Jestem i mam 3 część Kochani :D
Przypominam że to imagin zamówiony przez Donę! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
H: ...Wiesz jak się bałem, myślałem że nie przeżyjesz, że zostawisz mnie samego.. - na nowo się rozpłakał. Samej chciało mi się wyć, nie dlatego że wszystko zaczynało mnie cholernie boleć, tylko dlatego, że on tak cierpiał. Nigdy go takiego nie widziałam, nie aż tak smutnego i zrozpaczonego.
J: Nie mogę Cię zostawić.. Oszalałeś?! Mamy wziąć ślub, będziemy mieli kiedyś dzieci.. - starałam się go jakoś pocieszyć, średnio mi to wyszło.. Harry nawet się nie uśmiechnął. - Amm.. Kochanie jest coś o czym powinnam wiedzieć?
H: N-niee.. - zająknął się, przeciągając zarazem. Coś mi tu nie pasowało, Loczka coś dręczyło.
J: Harry mów! - powiedziałam poważniej
H: Wiesz.. Chyba to wszystko będziemy musieli trochę przesunąć. - spuścił głowę, przeraziłam się.
J: Co przesunąć?
H: Ślub.. - momentalnie w oczach pojawiły mi się łzy - ..dzieci. - nie patrzył na mnie.
J: Ale to tylko wypadek, przecież żyje, Kochanie nie chcesz mnie już? - płakałam, jak on w ogóle może mnie tak potraktować.
H: (T.i.) Ty nic nie rozumiesz! - krzyknął na mnie i zerwał się z krzesła. Patrzałam na niego i naprawdę zastanawiałam się o co mu chodzi.
J: To mi wytłumacz! - również krzyknęłam, ale mój głos brzmiał płaczliwie. Przez pierwsze minuty tylko na mnie patrzył, potem zaczął łazić dookoła mojego łóżka, aż w końcu od okna do drzwi i tak przez kolejne pół godziny. - Powiesz coś w końcu? - spojrzał na mnie, podszedł i usiadł na łóżku.
H: Przepraszam.. - znów wstał jak poparzony i wziął krzesło. Popatrzałam na niego niezrozumiale. Brunet westchnął i coś do siebie pod nosem mruknął. - Usiadłem teraz na Twojej nodze.. - powiedział cicho.
J: To czemu tego nie poczułam? Nie kłam Harry.. - nie chciałam uwierzyć w taką bzdurę..
H: Nie kłamie! - podniósł głos - Odkąd się obudziłaś, szczypie Cię po nogach, dotykam ich i Ty ani razu nie zareagowałaś! - krzyczał, jednocześnie płacząc.. - Teraz rozumiesz dlaczego będziemy musieli przesunąć nasze najbliższe plany. Lekarz mi powiedział że przez ten wypadek masz uszkodzone coś w kręgosłupie i dlatego teraz nie masz władzy w nogach. Będziesz jeździć na wózku (T.i.)! - łzy popłynęły z jego oczu - Jest możliwość żebyś stanęła z powrotem na nogi, ale musisz o to walczyć, chodzić na rehabilitacje, ćwiczyć w domu.. - o czym on mówi?! Jak to wózek? Rehabilitacje? To jakiś jeden wielki, nieśmieszny żart! Zaczęłam odpinać się spod tych wszystkich urządzeń.. plątałam się w te kabelki. - Przestań! - łapał mnie za ręce ale się wyrywałam.
J: Puść mnie! - warknęłam, dalej chcąc się uwolnić.
H: Uspokój się! Chcesz pogorszyć całą sytuacje? - w jego oczach nie było już łez.. Był wściekły i załamany. Odpuściłam, położyłam się z powrotem, nie patrząc w ogóle na Harrego. Mówił coś ale to było mało ważne, nie miałam ochoty ani słuchać ani żyć.. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, nie wiem czy narzeczony został, czy nie, bo nawet nie zwracałam na niego uwagi..
Dni leciały niemiłosiernie wolno, powoli przyswoiłam do siebie myśl że będę zależna od innych. Nigdy taka nie byłam, zawsze chciałam wszystko zrobić sama, dlatego denerwowało mnie to że Harry nawet na małe spożywcze zakupy szedł ze mną. Z jednej strony chce walczyć, a z drugiej strony nie wiem czy się pozbieram bo tym wypadku..
L: Dzisiaj wypiszemy Panią do domu.. - spojrzałam na lekarza - ..musi Pani stawiać sie na każdą rehabilitacje jeśli chce Pani stanąć kiedyś na nogi. - popatrzył na mnie z nad okularów. Skinęłam tylko głową że przyjęłam to co mówi.
H: Oczywiście, dopilnuje by żadnej nie opuściła.. - Harry powiedział jakby trochę weselszy.. Codziennie mnie odwiedzał, a czasami nawet przy mnie nocował. Jego mama i siostra też tu bywały, ale to ani dla mnie nie było przyjemne, ani dla nich.. Styles spakował moje rzeczy, przyprowadził wózek. Uszykował dla mnie ubrania i jeszcze coś robił. Wzięłam bluzkę i zaczęłam się ubierać, poszło całkiem sprawnie, gorzej było z dolną garderobą. - Czekaj, pomogę Ci? - zaczął naciągać na moje nogi spodnie. Byłam zła, a robiłam się wściekła, Harry był taki delikatny a przy tym taki niezdarny.
J: Zostaw! - krzyknęłam na niego - Poradzę sobie. - tym razem powiedziałam przez zęby. Loczek spojrzał na mnie zaskoczony ale i niezadowolony. Chyba nie podobała mu się moja reakcja, ale nic nie poradzę, to że moje nogi są bezwładne nie znaczy że jestem teraz kaleką i potrzebuje czyjejś pomocy czy litości. DAM SOBIE RADE SAMA!! powtarzałam wściekła w myślach. Styles patrzył na mnie i kręcił przecząco głową, wiedział że się mecze ale nie reagował. W końcu po jakiś 15 minutach wciągnęłam te głupie dresy na tyłek i teraz już w pomocą Harrego usiadłam na wózek.
H: Chyba będziemy musieli poważnie porozmawiać. - zaczął gdy byliśmy już w samochodzie. Nie miałam ochoty na żadne pogaduszki z nim, wiedziałam że będzie prawił mi kazania. Nie odpowiedziałam mu na to i sądziłam że będzie kontynuował, ale jednak dojechaliśmy w ciszy do domu. W myślach dziękowałam Bogu że namówiłam kiedyś Loczka na dom bez żadnych pięter.. Tłumaczyłam mu żeby był bezpieczny dla naszych przyszłych dzieci. Kto by się spodziewał że sama będę potrzebowała takiego miejsca zamieszkania by było mi łatwiej.. Zaprowadził mnie do salonu i postawił koło kominka w którym o dziwo się paliło. Czułam ciepło na polikach, ramionach, ale moje dolne kończyny były.. Właśnie nie wiem, ta świadomość że nie mogę chodzić, że nie stanę razem z Harrym do ołtarza.. Sama nie wiem czy on jeszcze tego chce, stałam się zimna dla niego, myślę że on może być teraz ze mną tylko z litości. - Proszę.. - przyszedł po jakimś czasie i podał mi ciepłą herbatę.
J: Dzięki.. - wychrypiałam, przyglądałam się co robi. Wziął jakiś koc, nie widziałam go wcześniej, i ustawił mnie na przeciwko siebie.
H: Podnieś trochę ręce.. - uśmiechnął się i odebrał ode mnie kubek z piciem. Zaraz potem owinął mnie, a raczej moje nogi, szczelnie kocem. - Teraz będzie Ci cieplej.. - uśmiechnął się, nie odpowiedziałam na to. Brunet oddał moją herbatę i patrzał na mnie smutno, czułam że ta rozmowa właśnie się zacznie. - (T.i.) posłuchaj.. - wziął kilka oddechów - ..Wiem że odechciało Ci się żyć, nie ma już w twoich oczach tej radości, ten wypadek.. - zaciął się - ..to moja wina, nie powinienem puszczać Cię samą.. - zaczął się obwiniać, ale przecież on nic nie mógł poradzić na moją upartość.
J: Harry nie..
H: Nie przerywaj mi! - podniósł lekko głos - Możesz sobie myśleć co chcesz, ale ja wiem jak jest, gdyby nie ja, gdybym pojechał z Tobą, było by inaczej.. Czuje się za to odpowiedzialny! - był pewien tego co mówi, ale to nie prawda, ja go nie obwiniam! - Teraz zrobię wszystko żebyś odzyskała władzę w nogach, żebyś znów chodziła, pomogę Ci w tym choćbyś mnie wkurzała tysiące razy na dobę, choćbym miał Cię siłą zaciągać na rehabilitacje, choćbyś ze mną zerwała i przestała mnie kochać, ja się nie poddam. Kocham Cię i zrobię wszystko żeby wróciła do Ciebie radość życia, rozumiesz.. - klęknął przede mną i złapał mnie za dłonie. Widziałam łzy w jego oczach, czułam że i w moich się zbierają. On mnie kocha, ale czy ja chce tej pomocy.. Na pewni chce żeby dalej przy mnie był, żeby..
J: Harry ja nie dam rady.. - powiedziałam płaczliwie.
H: Kochanie poradzimy sobie, damy rade.. Jeśli tylko się kochamy to damy rade. - płakał, całował moje dłonie, przytulał się do nich.. - Kochasz mnie, prawda?
...
____________
No dobra! PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO, SZCZEGÓLNIE CIEBIE DONA!!
Ale komentujcie a ja obiecuje że się poprawie :D
Naat
Świetny , ponawiam pytanie co z imaginem o Hazzie z dnia 15 kwietnia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marten :)
Hejka.. ten imagin pisany jest przez inną pisarka, ale zapytam jej i odpowiem Ci tu :)
UsuńNaat
A więc tak .. jest cześć trzecia tego imagina z 4 czerwca..
UsuńNaat
Suuuuper <3 dziękuje . Marten
UsuńA wiadomo kiedy będzie następna część XD . Pozdrawiam . Marten
UsuńBędzie dziś prawdopodobnie. Tylko nie wiem jeszcze do której godziny uda mi się ją skończyć;)
UsuńŚwietnie już nie mogę się doczekać dziękuje . Pozdrawiam . Marten
UsuńO mój Boże!
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Masz wielki talent��
świetnie piszesz, mam nadzieję, że następna część już niedługo :)
OdpowiedzUsuń