Always yours, xx~Niall Horan cz.9
Podczas robienia pizzy, naprawdę świetnie się bawiłam, cały czas się śmialiśmy, dmuchaliśmy w siebie mąką, jak za starych czasów.
-Oh.-usłyszałam gdy Liam łaskotał mnie, a ja jak głupia śmiałam się w niebo głosy.
Spojrzałam w tamtą stronę Niall. No oczywiście kurwa, chłopak uśmiechnął się sztucznie po czym w szybkim tempie opuścił pomieszczenie. Westchnęłam głęboko.
-Przecież on mnie mają za największą sukę-jęknęłam opierając głowę o ścianę.
-Co?- Liam wyraźnie nie wiedział o co mi chodzi
-Oni bardzo lubią Sophie, nie wiedzą że my jesteśmy rodziną, i to tak trochę może wyglądać jakbym chciała cię zabrać Sophie.- pożaliłam się.- Wiesz myślę że może byłoby lepiej jeśli powiedziałabym im że jestem (T.I), chociaż ją też mają za rywalkę Sophie. Liam co ja mam zrobić? Oni mnie nie lubią w żadnym wydaniu mnie.- Mój głos na koniec zadrgał. W końcu nie codziennie twoi idole mają się za sukę.
-Nie prawda, jeśli chcesz to możemy jutro chłopakom to wszystko wytłumaczyć- powiedział przytulając mnie. Nic nie odpowiedziałam, tylko oddałam uścisk. Skończyło się na tym że nie zrobiliśmy pizzy, tylko poszliśmy oglądać Toy Story, leżąc w bazie w salonie, którą zrobiliśmy z poduszek.
Następnego dnia obudziły mnie czyjeś głośne głosy, ale mimo wszystko nie otworzyłam oczu.
-Co oni odwalają?- wszędzie rozpoznałabym ten głos- Harry
-Przyjaźnią się- stanął w naszej obronie Lou, za co byłam mu wdzięczna.
-To kurde jakaś dziwna ta ich przyjaźń.- zakpił Horan
Aha, dzięki Chłopcy
-Jezu, nie macie się czego czepiać- ciągle nas bronił Louis.
-To nie jest normalne!-powiedzieli równo blondyn, i loczek.
Nie wytrzymałam
-To jest kurwa normalne. Bo Liam jest moim kuzynem.- wstałam i wrzasnęłam. -Fajnie że mnie lubicie za to kim jestem a nie za to że jestem jego kuzynką- zakpiłam.
Chłopcy byli wyraźnie zdziwieni moim wybuchem. Korzystając z ich nieuwagi wybiegłam z domu łapiąc z szafki mój telefon i słuchawki.
Nie wiem gdzie idę, nie wiem po co idę...
Wymyśliłam Darcy po to ab chłopcy poznając mnie nie mieli już o mnie wymuszonego zdania. Cóż jak widać nie wyszło mi to.
*LOU's POV*
Gdy tylko (T.I) wybiegła z domu zdzieliłem chłopców po głowie. Boże jakimi palantami trzeba być żeby się tak zachować.
Brak mi słów, co zdarza się rzadko.
-Kretyni-warknąłem, odwróciłem się do nich plecami i zacząłem budzić Liama
-Czego?-zapytał zaspany
-(T.I) gdzieś uciekła- powiedziałem szybko. Liam automatycznie usiadł. Skróciłem mu całą sytuację, i wyjaśniłem skąd wiedziałem o (T.I). Gdy skończyłem mówić, Liam tylko posłał złowrogie spojrzenie w stronę chłopaków i wyszedł z pokoju.
(T.I)'s POV
Chodziłam bez celu po mieście, i po prostu rozmyślałam.
Jako Darcy mnie nie lubili
Jako (T.I) mnie nie lubili
Jako ja byłam spalona już na początku ponieważ, byłam kuzynką Liama, i przeze mnie i ten nieszczęsny telefon mieli spięcie. Myśleli że Liam zdradza Sophie ze mną, więc gdybym się pokazała jako (T.I) wątpię żeby mi uwierzyli.
Jako Darcy też im się nie spodobałam. Więc naprawdę super.
Po jakiś 3 godzinach telefon mi się rozładował od słuchania muzyki, więc postanowiłam powoli wrócić do mieszkania. Postanowiłam już dziś uniknąć chłopaków a od jutra zatrzymać się u Sophie, i utrzymywać kontakt tylko z Li.
Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Chwyciłam za klamkę i weszłam do apartamentu. Po cichu ściągnęłam buty i na palcach zaczęłam kierować się do pokoju kuzyna.
Gdy już wchodziłam na pierwszy stopień usłyszałam za swoimi plecami.
-Nie tak szybko młoda.- ale plan był dobry...
______________________________________________
FOOD
Przepraszam że jestem tu trochę rzadko, ale szkoła itp.
I mam propozycję, jeśli chcecie mieć ze mną jakiś kontakt to mogę wam podać mojego Snapchata. Jeśli jesteście chętni piszcie w komach, to podam pod następnym rozdziałem, jeśli nie to trudno xdd.
Więc do następnego <3
12 komentarzy= next
One Direction i My.. - imaginy
piątek, 30 października 2015
niedziela, 11 października 2015
Liam.. ❤ ~ Maybe we found love right where we are.. - część 3
Aloha x
Anonimku, który napisał o tym, że jedna osoba pisze dużo komów!
Właśnie będę zwracać jej uwagę! :*
Karolina Fiołka.. wiesz że twoje komentarze liczą sie tylko jako jeden, bez względy czy napiszesz ich dwa, trzy czy trzydzieści.. :) Proszę nie rób mnie w jajko :P
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
O około 11pm usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zdjęłam moje okulary do czytania, schowałam je pod kołdrę.
J: Proszę.. - powiedziałam tak by usłyszał, po chwili jego sylwetka pokazała sie w mojej sypialni.
L: Masz ochotę może na kakao? - dopiero teraz zauważyłam że trzyma dwa kubki z których jeszcze paruje.
J: Czemu nie. - uśmiechnęłam się i odłożyłam książkę. Chłopak podszedł do mnie i usiadł na łóżku, podając mi jeden. Od razu poczułam ciepło napoju, aż zrobiło się przyjemniej. - Nie możesz spać? - zagadałam.
L: Pierwsza noc w nowym miejscu, muszę się oswoić.. - uśmiechnął się.
J: Tak, ja też mam zawsze z tym problem.. - odwzajemniłam lekko jego gest. Kakao było naprawdę dobre, Liam przez jakiś czas nic nie mówił, ale za to zapatrzył sie na moją książkę, którą jeszcze przed chwilą czytałam.
L: Co za książka? - jakby czytał mi w myślach.
J: A takie romansidło.. - stwierdziłam.
L: Lubisz taki typ?
J: Jestem kobietą, chyba każda z nas to lubi. - zaśmiał się.
L: Najprawdopodobniej.. - znów zamilkł.
J: A Ty? Co lubisz czytać? - zagadałam.
L: Ja.. Hmm.. Zazwyczaj czytałem jakieś komiksy, ale to za czasów dzieciństwa, a teraz to chyba tylko gazetę sportową.. Nawet nie mam czasu by coś poczytać, ciągłe treningi i kumple.. - wzruszył ramionami. Typ sportowca, zazwyczaj tacy w ogóle nie czytają.
J: Dobrze że chociaż gazety czytasz.. - puściłam mu oczko i tym razem ja się zaśmiałam.
L: Taak.. - westchnął - No nic.. Nie będę już przeszkadzał i dziękuje że ze mną wypiłaś to kakałko.. - jego uśmiech nie przekonywał i poczułam że w jakiś sposób go uraziłam.
J: To ja za nie dziękuje.. Dobrej nocy. - posłałam mu ciepły uśmiech i wyszedł. Naprawdę było mi przykro i nawet straciłam ochotę na dalsze czytanie. Położyłam się wygodnie, zakryłam po samą szyje kołdrą i myślałam czym mogłam go urazić. Nie powiedziałam nic takiego złego..
Dni, tygodnie, miesiące mijały.. Moja znajomość i kontakt z Liamem był na szczęście lepszy, na co sie na początku nie zapowiadało. Było nawet świetnie, staliśmy się nie tylko współlokatorami ale i przyjaciółmi. Pomagaliśmy sobie nawzajem, ja pomagałam mu w naukach literackich a on mi.. Hmm.. Ciężko wyszukać konkretnej dziedziny, ale pomagał mi tym, że był ze mną, że był przyjacielem. Tym bardziej teraz gdy ani z rodziną sie nie widywałam, ani z moją Kamą, już nawet rzadko z nią rozmawiam. Źle mi z tym, ale właśnie tak pomaga mi Liam. Cieszę się że to on ze mną mieszka.. A najbardziej cieszę się że zaraz będą moje urodziny i prawdopodobnie spędzę je z nim. Nie chciałam jednak mu o nich mówić, niech to będzie mała niespodzianka. Z resztą mam jeszcze czas.. Wróciłam dzisiaj o wiele szybciej niż powinnam, jeden z profesorów zachorował i nie było wykładów, postanowiłam skorzystać z takiej okazji i o normalnej porze zrobiłam zakupy. Zadowolona z siebie i ogólnie jakby z życia, wróciłam do naszego mieszkania. Mój cudowny humor zniknął, gdy tylko przekroczyłam próg. Wszędzie jakieś śmieci, syf totalny, do tego pełno ubrań porozrzucanych i jednoznaczne odgłosy. Nie wiedziałam, że Liam ma dzisiaj wolne.. Zostawiłam zakupy w kuchni i od razu włożyłam słuchawki w uszy, by choć trochę uwolnić sie od tych jęków. Czemu rozsadzała mnie wściekłość na samą myśl o tym, że on jest tam z inną?! Przecież jest przyjacielem, a nie kimś więcej.. Rozpakowałam zakupy i zabrałam sie za sprzątanie salonu. Rozsadzała mnie wściekłość, już nie było mi żal, że on ma jednak jakąś dziewczynę, byłam zła! Potwornie zła! Wczoraj spędziłam cały wieczór by doprowadzić do porządku to mieszkanie. Nigdy nie kazałam Liamowi sprzątać, ale mógłby chociaż doceniać moją prace! Po jakimś czasie brunet łaskawie pojawił się w salonie, ta jego laska musiała chyba wyjść jak sprzątałam. Zajęło mi to ponad dwie godziny, a to była tylko kuchnia, salon i przedpokój. Jak on śmiał tak nabałaganić?!
L: Już jesteś? - zdziwił sie i założył na siebie t-shirt który niedawno podniosłam z podłogi.
J: Jestem juz od.. - spojrzałam na lewy nadgarstek, na którym nie było zegarka - ..Od jakiś dwóch godzin! - warknęłam.
L: O co się wściekasz?!
J: Może łaskawie być tak nie bałaganił? Hm?! Zapomniałeś już ile wczoraj tu sprzątałam?! - wstałam z kanapy i przeszłam do kuchni. Rozsadzała mnie wściekłość!
L: Przecież nikt Ci nie kazał sprzątać tego dzisiaj? Z resztą nie mówiłaś że wracasz szybciej! - stawiał sie.
J: Mam Ci sie meldować, żebyś zapraszał panienkę kiedy indziej? - chłopak prychnął.
L: To to Cię boli? Zazdrosna jesteś?!
J: Ciekawa jestem, kurwa, o co!? - krzyknęłam - Nie chce Cie dzisiaj już widzieć! Wyjdź!
L: To także moje mieszkanie!
J: Nie wyganiam Cię na ulice, możesz nie wychodzić już ze swojego pokoju! - chłopak nie odpowiedział i zmierzył w stronę korytarza. Słyszałam jak szarpie za swoją kurtkę a potem jak trzaska drzwiami. Miałam ochotę coś rozwalić i nawet już nie wiedziałam co było powodem mojej wściekłości. Usiadłam przy stole i schowałam twarz w dłoniach, pierwszy raz się z nim tak pokłóciłam, a żaden powód już mi nie pasuje.. Wieczór szybko nastał, Liam nie wracał, a ja zaczynałam się obawiać że jest bardzo zły i nie wróci. Na szczęście po 15 minutach usłyszałam jak krząta się po mieszkaniu. Gdy zamknął za sobą drzwi od łazienki wyszłam z sypialni i poszłam zrobić kakao. Muszę z nim porozmawiać, wyjaśnić to wszystko.. Mam tylko jego.. Wlałam gorący napój do naszych ulubionych kubeczków i poszłam do niego. Słyszałam że wchodził do swojego pokoju, udało mi sie zapukać, mimo że nie dostałam odpowiedzi, weszłam do środka. Chłopak miał w uszach słuchawki i leżał na łóżku.
L: Po co przyszłaś? - powiedział oschle, ale wyjął sprzęt z uszu i usiadł opierając się o ścianę.
J: Pogadać.. - podałam mu jeden kubek. Wziął! A to już dobry znak. - Wiem, że to dzisiaj było chorą sceną, ale nawet nie wiesz jak się wściekłam kiedy zobaczyłam ten syf.. - brunet patrzył na mnie z nieodgadnionym uczuciem. - Nigdy nie prosiłam Cię o sprzątanie..
L: Tak wiem.. - wtrącił
J: Ale chociaż mógłbyś doceniać. - dokończyłam i upiłam łyk swojego kakao.
L: Przepraszam. - powiedział krótko - Za to że musiałaś sprzątać po moich.. - zaciął się - ..No wiesz. - powiedział znacząco. - Za to że musiałaś tego słuchać i że byłem niemiły.. - uśmiechnął się.
J: Wybaczę jeśli to się nigdy nie powtórzy. - zaśmiałam się
L: Obiecuje.. - odstawił kubek z napojem. - No chodź tu. - teraz on się zaśmiał, rozkładając ręce. Postawiłam swoje kakao obok jego kubka i przytuliłam się do niego. Uwielbiałam takie nasze chwile..
J: Masz jakieś plany na następny weekend? - zapytałam gdy już normalnie rozmawialiśmy.
L: Jeszcze nie, lubię spontany.. - na szczęście nie zapytał, czemu mnie to interesuje.
J: Okay, jutro mam na 7 więc idę spać. Bajo.. - podniosłam sie z jego łóżka i wyszłam.
Te dni do następnego weekendu, a tym samym do moich urodzin, zleciały strasznie szybko. Liam miał dzisiaj wykłady do późnego popołudnia a potem jeszcze trening. Spokojnie zdążę przygotować kolację. Kupiłam na tą okazję nawet alkohol, gdzie ja go w ogóle nie pije, ale 20 lat ma sie tylko raz.. Kolacja czeka w piekarniku, Liama nie ma, ale zaraz powinien wrócić, poszłam do siebie i zaczęłam przygotowywać jakieś ubranie. Wybrałam zwyczajny zestaw, czarne rurki i bordową koszulę. Wzięłam świeżą bieliznę i poszłam sie odświeżyć, nowy make-up, nowa fryzura. Ubrałam się, spryskałam ulubionymi perfumami i poszłam do salonu. - Już jesteś? - zdziwiłam się widząc go w pokoju.
L: Tak i właśnie wychodzę.. - uśmiechnął się zadowolony.
J: Wychodzisz?
L: Yhym.. - spojrzał tylko na mnie, dopiął ostatnie guziki koszuli, zabrał portfel
J: Ale..
...
____________
I jak? Dalej? Wiem, ze długo czekaliście, ale.. Sami wiecie, że pracuje.. :/
Chociaż 20 komów <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Anonimku, który napisał o tym, że jedna osoba pisze dużo komów!
Właśnie będę zwracać jej uwagę! :*
Karolina Fiołka.. wiesz że twoje komentarze liczą sie tylko jako jeden, bez względy czy napiszesz ich dwa, trzy czy trzydzieści.. :) Proszę nie rób mnie w jajko :P
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
O około 11pm usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zdjęłam moje okulary do czytania, schowałam je pod kołdrę.
J: Proszę.. - powiedziałam tak by usłyszał, po chwili jego sylwetka pokazała sie w mojej sypialni.
L: Masz ochotę może na kakao? - dopiero teraz zauważyłam że trzyma dwa kubki z których jeszcze paruje.
J: Czemu nie. - uśmiechnęłam się i odłożyłam książkę. Chłopak podszedł do mnie i usiadł na łóżku, podając mi jeden. Od razu poczułam ciepło napoju, aż zrobiło się przyjemniej. - Nie możesz spać? - zagadałam.
L: Pierwsza noc w nowym miejscu, muszę się oswoić.. - uśmiechnął się.
J: Tak, ja też mam zawsze z tym problem.. - odwzajemniłam lekko jego gest. Kakao było naprawdę dobre, Liam przez jakiś czas nic nie mówił, ale za to zapatrzył sie na moją książkę, którą jeszcze przed chwilą czytałam.
L: Co za książka? - jakby czytał mi w myślach.
J: A takie romansidło.. - stwierdziłam.
L: Lubisz taki typ?
J: Jestem kobietą, chyba każda z nas to lubi. - zaśmiał się.
L: Najprawdopodobniej.. - znów zamilkł.
J: A Ty? Co lubisz czytać? - zagadałam.
L: Ja.. Hmm.. Zazwyczaj czytałem jakieś komiksy, ale to za czasów dzieciństwa, a teraz to chyba tylko gazetę sportową.. Nawet nie mam czasu by coś poczytać, ciągłe treningi i kumple.. - wzruszył ramionami. Typ sportowca, zazwyczaj tacy w ogóle nie czytają.
J: Dobrze że chociaż gazety czytasz.. - puściłam mu oczko i tym razem ja się zaśmiałam.
L: Taak.. - westchnął - No nic.. Nie będę już przeszkadzał i dziękuje że ze mną wypiłaś to kakałko.. - jego uśmiech nie przekonywał i poczułam że w jakiś sposób go uraziłam.
J: To ja za nie dziękuje.. Dobrej nocy. - posłałam mu ciepły uśmiech i wyszedł. Naprawdę było mi przykro i nawet straciłam ochotę na dalsze czytanie. Położyłam się wygodnie, zakryłam po samą szyje kołdrą i myślałam czym mogłam go urazić. Nie powiedziałam nic takiego złego..
Dni, tygodnie, miesiące mijały.. Moja znajomość i kontakt z Liamem był na szczęście lepszy, na co sie na początku nie zapowiadało. Było nawet świetnie, staliśmy się nie tylko współlokatorami ale i przyjaciółmi. Pomagaliśmy sobie nawzajem, ja pomagałam mu w naukach literackich a on mi.. Hmm.. Ciężko wyszukać konkretnej dziedziny, ale pomagał mi tym, że był ze mną, że był przyjacielem. Tym bardziej teraz gdy ani z rodziną sie nie widywałam, ani z moją Kamą, już nawet rzadko z nią rozmawiam. Źle mi z tym, ale właśnie tak pomaga mi Liam. Cieszę się że to on ze mną mieszka.. A najbardziej cieszę się że zaraz będą moje urodziny i prawdopodobnie spędzę je z nim. Nie chciałam jednak mu o nich mówić, niech to będzie mała niespodzianka. Z resztą mam jeszcze czas.. Wróciłam dzisiaj o wiele szybciej niż powinnam, jeden z profesorów zachorował i nie było wykładów, postanowiłam skorzystać z takiej okazji i o normalnej porze zrobiłam zakupy. Zadowolona z siebie i ogólnie jakby z życia, wróciłam do naszego mieszkania. Mój cudowny humor zniknął, gdy tylko przekroczyłam próg. Wszędzie jakieś śmieci, syf totalny, do tego pełno ubrań porozrzucanych i jednoznaczne odgłosy. Nie wiedziałam, że Liam ma dzisiaj wolne.. Zostawiłam zakupy w kuchni i od razu włożyłam słuchawki w uszy, by choć trochę uwolnić sie od tych jęków. Czemu rozsadzała mnie wściekłość na samą myśl o tym, że on jest tam z inną?! Przecież jest przyjacielem, a nie kimś więcej.. Rozpakowałam zakupy i zabrałam sie za sprzątanie salonu. Rozsadzała mnie wściekłość, już nie było mi żal, że on ma jednak jakąś dziewczynę, byłam zła! Potwornie zła! Wczoraj spędziłam cały wieczór by doprowadzić do porządku to mieszkanie. Nigdy nie kazałam Liamowi sprzątać, ale mógłby chociaż doceniać moją prace! Po jakimś czasie brunet łaskawie pojawił się w salonie, ta jego laska musiała chyba wyjść jak sprzątałam. Zajęło mi to ponad dwie godziny, a to była tylko kuchnia, salon i przedpokój. Jak on śmiał tak nabałaganić?!
L: Już jesteś? - zdziwił sie i założył na siebie t-shirt który niedawno podniosłam z podłogi.
J: Jestem juz od.. - spojrzałam na lewy nadgarstek, na którym nie było zegarka - ..Od jakiś dwóch godzin! - warknęłam.
L: O co się wściekasz?!
J: Może łaskawie być tak nie bałaganił? Hm?! Zapomniałeś już ile wczoraj tu sprzątałam?! - wstałam z kanapy i przeszłam do kuchni. Rozsadzała mnie wściekłość!
L: Przecież nikt Ci nie kazał sprzątać tego dzisiaj? Z resztą nie mówiłaś że wracasz szybciej! - stawiał sie.
J: Mam Ci sie meldować, żebyś zapraszał panienkę kiedy indziej? - chłopak prychnął.
L: To to Cię boli? Zazdrosna jesteś?!
J: Ciekawa jestem, kurwa, o co!? - krzyknęłam - Nie chce Cie dzisiaj już widzieć! Wyjdź!
L: To także moje mieszkanie!
J: Nie wyganiam Cię na ulice, możesz nie wychodzić już ze swojego pokoju! - chłopak nie odpowiedział i zmierzył w stronę korytarza. Słyszałam jak szarpie za swoją kurtkę a potem jak trzaska drzwiami. Miałam ochotę coś rozwalić i nawet już nie wiedziałam co było powodem mojej wściekłości. Usiadłam przy stole i schowałam twarz w dłoniach, pierwszy raz się z nim tak pokłóciłam, a żaden powód już mi nie pasuje.. Wieczór szybko nastał, Liam nie wracał, a ja zaczynałam się obawiać że jest bardzo zły i nie wróci. Na szczęście po 15 minutach usłyszałam jak krząta się po mieszkaniu. Gdy zamknął za sobą drzwi od łazienki wyszłam z sypialni i poszłam zrobić kakao. Muszę z nim porozmawiać, wyjaśnić to wszystko.. Mam tylko jego.. Wlałam gorący napój do naszych ulubionych kubeczków i poszłam do niego. Słyszałam że wchodził do swojego pokoju, udało mi sie zapukać, mimo że nie dostałam odpowiedzi, weszłam do środka. Chłopak miał w uszach słuchawki i leżał na łóżku.
L: Po co przyszłaś? - powiedział oschle, ale wyjął sprzęt z uszu i usiadł opierając się o ścianę.
J: Pogadać.. - podałam mu jeden kubek. Wziął! A to już dobry znak. - Wiem, że to dzisiaj było chorą sceną, ale nawet nie wiesz jak się wściekłam kiedy zobaczyłam ten syf.. - brunet patrzył na mnie z nieodgadnionym uczuciem. - Nigdy nie prosiłam Cię o sprzątanie..
L: Tak wiem.. - wtrącił
J: Ale chociaż mógłbyś doceniać. - dokończyłam i upiłam łyk swojego kakao.
L: Przepraszam. - powiedział krótko - Za to że musiałaś sprzątać po moich.. - zaciął się - ..No wiesz. - powiedział znacząco. - Za to że musiałaś tego słuchać i że byłem niemiły.. - uśmiechnął się.
J: Wybaczę jeśli to się nigdy nie powtórzy. - zaśmiałam się
L: Obiecuje.. - odstawił kubek z napojem. - No chodź tu. - teraz on się zaśmiał, rozkładając ręce. Postawiłam swoje kakao obok jego kubka i przytuliłam się do niego. Uwielbiałam takie nasze chwile..
J: Masz jakieś plany na następny weekend? - zapytałam gdy już normalnie rozmawialiśmy.
L: Jeszcze nie, lubię spontany.. - na szczęście nie zapytał, czemu mnie to interesuje.
J: Okay, jutro mam na 7 więc idę spać. Bajo.. - podniosłam sie z jego łóżka i wyszłam.
Te dni do następnego weekendu, a tym samym do moich urodzin, zleciały strasznie szybko. Liam miał dzisiaj wykłady do późnego popołudnia a potem jeszcze trening. Spokojnie zdążę przygotować kolację. Kupiłam na tą okazję nawet alkohol, gdzie ja go w ogóle nie pije, ale 20 lat ma sie tylko raz.. Kolacja czeka w piekarniku, Liama nie ma, ale zaraz powinien wrócić, poszłam do siebie i zaczęłam przygotowywać jakieś ubranie. Wybrałam zwyczajny zestaw, czarne rurki i bordową koszulę. Wzięłam świeżą bieliznę i poszłam sie odświeżyć, nowy make-up, nowa fryzura. Ubrałam się, spryskałam ulubionymi perfumami i poszłam do salonu. - Już jesteś? - zdziwiłam się widząc go w pokoju.
L: Tak i właśnie wychodzę.. - uśmiechnął się zadowolony.
J: Wychodzisz?
L: Yhym.. - spojrzał tylko na mnie, dopiął ostatnie guziki koszuli, zabrał portfel
J: Ale..
...
____________
I jak? Dalej? Wiem, ze długo czekaliście, ale.. Sami wiecie, że pracuje.. :/
Chociaż 20 komów <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Always yours, xx~Niall Horan cz.8
Always yours, xx~Niall Horan cz.8
-Fajna koszulka-farbowany mrugnął do mnie, a ja spiekłam raka.Znowu.
-Po idolu-wzruszyłam ramionami przygryzając wargę. Oczy Nialla momentalnie spojrzały na moje usta, po czym chłopak przełkną ciężko ślinę, i odwróciwszy wzrok przeszedł obok mnie i usiadł na kanapie...
Spojrzałam na Liama który przewiesił swoją rękę przez moje ramię i zaprowadził nas do salonu gdzie reszta leżała rozwalona.
-Co robimy?-zapytałam siadając na oparciu kanapy.
-Możemy iść pograć w piłkę-rzucił od niechcenia Lou. Chłopcy spojrzeli na mnie pytająco.
-No spoko-wzruszyłam ramionami. Pewnie myśleli że nie umiem grać. W sumie potrafię całkiem nieźle, ale zawsze na w-f się nie wyróżniałam, bo chłopcy nie podawali dziewczynom, i zawsze mieli pretensje, więc to nie miało sensu
-Więc chodźmy-powiedział lekko zszokowany Niall.
-Zadzwonię do Sophie, bo jest nas nieparzyście- oznajmił Liam. Poszliśmy na halę niedaleko mieszkania, chłopcy wynajęli ją na 2 godziny, no bo czemu nie, ugh życie bogaczy.
Sophie przyjechała po niecałych 20 minutach.
-Ja i Soph jesteśmy kapitankami- powiedziałam przeciągając sylaby.-Wybierzcie sobie numerki od 1-4.-Chłopcy zebrali się w typowym kółeczku narad. Sophie się zamyśliła.
-2-powiedziała.Trafiła na Lou.
-3-Liam, trafił do mojej drużyny.
-4-rzuciła, i wylosowała Nialla
-Chodź do mnie Haziątko-rozłożyłam ręce, a Harry podszedł i mnie przytulił śmiejąc się jak dziecko. W naszej drużynie na bramkę poszedł Liam, a u przeciwników Sophie. Ni i Lou stwierdzili że jesteśmy słabi i zaczynamy pierwsi. Podałam Harremu i pobiegłam do przodu, loczek przerzucił nad chłopakami i podał mi wprost po nogi, pokiwałam się trochę z Sophie i strzeliłam do bramki. Podbiegłam do Hazzy a ten podrzucił mnie w powietrze. Gra toczyła się zacięcie, ciągle remisowaliśmy, po godzinie wciąż był remis 4:4. Zdecydowaliśmy że rzuty karne będą dobrym wyjściem, i tak właśnie zrobiliśmy, do 2 bramek przewagi. Drugi rzut wykonywałam ja Louis'owi. Bramkarz uniósł rękę na znak że już jest gotowy, odmierzyłam 3 duże kroki do tyłu, i małymi kroczkami podbiegłam do piłki robiąc wielki zamach. Patrzyłam zestresowana w którym kierunku poleci piłka. Wyrzuciłam ręce w górę, gdy fartem trafiłam dokładnie centymetr obok słupka, prosto do bramki. Po blisko 15 minutach było 8:8 i ustaliliśmy że ten kto strzeli teraz bramkę wygrywa.
-(T.I)!- zawołał mi Hazz podając piłkę, abym wykonała ostatniego karniaka. Przyjęłam piłkę i pokiwałam palcem Harremu aby przyszedł do mnie, chłopak truchtem wykonał moje polecenie.
-Twoja kolej- poklepałam go po plecach i uśmiechnęłam się do niego serdecznie, chłopak wyglądał na nieprzekonanego- Wierzę w ciebie!- powiedziałam szczerze się uśmiechając. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, odeszłam dwa kroki i patrzyłam na niego, loczek spojrzał na mnie ostatni raz zanim oddał strzał, wstrzymałam oddech, i pisnęłam gdy trafił Niallowi. Rzuciłam się na chłopaka. Po chwili dołączył do nas również Li, i zrobiliśmy grupowego miśka, naprawdę wyglądało to tak że byłam ściskana pomiędzy chłopakami. W trójkę wróciliśmy do domu w wyśmienitych humorkach, przez całą drogę czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Niespodzianka Niall'a. Gdy weszliśmy do salonu rzuciłam się twarzą na kanapę, i zamknęłam oczy. Jak miło... Nagle poczułam jak ktoś siada mi na plecach okrakiem, pisnęłam zaskoczona. Jednak słysząc głośny śmiech Lyum'a sama zaczęłam się śmiać.
-Gdzie Sophie?-zapytałam od niechcenia
-Pojechała, ma sesję- mruknął niezadowolony.
-Nie wystarczam ci- jęknęłam oskarżycielsko. Chłopak tylko się zaśmiał i przytulił do moich pleców.
-A teraz schodź Payne!- Pogroziłam, gdy zaczynała mi przeszkadzać jego waga. Liam podniósł moje nogi i siadając położył je na swoich.
-Darcy!- usłyszałam krzyk Louisa. Przez pierwsze pół minuty nie zareagowałam, dopóki nie przypomniałam sobie że to ja!
-Ta?- odezwałam się
-Idziemy na imprezkę!- oznajmił podekscytowany wchodząc z pozostałą dwójką do salonu.
-Nigdzie nie idę-powiedziałam bez emocji podnosząc się do pozycji siedzącej, aby móc na nich spojrzeć.
-No chodź, będzie fajnie- zaśmiałam, się bo to był najgłupszy argument świata.
-Zostanę z nią-wzruszył ramionami mój kuzyn.
-Ym, w takim razie okay- powiedział zmieszany Lou. Zanim chłopcy zdążyli wyjść zauważyłam jeszcze zawiedzione spojrzenie Niall'a.
-Chodź zrobimy pizze- powiedział radośnie brunet.
-Robisz to specjalnie bo wiesz że nienawidzę robić pizzy!- tupnęłam nogą, ale mimo wszystko grzecznie za nim pomaszerowałam do kuchni.
Podczas robienia pizzy, naprawdę świetnie się bawiłam, cały czas się śmialiśmy, dmuchaliśmy w siebie mąką, jak za starych czasów.
-Oh.-usłyszałam gdy Liam łaskotał mnie, a ja jak głupia śmiałam się w niebo głosy.
_____________________________________________________
FOOD
-Fajna koszulka-farbowany mrugnął do mnie, a ja spiekłam raka.Znowu.
-Po idolu-wzruszyłam ramionami przygryzając wargę. Oczy Nialla momentalnie spojrzały na moje usta, po czym chłopak przełkną ciężko ślinę, i odwróciwszy wzrok przeszedł obok mnie i usiadł na kanapie...
Spojrzałam na Liama który przewiesił swoją rękę przez moje ramię i zaprowadził nas do salonu gdzie reszta leżała rozwalona.
-Co robimy?-zapytałam siadając na oparciu kanapy.
-Możemy iść pograć w piłkę-rzucił od niechcenia Lou. Chłopcy spojrzeli na mnie pytająco.
-No spoko-wzruszyłam ramionami. Pewnie myśleli że nie umiem grać. W sumie potrafię całkiem nieźle, ale zawsze na w-f się nie wyróżniałam, bo chłopcy nie podawali dziewczynom, i zawsze mieli pretensje, więc to nie miało sensu
-Więc chodźmy-powiedział lekko zszokowany Niall.
-Zadzwonię do Sophie, bo jest nas nieparzyście- oznajmił Liam. Poszliśmy na halę niedaleko mieszkania, chłopcy wynajęli ją na 2 godziny, no bo czemu nie, ugh życie bogaczy.
Sophie przyjechała po niecałych 20 minutach.
-Ja i Soph jesteśmy kapitankami- powiedziałam przeciągając sylaby.-Wybierzcie sobie numerki od 1-4.-Chłopcy zebrali się w typowym kółeczku narad. Sophie się zamyśliła.
-2-powiedziała.Trafiła na Lou.
-3-Liam, trafił do mojej drużyny.
-4-rzuciła, i wylosowała Nialla
-Chodź do mnie Haziątko-rozłożyłam ręce, a Harry podszedł i mnie przytulił śmiejąc się jak dziecko. W naszej drużynie na bramkę poszedł Liam, a u przeciwników Sophie. Ni i Lou stwierdzili że jesteśmy słabi i zaczynamy pierwsi. Podałam Harremu i pobiegłam do przodu, loczek przerzucił nad chłopakami i podał mi wprost po nogi, pokiwałam się trochę z Sophie i strzeliłam do bramki. Podbiegłam do Hazzy a ten podrzucił mnie w powietrze. Gra toczyła się zacięcie, ciągle remisowaliśmy, po godzinie wciąż był remis 4:4. Zdecydowaliśmy że rzuty karne będą dobrym wyjściem, i tak właśnie zrobiliśmy, do 2 bramek przewagi. Drugi rzut wykonywałam ja Louis'owi. Bramkarz uniósł rękę na znak że już jest gotowy, odmierzyłam 3 duże kroki do tyłu, i małymi kroczkami podbiegłam do piłki robiąc wielki zamach. Patrzyłam zestresowana w którym kierunku poleci piłka. Wyrzuciłam ręce w górę, gdy fartem trafiłam dokładnie centymetr obok słupka, prosto do bramki. Po blisko 15 minutach było 8:8 i ustaliliśmy że ten kto strzeli teraz bramkę wygrywa.
-(T.I)!- zawołał mi Hazz podając piłkę, abym wykonała ostatniego karniaka. Przyjęłam piłkę i pokiwałam palcem Harremu aby przyszedł do mnie, chłopak truchtem wykonał moje polecenie.
-Twoja kolej- poklepałam go po plecach i uśmiechnęłam się do niego serdecznie, chłopak wyglądał na nieprzekonanego- Wierzę w ciebie!- powiedziałam szczerze się uśmiechając. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, odeszłam dwa kroki i patrzyłam na niego, loczek spojrzał na mnie ostatni raz zanim oddał strzał, wstrzymałam oddech, i pisnęłam gdy trafił Niallowi. Rzuciłam się na chłopaka. Po chwili dołączył do nas również Li, i zrobiliśmy grupowego miśka, naprawdę wyglądało to tak że byłam ściskana pomiędzy chłopakami. W trójkę wróciliśmy do domu w wyśmienitych humorkach, przez całą drogę czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Niespodzianka Niall'a. Gdy weszliśmy do salonu rzuciłam się twarzą na kanapę, i zamknęłam oczy. Jak miło... Nagle poczułam jak ktoś siada mi na plecach okrakiem, pisnęłam zaskoczona. Jednak słysząc głośny śmiech Lyum'a sama zaczęłam się śmiać.
-Gdzie Sophie?-zapytałam od niechcenia
-Pojechała, ma sesję- mruknął niezadowolony.
-Nie wystarczam ci- jęknęłam oskarżycielsko. Chłopak tylko się zaśmiał i przytulił do moich pleców.
-A teraz schodź Payne!- Pogroziłam, gdy zaczynała mi przeszkadzać jego waga. Liam podniósł moje nogi i siadając położył je na swoich.
-Darcy!- usłyszałam krzyk Louisa. Przez pierwsze pół minuty nie zareagowałam, dopóki nie przypomniałam sobie że to ja!
-Ta?- odezwałam się
-Idziemy na imprezkę!- oznajmił podekscytowany wchodząc z pozostałą dwójką do salonu.
-Nigdzie nie idę-powiedziałam bez emocji podnosząc się do pozycji siedzącej, aby móc na nich spojrzeć.
-No chodź, będzie fajnie- zaśmiałam, się bo to był najgłupszy argument świata.
-Zostanę z nią-wzruszył ramionami mój kuzyn.
-Ym, w takim razie okay- powiedział zmieszany Lou. Zanim chłopcy zdążyli wyjść zauważyłam jeszcze zawiedzione spojrzenie Niall'a.
-Chodź zrobimy pizze- powiedział radośnie brunet.
-Robisz to specjalnie bo wiesz że nienawidzę robić pizzy!- tupnęłam nogą, ale mimo wszystko grzecznie za nim pomaszerowałam do kuchni.
Podczas robienia pizzy, naprawdę świetnie się bawiłam, cały czas się śmialiśmy, dmuchaliśmy w siebie mąką, jak za starych czasów.
-Oh.-usłyszałam gdy Liam łaskotał mnie, a ja jak głupia śmiałam się w niebo głosy.
_____________________________________________________
FOOD
Subskrybuj:
Posty (Atom)