Stałam w tłumie nastolatek próbując przedostać się na druh stronę ulicy. Nie dość, ze humor chujowy to na dodatek spóźnię się na muzykę... znowu. On mnie kiedyś wywali, przysięgam.
Nastolatki Piszczek jak najęte, a ja po raz kolejny nie wiedziałam o co tyle krzyku. Pchałam się nadal do przodu, aż wypadła na pustą przestrzeń oczywiście obijając przy tym kolana.
Podniosłam się i poczułam silny uścisk dłoni na prawym ramieniu. -Proszę wracać na miejsce. - usłyszałam niski głos i spojrzałam za siebie. Zobaczyłam wysokiego, mężczyznę i zaczęłam krzyczeć będąc na skraju załamania.
-Proszę mnie puścić do cholery! Znowu spóźnię się na te pieprzone lekcje przez cholernego chłopa.. byłego. Więc lepiej daj mi iść, albo skopię Ci tyłek!- piszczałam próbując uwolnić się od silnego uścisku.
-Puść ją.. - usłyszałam znudzony głos, a laseczki zaczęły jeszcze bardziej piszczeć. Odwróciłam się i spotkałam z jego błękitnym oczami. I co? O niego tak wiele krzyku? Spodziewałam do kogoś lepszego.. to nic, że jest chodzącą perfekcją.
-Dzięki.- fuknęłam i już miałam iść w swoją stronę kiedy tym razem to on ujął mnie za dłoń. Powaga? Jak nie jeden to drugi.
-Chyba masz u mnie dług.- mruknął przyciągając mnie do siebie. Arogancki.
-Przecież podziękowałam- parsknęłam chcąc się wyrwać. Znów.
-Spędzisz ze mną dzień.- powiedział wzruszając ramionami, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Nie.- fuknęłam tracąc cierpliwość.
-Widzisz je?- spojrzał na tłum - One wszystkie dałyby się posiekać za to,żeby ze mną rozmawiać. Uśmiechnął się ironicznie, a ja poczułam obrzydzenie.
-To czemu je nie zaprosisz?- popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Bo to ty mnie zaintrygowałaś.- uśmiechnął się cwaniacko i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, ze on kompletnie ignoruje swoje fanki.
-Ok- powiedziałam- ale jeżeli rozdasz 20 autografów i zrobisz 20 zdjęć. - skrzyżowałam ramiona na piersiach
-Co?- spytał marszcząc brwi.
-Nie zachowuj się jak idiotka. Słyszałeś.- powiedziałam z politowaniem, a on zmarszczył brwi.
-Jesteś pierwszą łaską którą mówi do mnie w ten sposób.
-Zaczyna mi się to podobać.. zastanawia mnie to, jaka jesteś nocą.- wyszeptał mi do ucha i zostawiając oniemiałą. poszedł do tłumu i robił po kolei zdjęcia, rozdawał autografy.
-25 specjalnie dla ciebie, księżniczko- mruknął mi do ucha i pociągnął w stronę limuzyny.
Weszłam już bez kłótni. Nawet jeśli chcę być na lekcji to nie mogę.
-Wiesz, że to jest uprowadzenie?- powiedziałam z nudzonym głosem.
-Oj przestań marudzić.Masz coś pod bluzką?- spytał perfidnie się nachylając i patrząc w mój dekolt który na szczęście nie był za duży.
-Ej!- pisnęłam i przeszłam na równolegle siedzenia, a blondyn zaczął się śmiać.
-Bardzo śmieszne.- fuknęłam.
-Jedziemy nad jezioro.- poinformował mnie, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Nie?- uniosłam wysoko brwi patrząc na przystojnego idiot... znaczy fu ble, w ogóle nie przystojnego idiotę, który siedział przede mną.
-Tak. Rozdałem zdjęcia i autografy, a ty masz mi poświęcić caalutki dzień.- mówił z cwaniackim uśmiechem wyrysowanym na twarzy. Jechaliśmy chwilę w milczeniu i powoli cisza z komfortowej stawała się niezręczna. Patrzyłam na blondyna zastanawiając się skąd go kojarzę.
-Ty jesteś Horan z 1D?- spytałam marszcząc brwi, a on się uśmiechnął.
-Dokładnie. A ty, księżniczko?- spytał siadając obok mnie. Znowu. Jakoś tym razem mniej mi to przeszkadza.. chyba się przyzwyczajam.
-Na pewno nie księżniczką.- przewróciłam oczami, a on zachichotał.
-To jak masz na imię?- dopytał po raz kolejny.
-[T.I.]- mruknęłam w odpowiedzi.
-Więc Julia.. cholernie mi się podobasz.- mówił powoli się do mnie zbliżając. W przeciwieństwie do mojej wcześniejszej reakcji tym razem zatonęłam w jego szmaragdowych oczach, kiedy zauważyłam, że samochód przestał jechać i jak poparzona wyskoczyłam z auta
-Jesteśmy.- pisnęłam a on po raz kolejny wybuchł śmiechem.
-Jesteś urocza i zadziorna.. da się tak?- spytał z cwaniackim uśmiechem, a ja wzruszyłam ramionami z obojętnością starając się nie okazywać, że w moim brzuchu szaleje stado motyli.
Jak tylko wyszłam rozejrzałam się wokół.. jesteśmy na jakimś pustkowiu.. zabitą dechami dziurą
Co jeśli ten psychol mnie uprowadził i chce mnie zabić..?
Gorączkowo obracałam się w kółko szukając oznak cywilizacji
-Będziemy tu sami?- sapnęłam roztrzęsionym głosem
-Tak.. chyba nie powiesz, że się czegoś obawiasz?- spytał z błyskiem w oku blondyn.
-Uhm.. czyli się mnie nie boisz, prawda? Masz obie nerki..?- spytał oglądając mnie z góry do dołu.
Zachłysnęłam się powietrzem. Wiedziałam! Wiedziałam, ze to będzie złe. Zaczęłam się wycofywać, a chłopak wybuchł gromkim śmiechem.
Zmarszczyłam na to brwi zatrzymując się w miejscu.
-Gdybyś widziała swoją minę!- krzyczał między kolejnymi atakami śmiechu, a ja zrozumiałam, ze to był 'żart'.
-Bardzo śmieszne.- wybełkotałam, odwróciłam się i ruszyłam przed siebie ze skrzyżowanymi ramionami na piersiach.
-[T.I.].- zaczął blondyn i usłyszałam jak podąża za mną.
-Chyba nie powiesz, że obrazisz się na mnie przez głupi żarcik?- spytał łapiąc mnie za ramię, a ja nadal się nie odzywałam.
-Jeżeli nie chcesz, żebym cię pocałował to się odezwij.- mruknął stając przede mną.
To jest szantaż! Nie.. nie zrobi tego. Dam mu w twarz. Nie odważy się.
Jego usta były coraz bliżej, a ja chciałam w końcu coś powiedzieć.. Horan zauważył to i błyskawicznie wpił mi się w usta.
Musiałabym skłamać, gdybym powiedziała, że mi się nie podoba.Ale on nie musiał wcale o tym wiedzieć, prawda?
Oderwał się ode mnie, kiedy zaczęło nam brakować powietrza.
-Całkiem nieźle jak na pierwszy raz.- mruknął z cwaniackim uśmiechem na ustach.
-Pocałunek z gejem mogę wykreślić z listy celów życiowych. Dzięki Horan.- mruknęłam.
-Mów co chcesz.. i tak wiem, że mnie pragniesz.- zachichotał, a ja przewróciłam oczami. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić z powrotem. Niedaleko stał domek, którego wcześniej nie zauważyłam
Czerwona lampka zaświeciła mi się w głowie i wiedziałam, że to nie skończy się dobrze.
-Idziemy popływać.- wyszeptał do mojego ucha, dzięki czemu uruchomił dreszcze biegające wzdłuż mojego kręgosłupa.
-Chciałeś powiedzieć, że idziesz popływać?- spytałam udając optymistkę.
-Nie, chciałem powiedzieć, że zrzucimy ciuchy i wskoczymy do jeziora.
-Chyba cię popierdzieliło.- fuknęłam i zauważyłam, że nadal nie wyrwałam dłoni z jego większej.
Doszliśmy nad jezioro a mój towarzysz zaczął ściągać ubrania. Myśląc, że zostanie w bokserkach podziwiałam jego boskie ciało.. znaczy no.. fuj. Nim zdążyłam się obejrzeć blondyn zdjął WSZYSTKO co miał na sobie.
-Możesz patrzeć. Jestem w wodzie.- krzyknął, a ja powoli otworzyłam oczy.Nie kłamał.. tym razem.
-Idziesz?- spytał, a ja pokręciłam głową na znak, że nie.
-Jesteś pewna, że nie chcesz sama tu przyjść?- spytał z groźbą w głosie, która zjeżyła mi włoski na karku.
-Grozisz mi?- parsknęłam chcąc zgrywać tą odważną.
-Nie, po prostu ładnie proszę. Mogę ci pomóc się rozebrać i tu przyjść, ale nie wiem czy wtedy zdołam powstrzymać się od przepieprzenia cię tam, na miejscu.- powiedział z cwaniackim uśmiechem na ustach.
-Jesteś chory.- warknęłam mrużąc na niego oczy.
-To znaczy, że dołączysz sama?- spytał z tryumfalnym uśmiechem na twarzy.
-Zostanę w bieliźnie,a ty się odwróć, bo inaczej nic z tego.- powiedziałam z groźbą w głosie, a on kręcąc głową i chichocząc odkręcił się.
-Zdjęłam ciuchy i zostając w bieliźnie weszłam do jeziora. Zatrzymałam się dopiero, gdy woda sięgała mi do piersi i szczelnie okrywała.
-Już.- powiedziałam stojąc w miejscu skrępowana.
-Co taka spięta?- spytał Horan podpływając do mnie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie zdążyłam całego sprawdzić, ale mam nadzieję, że się podoba i oczywiście postaram się sprawdzić błędy w najbliższe dni :)
#Maleńka
One Direction i My.. - imaginy
czwartek, 30 czerwca 2016
sobota, 4 czerwca 2016
Harold 3
Cholera. Kocham jak chłopaki robią tak szarmanckie gesty.. chyba nie zdziwicie się, jeżeli powiem, że do końca dnia w mojej głowie gościł obraz zielonookiego loczka z uszczypliwym i kochanym charakterkiem.
-Co do cholery..- jęknęłam zachrypniętym od spania głosem.
-[T.I.]!!- usłyszałam znów przeraźliwy krzyk rodziciela z dołu.
-Co?!- odkrzyknęłam zdenerwowana.. jest sobota.
-Zejdź mamy gości.-odparł już nieco ciszej.
-Świetnie!- fuknęłam sama do siebie. Jak to Marlena to zabije. 10-cioletnia sąsiadka, którą myśli, ze jesteśmy przyjaciółkami. Nienawidzę dzieci. Stoczylam się z łóżka i poczłapałam do krzesła, gdzie leżał mój cieplutki milutki szlafroczek. Otuliłam się miłym materiałem i ubierając kapcie "kłapouchy' poczłapałam na dół. Słyszałam jak tata o czymś opowiada i wtargnęłam do kuchni. Nie zwracając uwagi na to, z kim rozmawia podeszłam do lady i nalałam sobie szklankę wody. Odwróciłam się przodem do kuchni i wypiłam jej zawartość.
-Cześć Harry. - odparlam zaspanym głosem i usmiechnęlam się do siebie.
-Cześć [T.I.]- usłyszałam charakterystyczną chrypke chłopaka i to mnie wybudziło.
-Harry?!- pisnęłam otwierając szeroko oczy i usłyszałam dźwięczny śmiech.
-Co Ty tu robisz?-wydusiłam z siebie.
-Pomyślałem, ze wpadnę na kawę. Byłem w pobliżu.
-Bardzo dobrze pomyślałeś. Moja [T.I.] Nie ma zbyt wielu kolegów. Prawda?- zawtórował mu mój ojciec. Zabije go.
-Tato.-prychnęłam.
-My już kawę wypiliśmy.. Weź Harry'ego do siebie.- poganiał mnie a ja otwarłam usta ze zdumienia.
-Nie.-fuknęłam.
-No to może Pan skończy mi opowieść jak to [T.I.] pocałowała żabę.- zaczął Styles.
-Właściwie to chodź!- pisnęłam przerażona niemal ciągnąć za sobą loczka na górę. Gdy już byliśmy w zaciszu moich czterech ścian usiadłam na łóżku przyglądając się Harry'emu trzymającego moje zdjęcie z dzieciństwa.
-Byłaś słodka jak byłaś mała.. Ale na prawdę myślałaś, że żaba zamieni się w księcia?- zachichotał, a ja przewróciłam oczami. Gdyby mi za to płacono zostałabym milionerem.
-Co tu robisz?-spytałam nie do końca rozumiejąc jego logikę.
-Chciałem cię zobaczyć.- powiedział po prostu i usiadł obok mnie. Przesunęłam się bliżej ściany, a on wybuchł dźwięcznym śmiechem, a mnie przeszły ciarki.. znowu. Co się do cholery ze mną dzieje?! Przysunął się bliżej mnie, a ja wstrzymałam oddech.
-Próbuję sobie wyobrazić co masz pod szlafroczkiem... ale myślę, że łatwiej byłoby, gdybyś go ściągnęła.- wyszeptał czule, a ja... ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie zapędzaj się.- odchrząknęłam znacząco i biorąc dresy i bluzkę z szafy zamknęłam się w łazience zostawiając bruneta samego. Chwile stałam i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Serce tak cholernie szybko mi waliło, gdy był obok.. [T.I.] opamiętaj się. Po ubraniu się wyszłam, a loczek wstał z miejsca i teraz opierał się o ścianę obok drzwi w których stałam.
-Nie dokładnie o to mi chodziło, ale też może być.-zachichotał.
-Ughg..- warknęłam zdenerwowana i usiadłam przy biurku.
-Oj nie gniewaj się.. tylko żartowałem, mała.- usłyszałam tuż przy swoim uchu i znów poczułam te prądy, które przechodziły przez całe moje ciało.
-Jedź ze mną gdzieś.- dotarło do moich uszu po chwili ciszy.
-Co?- odwróciłam się marszcząc brwi i spotkałam się ze Styles'em twarzą w twarz. On stał pochylony nad fotelem, a ja w nim siedziałam.
-Jedź ze mną.- powtórzył z pewnym siebie uśmiechem na ustach.
-Umm,.. no jasne.. tylko pozwól mi się przebrać.- powiedziałam i wstałam, przez co Harry musiał się odsunąć.
-Skarbie idę do pracy!- usłyszałam krzyk z dołu.
-Jasne..- mruknęłam sama do siebie zdenerwowana, ze znów nie będę widziała ojca przez cały dzień. Ciągle tylko praca.
-Jak jest na zewnątrz?- spytałam loczka, który przyglądał mi się z ciekawością.
-Ciepło.. bardzo ciepło.-odpowiedział i dalej stał w bezruchu.
-Możesz poczekać na dole.- rzuciłam od niechcenia, a on przytaknął, kiedy ja kierowałam się w stronę szafy. Bez dłuższego zastanawiania się ubrałam jasne jeans'owe spodenki z wysokim stanem, czarną bluzkę z trójkątem prześwitującego materiały w dole pleców i oczywiście białe trampki. Do kieszeni wzięłam telefon i klucze... gotowa zeszłam na dół. Nie chciało mi się malować, ani ogarniać, wiec gdy byłam już na schodach przeczesałam parę razy włosy palcami. Loczek patrzył tempo w telewizor póki nie stanęłam przed nim wyłączając go.
-Ślicznie wyglądasz.- odparł po chwili lustrowania mnie od góry do dołu i cmoknął mnie w policzek, a ja odetchnęłam z ulgą.. cholera, chyba mi zależy.
-Dzięki.- szepnęłam i oboje wyszliśmy.
-Jesteś samochodem?- spytałam zdziwiona widząc czarne audi.
-Oczywiście. Jedziemy w dłuższą trasę.- mrugnął do mnie, a na moim ciele uformowała się gęsia skórka.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Co do cholery..- jęknęłam zachrypniętym od spania głosem.
-[T.I.]!!- usłyszałam znów przeraźliwy krzyk rodziciela z dołu.
-Co?!- odkrzyknęłam zdenerwowana.. jest sobota.
-Zejdź mamy gości.-odparł już nieco ciszej.
-Świetnie!- fuknęłam sama do siebie. Jak to Marlena to zabije. 10-cioletnia sąsiadka, którą myśli, ze jesteśmy przyjaciółkami. Nienawidzę dzieci. Stoczylam się z łóżka i poczłapałam do krzesła, gdzie leżał mój cieplutki milutki szlafroczek. Otuliłam się miłym materiałem i ubierając kapcie "kłapouchy' poczłapałam na dół. Słyszałam jak tata o czymś opowiada i wtargnęłam do kuchni. Nie zwracając uwagi na to, z kim rozmawia podeszłam do lady i nalałam sobie szklankę wody. Odwróciłam się przodem do kuchni i wypiłam jej zawartość.
-Cześć Harry. - odparlam zaspanym głosem i usmiechnęlam się do siebie.
-Cześć [T.I.]- usłyszałam charakterystyczną chrypke chłopaka i to mnie wybudziło.
-Harry?!- pisnęłam otwierając szeroko oczy i usłyszałam dźwięczny śmiech.
-Co Ty tu robisz?-wydusiłam z siebie.
-Pomyślałem, ze wpadnę na kawę. Byłem w pobliżu.
-Bardzo dobrze pomyślałeś. Moja [T.I.] Nie ma zbyt wielu kolegów. Prawda?- zawtórował mu mój ojciec. Zabije go.
-Tato.-prychnęłam.
-My już kawę wypiliśmy.. Weź Harry'ego do siebie.- poganiał mnie a ja otwarłam usta ze zdumienia.
-Nie.-fuknęłam.
-No to może Pan skończy mi opowieść jak to [T.I.] pocałowała żabę.- zaczął Styles.
-Właściwie to chodź!- pisnęłam przerażona niemal ciągnąć za sobą loczka na górę. Gdy już byliśmy w zaciszu moich czterech ścian usiadłam na łóżku przyglądając się Harry'emu trzymającego moje zdjęcie z dzieciństwa.
-Byłaś słodka jak byłaś mała.. Ale na prawdę myślałaś, że żaba zamieni się w księcia?- zachichotał, a ja przewróciłam oczami. Gdyby mi za to płacono zostałabym milionerem.
-Co tu robisz?-spytałam nie do końca rozumiejąc jego logikę.
-Chciałem cię zobaczyć.- powiedział po prostu i usiadł obok mnie. Przesunęłam się bliżej ściany, a on wybuchł dźwięcznym śmiechem, a mnie przeszły ciarki.. znowu. Co się do cholery ze mną dzieje?! Przysunął się bliżej mnie, a ja wstrzymałam oddech.
-Próbuję sobie wyobrazić co masz pod szlafroczkiem... ale myślę, że łatwiej byłoby, gdybyś go ściągnęła.- wyszeptał czule, a ja... ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie zapędzaj się.- odchrząknęłam znacząco i biorąc dresy i bluzkę z szafy zamknęłam się w łazience zostawiając bruneta samego. Chwile stałam i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Serce tak cholernie szybko mi waliło, gdy był obok.. [T.I.] opamiętaj się. Po ubraniu się wyszłam, a loczek wstał z miejsca i teraz opierał się o ścianę obok drzwi w których stałam.
-Nie dokładnie o to mi chodziło, ale też może być.-zachichotał.
-Ughg..- warknęłam zdenerwowana i usiadłam przy biurku.
-Oj nie gniewaj się.. tylko żartowałem, mała.- usłyszałam tuż przy swoim uchu i znów poczułam te prądy, które przechodziły przez całe moje ciało.
-Jedź ze mną gdzieś.- dotarło do moich uszu po chwili ciszy.
-Co?- odwróciłam się marszcząc brwi i spotkałam się ze Styles'em twarzą w twarz. On stał pochylony nad fotelem, a ja w nim siedziałam.
-Jedź ze mną.- powtórzył z pewnym siebie uśmiechem na ustach.
-Umm,.. no jasne.. tylko pozwól mi się przebrać.- powiedziałam i wstałam, przez co Harry musiał się odsunąć.
-Skarbie idę do pracy!- usłyszałam krzyk z dołu.
-Jasne..- mruknęłam sama do siebie zdenerwowana, ze znów nie będę widziała ojca przez cały dzień. Ciągle tylko praca.
-Jak jest na zewnątrz?- spytałam loczka, który przyglądał mi się z ciekawością.
-Ciepło.. bardzo ciepło.-odpowiedział i dalej stał w bezruchu.
-Możesz poczekać na dole.- rzuciłam od niechcenia, a on przytaknął, kiedy ja kierowałam się w stronę szafy. Bez dłuższego zastanawiania się ubrałam jasne jeans'owe spodenki z wysokim stanem, czarną bluzkę z trójkątem prześwitującego materiały w dole pleców i oczywiście białe trampki. Do kieszeni wzięłam telefon i klucze... gotowa zeszłam na dół. Nie chciało mi się malować, ani ogarniać, wiec gdy byłam już na schodach przeczesałam parę razy włosy palcami. Loczek patrzył tempo w telewizor póki nie stanęłam przed nim wyłączając go.
-Ślicznie wyglądasz.- odparł po chwili lustrowania mnie od góry do dołu i cmoknął mnie w policzek, a ja odetchnęłam z ulgą.. cholera, chyba mi zależy.
-Dzięki.- szepnęłam i oboje wyszliśmy.
-Jesteś samochodem?- spytałam zdziwiona widząc czarne audi.
-Oczywiście. Jedziemy w dłuższą trasę.- mrugnął do mnie, a na moim ciele uformowała się gęsia skórka.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze mnie nie było tak długo.Wracam z 3 częścią imagina :3Pisać czy kontynuować, czy się przejadło ;)
#Maleńka
Subskrybuj:
Posty (Atom)