One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 14 stycznia 2021

Happy end! ~ Niall - 3 część

Hejka Dziubaski!!!

Jest tu kto? Napisałam 3 część imagina z Niallem.  Mam nadzieje ze zagląda tu ktoś oprócz mnie >_<

Miłego czytania Misie!!

~~~~~~~~~~~~~~~

 Niall był przeszczęśliwy. - Kocham Cię. - dalej mówił do brzucha - ..I Twoją mamusię też. - podniósł się i złożył soczysty pocałunek na moich ustach. 
- Ja Ciebie też Kochanie. - powiedziałam po chwili. 
- Mam coś dla Ciebie.. - zaczął szukać czegoś w kieszeni klękając z powrotem przed brzuchem. Pewnie kupił coś dla dzidzi. 
- Kochanie... - spojrzałam na Niego, ale on nie mówił do brzucha, tylko prosto w moje oczy.  W koncu wyjął to czego szukał i moim oczom ukazał się śliczny pierścionek. - Juz od dłuższego czasu o tym myślałem. - zaczął - (T.i.) czy zostaniesz moją żoną? - zapytał bez owijania w bawełnę. Nogi sie pode mną ugięły, on naprawde spytał!
- Tak, tak, tak! - odpowiedziałam szybko. Blondyn włożył pierścionek na mój palec, po czym ucałował moją dłoń. Podciągnęłam jego rękę tak by wstał, zatopiłam się w jego ustach. Najwspanialszy pocałunek EVER!!
- Kocham Cie.. - powiedziałam między całusami.
- Ohh ja Ciebie tez Kochanie moje.  - uśmiechnął się tak jak tylko on to potrafi... przenieśliśmy się z korytarza do jadalni, zjedliśmy wspólnie obiad. Brakowało mi takich chwil. Czułam się jakbym latała, mialam wrażenie że dziecko bawi się wlasnie z tymi motylami w moim brzuchu. Juz dawno nie czułam takiej radości, emocje niedoopisania.
Wieczor pełen namiętności, ciężko kochac się z tak ogromnym brzuchem, ale wszystko jest dozwolone i konieczne w naszym przypadku. Trzeba było przypieczętować oświadczyny. Byłam w nim zakochana po same uszy.
- To był mój ostatni wyjazd. - szepnął gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Naprawde? -ucieszylam sie jak male dziecko, czy może być jeszcze lepiej?!
- Tak, lada moment bedzie dzidziuchu na świecie, więc nie ma co ryzykować że wyjadę a Ty zaczniesz rodzic.. poza tym bardzo za Wami tęskniłem, nie dałbym rady juz bez Was. - cmoknął mnie w czoło. Miałam wrażenie że te wszystkie przykre sprawy, których doświadczyłam, nie miały juz jakiegokolwiek znaczenia. Teraz liczyliśmy się my i nasza mała rodzina.
- Cieszę się,  nawet nie wiesz jak bardzo.. - wtuliłam się mocniej w narzeczonego i zasnęłam.. Nastepny dzień byłby bardzo zwyczajny gdyby nie to ze pod wieczór czułam jakby brzuch mi się rozrywał. Czyżby skurcze? Na początku odległości między skurczami było 12- 15 minutowe, ale z każdym kolejnym coraz częściej.. 
- Kochanie chyba jedziemy do szpitala! - zawołałam Nialla, chodziłam jak wariatka w te i z powrotem po domu. Mialam wrażenie że rozchodzę ten ból, ale był tak silny że i to nie pomagało.
- Co? Juz? - pytał jakby z niedowierzaniem,  skinęłam tylko głową, na nic więcej nie bylo mnie stać- O kurwa! - wrzasnął - Ubieraj buty! - rozkazał i zaczął zbierac po kolei rzeczy. Nie bylam w stanie myslec o niczym innym, tylko ból, ból i jeszcze raz BÓL! Usiadłam w samochodzie, chwile czekałam na blondyna i ruszyliśmy do szpitala. Nie wiem ile przepisów drogowych chlopak złamał ale na pewno wszystkie. W szpitalu akcja potoczyła się dość szybko, badanie przez ginekologa, przewiezienie na porodówkę, podłączenie urządzenia KTG, czyli tego od rejestrowania tętna płodu i skurczów. No i jeszcze dali mi gaz, podobno przeciwbólowy, ale ni chuja nie działał. Niall trzymał mnie za rękę, powtarzał ciągle zebym oddychała głeboko, że wdech i kurwa wydech..
- Kochanie, dasz rade? - zapytał z troską.. nie zdążyłam odpowiedzieć bo przyszła położna.
- Sprawdzimy jak daleko jestesmy.- uśmiechnęła się. Włożyła palce, sprawdziła rozwarcie. - No kochaniutka, zaraz bedziemy rodzic, masz juz 8 cm rozwarcia, nie przyj.. - ilustrowała, ale nie dało się nie przeć,  bolało, bardzo bolało..
- Niall opowiadaj mi coś.. - wysapałam. Czułam się tak zmęczona jakbym przebiegła dookoła świat.
- To może..  opowiadałem Ci jak... - skurcz
- AAAA!!! - krzyczałam z bólu.
- Jak mielismy mieć koncert... - nie przerywał - cisza, nagle wszystko ucichło.. spokój i cisza.. i SKURCZ! Jeszcze silniejszy niż poprzednie.. znów błoga cisza, aż miło.. SKURCZ!!
-AAAA!! - dopiero teraz czuła jak bezsilna jestem - Nie dam rady.. - wyszeptałam. - AAAAAAAA!!! -kolejny skurcz.
- Dasz Kochanie, wierze w Ciebie.  - jego głos, taki kojący. Kolejny skurcz i dziwne uczucie, jakby coś pękło. Dosłownie jakby mi ktoś między nogami przebił balona z wodą. - Coś się wydarzyło! - powiedziałam przestraszona. W tym samym momencie wróciła położna. Spojrzała pod kołdrę pod którą leżałam i uśmiechnęła się.
- Nie martw się, wody Ci odeszły. - uspokoiła, mimo ze skurcze były BARDZO silne to i tak czułam że sprawdza jakie mam rozwarcie.
- Tatuś moze już iść na korytarz. - powiedziała ale nie miałam jak się tym zainteresować bo był kolejny skurcz. Potem działo się wszystko tak szybko. Nagle pojawiły się jeszcze ze 3 położne, jedna pomagała, była między moimi nogami, inne rozmawiały między sobą jakby to była najnormalniejsza w świecie sytuacja. No tak! One mają kilka takich w ciągu dnia! 
- Jak poczujesz skurcz to przyj. Przyj z całych sił.. - i jak na zawołanie, kolejny skurcz.. - Mocniej Kochanie - pomagały, podpowiadały i tak w kółko. - Dobra, mamy główkę.. - czułam się szczęśliwa. - Chcesz mamuska dotknąć jak wystaje? - zapytała jedna, byłam zaskoczona tą propozycją.
- Nie dziekuje. - zaśmiałam się z nimi na tyle ile mogłam.
- Mozesz chwile odpocząć, nie przyj. Pooddychaj spokojniej.. - opieka naprawde wspaniała, czułam się jakbym wiedziala co trzeba robić. Niestety nie dane mi było dlugo odpoczywać, kolejny skurcz. - No, jeszcze raz i koniec.. - powiedziała ta między moimi nogami, parłam z całych sił i KONIEC. - Gratuluje, chłopiec!! - ucieszyły się, a ja.. ?!  Ja bylam wykonczona, pielęgniarki dały mi płaczącego maluszka na klatke piersiową. Przykryły i jego i mnie i zaczęły dalej wykonywać swoją pracę.. nie liczyło się już nic, ich bieganie dookoła, rodzenie łożyska, bylam najszczęśliwsza na świecie!! - Możecie spuścic tatę! - zawołała ktoraś.
- Kocham Cie mały Horanie. - szepnęłam do dzidzi i cmoknelam go delikatnie w główkę. Byl taki delikatny, upaćkany w krwi..nie wazne! Najwazniejsze ze juz z nami. Poczułam Nialla dłoń na swojej.
- Udało Ci się! Mam syna! - krzyknął, na co polozne sie zaśmiały.
- Ciszej głuptasie. - zawtórowałam im.
- Witaj na świecie Jacobie Horan...

...

_____________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!

To jak? Jest tu kto?

Dajcie znać czy jesteście i czy czytacie!

A i nie pytajcie skąd wiem jak wygląda poród:D 



Naat


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz