One Direction i My.. - imaginy

sobota, 3 lutego 2018

Harry p.9

-To było.. wow. Piosenka jest świetna, twoje wykonanie jeszcze lepsze niż sama piosenka.- powiedziałam ciągiem, a on był usatysfakcjonowany.
-Cieszę się, że ci się podoba. – wzruszył ramionami, a ja się uśmiechnęłam.
-Zawsze jesteś taki skromny?- spytałam z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy.
-Prawie.- mruknął podchodząc do mnie powoli. Ujął moją twarz w swoje dłonie, a ja zatonęłam w jego brązowych oczach. Wiedziałam, że już jedziemy, a to znaczy, że wszyscy są w autobusie.
-Jesteś piękna.- powiedział, a ja spuściłam wzrok.
-Nie ma powodów do wstydu.- usłyszałam, kiedy  uniósł moją głowę tak, żebym patrzyła na niego. Uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował. To nie tak, że tego nie robiliśmy, ale wcześniej to była gra.. a teraz? Teraz nic nas do tego nie zmusza. Oczywiście, że oddałam pocałunek.. przecież on jest świetny. Później wszystko się działo szybko. Poczułam, że coś mnie odrywa od bruneta. Obejrzałam się i zobaczyłam nic nie  wyrażającą minę Styles’a. Jedyne co go demaskowało była zaciśnięta żuchwa i pięści, które aż zbielały na kostkach.
-Już ci coś mówiłem.- warknął głosem, który nie przyjmował sprzeciwu. Malik uśmiechnął się pod nosem.
-Uważaj. [T.I.] się ciebie przestraszy.- parsknął kręcąc głową w akcie zawiedzenia. Na mnie spojrzał loczek z przestraszoną miną i szukał jakichkolwiek oznak strachu.
-O co ci chodzi?- spytałam pretensjonalnym tonem, a on zignorował to i podszedł do Zayna’a.
-Wyjdź.- powiedział ostro i Zayn bez słowa opuścił pomieszczenie posyłając mi tylko spojrzenie, które też nic nie wyrażało. Czemu wyszedł? Odwróciłam się, żeby podążyć za nim, ale Styles był pierwszy i zatorował mi drogę.
-Musimy porozmawiać.- poinformował mnie służbowym tonem, a ja przewróciłam oczami.
-Nie wydaje mi się.- fuknęłam próbując go ominąć, ale on tylko złapał mnie i  odwracając nas, przygwoździł do drzwi.
-Co ty odwalasz?- spytałam panikując. On był ZDECYDOWANIE za blisko.
-Z nim ci się bardziej podobało?- spytał z wyzwaniem w głosie.
-C-co?- spytałam i zbeształam się w myślach za drganie głosu.
-Szaleję za tobą.- wyszeptał, a ja zamarłam. Co?! On za mną?  Przecież to kompletnie nie możliwe.
-To nie jest śmieszne.- parsknęłam wyśmiewając jego ‘wyznanie’.
-Chcę Cię, [T.I.].- powiedział tym razem patrząc rozpalonym wzrokiem prosto w moje oczy.
-Na ile? Jedną noc?- spytałam obojętnym tonem unosząc jedną brew, a on uśmiechnął się.
-Nawet jeśli.. spodobałoby ci się.- znów zabójczy półuśmiech.
-Jesteś chory.- warknęłam i go odepchnęłam najmocniej jak umiałam. On tylko powoli zrobił krok w tył.
-Mogę zasłużyć.- powiedział całkowicie poważnie, a ja wybuchłam śmiechem. Po prostu król skromności.
-Ty? – wydusiłam z siebie.
-Znajdę sposób.- wzruszył ramionami i wyszedł, zostawiając mnie kompletnie skołowaną.

                                                 ~Oczami Harry’ego~
 Usiadłem na miejscu koło kierowcy zdenerwowany. Czemu ona musi wszystko komplikować?! Przecież powiedziałem, że ją chcę. Milion innych lasek by w tamtym momencie się niemal rzuciło na mnie. Ale nie. Ona musi być oczywiście inna. Oporna i uparta ja osioł.
-Daleko jeszcze?- spytałem pełny niecierpliwości.
-1,5 godziny. – powiedział nawet na mnie nie patrząc. Oni wiedzą kiedy lepiej się do mnie nie zbliżać.
-Świetnie.- parsknąłem ironicznie. Chcę już mieć za sobą ten koncert i jechać dalej. Ostatnio nawet one mnie nie cieszą. Ale to przejdzie, kiedy już uda mi się ją mieć. Wiem, że to mi pomoże. Ona jest zbyt.. zbyt idealna do tej roboty. Ma za dobre chęci, a tu nie szukają takich ludzi. Prawda jest taka, że jeśli ja jej tego nie uświadomię, to zrobi to ktoś inny, może nawet wykorzystując ją do celów zawodowych. Przymknąłem na chwilę oczy i nawet nie zdając sobie z tego sprawy odleciałem do krainy morfeusza.
-Stary. Jesteśmy.-poczułem czyjąś dłoń na swojej i zobaczyłem jak zawsze szeroko uśmiechniętego Niall’a. W końcu jest u siebie. Jak niby miałby zareagować.
-Świetnie. Za ile koncert?-przebudziłem się na tyle, żeby kontaktować ze światem.
-2 godziny. Musimy lecieć. Już wszystko gotowe.- powiedział wyraźnie zestresowany. Wydawałoby się, że 2 godziny to mnóstwo czasu, ale prawda jest taka, że to naprawdę nie wiele, jeśli chodzi o przygotowanie od koncertu. Trzeba wziąć prysznic, uczesać się, umalować (tak, jesteśmy facetami), przebrać się i rozgrzać głos. Puenta? Dwie godziny to w chuj mało czasu i jak się nie pospieszę to menedżer mi nogi z dupy powyrywa.
Wstałem i rozejrzałem się. Po [T.I.] ani śladu. Może to lepiej, że mnie nie denerwuje przed koncertem. Wyszedłem z wozu i  ruszyłem za Niall’em. Później wszystko działo się szybko, wpadłem w wir makijażystek i stylistek. Miałem ochotę warczeć na każdą z nich.. chyba zauważyliście już, że to nie jest moja ulubiona część tego całego przedstawienia.
-Dobra. Wychodzicie za 3…2…- usłyszałem jej głos i dopiero teraz ją zauważyłem. Czyli jednak potrafi siedzieć cicho.

-Teraz!- krzyknęła, a chłopaki wypadli na scenę. Spotkałem się z nią wzrokiem, po czym zrobiłem to samo co oni i z uśmiechem na ustach już stałem na scenie.

4 komentarze: