Hej!! Tu Naat!
Napisałam 2 część TEGO opowiadania. Dajcie znać czy się podobał!
No i trochę się, od mojej ostatniej takiej wizyty tu, pozmieniało. Odkąd 1D poszło na przerwę, zmieniło się bardzo dużo w moim życiu, ale mam cichą nadzieję, że będę tu częściej zaglądać i pisać dla was, bo nie ukrywam brakuje mi tego.
Pytanie czy jest dla kogo pisać..
Tymczasem nie zanudzam!!
~~~~~~~~~~
Niall siedział i był tak blady że zlewał się z białą ścianą za nim, Poderwał się z miejsca, wyszliśmy bez słowa z budynku
- I co? - zapytał gdy byliśmy w aucie.
- Wszystko z dzidzią dobrze, ale mam leżeć przez 2 tygodnie, nie stresować się i niczego nie dźwigać. - uśmiechnęłam się do niego. Na twarzy Horana wróciły kolory.- Uff. - przybliżył się i przytulił mnie do siebie. - Tak się cieszę, umarłbym jakby się okazało..
- Ja tez.. - przerwałam mu szybko.
- Tak w ogóle, to Harry musi dostać nauczkę... - powiedział z miną jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Ano musi. - mruknęłam pod nosem. Nie wiedziałam dokładnie co i jak to zrobimy, ale nie mogę pozwolić sobie na życie w strachu. I chyba zrobię to co każda przyszła matka w takiej sytuacji powinna zrobić. - Chyba zgłoszę to na policję. - powiedziałam w zamyśleniu.
- Poważnie? - zapytał jakby nie dowierzał w to co usłyszał. - Myślałem bardziej żeby go nastraszyć, ale że aż tak?
- A jakby tak mocno mnie uderzył, że stracilibyśmy dziecko? - ciśnienie mi się podnosiło
- Nie denerwuj się, zapomniałaś co lekarz Ci powiedział. - przypomniał - Oczywiście że darować mu tego nie możemy. Na szczęście nie straciliśmy i tym się ciesz. A resztą się zajmę ja. - złapał mnie za dłoń. Nie odezwałam się już. Po 15 minutach jazdy w ciszy, dotarliśmy do mieszkania. Od razu poszłam do łazienki , usiadłam na toalecie i dałam upust emocjom. Łzy spływały samowolnie, głaskałam lekko zaokrąglony brzuch. To połowa drogi, za 4 miesiące dziecko będzie z nami, a ja dalej nie wiem jakiś stosunek do tego ma Niall. Niby się martwi, zajmuje nami, ale nie określił się czy zamieszkamy razem i będzie z nami na co dzień. Wiem, że muzyka i koncerty to jest jego życie, a nie pieluchy, pranie ubranek i karmienie. Wątpie by rzucił swój idealny świat na totalny chaos wiążący się z małym dzieckiem.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam stłumiony chaos blondyna za drzwiami. Szybko otarłam łzy, spuściłam wodę dla niepoznaki i umyłam twarz.
- Tak. - mam nadzieję że brzmiałam wiarygodnie. Wyszłam z pomieszczenia kryjąc zapłakane oczy pod włosami.
- Chodź, zrobiłem Ci śniadanie i ciepłą herbatę. Musisz leżeć i odpoczywać. - wskazał na kanapę w salonie. Usiadłam i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Niall przykrył mnie szczelnie kocem i podał ciepły napój.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Wiesz, bardzo Cię kocham.. - przytulił się do mnie. Poczułam silny zapach jego perfum. Uwielbiałam je!
- Ja Ciebie też Kochanie. - szepnęłam. - Bardzo się boje Niall, - odważyłam się powiedzieć co leży mi na sercu, najwyżej będę sama wychowywać dzidziusia - boję się, że nie poradzę sobie z małym dzieckiem, że Harry mi nie odpuści, że kiedyś powie cos w co uwierzysz i .. - urwałam na chwilę - ..mnie zostawisz.. - łkałam cicho - ..że nasze dziecko nie będzie miało pełnej rodziny. - z trudem wypowiadałam kolejne słowa.
- Nigdy więcej tak nie mów, nie myśl nawet tak. Zabraniam Ci. - powiedział cicho lecz stanowczo. - Nigdy Cię nie zostawię, a Ty będziesz najlepszą mamą na świecie, - powiedział - A Harrym naprawdę się nie przejmuj, zajmę się tym. Obiecuje. - położył dłoń na brzuchu i pogładził. - Dzidziu tata bardzo Cię kocha. - powiedział wprost do brzuszka. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wiemy jeszcze co będzie i chyba nie chcemy wiedzieć.. Teraz jest idealnie i niech tak już zostanie.
Następne dni mijały bardzo wolno, ciągle leżałam. Niall tylko wymieniał talerze z posiłkami. Nie pozwalał mi w ogóle wstać, ledwie przekonałam go że do toalety pójdę na własnych nogach.. Obudziły mnie dziwne krzyki. Horana nie było w salonie.
- Nie obchodzi mnie, że nie możesz! - powiedział zdenerwowany. - Nie! - był naprawdę zły - Nie rozumiesz, wylądowała przez to u lekarza! - nie chciałam podsłuchiwać, ale ewidentnie tyczyło się to mnie. - Tak, musisz to odkręcić, chyba nie chcesz żeby się coś stało. - złagodniał - Przyjedź jak najszybciej. Naraazie. - rozłączył się i wrócił do mnie. - O, nie śpisz?
- Tak krzyczałeś, że się nie dało. Rozmawiałeś z Jane? - zapytałam, choć to było pewne.
- Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. I tak, moim zdaniem to po części jej wina. Nie chciała udowodnić Harremu że jesteście identyczne. - wzruszył ramionami.
- To nie usprawiedliwia Stylesa. - mruknęłam - Co powiedziała?
- Mówiła że nie może przyjechać, że ma wiążący kontrakt i takie tam.. - machnął ręką
- A czy Ty, jak będziesz w trasie to zjedziesz bo będę Ci kazała? - spojrzał na mnie - Bo nie słyszałam żebyś Jane poprosił o przyjazd. Myślę, że twoje kontrakty też są wiążące. - milczał, czyli trafiłam w dziesiątkę. Wygramoliłam się spod koca i poszłam się wykąpać. To były ciężkie dwa tygodnie, ale dziecko ma się dobrze, czuje to. Rusza się dość często, reaguje na głos blondyna. Przestałam się tak bardzo martwić. Mogę wrócić do normalnego życia. Pachnące olejki do kąpieli nieco poprawią mi humor, zapaliłam kilka świec by było jeszcze klimatycznej i zanurzyłam się w wodzie. Przyjemne ciepełko.. Po jakiś 40 minutach woda ostygła wi\ec wyszłam z wanny i szybko ubrałam się w piżamkę. Blondyn leżał w sypialni i miał zamknięte oczy. Położyłam się delikatnie obok niego tak, żeby go nie obudzić.
- Nie śpie, czekałem na Ciebie. - przyciągnął mnie do siebie. - Naprawde myślisz że ona nie przyjedzie? Ułatwiło by nam to życie. - stwierdził
- Nie mam pojęcia. Ja dla niej pokonałabym taką odległość dla jednej rozmowy, ale czy ona ma tak samo?
- Wiesz, nie ważne. - cóż za nagła zmiana zdania - Bez względu na wszystko będę Was chronił i tak, zerwałbym każdy wiążący kontrakt dla Ciebie. - ucałował mnie w czoło. Poczułam szybsze bicie serca.- W zasadzie, to już powiedziałem menagerowi, że jak tylko urodzisz to kończę z koncertami. - szczęka mi opadła, kochamy się, ale nie sądziłam że aż tak bardzo mu na mnie zależy.
- Naprawdę? Kochanie nie musisz tego dla mnie robić..- powiedziałam cicho. - Wiem, że to najważniejsza rzecz na świecie dla Ciebie. One Direction jest przygotowane na taki ruch? - byłam ciekawa.
- Nie obchodzi mnie czy jest gotowe, powiedziałem chłopakom o mojej decyzji. Jesteście dla mnie o wiele ważniejsi niż muzyka. Z czasem może do tego wrócę, ale na razie muszę zająć się moją rodziną. - jego głos był pewny siebie, czyli decyzja zapadła.
- To najlepsza wiadomość ostatnich kilku miesięcy. - ucieszyłam się - Kocham Cię bardzo mocno Misiu. - ucałowałam go. Odwzajemnił pocałunek od razu, bez chwili wahania go pogłębił...
Kolejne miesiące spędziłam na szykowaniu pokoju dla dziecka i urządzaniu całego domu. Tak, kupiliśmy Nasz wspólny dom. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Jane nie przyjechała, z jednej strony jej się nie dziwie. Ma naprawdę ważną pracę, ale mogła zrobić to dla siostry bliźniaczki. Ja bym zrobiła wszystko! Z chłopakami się nie widuje, ale może to dla tego że są w krótkiej trasie po UK. Dom kupiliśmy wspólnie, nie tylko za pieniądze Horana. Chociaż wszyscy myślą inaczej, ale zwisa mi to. Mam dość zadręczania się tym co myślą o nas i naszym związku inni. Sytuacja z Stylesem się nie zmieniła, ciągle rzuca pod moim adresem obraźliwe komentarze. Wielokrotnie próbował wmówić Horanowi że z nim flirtowałam czy co gorsza że z nim spałam. Na szczęście Niall mi ufa i nie daje się omotać. Blondyn wspominał mi wiele razy że wszyscy są źli, że odchodzi, ale powtarza mi że zdania nie zmieni. Czuję się winna, ale nie miałam wpływu na jego decyzję.
- Kochanie wróciłem! - usłyszałam na dole. No tak, to dziś miał wrócić. Zbiegłam na dół uważając na brzuszek. Jeszcze chwila i będę rodzić, jestem jak tykająca bomba. - Przytuliłam go tak mocno jak tylko mogłam. - Ciężko już Cię objąć. - zaśmiał się, zgromiłam go wzrokie.
- Dzięki..- pokazałam mu język i mocniej naciągnęłam sweterek na brzuch.
- Oj nie chowaj go.. - przyklęknął przede mną u podciągnął każde ubranie które miałam na brzuchu. - tata wrócił.. - powiedział wprost do pępka. Dziecko jak na zawołanie zaczęło kopać. Niall był przeszczęśliwy. - Kocham Cię. - dalej mówił do brzucha - ..I Twoją mamusię też. - podniósł się i złożył soczysty pocałunek na moich ustach.
- Ja Ciebie też Kochanie. - powiedziałam po chwili.
- Mam coś dla Ciebie.. - zaczął szukać czegoś w kieszeni klękając z powrotem przed brzuchem. Pewnie kupił coś dla dzidzi.
- Kochanie...
...
____________
Troche to trwało ale napisałam drugą część zaczętego tu przeze mnie Nialla :D
Miłego czytania, mam nadzieje, że ktoś tu jest i czyta nasze wypociny :P
Dajcie znać czy jesteście i czy się podoba i czy pisać kolejną część.
Naat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz