-Co do cholery..- jęknęłam zachrypniętym od spania głosem.
-[T.I.]!!- usłyszałam znów przeraźliwy krzyk rodziciela z dołu.
-Co?!- odkrzyknęłam zdenerwowana.. jest sobota.
-Zejdź mamy gości.-odparł już nieco ciszej.
-Świetnie!- fuknęłam sama do siebie. Jak to Marlena to zabije. 10-cioletnia sąsiadka, którą myśli, ze jesteśmy przyjaciółkami. Nienawidzę dzieci. Stoczylam się z łóżka i poczłapałam do krzesła, gdzie leżał mój cieplutki milutki szlafroczek. Otuliłam się miłym materiałem i ubierając kapcie "kłapouchy' poczłapałam na dół. Słyszałam jak tata o czymś opowiada i wtargnęłam do kuchni. Nie zwracając uwagi na to, z kim rozmawia podeszłam do lady i nalałam sobie szklankę wody. Odwróciłam się przodem do kuchni i wypiłam jej zawartość.
-Cześć Harry. - odparlam zaspanym głosem i usmiechnęlam się do siebie.
-Cześć [T.I.]- usłyszałam charakterystyczną chrypke chłopaka i to mnie wybudziło.
-Harry?!- pisnęłam otwierając szeroko oczy i usłyszałam dźwięczny śmiech.
-Co Ty tu robisz?-wydusiłam z siebie.
-Pomyślałem, ze wpadnę na kawę. Byłem w pobliżu.
-Bardzo dobrze pomyślałeś. Moja [T.I.] Nie ma zbyt wielu kolegów. Prawda?- zawtórował mu mój ojciec. Zabije go.
-Tato.-prychnęłam.
-My już kawę wypiliśmy.. Weź Harry'ego do siebie.- poganiał mnie a ja otwarłam usta ze zdumienia.
-Nie.-fuknęłam.
-No to może Pan skończy mi opowieść jak to [T.I.] pocałowała żabę.- zaczął Styles.
-Właściwie to chodź!- pisnęłam przerażona niemal ciągnąć za sobą loczka na górę. Gdy już byliśmy w zaciszu moich czterech ścian usiadłam na łóżku przyglądając się Harry'emu trzymającego moje zdjęcie z dzieciństwa.
-Byłaś słodka jak byłaś mała.. Ale na prawdę myślałaś, że żaba zamieni się w księcia?- zachichotał, a ja przewróciłam oczami. Gdyby mi za to płacono zostałabym milionerem.
-Co tu robisz?-spytałam nie do końca rozumiejąc jego logikę.
-Chciałem cię zobaczyć.- powiedział po prostu i usiadł obok mnie. Przesunęłam się bliżej ściany, a on wybuchł dźwięcznym śmiechem, a mnie przeszły ciarki.. znowu. Co się do cholery ze mną dzieje?! Przysunął się bliżej mnie, a ja wstrzymałam oddech.
-Próbuję sobie wyobrazić co masz pod szlafroczkiem... ale myślę, że łatwiej byłoby, gdybyś go ściągnęła.- wyszeptał czule, a ja... ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie zapędzaj się.- odchrząknęłam znacząco i biorąc dresy i bluzkę z szafy zamknęłam się w łazience zostawiając bruneta samego. Chwile stałam i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Serce tak cholernie szybko mi waliło, gdy był obok.. [T.I.] opamiętaj się. Po ubraniu się wyszłam, a loczek wstał z miejsca i teraz opierał się o ścianę obok drzwi w których stałam.
-Nie dokładnie o to mi chodziło, ale też może być.-zachichotał.
-Ughg..- warknęłam zdenerwowana i usiadłam przy biurku.
-Oj nie gniewaj się.. tylko żartowałem, mała.- usłyszałam tuż przy swoim uchu i znów poczułam te prądy, które przechodziły przez całe moje ciało.
-Jedź ze mną gdzieś.- dotarło do moich uszu po chwili ciszy.
-Co?- odwróciłam się marszcząc brwi i spotkałam się ze Styles'em twarzą w twarz. On stał pochylony nad fotelem, a ja w nim siedziałam.
-Jedź ze mną.- powtórzył z pewnym siebie uśmiechem na ustach.
-Umm,.. no jasne.. tylko pozwól mi się przebrać.- powiedziałam i wstałam, przez co Harry musiał się odsunąć.
-Skarbie idę do pracy!- usłyszałam krzyk z dołu.
-Jasne..- mruknęłam sama do siebie zdenerwowana, ze znów nie będę widziała ojca przez cały dzień. Ciągle tylko praca.
-Jak jest na zewnątrz?- spytałam loczka, który przyglądał mi się z ciekawością.
-Ciepło.. bardzo ciepło.-odpowiedział i dalej stał w bezruchu.
-Możesz poczekać na dole.- rzuciłam od niechcenia, a on przytaknął, kiedy ja kierowałam się w stronę szafy. Bez dłuższego zastanawiania się ubrałam jasne jeans'owe spodenki z wysokim stanem, czarną bluzkę z trójkątem prześwitującego materiały w dole pleców i oczywiście białe trampki. Do kieszeni wzięłam telefon i klucze... gotowa zeszłam na dół. Nie chciało mi się malować, ani ogarniać, wiec gdy byłam już na schodach przeczesałam parę razy włosy palcami. Loczek patrzył tempo w telewizor póki nie stanęłam przed nim wyłączając go.
-Ślicznie wyglądasz.- odparł po chwili lustrowania mnie od góry do dołu i cmoknął mnie w policzek, a ja odetchnęłam z ulgą.. cholera, chyba mi zależy.
-Dzięki.- szepnęłam i oboje wyszliśmy.
-Jesteś samochodem?- spytałam zdziwiona widząc czarne audi.
-Oczywiście. Jedziemy w dłuższą trasę.- mrugnął do mnie, a na moim ciele uformowała się gęsia skórka.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze mnie nie było tak długo.Wracam z 3 częścią imagina :3Pisać czy kontynuować, czy się przejadło ;)
#Maleńka
Pewnie,że kontynuować :* a tak poza tym boski ��
OdpowiedzUsuńCudowny! Nie mogę się doczekać kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńNapisz napisz napisz napisz napisz plliisss <3 . już nie mogę się doczekać . Marten
OdpowiedzUsuń