Nie mogłem uwierzyć, że spędziłem kolejną godzinę na pisaniu z młodszą od siebie dziewczyną, w dodatku, że miałem przeznaczyć ten czas na naukę. Egzaminy końcowe zbliżały się nieuchronnie, więc, chcąc nie chcąc, musiałem się trochę przyłożyć, ale nie miałem do tego teraz głowy. Myślałem tylko o tym, jak zaimponować (T.I.). Dobrze nam się rozmawiało, czułem, że się rozumiemy. Niszczyła wszystkie stereotypy dotyczące pierwszaków, jakie kiedykolwiek słyszałem albo sam zauważyłem. Nie mogłem się doczekać imprezy, która miała się odbyć następnego dnia. Pragnąłem spędzić ten czas w towarzystwie blondynki, by obserwować ją podczas rozmowy, w przeciwieństwie do pisania. Tylko raz słyszałem jej śmiech, był taki subtelny i melodyjny. (T.I.) kreowała się na pewną siebie i niezależną dziewczynę, jednak ja czułem, że tak naprawdę jest skryta i nieśmiała. Chciałem być tym, przed którym się otworzy. Zayn, przystopuj trochę rozbrzmiewał głos w mojej głowie. Otrząsnąłem się i powróciłem do pisania z nastolatką. Postanowiłem powstrzymać się od flirtowania i przejść na bardziej ogólne tematy. Im dłużej utrzymam dystans, tym lepiej dla niej.
Dźwięk budzika rozległ się w całym domu. Z zamkniętymi oczami odnalazłam ręką telefon pod poduszką i wyłączyłam go. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i zaspana podreptałam do łazienki. Położyłam się dopiero przed 3, a wszystko z powodu Zayn'a, który zagadywał mnie za każdym razem, kiedy chciałam się pożegnać. Zastanawiałam się, czy on też będzie dzisiaj tak wykończony jak ja. Cztery godziny snu to zdecydowanie za mało dla takiego śpiocha jak ja. Wybrałam się do szkoły i wyszłam z domu. Na moje szczęście autobus spóźnił się kilka minut, dzięki czemu uniknęłam porannego joggingu. Lekcje okropnie mi się dłużyły, a na przerwach nie dostrzegłam Zayn'a ani razu.
- Nie ma go dziś w szkole. - usłyszałam znajomy głos za sobą, kiedy siedząc na parapecie rozglądałam się po szkolnym boisku. Zarumieniłam się zawstydzona. Sądziłam, że zachowywałam się dyskretnie.
- Kogo? - udałam zaskoczoną, co poskutkowało jedynie śmiechem przyjaciółki.
- Już nie udawaj, zakochańcu. Zayn i reszta zrobili sobie wolne, żeby przygotować wszystko na dzisiejszą imprezę. Swoją drogą, wpadniesz do mnie wcześniej? - zapytała, chociaż znała odpowiedź. Wiedziała, jak moi rodzice reagują na hasło "impreza", dlatego zawsze mówiłam im, że nocuję u Dakoty.
- Jasne, mogę zrobić ci make up. - zaproponowałam, żeby jakoś się odwdzięczyć. Poza tym, interesowałam się trochę makijażem i byłam w tym całkiem niezła. Przyjaciółka ucieszyła się i przystała na moją propozycję.
Reszta lekcji mijała tak wolno jak poprzednie. Nie tylko ja myślami byłam już w domu Zayn'a. Zastanawiałam się, czy na pewno dobrze robię. Wiedziałam, że nie powinnam sobie robić nadziei, ale nie mogłam przestać o nim myśleć. Po powrocie do domu zjadłam obiad i poinformowałam rodziców, że spędzam noc poza domem. Miałam mniej więcej dwie godziny do wyjścia, dlatego od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i umyłam włosy. Postanowiłam pobawić się nieco makijażem, przez co starciłam poczucie czasu. Efekt był co prawda niesamowity, ale zostało mi około 20 minut. Wyprostowałam włosy i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do kosmetyczki. Wróciłam do swojego pokoju i stanęłam przed szafą. Nie miałam pomyśłu co ubrać, żebym nie wyglądała, jakbym szykowała się na ten wieczór od tygodnia. Mój wybór padł na czarne rurki i bordową bluzkę z falbanką na ramionach. Spakowałam rzeczy do czarnej torby, upewniając się, że niczego nie zapomniałam. Włożyłam na stopy niskie czarne converse i wyszłam z domu. Nie spieszyłam się specjalnie do Dakoty, bo wiedziałam, że mam trochę czasu w zapasie.
- Jesteś w końcu! - zawołała wychodząc mi na przeciw, kiedy otwierałam furtkę.
- No, nawet przed czasem. - zaśmiałam się na widok spanikowanej nastolatki z ręcznikiem na głowie.
- Nie zdążymy. Na pewno się spóźnimy. Taki wstyd. Pierwsza impreza z trzecimi klasami, a my spóźnione.. - bełkotała jak oszalała, kiedy ja w tym czasie ściągałam buty.
- Przesadzasz. Nawet lepiej, jeśli przyjdziemy po czasie. Pokażemy, że mamy luźny stosunek do tych całych imprez. Wolisz, żeby myśleli, że desperacko odliczałaś godziny do dzisiejszego wieczoru? - zauważyłam poirytytowana jej narzekaniem. Dakota zastanowiła się chwilę i przyznała mi rację. Nie tracąc dłużej czasu na dyskusję, wzięłam się do roboty. Po 30 minutach makijaż był gotowy, a co więcej, wyszedł naprawdę świetnie. Dziewczyna wysuszyła i podkręciła lekko końcówki swoich brązowych włosów. Po przekopaniu zawartości jej szafy, wybrałyśmy krótką czarną sukienkę, która podkreślała idealną figurę nastolatki. Do tego ubrała wiszące złote kolczyki i czarne szpilki.
- Zostawię u ciebie piżamę i ciuchy na jutro, żeby zrobić trochę miejsca w torbie. - powiedziałam, rzucając ubrania na łóżko.
- Nie mogłaś założyć czegoś na obcasie? - zapytała z przekąsem, kiedy z powrotem ubierałam swoje trampki.
- Nie. - ucięłam. Nasz styl diametralnie się od siebie różnił, ale nie widziałam w tym nic złego. Lepiej czułam się w rurkach i trampkach niż obcisłej sukience, dlatego nie zamierzałam tego zmieniać. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę mieszkania Zayn'a. Byłyśmy spóźnione około godziny, ale nie zwracałam na to uwagi. Po chwili usłyszałam dźwięk swojej komórki, oznaczający otrzymaną wiadomość.
Idziecie w złą stronę skarbie. Odwróć się. Zayn x
Hej kochane, wracam do żywych! Nie mogę uwierzyć w to, jak długo nic nie dodawałam, ale musicie mi wybaczyć. Nie byłam ostatnio w najlepszej formie, a do tego doszła weekendowa praca.. Mam nadzieję, że teraz się to zmieni i będę publikowała kolejne rozdziały regularnie. A jeśli już o tym mowa, co sądzicie o tej części? :) Pamiętajcie, im więcej waszych komentarzy, tym większa motywacja dla mnie do pisania ♥️
littlegirl