle. - Przepraszam że Cię zawiodłam.. - powiedziałam łamiącym głosem i wyszłam stamtąd. Z wielkim trudem ale weszłam po schodach do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, łzy wypłynęły z moich oczu, nie rozumiem mojej mamy. Czemu ona nie może mnie kochać takiej jaką jestem?! Wiem że zawsze pragnęła mieć córkę która nosiłaby sukienki, zajmowała sie malowaniem paznokci, czy strojeniem sie. Ale to nie ja! Ja jestem inna, nie nosze sukienek, nie nosze szpilek, wole leginsy, dresy i trampki. Zasnęłam z mokrymi policzkami, w głowię miałam tylko złość mamy.  

           Rano dopiero przypomniało mi sie o tym brunecie, wyleciało mi z głowy że miałam do niego  napisać. Odblokowałam telefon i zauważyłam że mam jego numer na ekranie, zapisze go najpierw, ale jak podpisać by wiedzieć że to on?! Nawet nie mam pojęcia jak ma na imię, nie zapytałam. Głupia ja.. Przypomniałam sobie śliczny, szczery uśmiech, piękne błękitne oczy.. ' Niebieskooki *-* ' taką będzie miał nazwę. Od razu zaczęłam pisać do niego wiadomość, mam nadzieje że nie czekał na sms-a.
J: ' Cześć Niebieskooki. Przepraszam Cię za wczoraj, zmarnowałeś przeze mnie sporo czasu.. Moja kostka jest skręcona i na całe szczęście mam tylko stabilizator. Podejrzewam że będę miała szlaban na deskę do końca życia.. Jeszcze raz Ci dziękuje. xx ' 

...
______________
I jak? Dłuższy :D :D
Co sądzicie?! 
Pisajcie kochane/kochani!!
A tak btw, czyta tego bloga jakis chłopak?! :D
Jestem ciekawa!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

9 komentarzy: